On 2013-09-30 19:14, Jarosław Sokołowski wrote:

> Od samego początku o to pytałem. Kindle sam w sobie jest uroczym
> urządzeniem, ale łączność 3G, to ogromny dodatkiem do niego.
> Jak kupowałem, to nie miałem wątpliwości, że trzeba brać wersję
> zdolną do atonomicznego łączenia się z Internetem (natomiast
> reklamy zdaje się w ogóle nie przeszkadzają -- widać je tylko
> wtedy, gdy sprzęt jest wyłączony).
Czy te zalety
http://swiatczytnikow.pl/komu-oplaci-sie-zakup-kindl
e-paperwhite-3g/ są
warte różnicy w cenie? Moim zdaniem, NIE przy dzisiejszych cenach
smartfonów i urządzeń MiFi.

RW

do góry

Pan Rafał Wiśniewski napisał:

>> Od samego początku o to pytałem. Kindle sam w sobie jest uroczym
>> urządzeniem, ale łączność 3G, to ogromny dodatkiem do niego.
>> Jak kupowałem, to nie miałem wątpliwości, że trzeba brać wersję
>> zdolną do atonomicznego łączenia się z Internetem (natomiast
>> reklamy zdaje się w ogóle nie przeszkadzają -- widać je tylko
>> wtedy, gdy sprzęt jest wyłączony).
> Czy te zalety
> http://swiatczytnikow.pl/komu-oplaci-sie-zakup-kindl
e-paperwhite-3g/
> są warte różnicy w cenie? Moim zdaniem, NIE przy dzisiejszych cenach
> smartfonów i urządzeń MiFi.

Te zalety dotyczą chyba nowej wersji czytnika. Z tekstu wynika, że
jego możliwości komunikacyjne zostały mocno ograniczone. Ja mam wersję
z klawiaturą. To wszystko jest subiektywne, ale JA wciąż uważam, że
to była najlepsza inwestycja w sprzęt elektroniczny, jaką udało mi się
kiedykolwiek zrobić. Już nie pamiętam jaka wtedy była różnica w cenie,
ale wiem, że nie mając Kindle musiałbym płacić coś po 7 zł z megabajt
transferu. Moja dusza sknery nie jest w stanie tego zaakceptować.

A z tymi smartfonami, to już całkiem nie wiem o co chodzi. Mam sobie
kupić jakiś tani model tylko po to, by serwował po WiFi sieć dla Kindle?
Gdzie w tym sens? No i wciąż te 7 zł.

--
Jarek

do góry

Podpisuję się pod postem przedpiscy (po latach).
Co prawda Kindle 3G ma dość słaby zasięg (może to kwestia anten w urządzeniu
lub wyboru operatorów), często tam gdzie telefon lub iPhone łapie internet z
lokalnej karty GSM, w kindelku jest zaledwie jedna kreseczka albo wcale i
nie da się połączyć (akurat używam kindelka w specyficznych miejscach na
granicy zasięgu sieci).
No ale darowanemu koniowi ... ;-)
A, i spokojnie pocztę z większości kont da się odebrać, a nawet odpowiedzieć
(sporo przy tym gimnastyki przy trafianiu kursorem w pola).
Tym niemniej to taki trochę masochizm dla skąpców ;-))
Finansowo to chyba zakup się nie zwrócił, tyle że odpadło szukanie kart po
sklepach itd. (kilka lat temu nie było tak łatwo kupić za granicą karty do
transferu danych jak dzisiaj, albo akurat na granicy środek nocy i punkt
zamknięty itp.).


-----
> Ja mam wersję z klawiaturą.
> To wszystko jest subiektywne, ale ja wciąż uważam, że to była najlepsza
> inwestycja w sprzęt elektroniczny, jaką udało mi się kiedykolwiek zrobić.
> Już nie pamiętam jaka wtedy była różnica w cenie, ale wiem, że nie mając
> Kindle musiałbym płacić coś po 7 zł z megabajt transferu.
> Moja dusza sknery nie jest w stanie tego zaakceptować.

do góry

666 napisało:

> Podpisuję się pod postem przedpiscy (po latach).

No to trzeba było wszystko pisać pod, a nie nad!

--
Jarek

do góry