eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika › Ja pie....
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 39

  • 21. Data: 2016-10-03 13:03:26
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: Adam <a...@p...onet.pl>

    W dniu 2016-10-03 o 12:26, HF5BS pisze:
    >
    > Użytkownik "Włodzimierz Wojtiuk" <"WBodzimierz Wojtiuk"> napisał w
    > wiadomości news:57f15215$0$641$65785112@news.neostrada.pl...
    >> On 2016-10-02 17:55, Marek wrote:
    >>>>> http://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?t=325
    5059&start=0
    >>>>>
    >>> Ti di di, połaczenie nie może być zrealizowane :/
    >> http://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?p=159
    67957#15967957
    >
    > Tak, jak najeżdża(łe)m na modów z elki, tak tutaj nie sposób nie
    > przyznać racji modowi, który i tak wykazał się ogromną powściągliwością,
    > bo od razu wyczytałem, że miał ogromną chęć zjebać gościa, jak święty
    > Michał diabła, ja bym taki święty już nie był. I pomyśleć, że tacy
    > "pytajoncy" (nie poprawiać) nam domy projektują i budują, czy w
    > szpitalach leczą... Albo projektują silniki TDI, które łamią kije, bo
    > się turbina zesrała i puszcza olej. ITD, ITP, ETC... I się przetwornice
    > jarają, czy wybuchają baterie w laptopach, czy telefonach...
    >

    Tak jakoś się składa, że i wśród znajomych czy przyjaciół rodziny, jak i
    w samej rodzinie było trochę przedwojennych inżynierów.
    Piszę było, bo już zostało tylko kilka osób żyjących.
    Można z nimi było porozmawiać (i można z tymi, którzy nie chorują mocno)
    na każdy temat związany z ich dziedziną.
    Przykładowo: daję komuś jakieś jabłko, ten zakłada binkle, partrzy i po
    chwili mówi, co to za odmiana.
    Tu uwaga: "klasycznych" odmian w Polsce jest kilkadziesiąt, z czego
    zostało kilkanaście. Mniej znanych było kilkaset, do tego od lat 60-tych
    przyszło co najmniej kilkadziesiąt nowych. To z reguły nie przeszkadza
    pytanemu wskazać, co to za odmiana (nazwa polska, regionalna i łacińska)
    oraz opowiedzieć o genezie i innych aspektach danej odmiany.
    Z inżynierem technicznym można porozmawiać i o liczeniu wytrzymałości
    przęseł mostu kolejowego, i o liczeniu statycznego jak i dynamicznego
    stopnia sprężania w silniku spalinowym. Ale taki przedwojenny inżynier
    równie dobrze wyliczy energię z wtrysku CR, jak i scałkuje przebieg z
    oscyloskopu.

    Co najważniejsze: nie nusi sięgać do źródeł, ma to w głowie. Owszem, z
    racji wieku czasem się zastanawia, czasem coś zapomni - zwłaszcza, gdzie
    zostawił/zostawiła okulary ;) ale powoli wykona zadanie.


    --
    Pozdrawiam.

    Adam


  • 22. Data: 2016-10-04 19:16:50
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: sundayman <s...@p...onet.pl>


    > To może coś optymistycznego? U nas jest dziewczyna, która za publikacje
    > z pracy magisterskiej (!) ma sumarycznie 20 punktów filadelfijskich.

    no dobra, ale czy ładna ? :)


  • 23. Data: 2016-10-06 11:05:16
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>

    Hello Włodzimierz,

    Sunday, October 2, 2016, 8:29:42 PM, you wrote:

    > On 2016-10-02 17:55, Marek wrote:
    >>>> http://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?t=325
    5059&start=0
    >>>>
    >> Ti di di, połaczenie nie może być zrealizowane :/
    > http://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?p=159
    67957#15967957

    U mnie działają oba linki...

    --
    Best regards,
    RoMan
    Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)


  • 24. Data: 2016-10-06 11:07:05
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: RoMan Mandziejewicz <r...@p...pl.invalid>

    Hello Mysiur,

    Monday, October 3, 2016, 7:46:41 AM, you wrote:

    >> >>> http://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?t=325
    5059&start=0
    >> >>> załamka
    >> >>> co On k... robił do tej pory?
    >> >>> Włodek
    >> >> Faktycznie załamać się można, kolejny student z przypadku.
    >> > Ciebie załamuje student. A mnie załamuje ta zgraja mieniących się wykładowcami
    ludzi którzy ani nauczyć ani wykosić takiego ludka nie umieją...
    >> Umieją wykosić, ale im dziekan nie pozwala.
    > Konczylem warszawska elektronike 17 lat temu. Politechnika
    > warszawska podobne dobra jest. Juz wtedy byl cyrk. Z grupy 30
    > studentow elektronikow-elektronikow bylo moze 3. Reszta to mniej lub
    > bardziej przypadkowi ludzie i juz juz wtedy ich sie przepychalo.
    > Jakas tam prace magisterska uklepali i poszli w swiat. Wiekszosc handlowac.

