poki co na raka nie zachorowalem itp ale w moim zyciu
przytrafilomi sie kilka nieco mniejszych ale i tak
paskudnych katastrof (ktore co gorsza jakby sie
gromadzą i kumuloją, wiele rzeczy zw ze zdrowiem albo
losem jest nieodwracalne itp) totez nastraja mnie to
wszystko dosyc pesymistycznie

ostatnioczytalem post jakiegos kolesia na grupie fizyka ktory
naskoczyl na fizykow ze fizyka jest czyms w rodzaju hashu
dla mozgu (czy innego narkotyku bo szczerze mowiac nie znam
sie na dzialaniu 'haszu' tylko nazwa tu pasuje), moze
zdolowac albo zadac troche haju, maialem chec sie odezwac
ze to prawda co mowi, z tym ze praktycznie cale zycie jest
takim hashem bo rozmaite elemanty zycia moga w ten sam
sposob dzialac a to dolujaca a to hajująco - tak ze nic sie
na to nie poradzi;

tak samo jest tez z programowaniem, sam poswiecam mu sporo
czasu (ostatnimi paru laty zwlaszcza, kiedys bwalo jednak
znacznie mniej) z dwu zasadniczo zapewne powodow, jedno ze
trzeba ew cos zarobic na zarcie (a programowanie ew jeszcze
ujdzie jako sposob zarobku) a dwa ze uznaje programowanie za
ciekawe, jest ono wlasnie tym wspomianym hashem, czyli jet
rodzajem ciekawej zabawy czy sportu itp

jednakze z drugiej strony uswiadamiam sobie jakim zabojcą
zycia jest to cholerne programowanie, co to daje? praktycznie
nic, tyle cholernego czasu (cale lata) to zzera i nie za
bardzo widac aby cokolwiek z tego wynikalo, a jakby cos
wyniknelo to wyniknelo by jedynie w tym wewn swiecie
programowania wlasnie; osobiscie mam nawet poniekad
uzasadnione przypuszczenie ze gdybym zaczal szukac jakichś
'wynikniec' poza programowaniem to mialbym wiksze szanse
ich sie realnie doszukac - a w tym programowaniu to realnie
jest jak w kopalni - co z tego ze 'złotej' i nowoczesnej
troche takiej jak ze starwarsow





--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/