-
101. Data: 2018-04-27 23:15:36
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: Adam <a...@p...onet.pl>
W dniu 2018-04-27 o 20:37, HF5BS pisze:
>
> Użytkownik "Piotr Gałka" <p...@c...pl> napisał w
> wiadomości news:pbuvbq$rmg$1$PiotrGalka@news.chmurka.net...
>> W dniu 2018-04-26 o 23:14, HF5BS pisze:
>>
>>> Najwyżej na to, by nie pełniły roli dominującej. Idąc tą drogą, już
>>> dawno powinniśmy czymś zastąpić koło, które od zegarów wskazówkowych
>>> jest ZNAAACZNIE starsze.
>>
>> Każde rozwiązanie ma inny czas bycia przydatnym. O zastąpieniu nie
>> decyduje czas tylko pojawienie się alternatywy. Jak odkryjemy
>> antygrawitację to może koła znikną.
>
> To ja tak nie chcę, będę musiał rower odstawić i przyjemności z jazdy
> nie mieć :P
> A sama anty OK, byle nie wyparła koła z rynku, bo wiatraczków na upały
> nie będzie, pociągi nie pojadą, zawiasy w drzwiach nie będą działać,
> winda nie wjedzie na wysokie piętro, a nie wszędzie da się zrobić na
> silniku liniowym, zwłaszcza obecnie, gdzie może gdzieś to jest
> eksperymentalnie. Cewki w słuchawkach będą musiały być kwadratowe i
> jakimi maszynami toi nawinąć, skoro łożyska odpadną, z większością
> ślizgowych włącznie. Coś z drzewami trzeba, bo przekrój będzie kołem...
> Tak więc, jeśli koło ma być "ałt", to niech umrze śmiercią naturalną.
>
Są poduszkowce - nie mają kół.
Są "wiatraczki" działające na zasadzie zwężki Venturiego albo dyszy
(wentylatory Dysona).
Pociągi na poduszce (elektro)magnetycznej.
Windy pchane siłownikiem.
Cewki kwadratowe są w transformatorach. Widziałem też prostokątne w
jakichś głośnikach wysokotonowych.
Są wiertła i wiertarki do otworów kwadratowych.
A najwięcej to jest zakutych łbów ;)
--
Pozdrawiam.
Adam
-
102. Data: 2018-04-27 23:20:17
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: Adam <a...@p...onet.pl>
W dniu 2018-04-27 o 23:01, RoMan Mandziejewicz pisze:
> Hello Adam,
>
> Friday, April 27, 2018, 10:35:43 PM, you wrote:
>
>>>> Setka w śrubie nie ma żadnego zastosowania, dziesiątka prędzej. Poza tym
>>>> chyba nie widziałem suwmiarki z 1/100 - to już rozdzielczość śrub
>>>> mikrometrycznych.
>>> Mam suwmiarkę z 1/50....
>> Ale to już IMO górna granica sensownego odczytu z noniusza.
>
> Zaskakująco dobrze się odczytuje.
>
Możesz gdzieś zapodać fotkę?
>> Aczkolwiek bywały suwmiarki zegarowe.
>
> Wolę mikrometr. Trzeba widzieć minę sprzedawcy garaży blaszanych gdy
> się udowadnia, że użyta blacha to 0.45 mm z ocynkiem a nie 0.8 mm ;)
>
Tyle to widać gołym okiem. Ale pokazać się nie da.
Nie wiedziałem, że "chińskie ampery" (te od przekroju przewodów
elektrycznych) zaczynają działać też w metalurgii ;)
--
Pozdrawiam.
Adam
-
103. Data: 2018-04-28 00:18:49
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: Adam <a...@p...onet.pl>
W dniu 2018-04-27 o 11:47, J.F. pisze:
> (...)
> Nawiasem mowiac - inzynierowie juz mowia, ze gestosc stali jest 8
> ton/m3, a nie 7.8.
> W sumie ... podobnie bez znaczenia, ale przy 10t konstrukcji to juz
> 200kg roznicy ... no dobra, moze z farba maja racje, a moze tolerancja
> walcowni i tak jest 5% ...
>
Wystarczy sprawdzić ile waży (uwaga: nie jaką ma masę!) np.
transatlantyk na równiku i w okolicy bieguna.
--
Pozdrawiam.
Adam
-
104. Data: 2018-04-28 01:00:08
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
W odpowiedzi pozwolę sobie użyć kilku uszczypliwości, ułatwi mi to i skróci
przekaz, nie bierz tego do siebie...
Użytkownik "Adam" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:pc03tm$a2b$1$Adam@news.chmurka.net...
> Są poduszkowce - nie mają kół.
A łożyuska ich silników są trójkątne...
>
> Są "wiatraczki" działające na zasadzie zwężki Venturiego albo dyszy
> (wentylatory Dysona).
A tych silników łożyska są kwadratowe
>
> Pociągi na poduszce (elektro)magnetycznej.
Mają koła!!!
>
> Windy pchane siłownikiem.
Przekrój oczywiście w postaci pentagramu. A ta:
https://www.youtube.com/watch?v=mwCnxvNmvUo bębena ma oczywiście
ośmiokątnego...
>
> Cewki kwadratowe są w transformatorach. Widziałem też prostokątne w
> jakichś głośnikach wysokotonowych.
I tu akurat koło niezbyt jest potrzebne, choć często-gęsto ułatwia. Sam mam
kilka trafo, gdzie koła, poza skręcającymi śrubami, nie uświadczysz. Ale już
przewody uzwojeń...
> Są wiertła i wiertarki do otworów kwadratowych.
Ależ owszem. Kręcą się oczywiście, kwadratowo, bo łożyska mają w postaci
trójkąta równobocznego (NB drugi, obok koła kształt pokrywy włazu, która nie
wpadnie do środka).
> A najwięcej to jest zakutych łbów ;)
A to ja od dawna wiedziałem, że mam!
Bardziej przyziemnie - mam czasem wrażenie, że próbuje się koło,
zdeprecjonować, odstawić na boczny tor, jako takie. Sama jego okrągłość
przyczynia się do tego, że zostaje uznane za "out of date", przestarzałe.
Tylko, czemu przyroda, natura, to o tym nie wie? Choćby np. przez kołowy
przekrój łodyg, poprzez źrenice oczu, na śladach po wrzuceniu czegoś do
wody, niezależnie od początku, kończących w postaci koła/okręgu, bądź choćby
jego wycinka. A nawet kropla wody w stanie nieważkości...
--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...
-
105. Data: 2018-04-28 01:34:30
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
(znów QP - Gugiel go uparcie forsuje, ale spróbuję się jakoś odróżnić)
Użytkownik <s...@g...com> napisał w wiadomości
news:2c8c8cda-b141-4ed1-9661-0843a4087837@googlegrou
ps.com...
W dniu piątek, 27 kwietnia 2018 14:00:07 UTC-5 użytkownik HF5BS napisał:
> To ja w takim razie jawnie przestanę ustępować miejsca staruszkom w
> tramwaju (BTW. Raz ktoś mnie chciał ustąpić, musiałem źle wyglądać; aż mi
> się uśmiech poszerzył... ale podziękowałem, że zaraz wysiadam), mówić
> dzień
> dobry, dziękuję, przepraszam, przecież życie tak pędzi, a na mówieniu
> zbędnych słów traci się czas. (to był sarkazm)
>
A widzisz, tu mi w strune zagrales.
Ja takie sytuacje widze inaczej. Opisze na przykladzie vi.
Co rusz sie pojawia ludek ktory napinajac sie brzmi mniej wiecej tak:
"jak nie znasz vi to przepadniesz, dupa z ciebie a nie unixowiec, jak bedzie
awaria a ty vi nie znasz to nie naprawisz, zwolnia cie!"
Albo taki:
"ja preferuje bezpieczenstwo i na moich serwerach nie ma zbednego
oprogramowania, jest tylko vi"
me> Ależ nie mówię, że nie! Tylko mnie chodzi o to, aby nowość nie była "za
wszelką cenę"!
me> Jak np. trzeba z jakiegoś powodu ręcznie skasować całłą strukturę
katalogu Windows, a nie zawsze da się to zrobić przez rd /s <ścieżka>,
me> to po prostu to robię, choć jest upierdliwe i niewygodne, oraz
czasochłonne. A nie lamentuję (nie bierz tego do siebie, broń Boże),
me> że nie znam podstawowych koment DOSa. Niejeden raz mi to dupę ratowało.
I nijak nie moga pojac ze mc bardzo ulatwia zycie i wiecej awarii widzialem
bo ktos korzystal z vi i konfig popsul, edytujac nieumiejetnie albo
wklejajac myszka tekst bedac w zlym trybie niz przez istnienie lub uzycie
mc.
me> trafnie "celnąłeś" w istotę rzeczy - używanie narzędzia, choć
niekoniecznie umie się to robić. Jeśli nie umiem, lub jest ono niewygodne,
to nie używam.
me> Prędzej piwo śrubokrętem otworzę, niż otwieraczem do piwa przykręcę
śrubkę.
Raz jedyny mi sie udalo takiego madrale utemperowac pokazujac ze ja juz
skonczylem edycje pliku a on sie jeszcze mozolnie z tym morduje.
me> słusznie, niewiedzę trzeba piętnować.
I teraz do sedna.
Taki ludek jak ja moze sie "szczycic" nieznajomoscia vi bo czas jaki bym
potrzebowal na jego poznanie a potem nabranie wprawy poswiecilem na nauke
czegos co mi sie bardziej przyda i lepiej wyzywi.
me> chyba nie zrozumiałeś... Nie mylmy po prostu, braku umiejętności użycia
jakiegoś narzędzia i mówienia o tym, bo nie ma osoby,
me> która umiała by wszzystko, nawet niejaki (Angus) McGyver nie wie i nie
umie wszystkiego, a chwalenia się nieumiejętnością tegoż użycia.
I dlatego jesli ci co sie nie uczyli "titac" ale uczyli sie czegos innego
moga sie tym szczycic na tej samej zasadzie jak ktos kto nauczyl sie
programowac zamiast podkowy kuc i konie w nie przyoblekac.
me> I dopóki nie będzzie sie chwalić nieumiejętnością titania, dopóki nie
będzie uznawać tego za fakt nobilitujący
me> (podkreśleniem tego jest dyskutowana decyzja o wycofaniu zegarów
wskazówkowych, bo ucznie nie umieją), nie ma w tym właściwie niczego złego.
Ale przyznam ze jak sie szczycili tym ze sie nie ucza i nic innego nie
robili w zamian to specjalnie powodu do dumy nie maja.
me> O właśnie, tu jest sedno sprawy. Bycie dumnym z niewiedzy. Znów
nawiązując do mojego hobby - założę
me> się o milion jednomilionowych części dolara, żże nie ma "hamsa", który
by umiał wszystko ze swej dziedziny,
me> czyli powiedzmy satelity, EME, RS, QRQ, SSTV, AM, FM, SSB, QRP(P),
aurora, fronty atmosferyczne, itd,
me> itp, etc, a jeszcze jest cała masa specjalności. A niestety, ilu jest,
że "a co to takiego packet-radio?", że be, że tylko leszcze, że... że...
me> a sami pewnie posadzzeni przed konsolą (protokół nośny AX25) nawet
rozbiegówki nie ustawią należycie.
--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...
-
106. Data: 2018-04-28 02:45:48
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Sebastian Biały" <h...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:pbvtd6$9n6$1@node1.news.atman.pl...
> On 4/27/2018 9:00 PM, HF5BS wrote:
>>> Podobno "jebłem" też nie ma.
>> Stąd cudzysłów.
>
> Nie.
>
> https://pl.wikipedia.org/wiki/Cudzys%C5%82%C3%B3w
No czyżby? Kombinuj Waść, w jakim znaczeniu użyłem wyrazu ujętego w
cudzusłów...
Ach, Wiki, ocean wiedzy wszelakiej, wiedzy niezłomnej, wiedzy organicznej, ,
gdzie nawet opisano (skasowane już) tramwaje w Rzeszowie... Przy czym nie
mylmy tego z obecnym zamiarem ich wprowadzenia.
>
>>> Ale niby kto zlikwidował suwaki? Same wygineły. Lepsze jest wrogiem
>>> kiepskiego.
>> Dobrego przede wszystkim. I nie musi to być suwak.
>
> Nie. Suwaki nie byly dobre. Rozwiązywały pewne problemy obliczeniowe
Nigdzie nie twierdziłem, że są dobre. Jednak jak są, to chociażz nie
nobilitujmy się brakiem umiejętności ich użycia. Jak nie umiemy, wystarczy
powiedzieć, nie umiem, nie używam.
Jeszcze zobaczmy, kiedy go wymyslono. Ja wiem, że nawet żarty krążą, że
wyliczone 2^2, wyniesie 3.9976, jak policzyć suwakiem.
> Pozbywa się tego bo suwaki były i sa kiepskie. Podobnie jak masa innych
Co zatem na rok jego wymyślenia byś dał lepszego?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Suwak_logarytmiczny
> rzeczy w hisotrii ludzkości. Kalkulatorów mechanicznych też Ci żal?
Bo są mechaniczne i nie mają w środku pierdyliona atmeli?
Tak, zawsze mam szacunek do myśli ludzkiej, która stworzyła coś, co inni
uzywali, ułatwiajac sobie żzycie. Mam ogromny szacunek do myśli ludzkiej,
nie wspieranej sztuczną inteligencją, gdzie wielkie rzeczy powstawały dzięki
pracy mózgu, wspieranych ewentualnie np. jakimś liczydłem. Piramidy egipskie
chyba tak powstały i do dziś podziwia je świat. Czemu liczydło? Szubciej i
mniejsze ryzyko błędów. Mało ważne, jakie to liczydło.
>
>> Czyli jak uczniaki nie wiedzą, jak działają wskazzóki zegara
>
> Mam dzieciaki w wieku w którym jest temu poświęcone kilkanascie godzin w
> szkole. Uczniaki wiedzą. Nie wydaje im się to jednak niezbedne do życia.
I wcale na to nie naciskam, aby musieć używać. Naciskam na to, aby wiedzieć,
jak użyć, jeśli zajdzie taka potrzeba. A zdziwić się można, jak szybko może
sie to stać.
> Prawdę mówiąc jestem z pokolenia które dostawało "zegarki z 7
Te wkurwiające piszczałki, latające w powietrzu wszędzie... Na szczęście, ja
PK przyjąłem, zanim zaczął się ten szał. I dopiero po latach doceniłem
skromność uroczystości i prezentów. Nie było ani roweru, ani kalkulatora,
ani zegarka. Było chińskie pióro, a dokładniej, długopis z taką śmiesznie
zagietą końcówką, różaniec i modlitewnik, oraz medalik. I przede wszystkim,
nie był to coroczny spęd dzieciarni, która nawet niekoniecznie rozumiała, co
się dzieje. Trafiłem w ostatniej chwili, bo już niedługo potem pojawiły się
pierwsze oznaki, że coś sie zaczyna psuć, zaczęła przerastać forma nad
treścią.
> melodyjkami na komunię" i jakoś dalej czytam zegary analogowe, choć
> otaczało mnie 10x więcej cyfrowych. Nie dramatyzujmy, łaciny tez już się
Całe szczęście, żże czytasz. Ja w nocy na cyfrowym gówno bym zobaczył. A
wskazówkowego chwilę wytężę wzrok, podkreślam, bez okularów - i już wiem,
czy mam się zrywać z łóżka, czy jeszcze mogę trochę pospać.
> nie naucza powszechnie, podobnie jak greki. Sa niepraktyczne.
Jak dla kogo.
>>, to zamiast poświęcić jedną lekcję na zrozumienie, to likwidujemy, po nas
>>choćby potop...
>
> W PL nie jest likwidowane. Znajduje sie w programie. Na ścianie klasy wisi
> zegar analogowy. O ile dobrze pamiętam w każdej klasie w szkole moich
> dzieciaków.
Całe szczęście... choć mnie chodziło o tamte, co likwidowali.
>
>> Postęp jest postępem, jeśli nie oznacza iść naprzód za każdą cenę.
>
> Ale usunięcie z życiu suwaków czy tynkowania łajnem nie jest wielką
Pisałem nie o wielkiej, ale o wszelkiej, każdej. Skoro mamy kalkulatory
elektroniczne, to ostatnim draństwem było by robienie amisza na siłę (chodzi
o ich podejście do współczesności), zamiast choćby najprostszego Bolka. Ale
uważam, że podstawowe 4 działania, TRZEBA UMIEĆ zrobić pisemnie na kartce,
mnie to w każzdym razie też ratowało skórę "parę" razy.
> ceną. Przyszło za friko, w wyniku postepu. nie szadzano do więzienia za
> posiadanie, nie konfiskowano. Samo znikneło, pewnie w okolicy połowy lat
> 70tych.
I bardzo dobrze, że świat poszzedł do przodu. Nawet w moim zawodzie, gdzie
bardziej, niż łażeniem po studzienkach, zajmowałem się obsługą centrali
telefoniczznej elektromechanicznej (Pentaconta GCI), to uważałem, że należy
stawiać nowoczesne łącznice, że należy cyfryzować wiązki łączy, dzięki czemu
pojawią się nowe możliwości, polepszy jakość rozmów, itd. Także zamiast
ogromnego zestawu stojaków, pojawi się kilka/naście/dziesiąt niewielkich
szafek, zajmujących razem może 1/3 dotychczasowej powierzchni, a odzyskane
miejsce można przzeznaczzyć na dołożenie sprzętu i tak np. zamiast
dotychczasowych 10 tysięcy abonentów, można będzie podpiąć 30-40. Choć jest
minus, elektronika jest prądożerna, elektromechanika, jak nie pracuje, bo
noc, to prawie nic nie ciągnie. Elektronika ssie równo.
>
>> Krótkofalowcy. Miałem kilku kumpli, którym słoń na ucho nadepnął i
>> telegrafii ni chu*a nie przyswoili.
>
> Uczyłem sie morsa we własnym zakresie. Chciałem przystapic do egzaminu
Przyjmij uścisk ręki prezesa :)
> na KF. Padłem po zobaczeniu jakie pytania tam znajde. Np. o liczebność
> rady zarzadu polskiego zwiaku z okresie międzywojennym. Nie wiem ile lat
To już rzeczywiście przegięcie, choć wiedzieć nie zawadziło by. Jednakżże
znów o sobie - mnie interesuje, czy ktoś umie "napluć do sita", zatitać, czy
zna przepisy i np. nie wyskoczy mi z tekstem, że Tusk to ch*j, a Kaczzyński
to Słońce Narodu, lub odwrotnie, po zamianie nazwisk miejscami. Dopuszczam,
że osoba religijna powie mi parę podstawowych rzeczy, ale tu bym doradzał
ostrożność, bo łatwo przeholować. Nie obrażę się jednak, jak usłyszę "76",
skierowane w moją stronę.
> mieli ludzie którzy układają pytania, ale chyba za dużo i już dawno
> zapomnieli o co chodzi w KF. Zerkalem tam jeszcze kilka lat temu i jakieś
> 20 procent pytani było dyskwalifikujące bo hisotryczne badz polityczne a
> pytania z zakresu elektroniki zredukowano do okolic zera
Czekaj... czyz zaczzynałeś próby podejścia gdzieś w okolicy lat 80-90?
> nie licząc tych trywialnych. Ostatnio natomiast widziałem młodego KF ktory
> kupił w chinach piecyk 200W i napierdzielał do czasu aż sie nie
Teeech... Panie... napierdylanie 50W (po obu stronach), mimo QRB=c.a. 3
km... Dopiero po czyjejś uwadze, "skrócili moc" do 5 W. A ja max, co mam w
radiu, to 5W właśnie i mimo to udało mi sie po 58 zrobić Watykan na 50 MHz.
Bo nauczony przez starszych wiem, że pierwsze, to muszą się zobaczyć anteny.
> spalił. Lutownicy nie widział. Egzamin zdał. Nie znam morsa. Ale słychać
> go czasem było na kilku miejscach w UKF.
Piecyk pewnie był bez filtrów, coś jak antena szerokopasmowa ze wzmacniaczem
takowym-ż...?
>
> Jesli więc narzekasz na to że ludzie od KF zapomnieli morsa czy też nie
> chcą się go uczyc to może nalezy zaczac od podstaw i zapytac kto
To jest ogólnoświatowa tendencja i w sumie rozumiem to. Już przeboleję
niechęć do CW, o ile wynika to z naturalnie przzysługujących praw. Jednakże
pogodziłbym pewne sprawy, co w sumie mogło by być pewnym obostrzeniem wobec
obecnego stanu - najmniejszza licencja obejmuje ograniczenia w możliwych do
użycia pasmach, mniejszą moc, oraz wprowadziłbym, żze powiedzmy, stanowczo
nie zaleca się grzzebania w radiach, oraz używania konstrukcji
niefabrycznych, za to była by to licencja szybka, łatwa i przyjemna do
zdobycia, że nawet własnej babci niegramotnej w technice można by było
załatwić znak. Jeśli jednak ktoś chce więcej, to jużz kolejny stopień
niewiele trudniejszej do zdobycia licencji umożliwiałby likwidację
obostrzzenia (nie)grzebania we własnym sprzęcie i ograniczenia używania do
urządzeń fabrycznych.
> głosowal na stada debili po 89 roku pchajace się do rzadzenia i redukujące
> za kadym razem zakres kształcenia technicznego. Myśle że
Ci zapewne, co ufali hasłom, że będzzie dobrze - i w dobrej wierze
zagłosowali na tych, którzy weszli do rządzenia. Nie oskarżajmy jednak tych,
co głosowali na jakąś-tam-partię, gdyż i tak jest to odczucie bardzo
subiektywne. Ja w każdym razie cieszę się, żze nikt już nie musi się bać, że
głosując nie po linii Partii, będzie zawezwany do "spowiedzi". Cieszę się,
że moja Mama mogła (i zrobiła to) zagłosować przeciwnie, niż ja. (inna
sprawa, zże już od ponad 20 lat głosuję przeciw, wybierając tych, którzy się
wydają najmniej szkodliwi)
> odpowiedz na pytanie "kto tych debili wybierał" bedzie zaskakująca. Cała
> reszta to po części efekt ztumanistycznienia szkół. Zekarki, suwmiarki i
> inne arki też.
Ja tylko czekam, ażz "pęknie bańka spekulacyjna".
> CW jest gówno warte obecnie. Kiedy jeszcze mi się chcialo, koło 2000 roku,
> nie udało mi się znaleźc ani jednej stacji nadającej cokolwiek na
To na kawałku drutu słuchałeś? Obecnie wyższe pasma niemal cały czas wydają
mi się zamknięte, ale też niemal cały czas, coś na poczatku każdego jest.
Więc jak niczego nie usłyszałeś, to nie wiem.
> 3.5MHz. Nic, pustka, tylko sporadycznie bełkot wstegowy. Ale tak samo
> można narzekac że nie ma PocketRadio albo BBSów. Nikomu się już nie
Nie ma w amatorstwie Pocket Radio.
> chce. Pomimo że jestem retro i bardzo lubie takie klimaty to
> najzwyczajniej nie widze sensu komunikacji po CW. To już wolałbym szukac
Hmm... bo mi mało głośnika nie wysadzi, jak wskakuję na poczatek pasma...
> sygnałów z satelitów i bawić się w dekodowanie transmisji
To jadziem, +- na początek drugiego megaherca pasma 10 m... Albo 145800-146.
SSTV na różznych pasmach, czasem sobie na radiu znajdę i apką w telefonie
dekoduję, całkowicie dla zabawy.
> telemetrycznych. Więcej fun.
Nie wiem, co to są funy :P
>> Mam, młynek żarnowy, ręczny, do kawy. Ale jak bym miał stare żarna, to
>> bym ich po prostu użył, zmłócił mąkę i upiekł ciasto.
>
> Nie. Po kilku konsumcjach odkryłbys nowe i interesujące erozje szkliwa
Jakoś tego u mnie nie było (gliniana makutra, gdzie nierzadko nieźle
chrzęściło, jak się tarło składniki ciasta), mimo pieczenia ciasta
kilka(naście) razy w miesiący nawet. Obecnie oczywiście już nie, ale
dawniej, bardzo często.
> na zębach. Jadlem chleb z mąki na żarnach, niby nic, ale mikroskopijne
> elementy w środku tej maki skrzypiały w zębach. Twarde były. Pewno po
Może za twarde i za mało elastyczne kamienie? Zzamiast w pewnym stopniu
odsprężynować i działać dalej, mikrokawałki łamały się i kruszzyły? Jakby
np. były źle odpuszczzone po spiekaniu w piecu?
> kilkuset zmieleniach mógłbym smiało twierdzić że konsumuje kamienie lub
> kamienie konsumuja moje zęby.
Jakby tak zbadać, co konsumujemy poza świadomością, to byśmy się mogli mocno
zdziwić. Podobno zdarza się nawet pająka zzjeść, mnie kilka razy zabłąkała
się jakaś mucha (tak, wiem, na czym siadają... i żzyję), piasek z grzybów
zbieranych w lesie nieraz mi chrzęścił... i co... siedzę przy kompie i tylko
narzekam na literówki (klawiaturę chyba trzeba podmienić, ale już założę
taką z podświetleniem), co się robią, ale nie mam siły ich poprawiać,
przepraszam za nie.
--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...
-
107. Data: 2018-04-28 02:49:06
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "Piotr Gałka" <p...@c...pl> napisał w
wiadomości news:pbvt1r$71k$1$PiotrGalka@news.chmurka.net...
>W dniu 2018-04-27 o 20:32, HF5BS pisze:
>>
>> A tam, ch*j, idę na całość i walę do miliarda, właśnie się dowiedziałem,
>> że przed chwilą słońce mnie spaliło, bo zaokrągliłem odległość
>> 150.000.000 km i wyszło mi zero :)
>
> Trzeba było też temperaturę odpowiednio zaokrąglić to by nie spaliło :)
W sumie racja, tylko jaką wielokrotność wybrać... Ale tak w kelwinach
zasunąć, to było by wiekopomne odkrycie, że osiągnięto zero bezwzzględne :)
Załóżmy, że w środku jest 25 milionów stopni. Przyjąć oczko 100 milionów i
zaokrąglić :)
--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...
-
108. Data: 2018-04-28 09:19:16
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: s...@g...com
W dniu piątek, 27 kwietnia 2018 15:45:01 UTC-5 użytkownik Luke napisał:
> > Taki ludek jak ja moze sie "szczycic" nieznajomoscia vi bo czas jaki bym
potrzebowal na jego poznanie a potem nabranie wprawy poswiecilem na nauke czegos co
mi sie bardziej przyda i lepiej wyzywi.
>
> Nauczyłem się vi w dwa-trzy wieczory po godzinkę-dwie.
>
> I umiem na zawsze, tego się nie zapomina.
>
> Masz po prostu uprzedzenie do tego edytora, co mogę zrozumieć. Ale nie
> pisz, że na jego nauczenie trzeba wieczność.
>
>
Gdzie tak napisalem?
Przeczytaj o co w tym przykladzie chodzi w ogolnosci.
-
109. Data: 2018-04-28 09:19:48
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: Marek <f...@f...com>
On Fri, 27 Apr 2018 21:55:49 +0200, Sebastian
Biały<h...@p...onet.pl> wrote:
> ale to nie wszystko, trzeba jeszcze coś wiedziec o superpozycji,
> ciśnieniach, spadkach czy innych "hujowiznach" jak to poetycko
> określił
> kiedy naiwnie napomknąłem.
Seriio rozmawiałeś z hydraulikiem o superpozycji?
--
Marek
-
110. Data: 2018-04-28 09:42:15
Temat: Re: "Jebłem"... (uwaga, słownictwo) Prawie OT, ale techniki tyczy, więc przyszłość świata...
Od: s...@g...com
W dniu piątek, 27 kwietnia 2018 18:34:29 UTC-5 użytkownik HF5BS napisał:
> (znów QP - Gugiel go uparcie forsuje, ale spróbuję się jakoś odróżnić)
> Użytkownik <s...@g...com> napisał w wiadomości
> news:2c8c8cda-b141-4ed1-9661-0843a4087837@googlegrou
ps.com...
> W dniu piątek, 27 kwietnia 2018 14:00:07 UTC-5 użytkownik HF5BS napisał:
>
> > To ja w takim razie jawnie przestanę ustępować miejsca staruszkom w
> > tramwaju (BTW. Raz ktoś mnie chciał ustąpić, musiałem źle wyglądać; aż mi
> > się uśmiech poszerzył... ale podziękowałem, że zaraz wysiadam), mówić
> > dzień
> > dobry, dziękuję, przepraszam, przecież życie tak pędzi, a na mówieniu
> > zbędnych słów traci się czas. (to był sarkazm)
> >
> A widzisz, tu mi w strune zagrales.
>
> Ja takie sytuacje widze inaczej. Opisze na przykladzie vi.
> Co rusz sie pojawia ludek ktory napinajac sie brzmi mniej wiecej tak:
> "jak nie znasz vi to przepadniesz, dupa z ciebie a nie unixowiec, jak bedzie
> awaria a ty vi nie znasz to nie naprawisz, zwolnia cie!"
> Albo taki:
> "ja preferuje bezpieczenstwo i na moich serwerach nie ma zbednego
> oprogramowania, jest tylko vi"
>
> me> Ależ nie mówię, że nie! Tylko mnie chodzi o to, aby nowość nie była "za
> wszelką cenę"!
A to rozumiem. Tez mnie denerwuje jak ktos sie czegos sensownego nauczyc nie chce i
forsuje jakies rozwiazania bez sensu.
> I nijak nie moga pojac ze mc bardzo ulatwia zycie i wiecej awarii widzialem
> bo ktos korzystal z vi i konfig popsul, edytujac nieumiejetnie albo
> wklejajac myszka tekst bedac w zlym trybie niz przez istnienie lub uzycie
> mc.
>
> me> trafnie "celnąłeś" w istotę rzeczy - używanie narzędzia, choć
> niekoniecznie umie się to robić. Jeśli nie umiem, lub jest ono niewygodne,
> to nie używam.
> me> Prędzej piwo śrubokrętem otworzę, niż otwieraczem do piwa przykręcę
> śrubkę.
>
Ano widzisz. To ze sie czegos uzywa moze byc spowodowane glupota ale nie koniecznie
po stronie uzywajacego.
czasem glupota jest po stronie "mądrali" co to sie czegos tam nauczyl i teraz sądzi
ze wszyscy powinni to robic tak samo.
Taki, samodzielnie powołany "autorytet".
Efekt? Ano zobacz sobie, drogie unixy umierają (Solaris umarł, HPUX idzie jego
śladem) a linuxy kwitną w środowiskach gdzie kiedys unixy królowały.
Nie koniecznie tylko z tego powodu ale mysle ze jest on dosyc istotny.
> I teraz do sedna.
> Taki ludek jak ja moze sie "szczycic" nieznajomoscia vi bo czas jaki bym
> potrzebowal na jego poznanie a potem nabranie wprawy poswiecilem na nauke
> czegos co mi sie bardziej przyda i lepiej wyzywi.
>
> me> chyba nie zrozumiałeś... Nie mylmy po prostu, braku umiejętności użycia
> jakiegoś narzędzia i mówienia o tym, bo nie ma osoby,
> me> która umiała by wszzystko, nawet niejaki (Angus) McGyver nie wie i nie
> umie wszystkiego, a chwalenia się nieumiejętnością tegoż użycia.
>
>
> I dlatego jesli ci co sie nie uczyli "titac" ale uczyli sie czegos innego
> moga sie tym szczycic na tej samej zasadzie jak ktos kto nauczyl sie
> programowac zamiast podkowy kuc i konie w nie przyoblekac.
>
> me> I dopóki nie będzie sie chwalić nieumiejętnością titania, dopóki nie
> będzie uznawać tego za fakt nobilitujący
> me> (podkreśleniem tego jest dyskutowana decyzja o wycofaniu zegarów
> wskazówkowych, bo ucznie nie umieją), nie ma w tym właściwie niczego złego.
>
Mysle ze tutaj czesto gra role pewina konwencja dyskusyjna.
Ten co sie chwali "titaniem" próbuje pokazać że umie coś czego inni nie potrafia.
Mniej lub bardziej otwarcie sie stawia wyżej od reszty "dzieciaków".
Na co "dzieciaki" reagują w sposób mniej konkretny i zamiast powiedzieć że ta
umiejętność jest nieprzydatna i juz niestosowana więc szkoda czasu na jej nauke,
lepiej ten czas poswiecic na zapoznanie sie np. z mikrokontrolerami czy
programowaniem, mowia w skrocie "ja sie tego krapu nie uczylem bo to gupie" w domysle
dokladajac ze ktos kto sie tego uczy jest głupi bo marnuje czas na niepotrzebne
umiejętności.
Taka dyskusja bez zrozumienia sie nawzajem.
> Ale przyznam ze jak sie szczycili tym ze sie nie ucza i nic innego nie
> robili w zamian to specjalnie powodu do dumy nie maja.
>
> me> O właśnie, tu jest sedno sprawy. Bycie dumnym z niewiedzy. Znów
> nawiązując do mojego hobby - założę
> me> się o milion jednomilionowych części dolara, żże nie ma "hamsa", który
> by umiał wszystko ze swej dziedziny,
> me> czyli powiedzmy satelity, EME, RS, QRQ, SSTV, AM, FM, SSB, QRP(P),
> aurora, fronty atmosferyczne, itd,
> me> itp, etc, a jeszcze jest cała masa specjalności. A niestety, ilu jest,
> że "a co to takiego packet-radio?", że be, że tylko leszcze, że... że...
> me> a sami pewnie posadzzeni przed konsolą (protokół nośny AX25) nawet
> rozbiegówki nie ustawią należycie.
>
Tak jak nadmienilem wyżej, w takiej dyskusji trzeba sprawdzic czy mamy do czynienia z
ignorantem kanapowym czy z czlowiekiem ktory swoje umie i wie ale na mniej lub
bardziej intencjonanlna zaczepke odpowiada takim wyrażeniem dumy z nieposwiecania
czasu na dana umiejetność.
I wracając do sedna sprawy.
Czy ci którzy sie oburzają na brak umiejetnosci obsługi zegarów wskazówkowych
potrafia wskazać że ludzie którzy tego nie umieją coś realnie w życiu tracą?
Ale tak na zasadzie konkretu. Tak jak np. brak umiejetności ogarnięcia excela
powoduje ze sie pracy na pewnych stanowiskach nie dostanie.
Ja mysle ze dzis nie ma takich sytuacji. A jesli sa to raczej tych osób w tylek nie
gryzą.