-
11. Data: 2010-03-25 20:01:21
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: Krzysiek Kielczewski <k...@g...com>
On 2010-03-25, WW <w...@v...pl> wrote:
> Może to nie ta grupa, ale co mi tam.
> Już nigdy nie ustąpię karetce.
> Nie ma się po co spieszyć.
Wzburzenie rozumiem, ale wniosek wyciągnąłeś idiotyczny, bardzo
idiotyczny.
Krzysiek Kiełczewski
-
12. Data: 2010-03-25 20:03:07
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
'Tom N' pisze:
> JanKo w <news:hog5pk$gpc$1@inews.gazeta.pl>:
>
>> Agent WW nadaje:
>>> Dziś żona nadziała się przy sprzątaniu na ostrze.
>
>> Jeśli nie dość starannie sprzątała
>
> Może zbyt starannie...
>
>> to najpierw należy porozmawiać, wyjaśnić.
>
> ...a nie od razu kosą traktować ;-)
Wiesz, niezależnie od opisywanej sytuacji i kretyńskich wniosków o
nieustępowaniu karetkom, przypomniał mi się żart z teściową:
- Niech skazany wyjaśni skąd ten nóż w placach teściowej?
- No cóż Wysoki Sądzie, szykowaliśmy obiad niedzielny i teściowa
się poślizgnęła tak nieszczęśliwie, że upadła plecami na ten nóż.
- No tak, ale jak skazany wyjaśni fakt, że zrobiła to 17 razy?
- Starałem się je pomóc, ale podłoga była śliska i co ją prawie
podniosłem, to znów się osunęła....
--
Jutro to dziś - tyle że jutro.
-
13. Data: 2010-03-25 20:29:59
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: "Malgorzata K." <j...@u...to.z.tego.adresu.wp.pl>
Użytkownik "WW" <w...@v...pl> napisał w wiadomości
news:hog4ml$2f6$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Witam
>
> Nigdy więcej nie usunę się z drogi karetce.
> Dziś żona nadziała się przy sprzątaniu na ostrze. Krew się leje jak
> cholera a więc szybki, uciskowy opatrunek, w samochód i ile fabryka dała
> na pogotowie.
> Tam spisali ...... i kazali czekać.
>
> Czekamy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
>
> Przesiąkł opatrunek, krew wypełniła but i zaczęła rozlewać się plamą na
> podłodze. Żona zbladła i zemdlała.
Bieeeeedactwo, krwi sie wystraszyla....
Ciekawe, coby powiedziala na - 450 ml krwi ("minus" - tj. woreczek krwi) ,
ktore ja "od tak" oddaje,
zgodnie z terminami, jako honorowy krwiodawca
Echhhh ludziska, co ma do tego karetka???????????
Oprzytomniej chlopie
a'propos: to sie kwalifikuje, jako wypadek przy pracy (o ile to bylo jej
zawodem)
malgosia
-
14. Data: 2010-03-25 20:32:33
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: "085" <z...@g...pl>
Użytkownik "WW" <w...@v...pl> napisał w wiadomości
news:hog4ml$2f6$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Witam
>
> Nigdy więcej nie usunę się z drogi karetce.
naucz sie palancie robic porzadne opatrunki, a nie narzekaj na karetki,
ktore nie maja nic wspolnego z twoja kobieta
nawiasem mowiac, opaske uciskowa to sie zaklada przy amputacji konczyny -
nie dostala zonka martwicy ? :]
zul
-
15. Data: 2010-03-25 20:54:50
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: 'Tom N' <n...@i...dyndns.org.invalid>
085 w <news:hogeeg$ajt$1@nemesis.news.neostrada.pl>:
> nawiasem mowiac, opaske uciskowa to sie zaklada przy amputacji konczyny -
> nie dostala zonka martwicy ? :]
Jesteś ignorantem, zarówno w kwestii czytania, jak i pierwszej pomocy.
--
Tomasz Nycz
[priv-->>X-Email]
-
16. Data: 2010-03-25 21:02:50
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: Bartosz 'Seco' Suchecki <p...@s...maupa.tlen.pl>
WW pisze:
> Witam
>
> Nigdy więcej nie usunę się z drogi karetce.
A co ma karetka do Twoich problemów na izbie przyjęć?
Nie dalej jak miesiąc temu dzwoniłem po karetkę, na ulicy obalił się
facet. Rozpoczęliśmy reanimację, po 8 minutach była karetka.
Lekarze jakieś 45 minut reanimowali pacjenta po czym zabrali go do
szpitala.
Uważasz, że należy utrudnić karetce dojazd do potrzebującego?
A kilkanaście lat temu sam niemal się przekręciłem w szpitalu,
bo mi do łba strzeliło nie dzwonić po karetke, tylko udac się tam
osobiście.
Seco
-
17. Data: 2010-03-25 21:30:38
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: "Przemek V" <m...@p...onet.naszaojczyzna>
Użytkownik "Bartosz 'Seco' Suchecki" <p...@s...maupa.tlen.pl> napisał w
wiadomości news:hogfhc$be1$1@news2.ipartners.pl...
> WW pisze:
>> Witam
>>
>> Nigdy więcej nie usunę się z drogi karetce.
>
> A co ma karetka do Twoich problemów na izbie przyjęć?
>
> Nie dalej jak miesiąc temu dzwoniłem po karetkę, na ulicy obalił się
> facet. Rozpoczęliśmy reanimację, po 8 minutach była karetka.
> Lekarze jakieś 45 minut reanimowali pacjenta po czym zabrali go do
> szpitala.
>
> Uważasz, że należy utrudnić karetce dojazd do potrzebującego?
>
> A kilkanaście lat temu sam niemal się przekręciłem w szpitalu,
> bo mi do łba strzeliło nie dzwonić po karetke, tylko udac się tam
> osobiście.
Dokładnie. Jak jest sprawa karetkowa to trzeba po takową dzwonić i czekać.
Miałem taki przypadek w rodzinie - karetka dojechała w 8 minut, fachowi i
mili sanitariusze zrobili co się dało na miejscu i zabrali pacjenta do
szpitala. Najważniejsze jest chyba, że wjeżdżając na SOR karetką trafia się
od razu w odpowiednio sprawny proces przemielenia/uratowania pacjenta a nie
siedzi wykrwawiając się w poczekalni. Źle, że tak jest ale niestety służba
zdrowia działa jak działa i na dzisiaj lepiej starać się dostosować do ich
standardowych procedur niż działać niestandardowo.
-
18. Data: 2010-03-25 21:33:13
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
085 pisze:
(...)
> naucz sie palancie robic porzadne opatrunki, a nie narzekaj na karetki,
> ktore nie maja nic wspolnego z twoja kobieta
>
> nawiasem mowiac, opaske uciskowa to sie zaklada przy amputacji konczyny
> - nie dostala zonka martwicy ? :]
Po raz kolejny kolega pokazuje, że jest z tych młodych i agresywnych
oraz jest ignorantem w zakresie umiejętności czytanie oraz pierwszej
pomocy. Wcześniejsze deklaracje, że strażak może i są prawdziwe, ale
to niczego nie zmienia...
--
Jutro to dziś - tyle że jutro.
-
19. Data: 2010-03-25 21:58:31
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: 'Tom N' <n...@i...dyndns.org.invalid>
Artur Maśląg w <news:hoghaf$152$1@inews.gazeta.pl>:
> 085 pisze:
> (...)
>> naucz sie palancie robic porzadne opatrunki, a nie narzekaj na karetki,
>> ktore nie maja nic wspolnego z twoja kobieta
>> nawiasem mowiac, opaske uciskowa to sie zaklada przy amputacji konczyny
>> - nie dostala zonka martwicy ? :]
> Po raz kolejny kolega pokazuje, że [...] jest ignorantem w zakresie
> umiejętności czytanie oraz pierwszej pomocy.
"Jesteś ignorantem, zarówno w kwestii czytania, jak i pierwszej pomocy."
Artur, to chyba już nie jest przypadek :D
--
Tomasz Nycz
[priv-->>X-Email]
-
20. Data: 2010-03-25 21:59:48
Temat: Re: Nie ustępujcie karetkom na sygnale - nie ma po co !!!
Od: "Plumpi" <p...@o...pl>
Użytkownik "Przemek V" <m...@p...onet.naszaojczyzna> napisał w
wiadomości news:hogha8$1lf$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>> A kilkanaście lat temu sam niemal się przekręciłem w szpitalu,
>> bo mi do łba strzeliło nie dzwonić po karetke, tylko udac się tam
>> osobiście.
> Dokładnie. Jak jest sprawa karetkowa to trzeba po takową dzwonić i czekać.
> Miałem taki przypadek w rodzinie - karetka dojechała w 8 minut, fachowi i
> mili sanitariusze zrobili co się dało na miejscu i zabrali pacjenta do
> szpitala. Najważniejsze jest chyba, że wjeżdżając na SOR karetką trafia
> się od razu w odpowiednio sprawny proces przemielenia/uratowania pacjenta
> a nie siedzi wykrwawiając się w poczekalni. Źle, że tak jest ale niestety
> służba zdrowia działa jak działa i na dzisiaj lepiej starać się dostosować
> do ich standardowych procedur niż działać niestandardowo.
Pod warunkiem, ze się zna te procedury, bo jaśnie oprocedurowani lekarze
nawet Cię nie poinformują o procedurach.
Tak było w moium przypadku. Ja niedawno spotkałem się z podobną sytuacją.
Podejrzenie zawału serca.
Akurat znalazłem się samochodem z żoną niedaleko szpitala z oddziałem
kardiologicznym.
Nikt nie raczył nas poinformować o procedurach.
Jedynie pielęgniarka zrobiła jej EKG, ale kazała czekać na lekarza, aż ten
wróci z zabiegu.
Lekarz wrócił, zdążył zrobić obchód sal i przygotować się do przekazania
zmiany następnemu
lekarzowi. Po 1,5 godziny oczekiwania i dopytywania czy lekarz się może nią
zająć, słyszeliśmy tylko, że lakarz wciąż jest zajęty, choć wilokrotnie
przechodził obok nas bez zainteresowania i nie sprawiając wrażenia, żeby
czynkolwiek był zajęty. Po kilku moich próbach zainteresowania lakarza
podszedł tylko do żony i lakoniczny sposób zapytał "panią coś boli?". Widać
było, że chce w spokoju zakończyć zmianę i iść do domu.
Żona mi się słania na nogach i obsuwa na podłogę, a siedząca pani w recepcji
tylko wzrusza ramionami. Dopiero od niej się dowiedziałem, że powinienem był
dzwonić po pogotowie lub jechać na jeden z 2 oddziałów SOR (Szpitalny
Oddział Ratunkowy)
Zadzwoniłem po pogotowie i poprosiłem o przyjazd i interwencję do szpitala.
Kobitka z pogotowia stwierdziła, że jest to niedorzeczne, żeby oni
przyjeżdżali udzielać pomocy do szpitala. Wytłumaczyłem jej, że czekamy na
interwencję lekarza bezskutecznie od ok. 2 godzin. Kobitka powtórzyła mi
dokładnie to samo co wcześniej recepcjonistka. Zapakowałem żonę w samochód i
pojechaliśmy na najbliższy SOR. Tam czekalismy następne 1,5 godziny w
kolejce, bo w pierwszej kolejności byli obsługiwani pacjenci przywożeni
karetkami.
Zadzwoniła do mnie kobitka z pogotowia z pytaniem gdzie jesteśmy.
Odpowiedziałem, że na SOR, a ona mi mówi, że rozmawaiała z lekarzem z tego
szpitala, który stwierdził, że jak tylko się pojawiliśmy w szpitalu to on
osobiście zrobił żonie EKG, po czym myśmy się zabrali i uciekli, a on nas
szukał. Kłamał w najbardziej bezczelny sposób. Miałem nawet zrobić koło
d...y temu lekarzowi, bo wszelkie rozmowy telefoniczne jak i rozmowy z
lakrzem oraz całym personelem zacząłem od poewngo momentu nagrywać bojąc
się, że żona mi się w końcu "przekręci", a ja czułem się po prostu bezsilny,
żeby udzielić jej pomocy.
Na pocieszenie po wykonaniu wielu badań przez SOR po spędzeniu ponad 5
godzin w 2 szpitalach usłyszałem od lekarki ciekawy tekst "proszę pana to
nie jest zawał, bo gdyby to był zawał to żona już dawno by nie żyła".