Pewnie nie napisze nic nowego ani odkrywczego :) - ale: zainstalowałem
sobie wczoraj Yanosika na android, dziś zrobiłem 300km trasą, którą
(wydawało mi się) znam jak własną kieszeń - z każdą dziurą w jezdni,
koleiną i miejscem postoju miśków: przez x lat studiów pokonywałem ją co
tydzień "wtę i wewtę", przez ostatnie parę lat - rzadziej.

Jadąc "tam" - Yanosik meldował mi o każdym stacjonarnym FR - które i tak
znam i zwalniam, bo faktycznie mają po co tam być (w większości wioski
bez poboczy). Sukcesywnie potwierdzałem istnienie "zagrożenia" klikając
w aplikacji "ptaszka" - że, faktycznie - jest FR.

Zaś w drodze powrotnej 4h później - Yanosik uratował mi dupę dwukrotnie:
na dojeździe do 2 kolejnych wiosek zameldował o patrolach (których nie
było w drodze "tam" - i to w miejscach, gdzie owszem, zwalniam bo
zwolnić należy, ale niekoniecznie do przepisowej prędkości... W obydwu
miejscach funkcjonariusz "mierzył do mnie" z suszarki :)

Inna sprawa - że miśkowe alfy prześlicznie błyszczą wieczorem w świetle
reflektorów, a panowie funkcjonariusze pięknie, przepisowo poubierani w
odblaski, naprawdę ładnie widoczne z ~200m. Z kolei miejsce ich postoju:
wioska ze słabo oświetlonymi przejściami albo ciemnymi skrzyżowaniami,
gdzie przez te parę lat zdarzyło mi się widzieć parę wypadków - znaczy:
sensowne.
Może coś się zmienia w policji drogowej? A może tylko na fali czarnego
PRu bandy nowaka chcą się pozytywnie wyróżnić?