eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.motocykleWczasy 2014Wczasy 2014
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!plix.pl!newsfeed2.plix.pl!goblin1!gobli
    n.stu.neva.ru!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-02.news.neostrada.pl!unt-spo-b-01.n
    ews.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
    Date: Fri, 02 Jan 2015 11:08:31 +0100
    From: johnny <j...@p...pl>
    User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1; WOW64; rv:17.0) Gecko/20130509
    Thunderbird/17.0.6
    MIME-Version: 1.0
    Newsgroups: pl.rec.motocykle
    Subject: Wczasy 2014
    Content-Type: text/plain; charset=UTF-8; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    Lines: 105
    Message-ID: <54a66e17$0$12100$65785112@news.neostrada.pl>
    Organization: Telekomunikacja Polska
    NNTP-Posting-Host: 83.5.89.34
    X-Trace: 1420193303 unt-rea-a-02.news.neostrada.pl 12100 83.5.89.34:60007
    X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.motocykle:667054
    [ ukryj nagłówki ]

    Jeśli chodzi o urlopowe wojaże, rok ten był dla mnie dosyć nietypowy.
    Zwykle starcza mi Chorwacja i to jeszcze w miarę blisko. Wprawdzie
    Dubrownik piękny jest, ale "byłem, widziałem" i na stare lata starcza mi
    już tylko ciepłe morze. Campingu zwykle szukam już w okolicach Rijeki
    czyli "na górze" Chorwacji, "dół" pozostawiając bliżej nieokreślonej
    przyszłości. Trasa zwykle najkrótsza, z obowiązkową parudniową przerwą
    nad Balatonem, ze względu na ichniejszą kuchnię. Słowem - klasyka.
    Przypadek jednak sprawił, że tegoroczny urlop spędziłem we Włoszech i to
    w miejscach o których raczej nie myślałem. Ale po kolei...
    Kilka dni przed wyjazdem dowiedziałem się, że muszę pokazać się w
    Bawarii celem złożenia wieńca unklowi Klausowi. Potańczylim,
    pośpiewalim, a wiadomo, że nic nie może wiecznie trwać, zatem zaraz po
    stypie odpaliłem lalunię i sruu na dół do Austrii, a właściwie do Włoch
    via Austria. Po drodze wyhaczyłem też słynne zamczysko Ludwika II, znane
    jako pierwowzór disneyowskiego leitmotiwu. Sam zamek i otoczenie
    ciekawe, chociaż według mnie Wawel ładniejszy i bardziej bogaty w
    eksponaty. Przed kasami pełno Kitajców, Japończyków i Koreańców, którzy
    różnią się między sobą jedynie marką aparatu fotograficznego na klacie.
    Ciekawa sprawa z wymową słowa Neuschwanstein. Dla nas oczywiście
    szwajnsztajn i szwansztajn brzmi całkiem podobnie, podczas gdy różnica
    jest taka jaka między świnią a łabędziem.
    Następnego dnia powitałem Austrię. Zakupiłem winietkę i najkrótszą drogą
    pognałem do Włoch. Leciałem autostradą brenneńską, o ile dobrze pomnę
    nazwę. Włosi mają płatne autostrady, co trochę utrudnia podróżowanie, bo
    czasami trzeba kilka razy zatrzymywać moplik, ściągać rękawice, szukać
    bebiko, płacić, brać bilet... A jak trwa to za długo to już z tyłu jakiś
    niecierpliwski uruchamia klakson. Ale wiecie co mnie najbardziej
    zdziwiło? Otóż ez względu na długość trasy zawsze wydawali mi 3 ojro
    reszty. Dałem 10, wydali 3. Dałem 20 wydali 3. Z pięćdziesiątką wolałem
    nie ryzykować. Nabrałem podejrzeń że rżną mnie na kasie. Chociaż głowy
    uciąć sobie nie dam i być może było to moje subiektywne odczucie, ale
    czasami wydawało mi się, że opłata za podróż trasą o podobnej długości
    potrafi różnić się diametralnie. Ciekawa sprawa też jest z lokalnymi,
    bezobsługowymi wyjazdami z autostrady. Na początku trasy automat wypluł
    mi bilet, identyczny podejrzewam jak temu co poruszał się autem. Na
    bramkach wkładało się bilet w "bankomat" i pokazywała się opłata. Za
    Chiny Ludowe nie zakumkałem jak toto ustrojstwo odróżni moplik od tira,
    no chyba że opłata jest od sztuki. W każdym razie do dziś stanowi to dla
    mnie nieodgadnioną zagadkę.
    Jazda tą najsłynniejszą, trzypasmową autostradą "brenneńską" przyjemna
    nie była. Na początku jechałem prawym pasem. Niestety mając tira z
    przodu, tira z tyłu i to na styk odczuwałem dyskomfort, czyli mówiąc
    językiem zrozumiałym dla użytkowników ścigacza - srałem w gacie.
    Zmieniłem zatem pas na środkowy, co na wiele się nie zdało, bo po prawej
    miałem sznur tirów, a po lewej pędzące samochody. No więc wcisnąłem się
    na skrajny lewy pas, co też było do doopy bo musiałem gnać 150-160km/ha.
    Ja tam dość pizdowato jeżdzę i taka prędkość na dłuższą metę była dla
    mnie nie do zniesienia. W końcu opanowałem sytuację w ten sposób, że
    pakowałem się w większą szczelinę między tirami, na prawym pasie i
    leciałem sobie spokojnie ze wskazaniem 110-120 na liczniku.
    Po jakimś czasie osiągnąłem cel podróży - Jezioro Garda. Ponieważ nie
    miałem jakiegoś określonego celu, zatem zatrzymałem się na campingu w
    sympatycznym miasteczku, którego nazwy już nie pomnę. Na miejscu okazało
    się że trafiłem na całkiem sympatyczne miejsce. Kosztował 20 ojro
    dziennie, co jest nawet, nawet. Okazuje się, że kampingi również mają
    gwiazdki i jak groszem nie śmierdzisz - szukaj tych z 2 gwiazdkami.
    Wprawdzie wodotrysków się nie spodziewaj, ale z reguły są cichsze, bez
    basenów, ale też i bez dzieciarni. Widoki przepiękne, pobliskie
    miasteczka również - alpejskie jezioro w śródziemnomorskim klimacie.
    Stołowałem się w pobliskich knajpach. Zwykła pizza stała i po 4 ojro, a
    full wypas za 7-9. Mniej więcej tyle co u nas. Pyszne wszystko było. Na
    śniadanko kupowałem kilka bułeczek - sprzedawanych o dziwo - na wagę.
    Przez 4 dni rozkoszowałem się widokami, kuchnią, no ale czegoś mi
    brakowało. Niby upał, niby plaża, ale woda w temperaturze odpowiedniej
    dla morsów. Wprawdzie zamoczyłem się raz dla zasady, ale przyjemności w
    tym nie było żadnej.
    Nie było wyjścia - ruszyłem ku morzom południowym. Wybór padł na Rimini,
    chociaż był to tylko ogólny kierunek a nie konkretny cel. W jeden dzień
    śmignąłem nad włoski Adriatyk. Ulokowałem się znowu w jakiejś
    sympatycznej dziurze. No i to było to o czym marzy chyba przeciętny
    Polak - ciepełko, plaże piaszczyste, skwar niesamowity. Nawiasem mówiąc,
    ciekawa jest dla mnie zagwozdka, dlaczego po chorwackiej stronie
    Adriatyku plaże są kamieniste, a po drugiej już piaszczyste.
    Namiot mogłem rozbić albo w lesie sosnowym, albo prawie że na plaży.
    Wybrałem oczywiście to drugie. Kamping był już nieco wyższej półki,
    zatem niestety muzyka wieczorami napieprzała wiela wlezie. Obok mnie
    rozbiła się grupa młodych Niemców. Przyjechali ogórkiem 68,
    wystylizowani na Janisy Jopliny, ale niestety marychy nie zajarałem.
    Zaprosili mnie nawet raz na obiad, bo myśleli, że jak nic nie gotuję to
    chodzę głodny.
    A propos przyjemności... We Włoszech bardzo smakowała mi kawa. Bez
    względu czy serwowali ją w zwykłej słomianej knajpce przy plaży, czy w
    kawiarni na deptaku - była po prostu wspaniała. I kosztowała 1-1,5 ojro.
    Leżąc na plaży nawet nie chciało mi się wracać do namiotu by zrobić
    sobie krajową rozpuszczalną. Poza tym lody. Po prostu Eden. Tak pysznych
    u nas nie jadłem. I to znowu w najzwyklejszych gellaciarniach. Nad
    Adriatykiem spędziłem tydzień. Upały były takie, że na plaży meldowałem
    się już 0 6.00, bo w namiocie nie dało się wytrzymać z gorąca. Topiłem
    słoninę do godzin popołudniowych, przerwy robiąc sobie jedynie na kawki.
    Czytałem sobie kniżki, odbrabiając czytelnicze zaległości. W temacie
    czytania poszedłem krok do przodu. O ile w poprzednich latach całą sakwę
    zajmowały książki drukowane, o tyle w tym roku nawykłem do czytania na
    smartfonie. Wprawdzie bateria musi być często ładowana, ale samo
    czytanie na pozór bezproblemowe. Po południu wybierałem się na miasto,
    gdzie szlajałem się po deptaku. Czasami też robiłem wypady do pobliskich
    miejscowości knajpkach.
    Wróciłem w dwa dni, z noclegiem na parkingowej ławce pod Wiedniem. Otóż
    zdarzył się wypadek. Na szczęście obyło się bez ofiar, ale obydwa pasy
    autostrady zablokowane były przez parę godzin.
    W tym roku, jak Bozia da, chciałbym odhaczyć może Albanię i Czarnogórę,
    chociaż to trochę daleko.

    Pozdrawiam Johnny

    tu link do paru fotek: http://www.fotosik.pl/u/efrikaferski/album/1719676

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: