eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaszczyty głupoty › Re: szczyty głupoty
  • Data: 2021-04-17 16:34:01
    Temat: Re: szczyty głupoty
    Od: "Arek" <a...@p...onet.pl.usun_cde.invalid> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "sundayman" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:s59uj3$85ps$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
    > Tak mnie natchnął jeden kolega w wątku poniżej, że postanowiłem zapytać ;
    > co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem albo warsztatem
    > elektronika ?
    >
    > Ja na początku swojej elektrycznej kariery mając jakieś 8 lat wymontowałem
    > z czegoś głośnik. Chyba to był nieużywany już gramofon Bambino. Następnie
    > połączyłem wątki : prąd w gniazdku ma 50 Hz + głośnik = dźwięk.
    >
    > Co też wykonałem. I wyobraźcie sobie, głośnik podłączony do gniazdka nie
    > spalił się natychmiastowo, tylko przynajmniej przez sekundę albo dwie
    > robił głośne "BUUUUU !".
    > No a potem wiadomo. Jeb, dym i taka kłopotliwa cisza.
    >
    > Było też trochę eksplodujących kondensatorów elektrolitycznych, zwarć itp.
    > no ale to banał bez polotu i fantazji.

    Z radziecką ładowarką i samoindukcją mieliśmy podobnie :)

    Były zabawki "edukacyjne" np. flagi przyporządkowane państwom. Z
    bateryjką, żaróweczką, gniazdami (oczka do sznurowadeł?) i banankami
    do wtykania. Prawidłowe połączenie flagi i nazwy zapalało żaróweczkę.
    Bananki pasują też do gniazdka sieciowego!. Żaróweczka zdążyła
    błysnąć, zadziałał bezpiecznik 220V. I rodzice (ok. 7 lat).

    Kabelek płaski antenowy przezroczysty pod ścianą pod szafą (wysokie
    nóżlki ze 20cm). Co mi odbiło żeby próbować naciąć nożyczkami?
    Niewygodna pozycja, omsknęło się, jeden przewód uszkodzony. Skąd
    i dokąd prowadzi - od gniazdka (podłączony pod tynk) do lampki nocnej.
    Po włączeniu włącznika lampka nie świeci. Naprawić, najpierw plastrem
    ale iskrzyło bo jeden przewód przecięty i tylko na styk. Jeszcze raz
    i w trakcie prób trzymając w miejscu przecięcia palcami, wychyliłem
    się by zobaczyć czy lampka świeci, przewód się rozwarł i poszło
    przez palce. (ok. 9 lat, sam w domu - pierwsze kopnięcie). Fart, że
    najpierw przecinałem nożyczkami (bez izolacji) "zerowy".

    Radyjko tranzystorowe (radzieckie) miało ładowarkę sieciową w którą
    wkładało się 9V okrągły akumulatorek. Zużył się i od tego czasu
    zasilane z 2 "płaskich" połączonych drucikami, przypiętych gumkami od
    weków. Skojarzenie: skoro ładowanie przez noc a radyjko grało po tym
    kilka godzin to może grać na ładowarce. Po podłączeniu radyjko gra
    lecz trochę buczy, tym bardziej im głośniej. Zacząłem poprawiać kabelki
    - nieźle kopnęło.
    Po rozebraniu ładowarki - gdzie transformatorek? Nauka: książeczka
    z lat 60-tych z elektrotechniki, prąd przemienny, Xc, itp. - ciężko
    zrozumieć. Ładowanie było przez dzielnik kondensatorowy plus dioda
    i dodatkowo rezystor, bez izolacji. Radyjko się nie spaliło bo pobór
    prądu zbliżony do prądu ładowania aku.

    Transformatorki ze starych telefonów: samoindukcja i indukcja po
    podłączaniu baterii kopała słabo, ale wystarczająco by wzbudzić
    respekt w szkole (teraz są paralizatory...).
    Zakaz takiej zabawy po podłączeniu cioci - wylała herbatę i zbiła
    szklankę.

    Elektroliza wody: gwóźdź (-) i grafit z baterii (+) wystający z gumowej
    zagiętej rurki (patent bo gwóźdź jako anoda szybko rdzewiał). Sody
    w kuchni zabrakło, jest sól, nie żałować! Trochę bąbluje do 2
    pojemniczków. Wyszedłem na chwilkę ale piłka kopana wciąga.
    Po powrocie babcia wietrzy, wszędzie śmierdzi chlorem.
    Żeby było szybciej - większy prąd: zamiast baterii zasilacz, elektrody
    blisko siebie od razu do jednego pojemnika (duża fiolka od leków).
    Tym razem soda, bąbluje lepiej! Wyszedłem też "na chwilę"...
    O rakietach woda-powietrze dowiedziałem się później. Zakaz
    elektrolizy ze względu na stan przedzawałowy babci - zajrzałą do
    pokoju akurat gdy wystrzeliło!
    Zapewne gdy fiolka się zapełniła a elektrody zetknęły, zaiskrzyło
    (padł bezpiecznik w zasilaczu). Fiolka przeżyła wystrzał.
    Później w tajemnicy próbowałem odpalać iskrowo ale nie wychodziło,
    trzeba było normalnie zapałką.

    Gdy dołożyli do kieszonkowego i przyszedł zamówiony miernik
    wskazówkowy dbałość o drogi (dla mnie) przyrząd nauczyła
    ostrożności w ogóle. Rezystancji elektrowni Koziennice nie mierzyłem.
    Przypalonych zasłon, zabrudzeń FeCl3, HNO3, perhydrolu,
    posmakowania chlorku amonu z bateryjki (cierpki!) nie liczę.
    Były też próby destylacji kalafonii z żywicy, średno udane a kilka
    razy się zapaliło, oraz tworzenie spoiwa lutowniczego (ciężarki
    ołowiane wędkarskie, topione w puszce po konserwach). Po
    wypędzeniu z kuchni skończyło się na odlewaniu sztabek z ołowiu
    (jednorazowe formy z pudelek od zapałek), płomień z pastylek
    paliwa turystycznego.

    Arek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: