Dzisiaj kilka minut przed 18, Okolice Lidla w Szopienicach.

Ruszam z parkingu, na czołowe wpada na mnie jakieś mały Citroen w
kolorze srebrnym. Na dachu niebieski kogut wielkości 1/2 normalnego z
kabelkiem wchodzacym przez szybę. Gwałtowne hamowanie i 5 sekund przerwy
kiedy ja stoje i mysle czy mnie własnie zatrzymał i to cos stoi. Nagle
zrywa się i z piskiem opon przemieszcza się 10 metrow na parking po czym
z piskiem opon zatrzymuje się. Cisza ... Powoli jade przez swiatła.
Docieram do następnym, widze jak to coś leci na mnie na hak ;) Już widzę
jak mnie zatrzymują za ucieczkę ale w ostatniej chwili odbicie,
ominięcie i wjechanie na skrzyzowanie na czerwonym świetle, tym razem
bez właczonego koguta. Brakuje centymetrów do zderzenia z pojazdami na
skrzyzowaniu mającymi zielone. Kierownik tego czegoś macha rekami razem
z pasażerem. Pisk opon, zakręt i ... stoi. Po chwili macha do kogoś
czymś okrągłym niebieskim wyjąwszy rękę przez szybę. 3 sekunty później
rusza z piskiem opon do przodu zostawiając kierownika z otwarta paszczą
ze zdziwienia. Jakaś kobitka ucieka żeby to coś jej nie przejechalo. Ja
mam juz zielone i spadam żeby we mnie nie wjechało gdyby chciało zawrócić.

WFT? Co to mogło być? Małe, jakby Citroen, srebrne, tablicy nie zdążylem
zauważyć, z resztą z wrażenie nie pomyślałem o tym nawet. Mały niebieski
magnetyczny kogut na sprężynie, dwoch kolesi w wieku max. 30 lat. Bardzo
nerwowi, pedal gazu binarny. Jakas służba w okolicy Katowic ma takie
samochody? Żaluje ze nie miałem kamery, było by o dwoch niebezpiecznych
mniej.