eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingPrzeciwko własności intelektualnej
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 438

  • 81. Data: 2011-10-18 09:01:05
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Marek Borowski"
    >>>>>>> to by nie płaciły muzykom za ich nagrywanie.
    >>>>>> Jak na razie każdą płytę możesz znaleźć w sieci jeszcze przed oficjalną
    >>>>>> premierą a mimo to płyty się sprzedają.
    >>>>> Na pewno są ludzie, którzy nie wiedzą jak, boją się lub nie chca
    >>>>> popełniać przestępstwa. Niektórzy jednak twierdzą, że ta dostępność ma
    >>>>> negatywny wpływ na sprzedaż i co za tym idzie na zarobki twórców.
    >>>> Wiesz, "niektórzy twierdzą", że homeopatia działa (i nie mówimy tu o
    >>>> efekcie placebo). Albo że księżyc jest zrobiony z sera.
    >>>> "Niektórzy twierdzą" to dość słaby argument.
    >>> Jest to bardzo dobry argument na to, na co miał być argumentem - że
    >>> "płyty się sprzedają" to słaby argument.
    >>
    >> Mówisz o dwu różnych rzeczach.
    >>
    >>> Jak się sprzedadzą dwie
    >>> płyty, to płyty się również "sprzedają", co jednak niekoniecznie
    >>> znaczy, że inwestowanie czasu i pieniędzy w wyprodukowanie tych płyt
    >>> to dobry biznes.
    >>
    >> No popatrz. Inwestowanie czasu i pieniędzy w produkcję przyłbic to też
    >> niekoniecznie dobry biznes. No i?
    >> Jest gdzieś powiedziane, że jakiś rodzaj działalności musi być dobrym
    >> biznesem?
    >Patrzysz ograniczenie. Jak wiekszosc konsumentow niestety. Chcialbys
    >zeby znikly zwykle sklepy ? Chcialbys zeby niektore rodzaje produkow
    >byly calkowice niedostepne ? Tak ?

    Nie.

    >To dalej kupuj najtansze towary i
    >sciagaj za darmo co sie da. Popieraj nieregulowany rynek i prawo piesci.

    Pudło.

    >Ekonomia zalatwi reszte.

    Znowu pudło. (konkretnie - niezrozumienie pojęcia ekonomii).

    >Juz teraz prawie nie da sie kupic laptopa z
    >matowa maryca bo ekonomiczna wiekszosc woli lusterka za $100 taniej.
    >Sklepy z lepszymi towarami tez prawie zniknely, bo masowa i tak kupi w
    >hipermarkecie chinskie gowno, bo taniej.

    No i?

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org | http://www.nieruchomosci.pl/mieszkanie,14137471
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 82. Data: 2011-10-18 09:03:29
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >> >> >> Jak na razie każdą płytę możesz znaleźć w sieci jeszcze przed oficjalną
    >> >> >> premierą a mimo to płyty się sprzedają.
    >> >> >Na pewno są ludzie, którzy nie wiedzą jak, boją się lub nie chca
    >> >> >popełniać przestępstwa. Niektórzy jednak twierdzą, że ta dostępność ma
    >> >> >negatywny wpływ na sprzedaż i co za tym idzie na zarobki twórców.
    >> >> Wiesz, "niektórzy twierdzą", że homeopatia działa (i nie mówimy tu o
    >> >> efekcie placebo). Albo że księżyc jest zrobiony z sera.
    >> >> "Niektórzy twierdzą" to dość słaby argument.
    >> >Jest to bardzo dobry argument na to, na co miał być argumentem - że
    >> >"płyty się sprzedają" to słaby argument.
    >> Mówisz o dwu różnych rzeczach.
    >Brawa za spostrzegawczość.

    Dziękuję. Wciąż argument "niektórzy twierdzą" jest OKDR.

    >Jeśli już się zgodzimy, że brak ochrony prawnej spowoduje, że
    >tworzenie nie będzie dobrym biznesem,

    "Jeśli".
    Jeszcze pozostaje kwestia "dla kogo".

    >i w związku z tym wielu twórców
    >nie będzie tworzyć lub będzie tworzyć mniej (analogicznie do wytwórców
    >przyłbic),

    Akurat ciężko stwierdzić czy w obecnej sytuacji twórcy tworzą mniej, czy
    więcej niż gdyby nie było ochrony prawnoautorskiej. Łatwo obserwowalna
    jest natomiast dystrybucja, która z samą twórczością ma w sumie niewiele
    wspólnego.


    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org | http://www.nieruchomosci.pl/mieszkanie,14137471
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 83. Data: 2011-10-18 09:11:45
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >> >>> A co w sytuacji, jesli to Ty robiles ten film i na jego zrobienie
    >> >>> wydales np. 100tys USD? A inni sobie wzieli i narutalnie
    >> >>> wysylaja kumplom?
    >> >> A co w sytuacji, kiedy Ty wydałeś grube miliony/miliardy USD
    >> >> na produkcję modelu samochodu, a ktoś bezczelnie  bierze
    >> >> i pożycza koledze? Albo co gorsza, kupuje dla firmy
    >> >> i obsługuje nim setki klientów!?
    >> >Wyłożył miliony USD nie wiedząc, że nabywca może tak zrobić?
    >> Ty, to wydawcy są tak głupi, że nie wiedzą, że wiele rodzajów dzieł daje
    >> się kopiować? :-o
    >Wiedzą. Ale wiedzą też, że jest to nielegalne.

    No właśnie dalece nie zawsze. Patrz decyzja prezesa UOKiK w sprawie WB
    bodajże.

    >> >> Wiem, wiem, przesadzam. Ale może w takim razie należałoby na przykład
    >> >> zamknąć wszystkie biblioteki publiczne, bo chamsko udostępniają
    >> >> utwory chronione prawem autorskim osobom, które nie płacą
    >> >> za każde wypożyczenie?
    >> >Jednak z takiego egzemplarza może korzystać naraz tylko jedna osoba, co
    >> >zdecydowanie ogranicza ilość ludzi, którzy będą mogli przeczytać taki
    >> >egzemplarz.
    >> Ale jest jakieś prawo, które zabrania bibliotece mieć tysiąc egzemplarzy
    >> tej samej książki?
    >> Błądzisz.
    >Biblioteka może naturalnie kupić tysiąc egzemplarzy. Ale jeśli to
    >zrobi, to zapłaci za tysiąc egzemplarzy i autor dostanie honorarium za
    >tysiąc egzemplarzy, więc raczej byłoby to w jego interesie.

    Raczej jeśli biblioteka kupiłaby tysiąc egzemplarzy, popyt musiałby być
    naprawdę duży, przez co wydawnictwo nie sprzedałoby kolejnych tysięcy
    (dziesiątek? setek?).

    >Myślę, że
    >w ogóle autorzy byliby zachwyceni, gdyby każda biblioteka publiczna w
    >kraju nabywała po tysiąc egzemplarzy ich książki.

    No co ty. Przecież tak wspaniale się zarabia na prawie autorskim, że co
    tam marne tysiące dla bibliotek...

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org | http://www.nieruchomosci.pl/mieszkanie,14137471
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 84. Data: 2011-10-18 09:41:41
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    W dniu 2011-10-18 10:16, Mariusz Kruk pisze:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done< "Paweł Kierski"
    >> Ograniczenie czasu ochrony wydaje się dość prostym i mało inwazyjnym
    >> rozwiązaniem: tradycyjne modele biznesowe muszą tylko zmienić parametry,
    >> pewne kategorie dzieł przestają być trudne/drogie do stworzenia.
    >
    > Tyle, że to ograniczenie miast się skracać (dążyć ku szybszemu
    > wyczerpaniu ochrony), raczej się rozszerza.
    >

    No ale to już inna kwestia. Przedpiszca zwrócił właśnie uwage na to, że
    podążanie w stronę całkowitego braku IP też nie jest rozwiązaniem. Jak
    zwykle - najlepsze rozwiązanie leży gdzieś po środku (choć środek
    niekoniecznie jest w połowie).


    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 85. Data: 2011-10-18 09:53:04
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Marek Borowski <m...@b...com>

    On 18-10-2011 11:01, Mariusz Kruk wrote:
    >>> No popatrz. Inwestowanie czasu i pieniędzy w produkcję przyłbic to też
    >>> niekoniecznie dobry biznes. No i?
    >>> Jest gdzieś powiedziane, że jakiś rodzaj działalności musi być dobrym
    >>> biznesem?
    >> Patrzysz ograniczenie. Jak wiekszosc konsumentow niestety. Chcialbys
    >> zeby znikly zwykle sklepy ? Chcialbys zeby niektore rodzaje produkow
    >> byly calkowice niedostepne ? Tak ?
    >
    > Nie.
    >
    Chociaz to dobrze.

    >> To dalej kupuj najtansze towary i
    >> sciagaj za darmo co sie da. Popieraj nieregulowany rynek i prawo piesci.
    >
    > Pudło.
    >
    Tzn ze nie popierasz ?

    >> Ekonomia zalatwi reszte.
    >
    > Znowu pudło. (konkretnie - niezrozumienie pojęcia ekonomii).
    >
    Mimo posiadania dyplomu takze z ekonomi straznie ciezko mi sie
    ustosunkowac do twoich argumentow.


    >> Juz teraz prawie nie da sie kupic laptopa z
    >> matowa maryca bo ekonomiczna wiekszosc woli lusterka za $100 taniej.
    >> Sklepy z lepszymi towarami tez prawie zniknely, bo masowa i tak kupi w
    >> hipermarkecie chinskie gowno, bo taniej.
    >
    > No i?
    >
    No i to ze nie oplaca sie produkowac/dystrybuowac/tworzyc produktow na
    ktorych sumarycznie sie malo sie zarabia. Moce przerobowe ida na masowe
    gowno. Co akurat niekoniecznie wszystkim potencjalnym klientom pasuje.

    Oprogramowanie dla softwarehouse to produkt jak kazdy inny. (moze co
    najwyzej model kosztowy jest nieco inny). I jesli nie bedzie oplacalo
    sie go wytwarzac nie bedzie tworzone.


    Pozdr

    Marek


  • 86. Data: 2011-10-18 09:56:20
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Tomasz Kaczanowski"
    >>> Ograniczenie czasu ochrony wydaje się dość prostym i mało inwazyjnym
    >>> rozwiązaniem: tradycyjne modele biznesowe muszą tylko zmienić parametry,
    >>> pewne kategorie dzieł przestają być trudne/drogie do stworzenia.
    >> Tyle, że to ograniczenie miast się skracać (dążyć ku szybszemu
    >> wyczerpaniu ochrony), raczej się rozszerza.
    >No ale to już inna kwestia. Przedpiszca zwrócił właśnie uwage na to, że
    >podążanie w stronę całkowitego braku IP też nie jest rozwiązaniem. Jak
    >zwykle - najlepsze rozwiązanie leży gdzieś po środku (choć środek
    >niekoniecznie jest w połowie).

    Oczywiście. I ja z tym nawet jestem się w stanie zgodzić.
    A to, że jak ktoś prezentuje kiepskie argumenty, mam ochotę je obalać,
    to zupełnie inna sprawa. :-)

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org | http://www.nieruchomosci.pl/mieszkanie,14137471
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 87. Data: 2011-10-18 10:02:54
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Marek Borowski"
    >>> To dalej kupuj najtansze towary i
    >>> sciagaj za darmo co sie da. Popieraj nieregulowany rynek i prawo piesci.
    >> Pudło.
    >Tzn ze nie popierasz ?

    Mocno nie do końca. (zresztą nieuregulowanego rynku i tak nie ma).

    >>> Ekonomia zalatwi reszte.
    >> Znowu pudło. (konkretnie - niezrozumienie pojęcia ekonomii).
    >Mimo posiadania dyplomu takze z ekonomi straznie ciezko mi sie
    >ustosunkowac do twoich argumentow.

    Ekonomia _zawsze_ załatwi resztę (w pewnym sensie). Tylko warunki
    mogą się zmieniać. Nawet w systemie nakazowo-rozdzielczym działają
    jakieś reguły ekonomii. Mam wrażenie, że po prostu z rozpędu użyłeś
    określenia "ekonomia" zamiast czegoś w stylu "wolny rynek".
    Ekonomia jest po prostu nauką. I to nauką opisującą rzeczywistość.

    >>> Juz teraz prawie nie da sie kupic laptopa z
    >>> matowa maryca bo ekonomiczna wiekszosc woli lusterka za $100 taniej.
    >>> Sklepy z lepszymi towarami tez prawie zniknely, bo masowa i tak kupi w
    >>> hipermarkecie chinskie gowno, bo taniej.
    >> No i?
    >No i to ze nie oplaca sie produkowac/dystrybuowac/tworzyc produktow na
    >ktorych sumarycznie sie malo sie zarabia. Moce przerobowe ida na masowe
    >gowno. Co akurat niekoniecznie wszystkim potencjalnym klientom pasuje.

    Potencjalnym klientom generalnie zwykle (sprawdzić czy nie towar
    luksusowy) nie pasuje płacenie (tym bardziej im droższe dobro), więc to
    słąby argument.

    >Oprogramowanie dla softwarehouse to produkt jak kazdy inny. (moze co
    >najwyzej model kosztowy jest nieco inny). I jesli nie bedzie oplacalo
    >sie go wytwarzac nie bedzie tworzone.

    I dlatego mamy zagwarantować opłacalność biznesu "tworzenie
    oprogramowania"? Tak się nie da. Nie da się zadekretować opłacalności
    jakiegoś rodzaju działalności gospodarczej (jeśli nie da się
    równocześnie mocnych ograniczeń typu monopole ustawowe, ale to zupełnie
    inna bajka).

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org | http://www.nieruchomosci.pl/mieszkanie,14137471
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 88. Data: 2011-10-18 10:05:20
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Oct 18, 8:10 am, Maciej Sobczak <s...@g...com> wrote:
    > On Oct 17, 11:45 pm, Andrzej Jarzabek <a...@g...com>
    > wrote:
    >
    > > W tym przypadku zasada jest taka, że możliwość zarabiania na twórczości
    > > jest chroniona prawem,
    >
    > Przecież nikt nigdzie nie twierdzi, że nie wolno zarabiać na
    > twórczości. Są rzeczy, na których nie wolno - np. na stręczycielstwie
    > albo sprzedaży narkotyków, ale zarabiania na twórczości nikt nie
    > zabrania. Nawet nie ma limitów zarobków.

    Jeszcze raz: to, że "można" na czymś zarabiać, nie znaczy, że
    zarabianie nie jest zabronione, tylko że jest praktyczna możliwość. Na
    stręczycielstwie albo sprzedaży narkotyków można zarabiać, więc ludzie
    to robią pomimo zakazu. Jeśli na twórczości nie będzie można zarabiać,
    to ludzie nie będą poświęcać czasu i pieniędzy na tworzenie dzieł
    wymagających znacznej ilości czasu i pieniędzy, więc dzieła te nie
    będą powstawać, ze szkodą dla ogółu.

    > Problem w znalezieniu modelu biznesowego, w którym to będzie realne.
    > Ale czy system prawny powinien taki model komukolwiek gwarantować?

    Skoro istnienie takiego modelu jest w interesie społecznym, to czemu
    miałby nie gwarantować? Przecież gwarantuje wiele innych modeli
    biznesowych, poczynając od tego, że zakazuje wejścia na pole sąsiada i
    wyrwania jego rzepy.

    > Myślałem, że na wolnym rynku obowiązek znalezienia/wynalezienia źródła
    > dochodów należy do przedsiębiorców a nie do prawodawców.

    Przecież istnienie prawa autorskiego nie powoduje, że twórca
    automatycznie dostaje jakieś pieniądze. Musi sobie właśnie znaleźć
    źródło dochodów, czyli konkretnie ludzi, którzy będą chcieli zapłacić
    za jego dzieła, czy też pośrednika, który zapłaci mu żeby sprzedawać
    te dzieła.

    W tym przypadku prawo i wolny rynek działają właśnie tak, że skoro
    istnieje popyt na produkt (w postaci ludzi chcących zapłacić za
    egzemplarz dzieła) i jest ktoś, kto ten popyt może zaspokoić
    produkując produkt (twórca, wydawca itd.), to system prawny "powinien"
    stworzyć ramy, w których producent może na tym zarobić.

    To jest dokładnia taka sama sytuacja, jak z dajmy na to produkcją
    telewizorów: jeśli (w uproszczeniu) są ludzie, którzy chcą kupować
    telewizory, jest producent telewizorów i wyśle z fabryki do sklepu
    ciężarówkę z partią telewizorów, ale bandyci napadną na ciężarówkę po
    drodze i ukradną telewizory, to przecież w końcu te ukradzione
    telewizory też trafią do ludzi, którzy chcą mieć telewizor i chcą za
    niego zapłacić. Więc niby wszystko w porządku, ale problem masz taki,
    że w sytuacji grasujących na drogach bandytów napadających na
    ciężarówki i kradnących towar nie opłaca się produkowac telewizorów,
    więc nikt nie będzie ich produkował. Więc w każdym cywilizowanym
    wydaniu "wolny rynek" polega na tym, że państwo pomaga stworzyć
    warunki, w którym opłaca się produkować to, co ludzie chcą kupować (na
    co jest popyt), np. przez zwalczanie bandytów okradających cięzarówki
    z towarem, a nie mówi, że to jest problem producentów, żeby sobie
    znaleźli model biznesowy na którym mogą zarabiać pomimo bandytów.

    > > Jest konieczna, żeby tworzyli coś powyżej poziomu absurdalnej ilości
    > > materiału na YouTube.
    >
    > Wiedziałem, że ten argument tu padnie, ale sorki - nie da się
    > formalnie wykazać wyższości produkcji z Hollywood nad tymi z YouTube.

    Ależ nie ma takiej potrzeby, wystarczy, że odpowiednio duża ilość
    ludzi w demokracji uzna, że nie jest skłonna rezygnować z seriali,
    filmów kinowych, powieści, albumów muzycznych i zadowolić się youtube,
    blogami i grajkiem w przejściu podziemnym.

    > Zapewniam Cię, że tak samo jak niektórzy statutowo nie oglądają shitów
    > z YouTube, tak inni z założenia nie oglądają shitów z Hollywood. Nie
    > da się też wykazać, że jedno lub drugie jest bardziej użyteczne dla
    > ogółu.

    Da się bardzo prosto. Ludzie płacą pieniądze za filmy, muzykę,
    subskrybcję HBO i tak dalej, co jest bezpośrednim dowodem na to, że są
    to rzeczy dla nich użyteczne.

    A jak ktoś nie chce oglądać shitów z Hollywood i woli youtube, to
    przecież nikt mu nie broni oglądać youtube. Co mu w ogóle przeszkadza,
    że shitów z Hollywood nie wolno kopiować?

    > Natomiast ciekawe, że na tej grupie jak tylko jest mowa o regulacji
    > czegokolwiek (certyfikaty dla programistów, anyone?), to natychmiast
    > pojawiają się głosy, że najlepszym rozwiązaniem jest wolny rynek,
    > gdzie konsument ocenia producenta. Otóż YT jest takim miejscem
    > znacznie bardziej, niż kino właśnie przez obniżenie poprzeczki na
    > wejściu. Każdy może objawić swój talent na YT, nie każdy może to
    > zrobić w kinie.

    Po pierwsze to bzdura - w zależności od talentu może się on objawiać w
    pełni np. przy reżyserowaniu filmu fabularnego z profesjonalnymi
    aktorami, profesjonalnym operatorem, planem filmowym, efektami
    specjalnymi itd.

    Po drugie wielu utalentowanych twórców może po prostu nie być
    zainteresowanych tworzeniem dla samego objawiania talentu.

    > > Wybacz, ale jeśli proponujesz,
    >
    > Nic nie proponuję. Pokazuję, że ochrona IP nie jest warunkiem
    > koniecznym dla zaistnienia twórczości, co jest argumentem zwolenników
    > takiej ochrony.

    Dla zaistnienia w sensie że chociaż jedna osoba stworzy chociaż jedno
    dzieło po zniesieniu IP - to oczywiście nie, nikt tak nie twierdzi.

    Jest konieczna do zaistnienia wielu form twórczości w odpowiedniej
    ilości, których to form zaistnienie jest pożądane przez wielu ludzi, o
    czym świadczy że są oni skłonni zapłacić pieniądze, lub choćby wykonać
    jakiś wysiłek w celu spiracenia danego dzieła, po to, żeby je zobaczyć/
    usłyszeć/przeczytać.

    > Jak już pisałem, rolą prawodawcy nie jest podpowiadanie ani tym
    > bardziej narzucanie obywatelom, w jaki sposób mają zarabiać pieniądze.
    > To by ograniczało innowacyjność biznesową.

    Jeśli ci się wydaje, że np. prawo autorskie narzuca komuś zarabianie
    pieniędzy na prawie autorskim czy czymkolwiek innym, to chyba
    rozumiem, z czego wynika twoje stanowisko w dyskusji.

    > Hint: niektórzy blogerzy zostali milionerami pisząc bzdety^H^H^Hteksty
    > na necie. Skoro to było możliwe, to chyba możliwe jest też
    > finansowanie czegokolwiek innego.

    Skąd taki wniosek?

    > System prawny to umożliwił (tzn.
    > wolno zarabiać), ale nie narzucił i w takim systemie wygrywają ci,
    > którzy są naprawdę innowacyjni. Obecny system dominujący w wielu
    > branżach takiej innowacyjności wcale nie premiuje ani nawet do niej
    > nie zachęca.

    No jak to, przecież sam piszesz, że na pisaniu bloga można zarobić
    miliony. Mnie tam akurat na tych blogach nie zależy, ale niech sobie
    zarabiają. Mnie natomiast zależy, żeby mogły powstawać seriale takie,
    jak "Boardwalk Empire", filmy takie jak "Apocalypse Now", powieści
    takie, jak "Anathem" i tak dalej. I jeśli ceną za ich powstanie ma być
    to, że nie powstanie jakiś super innowacyjny blog czy filmik na
    youtube, to jakoś to przeżyję. Jak dla mnie jednak fakt, że dzieła jak
    wymienione powstają świadczy, że poziom innowacyjności w tych branżach
    jest dla mnie satysfakcjonujący.


  • 89. Data: 2011-10-18 10:29:33
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Oct 18, 11:02 am, Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Marek Borowski"
    >
    > I dlatego mamy zagwarantować opłacalność biznesu "tworzenie
    > oprogramowania"? Tak się nie da. Nie da się zadekretować opłacalności
    > jakiegoś rodzaju działalności gospodarczej (jeśli nie da się
    > równocześnie mocnych ograniczeń typu monopole ustawowe, ale to zupełnie
    > inna bajka).

    Przecież prawo autorskie to nie jest "dekretowanie opłacalności". Przy
    coronie prawem autorskim nadal opłaca się produkować tylko takie
    dzieła, za które odpowiedniu wielu nabywców jest skłonnych odpowiednio
    dużo zapłacić (co najmniej tyle, żeby się - tadam-dadam! - opłaciło).


  • 90. Data: 2011-10-18 10:41:53
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Oct 18, 10:11 am, Mariusz Kruk <M...@e...eu.org> wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >
    > >> Ty, to wydawcy są tak głupi, że nie wiedzą, że wiele rodzajów dzieł daje
    > >> się kopiować? :-o
    > >Wiedzą. Ale wiedzą też, że jest to nielegalne.
    >
    > No właśnie dalece nie zawsze. Patrz decyzja prezesa UOKiK w sprawie WB
    > bodajże.

    Nie znam tej decyzji, czy powinienem się wstydzić?

    > >Biblioteka może naturalnie kupić tysiąc egzemplarzy. Ale jeśli to
    > >zrobi, to zapłaci za tysiąc egzemplarzy i autor dostanie honorarium za
    > >tysiąc egzemplarzy, więc raczej byłoby to w jego interesie.
    >
    > Raczej jeśli biblioteka kupiłaby tysiąc egzemplarzy, popyt musiałby być
    > naprawdę duży, przez co wydawnictwo nie sprzedałoby kolejnych tysięcy
    > (dziesiątek? setek?).

    Raczej w rzeczywistości w ogóle taka sytuacja nie zachodzi i
    rozpatrujemy scenariusz czysto hipotetyczny. W rzeczywistości
    biblioteka kupuje pojedyncze egzemplarze, i ilość ludzi korzystających
    z takiego egzemplarza jest najwyżej 1 osoba na miesiąc. To nie jest z
    punktu widzenia autora taka samam, sytuacja, jak gdyby dostał
    honorarium za jeden egzemplarz, a z tego egzemplarza mogły korzystać
    tysiące ludzi na raz. A przy egzemplarzu kupionym przez fizyczną osobe
    tez przecież nie ma żadnej gwarancji, że będzie to jedyny czytelnik -
    może cię to zdziwi, ale taka osoba też może swój egzemplarz pożyczać
    albo odsprzedać komu innemu.

    > >Myślę, że
    > >w ogóle autorzy byliby zachwyceni, gdyby każda biblioteka publiczna w
    > >kraju nabywała po tysiąc egzemplarzy ich książki.
    >
    > No co ty. Przecież tak wspaniale się zarabia na prawie autorskim, że co
    > tam marne tysiące dla bibliotek...

    Przecież ta hipotetyczna sytuacja tez by była zarabianiem na prawie
    autorskim - prawo to sprawia, że biblioteka musi ten tysiąc
    egzemplarzy kupić od wydawcy z którym autor ma umowę z tytułu której
    może dostawać honorarium od tych tysięcy.

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 20 ... 30 ... 44


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: