-
51. Data: 2017-09-04 22:01:40
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Robert Wańkowski napisał:
>> W pałacu w Kozłówce są takie fajne organy. A właściwie były, bo ktoś
>> w tajemniczych okolicznościach podpierniczył większość mechanizmów.
>> Wojnę przetrwały, komuny już nie. Pan dziedzic sobie obmyślił, że
>> najlepsi artyści będą grać, sprytny mechanizm wydziurkuje nutki na
>> papierowych kartach perforowanych, a on sobie będzie tych znakomitych
>> wykonań słuchał, gdy tylko najdzie go ochota. Takie MIDI bez prundu.
>> Zdaje się, że i względem tego prawdziwego MIDI plany były podobne.
>
> A może wiesz jak we współczesnych organach piszczałkowych realizowane
> jest połączenie klawiatury z zaworami. Kiedyś to był system zmyślnych
> cięgieł, dźwigienek, popychaczy itp. A teraz? Elektrozawory?
Mój wujek (a właściwie brat babci, czyli wuj mojej mamy) był organistą
z całkiem zacnymi organami. Z końca XIX wieku, rozbudaowanymi w latach
sześćdziesiątych wieku ubiegłego. Wtedy dodano im między innymi jakieś
dzwony. Traktura była już pneumatyczna, czyli klawisze otwierały zaworki,
które dmuchały na inne zaworki dmące już w piszczałki. Znane są też
rozwiązania mechaniczne, z cięgłami, ale wspomagane dmuchaniem. Coś
jak serwo do hamulca w samochodzie. A teraz nie stroni się od rozwiązań
z udziałem elektryki.
--
Jarek
-
52. Data: 2017-09-04 22:42:00
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Jakub Rakus <s...@o...pl>
W dniu 04.09.2017 o 20:59, Jarosław Sokołowski pisze:
>
> Jeden fizyczny standard złącza i dwa różne zastosowania -- analogowy
> (ten ogólny) oraz cyfrowy (MIDI). Jedno nie ma nic wspólnego z drugim.
> Dzisiaj to nie do pomyślenia. Dzisiaj by sie przegrzały słuchawki
> w helpdesku od pytań, dlaczego po podłączeniu odtwarzacza DVD do
> syntezatora nic nie słychać. Ale kiedyś jednolity kabel mógł być
> zaletą. Ludzie byli zdani na siebie, musieli myśleć.
>
Eee chyba nie, elektronika sobie by z tym poradziła. Sam posiadam
telefon, który ma TYLKO złącze microUSB. Jest do ładowania, przesyłania
danych i... słuchania muzyki. Tylko słuchawki trzeba mieć oryginalne od
zestawu. Ale jak widać - można.
--
Pozdrawiam
Jakub Rakus
-
53. Data: 2017-09-04 22:51:15
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Jakub Rakus napisał:
>> Jeden fizyczny standard złącza i dwa różne zastosowania -- analogowy
>> (ten ogólny) oraz cyfrowy (MIDI). Jedno nie ma nic wspólnego z drugim.
>> Dzisiaj to nie do pomyślenia. Dzisiaj by sie przegrzały słuchawki
>> w helpdesku od pytań, dlaczego po podłączeniu odtwarzacza DVD do
>> syntezatora nic nie słychać. Ale kiedyś jednolity kabel mógł być
>> zaletą. Ludzie byli zdani na siebie, musieli myśleć.
>
> Eee chyba nie, elektronika sobie by z tym poradziła. Sam posiadam
> telefon, który ma TYLKO złącze microUSB. Jest do ładowania, przesyłania
> danych i... słuchania muzyki. Tylko słuchawki trzeba mieć oryginalne od
> zestawu. Ale jak widać - można.
Co jest w tych słuchawkach "oryginalnych od zestawu"? Bo ja słuchawki
z wtykiem USB, włączanym normalnie do peceta, miałem już kilkanaście
lat temu.
--
Jarek
-
54. Data: 2017-09-04 23:23:22
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>
W dniu 2017-09-04 o 18:28, J.F. pisze:
> Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
l...
> Pan J.F. napisał:
>>>>>> Hmm... "odmianie organów Hammonda"... Organy Hammonda znamienne
>>>>>> są tym, że półtony determinowane są przekładnią zębatą, która
>>>>>> uosabia liczbę wymierną opisująca ułamek zwykły przybliżający
>>>>>> pierwiastek dwunastego stopnia z dwóch. A nie tym, że zęby koła
>>>>>> indukują coś w cewce.
>>>>> Hm, opisy mowia, ze jednak zeby kola indukuja
>>>> Jasne, że indukują, ale nie jest to najważniejszą cechą przy byciu
>>>> organami Hammonda.
>>
>>> Mowisz, ze istota nie w tym, ze indukuja w cewkach zebami na kole,
>>> tylko o przekladnie miedzy stopniami ?
>
>> Tak sobie właśnie myślę, że istotą wynalazku jest cała ta matematyka
>> zaklęta w kołach zębatych. Dźwięk mógłby powstawać pneumatycznie,
>> jak w syrenie strażackiej.
>
> No wlasnie ... to czemu nie pneumatycznie, skoro istota lezy w
> przekladniach ?
Bo pneumatyczne (i inne) można (a naprawdę trzeba) było stroić
indywidualnie, więc można było nastroić dokładnie.
Hammond daje inne brzmienie akordów niż reszta instrumentów, bo półtony
są odrobinę inne, więc inne wychodzą ich złożenia.
Pozdrawiam
DD
-
55. Data: 2017-09-04 23:33:33
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>
W dniu 2017-09-04 o 22:01, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Robert Wańkowski napisał:
>
>>> W pałacu w Kozłówce są takie fajne organy. A właściwie były, bo ktoś
>>> w tajemniczych okolicznościach podpierniczył większość mechanizmów.
>>> Wojnę przetrwały, komuny już nie. Pan dziedzic sobie obmyślił, że
>>> najlepsi artyści będą grać, sprytny mechanizm wydziurkuje nutki na
>>> papierowych kartach perforowanych, a on sobie będzie tych znakomitych
>>> wykonań słuchał, gdy tylko najdzie go ochota. Takie MIDI bez prundu.
>>> Zdaje się, że i względem tego prawdziwego MIDI plany były podobne.
>>
>> A może wiesz jak we współczesnych organach piszczałkowych realizowane
>> jest połączenie klawiatury z zaworami. Kiedyś to był system zmyślnych
>> cięgieł, dźwigienek, popychaczy itp. A teraz? Elektrozawory?
>
> Mój wujek (a właściwie brat babci, czyli wuj mojej mamy) był organistą
> z całkiem zacnymi organami. Z końca XIX wieku, rozbudaowanymi w latach
> sześćdziesiątych wieku ubiegłego. Wtedy dodano im między innymi jakieś
> dzwony. Traktura była już pneumatyczna, czyli klawisze otwierały zaworki,
> które dmuchały na inne zaworki dmące już w piszczałki. Znane są też
> rozwiązania mechaniczne, z cięgłami, ale wspomagane dmuchaniem. Coś
> jak serwo do hamulca w samochodzie. A teraz nie stroni się od rozwiązań
> z udziałem elektryki.
Teraz? W albumie o Katedrze Oliwskiej jest informacja, że po
zniszczeniach wojennych całe sterowanie zostało ufundowane (nie pamiętam
jak było z wykonaniem) przez Polaków z Chicago. Elektryczne. Ale, co dla
mnie było ciekawe, pomimo dość sporej mocy, zupełnie nie słychać
pompowania. Z kolei w małym kościółku gdzieś tam słychać było że
organista zaraz zacznie grać, bo ruszał silnik po dłuższej przerwie i
było to całkiem wyraźne. Ale jak to wszystko tam działało - nie mam
pojęcia. Kiedy można było o to zapytać jakoś człowiek o tym nie
pomyślał, a teraz już nie ma kogo. Może kiedyś w wakacje...
Pozdrawiam
DD
-
56. Data: 2017-09-05 01:26:15
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
>>> Tak sobie właśnie myślę, że istotą wynalazku jest cała ta matematyka
>>> zaklęta w kołach zębatych. Dźwięk mógłby powstawać pneumatycznie,
>>> jak w syrenie strażackiej.
>>
>> No wlasnie ... to czemu nie pneumatycznie, skoro istota lezy
>> w przekladniach ?
>
> Bo pneumatyczne (i inne) można (a naprawdę trzeba) było stroić
> indywidualnie, więc można było nastroić dokładnie.
Pneumatyczne *jak w syrenie strażackiej*. Czyli dalej mamy kółka
zębate, przekładnie, wszystko to, co jest w elektrycznych organach
Hammonda. Tylko że te ząbki nie poruszają się w polu magnetycznym
i nie indukują prądu w cewce, a modulują strumień powietrza, który
potem dalej dmie w jakąś tubę (fachowo to by na to "roztrąb" trzeba
było powiedzieć).
--
Jarek
-
57. Data: 2017-09-05 01:29:08
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
>> Mój wujek (a właściwie brat babci, czyli wuj mojej mamy) był organistą
>> z całkiem zacnymi organami. Z końca XIX wieku, rozbudaowanymi w latach
>> sześćdziesiątych wieku ubiegłego. Wtedy dodano im między innymi jakieś
>> dzwony. Traktura była już pneumatyczna, czyli klawisze otwierały zaworki,
>> które dmuchały na inne zaworki dmące już w piszczałki. Znane są też
>> rozwiązania mechaniczne, z cięgłami, ale wspomagane dmuchaniem. Coś
>> jak serwo do hamulca w samochodzie. A teraz nie stroni się od rozwiązań
>> z udziałem elektryki.
>
> Teraz? W albumie o Katedrze Oliwskiej jest informacja, że po
> zniszczeniach wojennych całe sterowanie zostało ufundowane (nie
> pamiętam jak było z wykonaniem) przez Polaków z Chicago. Elektryczne.
No bo panie w tej Ameryce, to oni nawet krzesło zrobią elektryczne.
> Ale, co dla mnie było ciekawe, pomimo dość sporej mocy, zupełnie nie
> słychać pompowania. Z kolei w małym kościółku gdzieś tam słychać było
> że organista zaraz zacznie grać, bo ruszał silnik po dłuższej przerwie
> i było to całkiem wyraźne.
Przecież dęcie w miechy nie ma nic wspólnego z trakturą!
> Ale jak to wszystko tam działało - nie mam pojęcia. Kiedy można było
> o to zapytać jakoś człowiek o tym nie pomyślał, a teraz już nie ma
> kogo. Może kiedyś w wakacje...
U wuja oglądałem jeszcze jako dziecko. Potężny miech skórzany, od góry
był przyciśnięty dodatkowo jakimiś betonowymi pustakami dla większego
obciążenia. Elektryczna dmuchawa go nadymała. Wcześniej, gdy prądu
jeszcze nie było, albo w sytuacjach awaryjnych, ministranty stawały
na drągu, który unosił dechę z tymi pustakami do góry. A miech nabierał
oddechu, by mieć siłę dąć w piszczałki.
--
Jarek
-
58. Data: 2017-09-05 02:36:19
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Zenek Kapelinder <4...@g...com>
Na jak to jest zrobione pokazywli proces produkcji organow piszczalkowych. Wszystko
uruchamiane jak kiedys. Jedyne unowoczesnienie to sprezarka zamiast miechow. Na prad
byla jeszcze lampka do oswietlania nut. Oni recznie blache robili i co ciekawe po
zrobieniu blachy iles czasu musiala byc sezonowana.
-
59. Data: 2017-09-05 07:02:30
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>
W dniu 2017-09-05 o 01:29, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
>
>> Ale, co dla mnie było ciekawe, pomimo dość sporej mocy, zupełnie nie
>> słychać pompowania. Z kolei w małym kościółku gdzieś tam słychać było
>> że organista zaraz zacznie grać, bo ruszał silnik po dłuższej przerwie
>> i było to całkiem wyraźne.
>
> Przecież dęcie w miechy nie ma nic wspólnego z trakturą!
Może raczej "niekoniecznie ma coś wspólnego"? Wykorzystanie sprężonego
powietrza wydaje się tu zupełnie naturalne i nie spodziewam się żeby był
osobny miech do traktury ;) A że można inaczej...
Taka ciekawostka tylko. Do otwierania zaworków to powietrza za dużo nie
trzeba, ale do tych dużych rur (największych w Oliwie nie widać) owszem.
I mimo to silnika nie słychać.
A o sterowaniu piszę dopiero dalej :)
>> Ale jak to wszystko tam działało - nie mam pojęcia. Kiedy można było
>> o to zapytać jakoś człowiek o tym nie pomyślał, a teraz już nie ma
>> kogo. Może kiedyś w wakacje...
>
> U wuja oglądałem jeszcze jako dziecko. Potężny miech skórzany, od góry
> był przyciśnięty dodatkowo jakimiś betonowymi pustakami dla większego
> obciążenia. Elektryczna dmuchawa go nadymała. Wcześniej, gdy prądu
> jeszcze nie było, albo w sytuacjach awaryjnych, ministranty stawały
> na drągu, który unosił dechę z tymi pustakami do góry. A miech nabierał
> oddechu, by mieć siłę dąć w piszczałki.
A tak, na jakimś filmie to nawet widać było :)
Pozdrawiam
DD
-
60. Data: 2017-09-05 07:04:51
Temat: Re: Wpływ ciśnienia na indukcyjność
Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>
W dniu 2017-09-05 o 01:26, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Dariusz Dorochowicz napisał:
>
>>>> Tak sobie właśnie myślę, że istotą wynalazku jest cała ta matematyka
>>>> zaklęta w kołach zębatych. Dźwięk mógłby powstawać pneumatycznie,
>>>> jak w syrenie strażackiej.
>>>
>>> No wlasnie ... to czemu nie pneumatycznie, skoro istota lezy
>>> w przekladniach ?
>>
>> Bo pneumatyczne (i inne) można (a naprawdę trzeba) było stroić
>> indywidualnie, więc można było nastroić dokładnie.
>
> Pneumatyczne *jak w syrenie strażackiej*. Czyli dalej mamy kółka
> zębate, przekładnie, wszystko to, co jest w elektrycznych organach
> Hammonda. Tylko że te ząbki nie poruszają się w polu magnetycznym
> i nie indukują prądu w cewce, a modulują strumień powietrza, który
> potem dalej dmie w jakąś tubę (fachowo to by na to "roztrąb" trzeba
> było powiedzieć).
A, no to faktycznie. Ale tu zupełnie inne moce do przekładni potrzebne,
jak sądzę, więc koszt od razu poleciałby w górę. Dzięki za wyjaśnienie :)
Pozdrawiam
DD