-
11. Data: 2014-09-08 11:57:33
Temat: Re: Kolizja a możliwość jej uniknięcia - jak to jest
Od: Myjk <m...@n...op.pl>
Mon, 8 Sep 2014 11:49:08 +0200, Franc
>> to już ezwykle oceni sąd
> Zgadza się.
> Był niedawno wyrok w Kuj-pom. do sprawy, gdzie laska jechała za szybko
W Wawie też był taki sam wyrok. Co więcej, walący w wymuszającego, jadący z
nadmierną prędkością, ale na drodze z pierwszeństwem i przy zielonym
świetle dla siebie, został obciążony pełną odpowiedzialnością (mimo że
wymuszający nie mógł się bronić, bo zmarł w czasie wypadku).
--
Pozdor Myjk
-
12. Data: 2014-09-08 12:00:23
Temat: Re: Kolizja a możliwość jej uniknięcia - jak to jest
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Mon, 8 Sep 2014, ww wrote:
> W dniu 2014-09-08 10:59, Budzik pisze:
>> Użytkownik Franc w...@w...pl ...
>
>>> Jak to jest?
>>>
>> Tak, gdyby ci udowodniono, ze miałes mozliwosc unikniecia to:
>> - facet byłby winien nieustopienia pierwszenstwa
>> - Ty byłbys winien spowodowania kolizji.
>
> Czy to jest bardzo skomplikowane dowodowo ? Np w którymś odcinku
> drogówki pani wymusza pierwszeństwo i dostaje w bok. Nieśmiało próbuje się
> bronić tym, że na drodze na którą wyjechała jest ograniczenie
> do 30, a osoba która w nią wjechała na pewno jechała szybciej.
Hola - to jest INNY przypadek!
Bo Budzik nie pisze, że "mógłbyś uniknąć zderzenia jakbyś jechał
prawidłowo", lecz "mogłeś uniknąć zderzenia".
Tak jak jechałeś.
Prowadzi to do pozornego absurdu, przekraczający prędkosć jest
"usprawiedliwiony", ale tak właśnie jest: on NIE MÓGŁ uniknąć
kolizji, więc ten przypadek nie wchodzi w rachubę.
Z kolei, on *mógłby* byc winien kolizji z okazji ten prędkości,
ale musiałby spowodować "niemożliwość" u zobowiązanego do
ustąpienia.
Oczywiscie, MOŻE to nie nie wykluczyć części winy za skalę
wypadku (a nie jego spowodowanie), ale zdaje się "istniejąca
praktyka" tak dalece już nie sięga.
> W tym przypadku została zbyta i dała sobie sposób, ale czy po rozmiarach
> szkód i miejscu uderzenia nie da się dosyć łatwo ocenić, że gdyby
> prędkość nie została przekroczona to by się skończyło najwyżej na
> ostrym hamowaniu ?
Błąd w założeniu :)
Wina z "nieuniknięcia" ma miejsce wtedy i tylko wtedy, jeśli
jadący mógł "fizycznie" uniknąć kolizji wtedy, kiedy stało się
jasne, że ten drugi kierujący nie przestrzega przepisu.
Art.4 PoRD, to jest właściwe zastosowanie dla wyjaśnienia
"dlaczego"! Jak niewłaściwe zachowanie ma miejsce za późno,
to "mogący uniknąć" za późno orientuje się, że powinien
unikać kolizji i jest to czynnik obiektywny.
Nie mógł. No to nie mógł.
Jest jeszcze jedna sprawa.
Trochę inaczej sprawa wygląda, jak jeden grzeje, a drugi rusza.
Przypominam że istnieje prawna definicja ustąpienia pierwszeństwa.
pzdr, Gotfryd
-
13. Data: 2014-09-08 12:38:51
Temat: Re: Kolizja a możliwość jej uniknięcia - jak to jest
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "ww" napisał w wiadomości grup
W dniu 2014-09-08 10:59, Budzik pisze:
>> Tak, gdyby ci udowodniono, ze miałes mozliwosc unikniecia to:
>> - facet byłby winien nieustopienia pierwszenstwa
>> - Ty byłbys winien spowodowania kolizji.
>Czy to jest bardzo skomplikowane dowodowo ?
Relatywnie jest bardzo latwe - biegly smazy opinie, a policja,
prokuratura i sad mu wierza :-)
Zarzuty w kazdym badz razie obu stronom mozna probowac postawic, i
spotyka sie "nie podjal wlasciwego manewru obronnego" ..
> Np w którymś odcinku
>drogówki pani wymusza pierwszeństwo i dostaje w bok. Nieśmiało
>próbuje się bronić tym, że na drodze na którą wyjechała jest
>ograniczenie
>do 30, a osoba która w nią wjechała na pewno jechała szybciej. W tym
>przypadku została zbyta i dała sobie sposób, ale czy po rozmiarach
>szkód i miejscu uderzenia nie da się dosyć łatwo ocenić, że gdyby
>prędkość nie została przekroczona to by się skończyło najwyżej na
>ostrym hamowaniu ?
A w drugim dyskutowanym tu przypadku sad stwierdzil ze _wylaczna_ wine
ponosi zbyt szybko jadacy. Mimo ze mial zielone.
W przypadku jak wyzej ... no, ona zajechala droge, ale skutki powinny
byc niegrozne dla ludzi. To ten drugi jechal za szybko i to on jest
winny wypadku z rannymi :-)
Tak to chyba w sadach nie dziala ... ale kiedys zacznie.
Tak po prawdzie to sprawa jest skomplikowana i wariantow sporo.
Nie majac nagrania z kamery lub przytomnych swiadkow, to wiele ustalic
nie mozna.
Moze stala na drodze a drugi sie zagapil, moze wyjechala tuz przed
maska, a moze czasu na hamowanie bylo dosc, tylko ktos za szybko
jechal. Niestety - ABS juz nie zostawia wyraznych sladow gumy ma
asfalcie.
Ale ... jesli ktos jezdzi tak, ze jadacym 30 daje szanse na ostre
hamowanie, to kiedys sie doigra.
Bedzie jak w tej reklamie - kierowca jadacy 50 przejezdza, kierowca
jadacy 60 sie rozbija, ale przeciez to nie jedyne mozliwosci - mogl
odstep byc mniejszy przy wyjezdzanu, mogl kierowca miec wolniejszy
refleks, hamulce slabsze itp.
Przy wyzszych predkosciach jest troche inaczej - czasu na reakcje
wiecej, ale tez czasu na opuszczenie miejsca kolizji. Hamowanie ze
100km/h trwa ponad 3s, w tym czasie mozna pas przejechac i odblokowac.
Ewentualne trafienie bedzie nie w przedni blotnik, tylko raczej w
tylny
Albo skrecic w prawo, odjechac pare metrow od skrzyzowania ... i ktos
mi wjechal w bagaznik :-)
J.
-
14. Data: 2014-09-16 13:02:53
Temat: Re: Kolizja a możliwość jej uniknięcia - jak to jest
Od: Poldek <p...@i...pl>
Franc wrote:
> Ostatnio coraz częściej trafiają mi się sytuacje, gdzie pomimo mojego
> pierwszeństwa przejazdu kierowcy wymuszają.
>
Nie tylko Tobie.
> Ostatnia sytuacja. Zapa się zielone światło, jadę na wprost. Z przeciwka
> facet rusza, daje lewy kierunek i przejeźdza mi z pełną premedytacją przed
> maską w lewo.
> Skrzyżowane na tyle duże, że zdołałem wyhamować, obtrąbić kolesia (nawet
> nie spojrzał - teraz taka moda jakaś że udają, że nic nie zrobili),
> przejechać swoje na wprost i uspokoić tentno.
>
> Niby sytuacja ewidentna (wina faceta), ale zastanawiam się jak by do tego
> podeszła Policja w sytuacji dzwonu. Bo tak:
> - miałem możliwośc uniknięcia uderzenia. Facet ruszył na tyle szybko, że
> jakby go trafił, to pewnie byłoby to przednie koło, może drzwi od pasażera
>
> Świrem nie jestem i celowo nie rozbijam samochodów, chociaż czasami aż
> człowieka świeżbi, żeby jednego z drugim spotkała jakaś przygoda na drodze.
>
> Gdzieś czytałem (nie wiem, na ile to jest prawda), że nie jest tak, że
> skoro masz pierwszeństwo to możesz zaknać oczy i pojechać swoje nie patrząc
> na drogę ani na inne samochody, nawet gry te pojechały źle i wymusiły.
>
> Jak to jest?
Tak to jest, że zależy na kogo taki wymuszający świr trafi. W większości
wypadków trafia na normalnych ludzi, którzy go obtrąbią i wyhamują. Ale
któregoś razu trafi na lepszego cwaniaka, który będzie akurat
potrzebował naprawić zardzewiały błotnik na koszt ubezpieczyciela
sprawcy zdarzenia. I taki nie będzie trąbił i hamował, lecz mając
ewidentne pierwszeństwo pojedzie prosto na kolizję.