    Ciekawe czy lolek należy do tych 3 czy do tych pozostałych? (to
    pytanie retoryczne)




    --
    Best regards,
    RoMan
    Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)


  • 25. Data: 2016-10-06 13:11:48
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: "HF5BS" <h...@j...pl>


    Użytkownik "Adam" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:nstdtv$sls$1@usenet.news.interia.pl...
    ...
    > Tak jakoś się składa, że i wśród znajomych czy przyjaciół rodziny, jak i w
    > samej rodzinie było trochę przedwojennych inżynierów.
    > Piszę było, bo już zostało tylko kilka osób żyjących.
    > Można z nimi było porozmawiać (i można z tymi, którzy nie chorują mocno)
    > na każdy temat związany z ich dziedziną.

    To jest w ogóle osobna klasa ludzi, kindersztuba, aż miło przebywać w
    pobliżu!
    Coraz rzadziej, ale w TV pokazują się czasem wywiady z powstańcami, czy
    żołnierzami, oficerami, itd. z tamtych lat. Jasny umysł ludzi, którzy wiedzą
    co mówią, choć czasem jest im już cieżko, ale mimo to, robią to z klasą - i
    dla samej jakości wypowiedzi, już nawet niekoniecznie wnikając w treść,
    przyjemnie jest ich posłuchać.

    > Przykładowo: daję komuś jakieś jabłko, ten zakłada binkle, partrzy i po
    > chwili mówi, co to za odmiana.
    > Tu uwaga: "klasycznych" odmian w Polsce jest kilkadziesiąt, z czego
    > zostało kilkanaście. Mniej znanych było kilkaset, do tego od lat 60-tych
    > przyszło co najmniej kilkadziesiąt nowych. To z reguły nie przeszkadza
    > pytanemu wskazać, co to za odmiana (nazwa polska, regionalna i łacińska)
    > oraz opowiedzieć o genezie i innych aspektach danej odmiany.

    Umiejętność myślenia, kojarzenia, uczona także w szkołach. Widać, że
    przedwojennie, bo powojenna szkoła komunistyczna usiłowała (i mam wrażenie,
    że nadal usiłuje, chwała chlubnym wyjątkom wśród nauczycieli) zrobić z
    uczniów bezmyślnych matołów, typu nie wyrywaj się przed szereg, byś nie był
    za mądry, masz myśleć i wiedzieć to, co mówi pani, inaczej gała w dzienniku.

    > Z inżynierem technicznym można porozmawiać i o liczeniu wytrzymałości
    > przęseł mostu kolejowego, i o liczeniu statycznego jak i dynamicznego
    > stopnia sprężania w silniku spalinowym. Ale taki przedwojenny inżynier
    > równie dobrze wyliczy energię z wtrysku CR, jak i scałkuje przebieg z
    > oscyloskopu.

    I co najlepsze, komputer nie jest dla niego niezbędnym narzędziem.

    > Co najważniejsze: nie nusi sięgać do źródeł, ma to w głowie. Owszem, z
    > racji wieku czasem się zastanawia, czasem coś zapomni - zwłaszcza, gdzie
    > zostawił/zostawiła okulary ;) ale powoli wykona zadanie.

    Owszem - albowiem umie myśleć, kojarzyć, tworzyć, więc dopóki mózg ma
    jeszcze względnie sprawny, będzie umiał skorygować nieuniknione błędy,
    pojawiające się w trakcie.
    Narzędzie starego architekta - linijka, ołówek, ewentualnie kalkulator, by
    szło szybciej. I bez komputera potrafiono tworzyć budynki, które zachwycają.
    Taka świątynia Taj Mahal - piękna i monumentalna - bo dlatego IMHO, że
    tworzył ją człowiek, a nie bezmyślna maszyna, której tylko zadaje się
    parametry i liczy ona, czy to się zawali, czy nie. Uważałem, uważam i uważać
    będę, że jeśli architekt nie potrafi zaprojektować budynku samodzielnie,
    obowiązkowo z wiedzą materiałową - z czegoś dom musi powstać, bez
    posługiwania się komputerem (zrozumiem jeszcze kalkulator, aby szło
    szybciej), to niech się nie zabiera nawet za macanie kur. Dopiero, jeśli to
    potrafi, komputer w łapę jako narzedzie wspierające i jedziemy. Domy
    kiedyś - zwykle piękne. Domy dzisiaj - przeważnie makabryły, gorsze
    wizualnie niż zasrany wiejski kibel na dworcu w Szczańcu, czy Kupieninie (są
    takie miejscowości, trasa kolejowa Zbąszynek-Świebodzin), nazywa się to,
    obłudnie, nowoczesnością. Gorzej niż kicz, bo ten, mimo niewielkiej
    wartości, bywa chociaż niekiedy ładny.

    --
    Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
    Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych. - I.Krasicki "Monachomachia"
    (dostępny tu adres email nie jest zarejestrowany w żadnym serwisie,
    i JAKIKOLWIEK mailing BEZWZGLĘDNIE zostanie potraktowany jako spam!)


  • 26. Data: 2016-10-06 14:37:53
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: Paweł Pawłowicz <p...@w...up.wroc [kropka] pl>

    W dniu 2016-10-06 o 13:11, HF5BS pisze:
    [...]
    > Narzędzie starego architekta - linijka, ołówek, ewentualnie kalkulator,
    > by szło szybciej. I bez komputera potrafiono tworzyć budynki, które
    > zachwycają. Taka świątynia Taj Mahal - piękna i monumentalna - bo
    > dlatego IMHO, że tworzył ją człowiek, a nie bezmyślna maszyna, której
    > tylko zadaje się parametry i liczy ona, czy to się zawali, czy nie.
    > Uważałem, uważam i uważać będę, że jeśli architekt nie potrafi
    > zaprojektować budynku samodzielnie, obowiązkowo z wiedzą materiałową - z
    > czegoś dom musi powstać, bez posługiwania się komputerem (zrozumiem
    > jeszcze kalkulator, aby szło szybciej), to niech się nie zabiera nawet
    > za macanie kur. Dopiero, jeśli to potrafi, komputer w łapę jako
    > narzedzie wspierające i jedziemy. Domy kiedyś - zwykle piękne. Domy
    > dzisiaj - przeważnie makabryły, gorsze wizualnie niż zasrany wiejski
    > kibel na dworcu w Szczańcu, czy Kupieninie (są takie miejscowości, trasa
    > kolejowa Zbąszynek-Świebodzin), nazywa się to, obłudnie, nowoczesnością.
    > Gorzej niż kicz, bo ten, mimo niewielkiej wartości, bywa chociaż
    > niekiedy ładny.

    Nie generalizuj. Byłem niedawno w Oslo, budynek opery naprawdę fajny. I
    obok, chyba jedyny na świecie, pomnik dziwki (sutener wygląda zza węgła :-)

    P.P.


  • 27. Data: 2016-10-06 19:59:56
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>


    Użytkownik "HF5BS" <h...@j...pl> napisał w wiadomości
    news:nt5bgu$j7f$1@node2.news.atman.pl...

    > Narzędzie starego architekta - linijka, ołówek, ewentualnie kalkulator, by
    > szło szybciej. I bez komputera potrafiono tworzyć budynki, które
    > zachwycają.

    Jak byłem dzieckiem czasem widziałem na pulmanie rysunki łopatek turbiny
    (tata projektował turbiny okrętowe). Kolejne pierścienie łopatek wirnika czy
    stojana były inne. Każda łopatka była pokazana jako ileś tam kolejnych
    przekrojów. Jakim cudem oni te wszystkie krzywizny wyliczali bez komputera
    ani nawet kalkulatora (i jak to ktoś potem wykonywał).
    OIDP tata mi coś tłumaczył, że para stopniowo się rozpręża i dlatego muszą
    być inne, a kolejne przekroje bo u nasady musi być grubsza ze względu na
    przenoszone siły. Jak miałem z 8 lat dostałem książkę "ABC Radioamatora" i
    całkowicie straciłem zainteresowanie turbinami :).
    P.G.


  • 28. Data: 2016-10-06 20:13:28
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: "HF5BS" <h...@j...pl>


    Użytkownik "Paweł Pawłowicz" <p...@w...up.wroc [kropka] pl> napisał w
    wiadomości news:57f645a1$0$15195$65785112@news.neostrada.pl...
    >W dniu 2016-10-06 o 13:11, HF5BS pisze:
    >> narzedzie wspierające i jedziemy. Domy kiedyś - zwykle piękne. Domy
    >> dzisiaj - przeważnie makabryły, gorsze wizualnie niż zasrany wiejski
    >> kibel na dworcu w Szczańcu, czy Kupieninie (są takie miejscowości, trasa
    >> kolejowa Zbąszynek-Świebodzin), nazywa się to, obłudnie, nowoczesnością.
    >> Gorzej niż kicz, bo ten, mimo niewielkiej wartości, bywa chociaż
    >> niekiedy ładny.
    >
    > Nie generalizuj. Byłem niedawno w Oslo, budynek opery naprawdę fajny. I

    Dlatego złożyłem zastrzeżenie "zwykle". a zwykle <> zawsze. Sam zauważam i
    współcześnie bardzo fajne obiekty, które projektowane były przez osoby,
    które naprawdę mają wyczucie estetyki. Zobacz sobie jednak wydziełki firmy
    Dom Development, ludzie z mojej okolicy najchętniej by ich na drzewach za
    jaja powywieszali.

    > obok, chyba jedyny na świecie, pomnik dziwki (sutener wygląda zza węgła
    > :-)

    "Dobry żart, tynfa wart!" więc fajny, intrygujacy pomysł, jest wart uwagi.
    Choćby to był pomnik, no... jak napisałeś.
    Niestety, sytuacja, gdy forma współgra z treścią, jest coraz rzadsza, a
    jeśli ktoś pozbywa się jedności treści i formy, to aby całość zgrać, musi
    doskonale znać się na tym co robi. Najczęściej jednak pacyknie parę razy w
    jakim CAD-zie, wciśnie przelicz, czy co tam ma i zadowolniony, że projekt mu
    wyszedł. Taa... mój pies ładniejsze klocki stawia. I nie pozwolę, aby ktos
    bez uiszczenia praw autorskich, wg tych klocków cokolwiek zaprojektował.
    Przykład totalnego zjebania przez jakiegoś kmiota czegoś, co jest cenne nie
    tylko jako zabytek, ale też historycznie (widać było na murze ślady kul po
    walkach powstańczych, co znakomicie przydawało wartości budynkowi) jest były
    GUTM, czyli Główny Urząd Telekomunikacji Międzymiastowej, przemianowany za
    Tepsy na Centrum Radio- i Tele-komunikacji. Fasadę stanowiły płyty z
    piaskowca, wystarczyło je utrzymywać w czystości i naprawdę, nie było
    powodów do narzekań. Ale jakiś 3-8-21-10 zdecydował się obrzygać to jakimś
    pseudonowoczesnym tynkiem (a budynek już wówczas był zabytkiem, więc IMHO,
    ktoś musiał nieźle posmarować KZ), przez co z budynku wprawdzie dość
    mrocznego, posępnego, ale mającego swój urok, zrobił jakieś badziewiaste
    gówno bez krzty charakteru. Ulica Nowogrodzka/Poznańska/(Św.) Barbary,
    Warszawa, samiutkie Śródmieście. Słabo mi się robi, jak to widzę, w końcu
    przepracowałem tam 2x6 lat. Może takie malowanie by pasowało nawet, ale do
    budynku nowego, bądź niezbyt starego, ale na Boga, nie przedwojennego!
    Dlatego jak najbardziej za słuszny uznaję cytat z Monachomachii Krasickiego,
    który przytaczam w stopce.

    --
    Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
    Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych. - I.Krasicki "Monachomachia"
    (dostępny tu adres email nie jest zarejestrowany w żadnym serwisie,
    i JAKIKOLWIEK mailing BEZWZGLĘDNIE zostanie potraktowany jako spam!)


  • 29. Data: 2016-10-06 20:59:17
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: "HF5BS" <h...@j...pl>


    Użytkownik "Piotr Gałka" <p...@c...pl> napisał w
    wiadomości news:nt63eo$juv$1@news.chmurka.net...
    >
    > Użytkownik "HF5BS" <h...@j...pl> napisał w wiadomości
    > news:nt5bgu$j7f$1@node2.news.atman.pl...
    >
    >> Narzędzie starego architekta - linijka, ołówek, ewentualnie kalkulator,
    >> by szło szybciej. I bez komputera potrafiono tworzyć budynki, które
    >> zachwycają.
    >
    > Jak byłem dzieckiem czasem widziałem na pulmanie rysunki łopatek turbiny
    > (tata projektował turbiny okrętowe). Kolejne pierścienie łopatek wirnika
    > czy

    No i wiadomo, że pulman, bo ręka nigdy idealnie nie wykreśli.

    > stojana były inne. Każda łopatka była pokazana jako ileś tam kolejnych
    > przekrojów. Jakim cudem oni te wszystkie krzywizny wyliczali bez komputera
    > ani nawet kalkulatora (i jak to ktoś potem wykonywał).

    Bo przypuszczam, że wręcz z konieczności, takie umiejętności musiały się z
    braku innych narzędzi wykształcić. A mózg uruchamia jeszcze wyobraźnię,
    cechę, której komputery długo jeszcze nie będą mieć. I to, razem do kupy,
    tworzy zgraną całość. Modern może być piękne, bądź z innego powodu
    zachwycać, wzbudzać podziw. Wysrane z CAD-a stanowi bylejaki wizualnie bzdet
    (zaznaczam, ze to nie generalizacja!), który nijak nie zgra się z resztą.

    > OIDP tata mi coś tłumaczył, że para stopniowo się rozpręża i dlatego muszą
    > być inne, a kolejne przekroje bo u nasady musi być grubsza ze względu na
    > przenoszone siły. Jak miałem z 8 lat dostałem książkę "ABC Radioamatora" i

    A komputer tego nie wie. Komputer się programuje, zadając mu pewne
    założenia. Komputer nie uruchomi wyobraźni. Komputer bezmyślnie wygeneruje
    obrazek i na tym zakończy, może przeliczy to i owo, ale to i bez kalkulatora
    można, jeśli tylko wie się, JTZ.

    > całkowicie straciłem zainteresowanie turbinami :).

    Zeszło w cień, ale to już będzie siedzieć, tak jak moje zainteresowania
    chemią. Jedyny w klasie, przejeździłem rok chemii na samych piątkach. I był
    to jedyny przedmiot, który mi tak darzył, więc niewykluczone, że mam do
    chemii większy talent, niż do elektroniki. Rozwijam jednak "nikę", a chemię
    praktycznie zawiesiłem... Tak się moje losy potoczyły...

    --
    Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
    Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych. - I.Krasicki "Monachomachia"
    (dostępny tu adres email nie jest zarejestrowany w żadnym serwisie,
    i JAKIKOLWIEK mailing BEZWZGLĘDNIE zostanie potraktowany jako spam!)


  • 30. Data: 2016-10-06 21:12:53
    Temat: Re: Ja pie....
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Piotr Gałka" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:nt63eo$juv$...@n...chmurka.net...
    >Jak byłem dzieckiem czasem widziałem na pulmanie rysunki łopatek
    >turbiny (tata projektował turbiny okrętowe). Kolejne pierścienie
    >łopatek wirnika czy stojana były inne. Każda łopatka była pokazana
    >jako ileś tam kolejnych przekrojów. Jakim cudem oni te wszystkie
    >krzywizny wyliczali bez komputera ani nawet kalkulatora (i jak to
    >ktoś potem wykonywał).

    Spytac juz nie mozesz ?

    >OIDP tata mi coś tłumaczył, że para stopniowo się rozpręża i dlatego
    >muszą być inne,

    W kolejnych stopniach.

    > a kolejne przekroje bo u nasady musi być grubsza ze względu na
    > przenoszone siły.

    Jeszcze jedna zasada byla, przynajmniej dla smigiel - predkosc
    obwodowa byla wieksza im dalej od osi obrotu, predkosc pary/powietrza
    wzdluz osi taka sama, wiec kat natarcia musial sie zmieniac wzdluz
    lopaty.

    Ale sam ksztalt profilu to ciekaw jestem skad brali.
    No coz - byly katalogi przebadanych profili.
    Potem chyba zaprzegli komputery do obliczen, w latach 70-tych chyba
    juz mozliwe, ale raczej nie u nas.
    Tzn komputery juz byly, ale oprogramowania chyba niezbyt.

    Czyzby wczesniej ktos od reki rysowal, a potem sprawdzal co z tego
    wyszlo ?

    >Jak miałem z 8 lat dostałem książkę "ABC Radioamatora" i całkowicie
    >straciłem zainteresowanie turbinami :).

    A mnie tak czasem interesuje - powiedzmy ze jestem konstruktorem od
    takich turbin, wpadne na pomysl lepszej lopatki, ktora podnosi
    sprawnosc o 1% ... i gdzie to przetestowac ?

    Siemens ma pewnie jakas testowa elektrownie i moze, a czy Dolmel mial
    ?

    J.

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: