eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingPrzeciwko własności intelektualnej
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 438

  • 271. Data: 2011-10-29 23:07:14
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 28/10/2011 12:21, Mariusz Kruk wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done< "Andrzej Jarzabek"
    >>> Kurczę, to one nagle nie działają w wypadku wydawnictwa? To ci nowość.
    >> Nie chronią modelu biznesowego wydawnictwa.
    >
    > Modelu biznesowego produkcji telewizorów też nie chronią. Chronią
    > działalność gospodarczą w ogólności. W tym i wydawnictwa.

    Nie chronią modelu biznesowego takiego, że wydawnictwo płaci autorowi za
    pisanie książek.

    >>> A tak na marginesie, poczytaj sobie jednak Prawo Własności Przemysłowej.
    >>> Zwłaszcza Art.63
    >> Żeby się nie bawić w interpretowanie przepisów,
    >
    > No tak. Jak pojawiają się konkrety, uciekasz.

    To nie są konkrety. Konkrety to będzie np. orzecznictwo w którym po
    unieważnieniu przyznanego patentu z powodu niepatentowalności jego
    przedmiotu, nadal przyznaje się rekompensatę za używanie tegoż w okresie
    przed unieważnieniem. Ewentualnie opinia prawnika, że tak by właśnie było.

    >> Sąd decyduje o unieważnieniu patentu i w takiej sytuacji nie ma podstawy
    >> do rekompensaty - efektywnie traktowane jest to tak, jakby patent był
    >> nieważny również przed decyzją o unieważnieniu.
    >
    > Z dokładnością do tego, że piszesz "z grubsza" o chorym systemie
    > amerykańskim, w którym patentować można cokolwiek.

    Z dokładnością do tego, że jednak nie "cokolwiek", to wytłumacz jak w
    zdrowym systemie nie-amerykańskim (rozumiem, że polski system jest
    takim) nie można opatentować czegokolwiek. Nie w sensie, że są przepisy
    mówiące, że nie można opatentować tego lub owego (bo w amerykańskim
    systemie takie przepisy są), tylko że nie ma faktycznej możliwości
    wpisania do rejestru patentu niezgodnego z tymi przepisami.

    Dalej: weźmy ten przykład - firma Abacki i spółka rejestruje patent na
    teleflator w 2000 roku. W 2010 wpływa pozew firmy Abacki, że zakład
    Babacki i synowie używa teleflatorów bez licencji. Babacki pokazuje
    prior art, że urządzenia odpowiadające opisowi teleflatora były znane
    już XIX-wiecznym chłopom syberyjskim, którzy używali ich do pędzenia
    bimbru z wiecznej zmarzliny. Sąd unieważnia patent i
    a) każe Babackiemu zapłacić odszkodowanie Abackiemu za korzystanie z
    ważnego patentu bez zezwolenia tegoż,
    b) nie przyzna odszkodowania, bo na korzystanie z wynalazku, którego
    zgodnie z przepisami nie można opatentować, wyłączności nie ma, nawet
    jeśli patent jest zarejestrowany.

    Teraz tak: rozumiem, że rozwiązanie a) uważasz za "zdrowe" a b) za
    "chore", ale mnie interesuje, w jakich znanych tobie jurysdykcjach
    stosuje się "zdrowe" rozwiązanie?

    Druga sprawa jest taka, że jeśli sąd nawet w świetle tego, że uznaje, że
    coś jest niepatentowalne, nadal zasądza winę korzystającego z tego z
    powodu, że patent jednak został zarejestrowany, bardziej pasuje do opisu
    "można wszystko opatentować" niż rozwiązanie, gdzie sąd unieważnia taki
    patent retroaktywnie.

    >> Czy w Polsce jest inaczej? Byłoby to bardzo zaskakujące, myślę, że
    >> raczej źle interpretujesz przepisy. Ale mogę się mylić, wyciągnij mi
    >> jakiegoś prawnika zza kadru, to przynam, że w Polsce prawo patentowe
    >> jest niedobre i powinniśmy się raczej wzorować na amerykańskim.
    >
    > Oczywiście. Przecież ganianie kota po pokoju przy pomocy wskaźnika
    > laserowego jest tak innowacyjne.

    I co, jakieś szkody powstały z powodu istnienia tego patentu? Właśnie
    to, o czym piszę, powoduje, że nawet jeśli ktoś coś takiego
    zarejestruje, to nie będzie mu się opłacało nikogo pozywać ani nawet
    straszyć pozwem.


  • 272. Data: 2011-10-29 23:39:20
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 28/10/2011 12:31, Mariusz Kruk wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done< "Andrzej Jarzabek"
    >
    >>>>> Wystarczy, że kopia CMSa z załączonymi kupionymi z zewnątrz zdjęciami,
    >>>>> które mają głupią licencję.
    >>>> Zdjęcia to nie są programy.
    >>> Chyba że akurat są to grafiki w PS. Albo fonty...
    >> Myślę, że to jest znowu przykład takiego błędnego myślenia, że w prawie
    >> względy techniczne mają decydujące znaczenie. Według mnie np. grafiki
    >> zapisane w postaci plików PS będą podlegać przepisom jak grafiki, a nie
    >> jak programy komputerowe.
    >
    > Czy ja ci już pisałem, że jesteś idiotą, że się tak kategorycznie
    > wypowiadasz o rzeczach, na których się nie znasz?
    > Fonty, w sensie np. Type1, przynajmniej w niektórych systemach prawnych,
    > jak najbardziej podlegają ochronie jako programy komputerowe.

    Przecież nic nie napisałem o fontach.

    Jeśli w polskim prawie fonty są traktowane jako program, a masz te fonty
    z zewnątrz, to nie masz potrzeby backupowania ich wiele razy.

    >>> Poza tym chodziło o całość CMS-a, a nie o same zdjęcia jako takie.
    >>> Poza tym... A zresztą, co ja ci będę tłumaczyć.
    >> No nie wiem, wytłumacz może, bo to ciekawe.
    >
    > Serio, serio? I tak będziesz pisać swoje głupoty.

    Tak właśnie myślałem.

    >> Czy w CMSach jest normą, że
    >> nie da się oddzielić programu dostarczonego z zewnątrz od danych
    >> użytkownika?
    >
    > Wiesz, backupowanie /var/www jest cokolwiek prostsze niż
    > /var/www/template1/logo.png, /var/www/template2/somewhere/logo3.png ...
    > Oczywiście. Wszystko się da. Można nawet zatrudnić cały rocznik studentów
    > medycyny żeby siedzieli i zakuwali na pamięć zawartość plików po
    > uuencode, ale chodzi o to, żeby prawo było z sensem, a nie żeby
    > generowało absurdalne problemy.

    Prawo nie jest od tego, żeby się przejmowało zmyślonym problemami.

    >> I nie da się w takiej sytuacji zażądać zwrotu
    >> kasy za wadliwy program, z którego nie da się efektywnie i zgodnie z
    >> prawem korzystać?
    >
    > Spróbuj, jako konsument, mieć roszczenia z tytułu wadliwego działania
    > programu.

    Sorki, ale firma, która kupiła system CMS, którego podobno nie da się
    używać.


  • 273. Data: 2011-10-29 23:55:59
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 28/10/2011 12:36, Mariusz Kruk wrote:
    > epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done< "Andrzej Jarzabek"
    >>> To miło. A wytwórnie płytowe? Gdzie mogę dostać za kilka złotych płytę
    >>> CD oddając egzemplarz tej samej płyty, który mi się porysował? W końcu
    >>> za prawa do odsłuchiwania utworu już raz zapłaciłem, a za drugi
    >>> egzemplarz chcę zapłacić uczciwie. Nie ma na stanie? To mogę przynieść
    >>> własną CD-R, nagrajcie mi i nalepcie jakiś ładny hologram...
    >> Na szczęście płyty CD wyprodukowane przez wytwórnie płytowe nie
    >> podlegają raczej szczególnym przepisom dotyczącym _programów komputerowych_.
    >
    > Nie. Ale dotyczy ich np. Art. 118^1 ust.2.
    > Jak zatem mam wykonywać swoje prawo, które nadaje mi ta sama ustawa,
    > skoro nie mogę go wykonywać?

    Poważnie masz taki problem z muzycznymi płytkami CD? Ja swoje ripuję do
    MP3 czy podobnych formatów (legalnymi i ogólnie dostępnymi programami) i
    nigdy nie miałem takiej sytuacji, że mi zabezpieczenie przeszkadza.


  • 274. Data: 2011-10-30 00:32:42
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On 28/10/2011 13:27, Paweł Kierski wrote:
    > W dniu 2011-10-28 13:21, Andrzej Jarzabek pisze:
    >>
    >> Na szczęście płyty CD wyprodukowane przez wytwórnie płytowe nie
    >> podlegają raczej szczególnym przepisom dotyczącym _programów
    >> komputerowych_.
    >
    > No i? Zrobiłem 3 kopie, wszystkie (razem z oryginalnym egzemplarzem)
    > trafił szlag podczas np. powodzi. Idę z tym zmasakrowanym egzemplarzem,
    > może nawet cudem uratowanym dokumentem zakupu do wydawcy i proszę
    > o nowy egzemplarz w cenie kopii - licencję już przecież kiedyś nabyłem
    > i się jej nie wyzbyłem. Znasz jakiegoś wydawcę, który mi taką kopię
    > zrobi?

    Nie kupiłeś bezpośrednio licencji, tylko egzemplarz. Twoje prawo do
    korzystania z egzemplarza wynika z art. 23, ale obowiam się, że to nie
    obejmuje prawa do dostania nowego egzemplarza na jakichkolwiek
    specjalnych warunkach.

    > Czy mogę bezpośrednio skorzystać z art 23^1 pkt 2 ?
    > "Nie wymaga zezwolenia twórcy [...] incydentalne zwielokrotnianie
    > utworów, niemające samodzielnego znaczenia gospodarczego, a stanowiące
    > integralną i podstawową część procesu technologicznego oraz mające na
    > celu wyłącznie umożliwienie:
    > [...]
    > 2) zgodnego z prawem korzystania z utworu."

    To znaczy co chciałbyś zrobić, bo nie bardzo rozumiem? Jeśli masz swoją
    kopię bezpieczeństwa w odległym miejscu, to owszem, możesz skorzystać z
    tego artykułu, żeby ją sobie przesłać przez sieć, albo, bo ja wiem -
    nagrać plik ISO na twardym dysku w celu wypalenia.

    > Dlaczego tego samego nie mogę zrobić w przypadku programu komputerowego?
    > (art 77. wyłącza 23^1 dla programów komputerowych).

    Sam sobie odpowiedziałeś.

    > Jaki w tym sens biznesowy? I tak wracamy do absurdów generowanych przez brak
    > kompatybilności prawa z RAID 1.

    Ale dlaczego uważasz, że prawo jest niekompatybilne z RAID 1? To, że
    fizycznie są dwa dyski z kopiami danych jeszcze nie znaczy, że w sensie
    prawnym następuje kopiowanie.

    A o sensie biznesowym tych wszystkich wyłączeń tak w ogóle to ci nie
    powiem. Znaczy, chodziło niby o to, żeby nie można było sobie w zakresie
    "własnego użytku osobistego" używać tego samego programu na kilku
    stanowiskach bez odpowiedniej licencji i tak dalej. A że zrobiono to
    debilnie, to fakt. Napisz list w tej sprawie do swojego posła.

    W ogóle to ci powiem, że są gorsze absurdy w tych przepisach. Na
    przykład jeśli nabywasz legalnie program od właściciela praw lub osoby
    upoważnionej (powiedzmy otwierając stronę www), to według tej ustawy nie
    masz prawa bez zezwolenia używać tego programu. Z kolei właściciele praw
    lub osoby upoważnione niekiedy takiego zezwolenia explicite nie dają
    (mogą np. w ogóle nie porzedstawiać żadnego tekstu licencji), bo np. w
    USA i w wielu innych krajach programy są objęte "fair use" i takie
    zezwolenie nie jest wymagane.

    Natomiast co do robienia kopii zapasowych, to masz jeszcze furtkę, jaką
    ci daje art 74 ustęp 4 pkt 1: jeśli m. in. do "stosowania" i
    "przechowywania" programu komputerowego "niezbędne" jest
    "zwielokrotnienie" w postaci wielu kopii zapasowych, to "czynności te
    wymagają zgody uprawnionego" - zdaje się, że o to chodzi, że jeśli masz
    zgodę na "te czynności" (którą ci daje licencja), to możesz również
    wykonywać owo "niezbędne zwielokrotnienie".

    A z kopią zapasową to raczej intencja była taka, żeby unieważnić zapisy
    licencji w sytuacjach, w których te zabraniają tworzenia kopii
    zapasowych, a nie żeby ograniczyć ich liczbę do jednej.


  • 275. Data: 2011-10-31 08:53:56
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >>>> Kurczę, to one nagle nie działają w wypadku wydawnictwa? To ci nowość.
    >>> Nie chronią modelu biznesowego wydawnictwa.
    >> Modelu biznesowego produkcji telewizorów też nie chronią. Chronią
    >> działalność gospodarczą w ogólności. W tym i wydawnictwa.
    >Nie chronią modelu biznesowego takiego, że wydawnictwo płaci autorowi za
    >pisanie książek.

    To straszne. Prawo nie chroni też modelu biznesowego takiego, że klient
    płaci panu Zenkowi za płukanie kaloryferów.

    >>>> A tak na marginesie, poczytaj sobie jednak Prawo Własności Przemysłowej.
    >>>> Zwłaszcza Art.63
    >>> Żeby się nie bawić w interpretowanie przepisów,
    >> No tak. Jak pojawiają się konkrety, uciekasz.
    >To nie są konkrety. Konkrety to będzie np. orzecznictwo w którym po
    >unieważnieniu przyznanego patentu z powodu niepatentowalności jego
    >przedmiotu, nadal przyznaje się rekompensatę za używanie tegoż w okresie
    >przed unieważnieniem. Ewentualnie opinia prawnika, że tak by właśnie było.

    To jest margines. Zasadą jest, że patentuje się tylko rzeczy
    patentowalne i patenty jednak obowiązują. Tu nie USA.

    >>> Sąd decyduje o unieważnieniu patentu i w takiej sytuacji nie ma podstawy
    >>> do rekompensaty - efektywnie traktowane jest to tak, jakby patent był
    >>> nieważny również przed decyzją o unieważnieniu.
    >> Z dokładnością do tego, że piszesz "z grubsza" o chorym systemie
    >> amerykańskim, w którym patentować można cokolwiek.
    >Z dokładnością do tego, że jednak nie "cokolwiek", to wytłumacz jak w
    >zdrowym systemie nie-amerykańskim (rozumiem, że polski system jest
    >takim) nie można opatentować czegokolwiek.

    Jest jasno powiedziane co podlega patentowaniu - konkretne rozwiązania
    techniczne. Przy czym jest też określone jakie muszą spełniać wymogi.

    >Nie w sensie, że są przepisy
    >mówiące, że nie można opatentować tego lub owego (bo w amerykańskim
    >systemie takie przepisy są), tylko że nie ma faktycznej możliwości
    >wpisania do rejestru patentu niezgodnego z tymi przepisami.

    Oczywiście. A morderstwo w Polsce jest dopuszczalne, bo co z tego, że
    przepisy penalizują, skoro nie ma faktycznej możliwosći zapobieżenia
    wszelkim możliwym morderstwom.

    >>> Czy w Polsce jest inaczej? Byłoby to bardzo zaskakujące, myślę, że
    >>> raczej źle interpretujesz przepisy. Ale mogę się mylić, wyciągnij mi
    >>> jakiegoś prawnika zza kadru, to przynam, że w Polsce prawo patentowe
    >>> jest niedobre i powinniśmy się raczej wzorować na amerykańskim.
    >> Oczywiście. Przecież ganianie kota po pokoju przy pomocy wskaźnika
    >> laserowego jest tak innowacyjne.
    >I co, jakieś szkody powstały z powodu istnienia tego patentu?

    Tego konkretnie? Owszem. To kolejny patent potęgujący "szum
    informacyjny" i zwiększający koszty funkcjonowania całego systemu
    System amerykański mógłby być całkiem sprawny (z dokładnością do
    dyskusyjności w ogóle patentowania pewnych kategorii) gdyby nie istniały
    koszty transakcyjne.

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org |
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 276. Data: 2011-10-31 08:56:23
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >>>>>> Wystarczy, że kopia CMSa z załączonymi kupionymi z zewnątrz zdjęciami,
    >>>>>> które mają głupią licencję.
    >>>>> Zdjęcia to nie są programy.
    >>>> Chyba że akurat są to grafiki w PS. Albo fonty...
    >>> Myślę, że to jest znowu przykład takiego błędnego myślenia, że w prawie
    >>> względy techniczne mają decydujące znaczenie. Według mnie np. grafiki
    >>> zapisane w postaci plików PS będą podlegać przepisom jak grafiki, a nie
    >>> jak programy komputerowe.
    >> Czy ja ci już pisałem, że jesteś idiotą, że się tak kategorycznie
    >> wypowiadasz o rzeczach, na których się nie znasz?
    >> Fonty, w sensie np. Type1, przynajmniej w niektórych systemach prawnych,
    >> jak najbardziej podlegają ochronie jako programy komputerowe.
    >Przecież nic nie napisałem o fontach.

    Fonty są po prostu pięknym przykładem jak coś może nie do końca być tym,
    czym się wydaje.
    Chcesz plik PS? Proszę bardzo -
    http://www.pvv.ntnu.no/~andersr/fractal/PostScript.h
    tml
    Spróbuj teraz bronić w sądzie stanowiska, że to obrazki, a nie programy.

    >Jeśli w polskim prawie fonty są traktowane jako program, a masz te fonty
    >z zewnątrz, to nie masz potrzeby backupowania ich wiele razy.

    Bo ty tak mówisz?

    >>> Czy w CMSach jest normą, że
    >>> nie da się oddzielić programu dostarczonego z zewnątrz od danych
    >>> użytkownika?
    >> Wiesz, backupowanie /var/www jest cokolwiek prostsze niż
    >> /var/www/template1/logo.png, /var/www/template2/somewhere/logo3.png ...
    >> Oczywiście. Wszystko się da. Można nawet zatrudnić cały rocznik studentów
    >> medycyny żeby siedzieli i zakuwali na pamięć zawartość plików po
    >> uuencode, ale chodzi o to, żeby prawo było z sensem, a nie żeby
    >> generowało absurdalne problemy.
    >Prawo nie jest od tego, żeby się przejmowało zmyślonym problemami.

    Oczywiście. Prawo autorskie dzielnie stawia czoła problemom nieznanym
    bez prawa autorskiego.


    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org |
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 277. Data: 2011-10-31 08:57:27
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >>>> To miło. A wytwórnie płytowe? Gdzie mogę dostać za kilka złotych płytę
    >>>> CD oddając egzemplarz tej samej płyty, który mi się porysował? W końcu
    >>>> za prawa do odsłuchiwania utworu już raz zapłaciłem, a za drugi
    >>>> egzemplarz chcę zapłacić uczciwie. Nie ma na stanie? To mogę przynieść
    >>>> własną CD-R, nagrajcie mi i nalepcie jakiś ładny hologram...
    >>> Na szczęście płyty CD wyprodukowane przez wytwórnie płytowe nie
    >>> podlegają raczej szczególnym przepisom dotyczącym _programów komputerowych_.
    >> Nie. Ale dotyczy ich np. Art. 118^1 ust.2.
    >> Jak zatem mam wykonywać swoje prawo, które nadaje mi ta sama ustawa,
    >> skoro nie mogę go wykonywać?
    >Poważnie masz taki problem z muzycznymi płytkami CD?

    Nie. Mam taki problem np. z Audiobookami, które legalnie kupiłem.

    >Ja swoje ripuję do
    >MP3 czy podobnych formatów (legalnymi i ogólnie dostępnymi programami) i
    >nigdy nie miałem takiej sytuacji, że mi zabezpieczenie przeszkadza.

    Ach, znowu - ja nie mam problemu => problemy nie istnieją. Fajny ten
    twój świat. Szkoda, że rzeczywistość jest w innym matriksie.

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org |
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 278. Data: 2011-10-31 09:12:04
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >>> Nie ma takiego argumentu. Argument jest taki, że dzieł będzie niewiele.
    >> Ja bym to uściślił: dużo mniej będzie dzieł wymagających dużego budżetu.
    >Nie tylko takich (modulo, co uważamy za "dużo"). Clou jest takie, że
    >będzie znacznie mniej dzieł takich, jakich chce ogół odbiorców.

    Ale zdajesz sobie sprawę, że "chce", a "jest gotów zapłacić za", to dwie
    różne rzeczy?

    >> Pytanie, czy to naprawdę szkodliwe?
    >Według mnie już sam fakt, że ktoś jest gotów zapłacić, chociaż mógłby
    >wydać te pieniądze na coś innego, świadczy, że zależy mu na tym, i
    >odbierając mu taką możliwość, szkodzisz mu.

    Że co? Skoro ktoś jest gotów zapłacić, niech płaci. Nikt mu nie broni.
    Nawet bez ochrony.

    >Bo jednak o ile mi wiadomo, to jednak pisanie powieści to jest kilka
    >miesięcy dość intensywnej pracy, w większości przypadków ciężkiej do
    >pogodzenia z "day job".

    A... piszesz o produkcji "dzieł" pokroju "kolejny thriller o dzielnym
    agencie ratującym świat przed zagładą"? Trzeba było tak od razu.
    Bo jakoś mimo kiepskiego czytelnictwa w Polsce, ludzie książki piszą.
    A żyć się z tego nie da. Czyli najwyraźniej jakoś godzą to z "day job".
    (nie żebym uważał to za idealną sytuację, ale da się).

    >Potem jeszcze jest coś takiego jak redakcja, co
    >- może cię to zaskoczy - wymaga pracy jeszcze kolejnej osoby, i również
    >może trochę trwać. Można założyć, że same koszta utrzymania pisarza i
    >redaktora na jakim takim poziomie to kilkadziesiąt tysięcy

    Rzeco? Autor pisząc książkę dokonuje inwestycji. Z pewnym ryzykiem - tym
    mniejszym im wyższą ma pozycję na rynku. Zupełnie tak samo, jak
    człowiek, który zakłada jakikolwiek inny biznes.
    Ach, zapomniałem, ty chciałeś ochrony modelu biznesowego pisania
    książek. Tylko kto ma je kupić? Założysz kolejny Państwowy Instytut
    Dofinansowania Szmir?
    Korekta jednej książki natomiast wcale nie kosztuje kilkudziesięciu
    tysięcy.

    >- może to
    >niewiele w porównaniu z budżetem hollywoodzkiego blockbustera, ale dla
    >konkretnej osoby pisarza oznacza to przecież "teraz przez kilka miesięcy
    >zamiast pracować i zarabiać pieniądze będę pisał powieść, nie dla
    >pieniędzy, tylko żeby zrealizować swoją potrzebę tworzenia" - dla
    >większości ludzi to już jest koszt niemożliwy do poniesienia.

    Kurczę, dla większości ludzi niemożliwym do poniesienia jest koszt
    "teraz będę oszczędzał przez dwa lata, żeby potem móc wyjechać na pół
    roku na wyprawę rowerową do Azji". I co z tego?

    >> Filmy - owszem, ale czy przypadkiem nie
    >> z powodu gaż aktorów, efektów specjalnych i machiny promocyjnej?
    >No jasne, bo plany filmowe, sprzęt, kostiumy, charakteryzacje, statyści,
    >montaż, realizacja dźwięku - to wszystko jest za darmo. A jeśli taki
    >film pełnometrażowy będzie kosztować choćby tylko - dajmy na to -
    >dwieście tysięcy dolarów, to bardzo, bardzo trudno będzie znaleźć osobę
    >lub instytucję, która wyłoży takie pieniądze, jeśli nie będzie można na
    >tym zarobić.

    News at eleven - wszelki biznes jest ryzykowny.

    >I tak dalej i tak dalej - przy czym oczywiście uznaję, że moje prywatne
    >zdanie to za mało, żeby uzasadnić prawa autorskie. Ale też uważam, że
    >ogromna większość ludzi jest tutaj po mojej stronie

    Ogromna większość ludzi akurat po prostu funkcjonuje w zastanej
    rzeczywistości, na którą ma znikomy wpływ.
    To trochę jak z systemem podatkowym - "wszyscy" uważają, że podatki są
    za wysokie i kasa z nich jest w dużej mierze marnotrawiona, ale nie ma
    praktycznej możliwośći zebrać ludzi i radykalnie to wszystko uprościć.

    >Tak jak pisałem wcześniej - chcecie zmienić statu quo i sądzicie, że
    >większość ludzi nie chce tego całego hollywoodzkiego chłamu, justina
    >biebera i czego tam jeszcze

    Zła argumentacja - to nie, że ludzie "nie chcą" w sensie negatywnym. Oni
    "chcą" w sensie "nie przeszkadza im to, zwłaszcza kiedy nie znają
    alternatywy, a dodatkowo wydaje im się, że nie muszą za to płacić".


    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org |
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 279. Data: 2011-10-31 09:20:04
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: Mariusz Kruk <M...@e...eu.org>

    epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Andrzej Jarzabek"
    >>> Na szczęście płyty CD wyprodukowane przez wytwórnie płytowe nie
    >>> podlegają raczej szczególnym przepisom dotyczącym _programów
    >>> komputerowych_.
    >> No i? Zrobiłem 3 kopie, wszystkie (razem z oryginalnym egzemplarzem)
    >> trafił szlag podczas np. powodzi. Idę z tym zmasakrowanym egzemplarzem,
    >> może nawet cudem uratowanym dokumentem zakupu do wydawcy i proszę
    >> o nowy egzemplarz w cenie kopii - licencję już przecież kiedyś nabyłem
    >> i się jej nie wyzbyłem. Znasz jakiegoś wydawcę, który mi taką kopię
    >> zrobi?
    >Nie kupiłeś bezpośrednio licencji, tylko egzemplarz. Twoje prawo do
    >korzystania z egzemplarza wynika z art. 23, ale obowiam się, że to nie
    >obejmuje prawa do dostania nowego egzemplarza na jakichkolwiek
    >specjalnych warunkach.

    Czyż to nie jest urocze?
    "Sprzedaliśmy ci po prostu krążek poliwęglanowy. To, że tam było
    nagranie to właściwie przypadek, bo przecież nie to było istotą
    transakcji. Przecież chciałeś kupić ten krążek, bo taki ładny, okrągły
    jest. A jak już na nim coś jest nagrane, to sobie słuchaj. Ale przecież
    ty kupiłeś tylko krążek."

    >> Jaki w tym sens biznesowy? I tak wracamy do absurdów generowanych przez brak
    >> kompatybilności prawa z RAID 1.
    >Ale dlaczego uważasz, że prawo jest niekompatybilne z RAID 1? To, że
    >fizycznie są dwa dyski z kopiami danych jeszcze nie znaczy, że w sensie
    >prawnym następuje kopiowanie.

    Ale na logice w szkole spałeś, prawda? "To, że są dwie kopie, nie
    znaczy, że następuje kopiowanie" - a co następuje? Niepokalane poczęcie?

    >W ogóle to ci powiem, że są gorsze absurdy w tych przepisach. Na
    >przykład jeśli nabywasz legalnie program od właściciela praw lub osoby
    >upoważnionej (powiedzmy otwierając stronę www), to według tej ustawy nie
    >masz prawa bez zezwolenia używać tego programu.

    I to też jest OK, według ciebie?

    >A z kopią zapasową to raczej intencja była taka, żeby unieważnić zapisy
    >licencji w sytuacjach, w których te zabraniają tworzenia kopii
    >zapasowych, a nie żeby ograniczyć ich liczbę do jednej.

    ...a wyszło, jak wyszło.

    --
    \------------------------/
    | K...@e...eu.org |
    | http://epsilon.eu.org/ |
    /------------------------\


  • 280. Data: 2011-10-31 12:32:12
    Temat: Re: Przeciwko w?asno?ci intelektualnej
    Od: "Wojciech \"Spook\" Sura" <w...@o...com.pl>

    Dnia 28-10-2011 o 00:02:46 Maciej Sobczak <s...@g...com>
    napisał(a):
    > Jest tylko mały problemik. Windows, zainstalowany z oryginalnej płytki
    > z hologramem kompletnie przy tym scenariuszu zdebilniał i twierdzi, że
    > padłem ofiarą nielegalnego oprogramowania.

    Przypadkiem, OEM?

    Bo licencja OEMów AFAIR nie pozwala na instalowanie na wirtualnej maszynie.

    Pozdrawiam -- Spook.

    --
    Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 27 . [ 28 ] . 29 ... 40 ... 44


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: