eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowafotografia bezplatnaRe: fotografia bezplatna
  • Data: 2010-06-20 12:27:00
    Temat: Re: fotografia bezplatna
    Od: de Fresz <d...@N...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2010-06-18 20:14:59 +0200, "Marek Wyszomirski" <w...@t...net.pl> said:

    >> Masz firmę robiącą/sprzedającą coś tam, co występuje pod postacią
    >> packszotu. Wiesz że zdjęcie będzie funkcjonowało przez kolejne 3-4
    >> lata, a może i 5. Dziś będziesz robił kampanię prasową na mikrych
    >> formatach, a skąd wiesz do czego będzie to zdjęcie potrzebne za rok?
    >> Ścianka na targi? POSy do punktów sprzedaży? Reklamy całostronicowe w
    >> magazynach branżowych?
    >> To jak, wolałbyś zrobić raz większe, za powiedzmy 1500 z obróbką, które
    >> starczy na wszystko (w granicach rozsądku), czy wolałbyś zrobić teraz
    >> małe za (szczelam) 100 zł u amatora, a później robić jeszcze raz
    >> większe, płacić za drugą sesję, kolejną obróbkę, zazwyczaj wszystko pod
    >> presją czasu?
    >
    > To kwestia oceny prawdopodobieństwa, ze będę w przyszłości potrzebował
    > zdjęcia w większym formacie. Jesli uznam je za znaczące - zamówię od razu
    > większe, jeśli będzie znikome - wystarczy mniejsze.

    Tym jest właśnie doświadczenie - nauką wyniesioną z przeszłości. I ono
    właśnie mówi, że prawdopodobieństwo jest często znaczące. Bo nie mówimy
    tu o pakszotach do np. katalogu hurtowni, tylko pakszotach dla
    dystrybutora/producenta, którymi trza będzie obskoczyć wszelkie
    działania przez następne parę lat.


    >> Większość firm z jakimś doświadczeniem marketingowym bez wahania
    >> wybiera opcję nr 1.
    >>
    > Masz nade mną tę przewagę, ze ja takich kwestii nie sprawdzałem - nie mam
    > dostepu do odpowiednich danych.

    Mam nad Tobą tą przewagę, że to część mojej pracy ;-)


    >>> Cóż - a czy nie prościej będzie w razie pojwienia się potzreby plakatu
    >>> zrobić do niego nowe zdjecie?
    >>
    >> Sesja+obróbka to od kilku do kilkunastu dni. Po co robić to 2 razy, raz
    >> taniej, raz drożej? Często wiadomo odrazu na co prawdopodobnie zdjęcie
    >> powinno maksymalnie iść, ale lepiej dołożyć parę % do ceny obróbki i
    >> mieć od razu obrobione zdjęcie w okolicach rozdziałki aparatu, niż w
    >> razie czego kombinować z hownem czy wydawać kasę po raz drugi.
    >
    > Tyle, ze to nie tylko kwestia kilku % do ceny obróbki, ale i kosztów
    > przygotowania odpowiedniego do tej obróbki materiału wejściowego. Większy
    > rozmiar zdjęcia docelowego to konieczność dużo większego przyłożenia się do
    > wykonania zdjęcia. I tu różnice będą raczej bliższe kilkuset niż kilku %.

    No więc w praktyce właśnie nie do końca. Jak zamówisz takie zdjęcie u
    przyzwoitego rzemieślnika, to czy zażyczysz sobie 7 cm, czy na pełne
    A4, to dostaniesz właściwie dokładnie to samo, za (w przypadku takiego
    pakszotu) powiedzmy 800-1500 zł, może ciut więcej przy prawach "na
    wszystko" na kilka lat. W budżecie przeciętnej firmy to nie są jakieś
    powalające koszta, zwłaszcza przy ryzyku że nie wszystko może wyjść
    fajnie i szybko. Oczywiście pewnie gdzieś tam znajdzie się ktoś, dla
    kogo to będzie za dużo, ale to wcale nie tak, że każda firma będzie tu
    szukała oszczędności na poziomie kilkudziesięciu procent.


    > Co
    > wiecej - zdjęcie z którego da się zrobić wydruk wielkości pocztówki to
    > sprawa dla amatora zwykle dość prosta, zdjęcie pod wydruk 70x100cm to już
    > zupełnie inna para kaloszy. W efekcie nadal podtzrymuję opinię, że zdjęcia
    > do reklam z Gazety Telewizyjnej o których dyskkutowaliśmy srednio
    > zaawansowany amator by zrobił - przy założeniu, że mają służyć do wydruku w
    > formacie, w jakim w tej gazecie zostały wydrukowane.

    Ale właśnie o tym piszę od kilku postów, że takie założenie rzadko
    kiedy pokrywa się z rzeczywistością. Typowo takie pakszoty robi się na
    okolice A4 cały produkt (czyli bez przesadzania z b1 "na wszelki
    wypadek"), ale to właśnie taki typowy format z zapasem.


    >> Weź pod uwagę, że w przeciętnym nawet druku wyłazi więcej detalu niż na
    >> odbitce foto.

    > To chyba zależy od formatów druku i odbitki.

    Chodziło mi o porównanie przy tych samych formatach.


    >>> Jeśli B2+ to faktyucznie ranga problemu jest dużo wyższa.
    >>
    >> Ranga problemu jest taka, że w Polsce jest może ze 3 gości będących w
    >> stanie zagwarantować odpowiednią jakość. Fotografia piwa, obok
    >> samochodów jest jedną z najtrudniejszych działek w reklamie. I dlatego
    >> kosztuje krocie.
    >
    > Przy B2+ - jestem w stanie uwierzyć.

    Paradoksalnie nie tylko przy b2. Może przy takim piardziku jak ten z GT
    jeszcze dużo rzeczy nie wyjdzie, ale już przy wielkości tej szklanki na
    poziomie 10-15 cm wyskoczyłoby wiele niedoróbek. Tego na pierwszy rzut
    oka może nie widać (a nawet na drugi i trzeci), ale przy piwie jest od
    pyty detali, którym trzeba poświęcić sporo uwagi. Choćby kolor - aby
    nie był "siuśkowy", przejrzystość, pianka (nieprzepalona, o
    odpowiedniej wielkości bąblach"), zroszenie, bliki na szkle itepe,
    itede. A do tego dodajmy klientów ze stertą fobii i uprzedzeń,
    wymaganiami jak stąd do Jowisza i pracę pod presją czasu.

    A tak jeszcze dykteryjowo - jakiś czas temu czegoś szukałem na stronie
    Subaru i przy którymś modelu rzuciło mi się w oczy jedno zdjęcie -
    samochód na białym tle (oczywiście szparówka). Wszystkie inne modele w
    tym miejscu, to były wypieszczone fotki studyjne, z pięknie ułożonymi
    odbicami, wypolerowanymi chromami itp. A ten jeden (bodaj nowe Legacy
    2010), to było zdjęcie z odbiciem jakichś drzew na masce i szybie,
    chamsko przyciemnionym kierowcą itpm choć kolorki dociągnięte jak
    trzeba. Na ekranie miało może z 10 cm, a aż gryzło w oczy. Niestety
    (czy też na szczęście) już je sciągneli, sprawdzenie czego zajęło mi
    raptem z pół godziny, tak zajebiście mają zrobioną stronę we fleszu.


    >> [...]
    >> Wybacz, ale jestem już zmęczony tłumaczeniem podstawowych podstaw, jak
    >> np. co to key visual. Wyobrażasz sobie, że zlecający, która ma za taką
    >> sesję zapłacić i chce dostać conajmniej przyzwoity efekt, miałby tak
    >> wszystko tłumaczyć zleceniobiorcy?
    >>
    > W przypadku kampanii reklamowej dużego koncernu faktycznie mogą nie chcieć
    > tłumaczyc. Ale... w pzrypadku małej firmy sam zamawiajacy może nie wiedzieć
    > co to jest key visual (ja już wiem - przed chwilą w Internecie
    > sprawdziłem;-)

    No to właśnie jest ta trzecia liga, o której gdzieś pisałem wcześniej.
    Każdy kiedyś jakoś zaczyna, ale doświadczenia przychodzą dość szybko
    (czasem bolesne) i o ile nie jest się badziewiarzem któremu to zwisa,
    następne produkcje są zazwyczaj lepiej zrobione (i droższe)


    >>> To, ze Ty i pewnie jeszcze wielu innych nie robi w namiocie bezcieniowym nie
    >>> ozancza, ze w namiocie bezcieniowym nie da sie uzyskać dobrych rezultatów.
    >>
    >> Ja nie robię zdjęć zarobkowo (na szczęście, miałem taki epizod i więcej
    >> nie chcę). Za to byłem na paru takich sesjach jako nadzorca i widziałem
    >> jak to robią specjaliści. Nie wyświecisz szklanki czy butelki dobrze w
    >> namiocie - nie z pełną kontrolą rozkładu blików, nie z kontrolą nad
    >> stylizacją piwa (bombelki, pianka, zroszenie).
    >> [...]
    >
    > Po Twoich poprzednich wypowiedziach wyobrażałem sobie Ciebie raczej jako
    > zawodowego fotografa polujacego na takie zlecenia:-) jak widać - zbyt
    > pochopnie.

    Nie, ja się zajmuję produkcją różnorakich reklam i czasem mam do
    czyniena z takim oszczędnie zrobionymi zdjęciami. A że nie lubię gdy
    coś mi utrudnia pracę i ogranicza możliwości wykonania jej na wysokim
    poziomie, tak jak lubię, to i mam swoje zdanie o przycinaniu kasy na
    fotografach ponad granice rozsądku.


    > Ja też uważam za szczęście, ze nie muszę żyć z fotografii. Dzięki
    > temu mogę robić zdjęcia takie jakie chcę i wtedy kiedy chcę a nie takie i
    > wtedy, kiedy zażąda klient.

    To jeszcze nie byłby taki wielki problem. Ja bardziej obawiałbym się
    sytuacji, gdzie fotografia przestaje być zabawą i hobby - i wraca
    człowiek z roboty i jak pomyśli że miałby wziąć aparat do ręki, to
    odrazu łapie za pilota od telewizora. Paru znajomych profi weszło w tą
    fazę i np. na urlop wogóle nie biorą aparatu. To niby zależy od
    człowieka, ale widzę po sobie, jak bardzo mi się nie chce w domu
    dotykać do Szopa, bo mam go dużo w tyrce.
    --
    Pozdrawiam
    de Fresz

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: