Zatrzymali mnie za ... +17km/h.

Pojechałem do knajpy, zjadłem obiad ... i odjeżdżając zupełnie nie
zwróciłem uwagi, że jestem na terenie zabudowanym. Jedno depnięcie :-)

Ale nie o tym chciałem. Tak tylko prowokuję do głębszych wynurzeń :-)

Byłem na odludziu. A właściwie to ... odludziu i odkomórku :-)

Drzewa, plaża, jagody, sztorm ... tylko GSMu brak. Ale zabrałem moduliki
LoRa te co to do monitorowania napięcia akumulatora można używać czy tam
innych monitoringów. Zasięg w całej okolicy. Gdybym miał monitoring na
GSM to byłby bezużyteczny. A tak to łażę sobie po plaży albo po lesie za
jagodami a kontakt ciągle jest. GSMu nie ma tam od wielu wielu lat.

A byłem RSem. I okazało się ... że jak zimą zmieniłem opony, to dopiero
po powrocie z urlopu mogę je zmienić na letnie. I właściwie nie widzę
sensu bo ani nimi zimą nie pojeździłem ani może latem nie będzie za dużo
okazji. Jeszce się zastanowię bo zależy ile będę jeździł a ile np pociąg
będzie. Ale jak tak pojeździłem po dziurach to mam prawą oponę
pouszkadzaną na rancie ochronnym. Podłużne pęknięcia. Myślałem, że do
wyrzucenia, ale chyba jednak nie. Bo to jest blisko rantu a nie wyżej.
No i koszty .. Nie znając aktualnych cen zatankowałem na chyba
najdroższej stacji w Polsce 8,29zł. Drugi raz się to nie powtórzy.
Chyba, że zdrożeje.

Przed wyjazdem okazało się, że nie działa klima. Wymiana chodnicy,
930zł. Wcześniej wyświetlało się już ostrzeżenie o konieczności
zrobienia przeglądu. Potem dodatkowo kontrolka zaświeciła. Do teraz
świeci. Kolejny wydatek.

Najbardziej jednak na urlopie brakowało mi ... Twizy oczywiście :-) Nie
o to chodzi, że cudowny czy tam coś, ale po prostu adekwatny do
charakteru mojego istnienia na urlopie. Mieszkałem w lesie zaraz za
wałem nadmorskim w prl'owskim domku campingowym. Obok tylko ośrodek
lasów państwowych, raczej niepotrzebnie drogi. Poza tym nic. Cisza,
spokój. Koniec świata. Trzeba było niekiedy jechać po coś do zrobienia
sobie posiłku lub na sam posiłek. Odpalanie RSa by sobie przejechać
lasem kilka km było naprawdę nieprzyzwoite. Ćwiczyłem szybką jazdę w
zakrętach, ale nie miało to większego sensu. Trzyma się dobrze, jak
wszędzie. Pobiegałem trochę dłużej niż zwykle. Ale i tak utyłem od
nicnierobienia. Jak raz pojechałem do miasta na obiad to 2h parkowanie
kosztowało coś pod 8zł. Myślałem czy by nie jechać hulajnogą miejską,
ale musiałaby się na tym zadupiu jakoś znaleźć i wcale nie jest pewne,
że można ją tam zostawić i ... sam to może i bym zajechał za te 8zł, ale
we dwoje już by było drożej. Tak, że ... no Twizy. Darmowe parkowanie na
głównej alei spacerowej, gdzie niczego więcej niż Twizy nie da się
zmieścić. A w lesie, cicho i bez spalin.

A mandatu nie dostałem :-)