-
11. Data: 2016-03-26 18:54:28
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: Shrek <...@w...pl>
On 26.03.2016 18:45, J.F. wrote:
>> Ja to się ogólnie zaczynam zastanawiać jaki jest sens prawa jazdy, a już
>> w szczególności oboiwązkowego kursu.
>> Przecież odbierając "papier" dalej nie umiesz jeżdzić (chyba że ktoś
>> jeździł "na dziko").
>
> Cos tam jednak umiesz. W szczegolnosci pokazales egzaminatorowi, ze
> wytrzymujesz te 45 minut w miejskim ruchu.
Etam. Chyba krócej. Ale nie o to chodzi. Jak otrzymujesz papier, to tak
naprawdę nic nie umiesz. Dopiero zaczynasz się uczyć. To co umiesz do
egzaminu to możesz się na wiosce z ojcem czy starszym bratem nauczyć.
Ogólnie - robiłem dodatkową kategorię i przekonało mnie to, że cała
instytucja egzaminu jest psu w dupę potrzebna. Absurdy wymagań widać
właśnie dopiero jak już masz prawko, umiesz jeżdzić, dajesz radę
zanacznie dłużej niż te 45 minut w ruchu miejskim, a masz problem żeby
przez te 45 minut dostosować się do debilizmu którego od ciebie oczekują;)
> Jeszcze mamy model amerykanski, ale i tam papierologia panuje :-)
Ale skoro my mammy już cepik2 czy jakiś inny system, to w sumie papierki
nie są potrzebne. Co więcej można orzekać zakaz prowadzenia i sprawdzać
to online. I wtedy główny powód istnienia PJ się dezaktualizuje.
Shrek.
-
12. Data: 2016-03-26 20:18:54
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 26 Mar 2016 18:54:28 +0100, Shrek napisał(a):
> On 26.03.2016 18:45, J.F. wrote:
>>> Ja to się ogólnie zaczynam zastanawiać jaki jest sens prawa jazdy, a już
>>> w szczególności oboiwązkowego kursu.
>>> Przecież odbierając "papier" dalej nie umiesz jeżdzić (chyba że ktoś
>>> jeździł "na dziko").
>>
>> Cos tam jednak umiesz. W szczegolnosci pokazales egzaminatorowi, ze
>> wytrzymujesz te 45 minut w miejskim ruchu.
>
> Etam. Chyba krócej. Ale nie o to chodzi. Jak otrzymujesz papier, to tak
> naprawdę nic nie umiesz. Dopiero zaczynasz się uczyć. To co umiesz do
Cos tam jednak umiesz, te 20+ godzin lekcji, zdany egamin ..
> egzaminu to możesz się na wiosce z ojcem czy starszym bratem nauczyć.
A potem zwariowac w duzym miescie ?
> Ogólnie - robiłem dodatkową kategorię i przekonało mnie to, że cała
> instytucja egzaminu jest psu w dupę potrzebna. Absurdy wymagań widać
> właśnie dopiero jak już masz prawko, umiesz jeżdzić, dajesz radę
> zanacznie dłużej niż te 45 minut w ruchu miejskim, a masz problem żeby
> przez te 45 minut dostosować się do debilizmu którego od ciebie oczekują;)
No, ale tez przez 45 minut wypadku nie spowodowales, drogi nie
zajechales.
A wymagaja ... no trudno, zeby wymagali jazdy nieprzepisowej :-)
>> Jeszcze mamy model amerykanski, ale i tam papierologia panuje :-)
> Ale skoro my mammy już cepik2 czy jakiś inny system, to w sumie papierki
> nie są potrzebne. Co więcej można orzekać zakaz prowadzenia i sprawdzać
> to online. I wtedy główny powód istnienia PJ się dezaktualizuje.
A to swoja droga, ale ja bardziej o kolejnych krokach i wymaganiach
niz samym papierze/plastiku.
J.
-
13. Data: 2016-03-26 21:04:20
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: Shrek <...@w...pl>
On 26.03.2016 20:18, J.F. wrote:
>> Etam. Chyba krócej. Ale nie o to chodzi. Jak otrzymujesz papier, to tak
>> naprawdę nic nie umiesz. Dopiero zaczynasz się uczyć. To co umiesz do
>
> Cos tam jednak umiesz, te 20+ godzin lekcji, zdany egamin ..
Umiesz zdać egzamin (i to też niekoniecznie za pierwszym razem, a
przecież większość tych co zdają za drugim czy trzecim nie ma większych
umiejętności niż za pierwszym, a po prostu mają farta/nie mają pecha),
nie umiesz jeżdzić.
>> egzaminu to możesz się na wiosce z ojcem czy starszym bratem nauczyć.
>
> A potem zwariowac w duzym miescie ?
A jak zdajesz egzamin w małym mieście, to co?
>> Ogólnie - robiłem dodatkową kategorię i przekonało mnie to, że cała
>> instytucja egzaminu jest psu w dupę potrzebna. Absurdy wymagań widać
>> właśnie dopiero jak już masz prawko, umiesz jeżdzić, dajesz radę
>> zanacznie dłużej niż te 45 minut w ruchu miejskim, a masz problem żeby
>> przez te 45 minut dostosować się do debilizmu którego od ciebie oczekują;)
>
> No, ale tez przez 45 minut wypadku nie spowodowales, drogi nie
> zajechales.
Większość tych co jeżdzą bez uprawnień też;)
> A wymagaja ... no trudno, zeby wymagali jazdy nieprzepisowej :-)
Ale tu nie chodzi o przepisową czy nie przepisową jazdę, a o debilne
interpretacje przepisów. Powodujące utrudnienia ruchu (nie możesz ominąć
autobusu na przystanku przez jednostronnie przerywaną, choć w tym celu
została wymalowana, bo... wolno wyprzedzać a nie omijać), nie wolno
ustawić się na lewym pasie, żeby przepuścić prawostrzałkowców, bo nie
wolno i już, poprzez po prostu kretyńskie (predkość na skrzyżowaniu w
obszarze zabudowanym jest zawsze 50 (bo w nocu nie ma egzaminów), bo
nawet jak masz znaki 70 czy 80, to są one za skrzyżowaniem, a
skrzyżowanie "resetuje" ograniczenia, więc na samym skrzyżowaniu masz
50/60), a skończywszy na autentycznie niebezpiecznych (masz sygnalizować
omijanie samochodów zaparkowanych wszędzie w osiedlówkach mimo, że nie
zmieniasz toru jazdy, przez co dojeżdzasz do skrzyżowania migając w lewo
gdy chcesz jechać prosto, bo ktoś zaparkował przed skrzyżowaniem).
Mój instruktor miał teorię, że jakiś metodyk od egzaminowania czytał
PoRD w czasie robienia dwójki na kiblu i wysrał te interpretacje razem z
dwójką właściwą, rozesłał po Wordach i skoro przepisowo są właściwe, to
trudno - od tego czasu trzeba ich na egzaminie przestrzegać. A że
głupio, bez sensu i czasem wręcz niebezpiecznie? Ważne że formalnie jest
przepisowo;)
>>> Jeszcze mamy model amerykanski, ale i tam papierologia panuje :-)
>> Ale skoro my mammy już cepik2 czy jakiś inny system, to w sumie papierki
>> nie są potrzebne. Co więcej można orzekać zakaz prowadzenia i sprawdzać
>> to online. I wtedy główny powód istnienia PJ się dezaktualizuje.
>
> A to swoja droga, ale ja bardziej o kolejnych krokach i wymaganiach
> niz samym papierze/plastiku.
No właśnie dążę do tego, że w zasadzie jedyną rozsądną funkcją plastiku
jest to, że można go zatrzymać. Z tym, że to zaszłość historyczna.
Shrek.
-
14. Data: 2016-03-26 21:43:55
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 26 Mar 2016 21:04:20 +0100, Shrek napisał(a):
> On 26.03.2016 20:18, J.F. wrote:
>>> Etam. Chyba krócej. Ale nie o to chodzi. Jak otrzymujesz papier, to tak
>>> naprawdę nic nie umiesz. Dopiero zaczynasz się uczyć. To co umiesz do
>>
>> Cos tam jednak umiesz, te 20+ godzin lekcji, zdany egamin ..
>
> Umiesz zdać egzamin (i to też niekoniecznie za pierwszym razem, a
> przecież większość tych co zdają za drugim czy trzecim nie ma większych
> umiejętności niż za pierwszym, a po prostu mają farta/nie mają pecha),
> nie umiesz jeżdzić.
A probowales zdac calkiem bez kursu i nauki ?
Albo czy przypominasz sobie swoje pierwsze jazdy ?
>>> egzaminu to możesz się na wiosce z ojcem czy starszym bratem nauczyć.
>> A potem zwariowac w duzym miescie ?
> A jak zdajesz egzamin w małym mieście, to co?
Nie da rady, zdawac mozna tylko w duzym.
Co prawda WORDy sa np w Legnicy czy Ciechanowie ... no, 44 tys
mieszkancow ...
>>> Ogólnie - robiłem dodatkową kategorię i przekonało mnie to, że cała
>>> instytucja egzaminu jest psu w dupę potrzebna. Absurdy wymagań widać
>>> właśnie dopiero jak już masz prawko, umiesz jeżdzić, dajesz radę
>>> zanacznie dłużej niż te 45 minut w ruchu miejskim, a masz problem żeby
>>> przez te 45 minut dostosować się do debilizmu którego od ciebie oczekują;)
>> No, ale tez przez 45 minut wypadku nie spowodowales, drogi nie
>> zajechales.
> Większość tych co jeżdzą bez uprawnień też;)
Ano tak, ale to margines i chyba coraz mniejszy.
>> A wymagaja ... no trudno, zeby wymagali jazdy nieprzepisowej :-)
>
> Ale tu nie chodzi o przepisową czy nie przepisową jazdę, a o debilne
> interpretacje przepisów. Powodujące utrudnienia ruchu (nie możesz ominąć
> autobusu na przystanku przez jednostronnie przerywaną, choć w tym celu
> została wymalowana, bo... wolno wyprzedzać a nie omijać)
A to nie wiem - albo ja nie zwrocilem uwagi na ten niuans, albo cos
zle interpretujesz ... albo taki przepis jest celowy. Wszak wiadomo,
ze chwile po zatrzymaniu na przystanku zaczna pasazerowie przechodzic
przez jezdnie.
> nie wolno
> ustawić się na lewym pasie, żeby przepuścić prawostrzałkowców, bo nie
> wolno i już,
A to nie wiem - naprawde tak ?
> poprzez po prostu kretyńskie (predkość na skrzyżowaniu w
> obszarze zabudowanym jest zawsze 50 (bo w nocu nie ma egzaminów), bo
> nawet jak masz znaki 70 czy 80, to są one za skrzyżowaniem, a
> skrzyżowanie "resetuje" ograniczenia, więc na samym skrzyżowaniu masz
> 50/60),
No ale to jest uwaga ogolna do naszych przepisow. Ile w koncu wolno ?
Jak policja zmierzy na skrzyzowaniu, to jak sie bedziesz tlumaczyl ?
> a skończywszy na autentycznie niebezpiecznych (masz sygnalizować
> omijanie samochodów zaparkowanych wszędzie w osiedlówkach mimo, że nie
> zmieniasz toru jazdy, przez co dojeżdzasz do skrzyżowania migając w lewo
> gdy chcesz jechać prosto, bo ktoś zaparkował przed skrzyżowaniem).
A to nie wiem - widac dawno nie zdawalem :-)
> Mój instruktor miał teorię, że jakiś metodyk od egzaminowania czytał
> PoRD w czasie robienia dwójki na kiblu i wysrał te interpretacje razem z
> dwójką właściwą, rozesłał po Wordach i skoro przepisowo są właściwe, to
> trudno - od tego czasu trzeba ich na egzaminie przestrzegać. A że
> głupio, bez sensu i czasem wręcz niebezpiecznie? Ważne że formalnie jest
> przepisowo;)
Trudno, zeby nieprzepisowo zalecal :-)
Przepisy do d* :-)
>>>> Jeszcze mamy model amerykanski, ale i tam papierologia panuje :-)
>>> Ale skoro my mammy już cepik2 czy jakiś inny system, to w sumie papierki
>>> nie są potrzebne. Co więcej można orzekać zakaz prowadzenia i sprawdzać
>>> to online. I wtedy główny powód istnienia PJ się dezaktualizuje.
>> A to swoja droga, ale ja bardziej o kolejnych krokach i wymaganiach
>> niz samym papierze/plastiku.
> No właśnie dążę do tego, że w zasadzie jedyną rozsądną funkcją plastiku
> jest to, że można go zatrzymać. Z tym, że to zaszłość historyczna.
Owszem, i kiedys to zobaczysz, ze policjanci beda jezdzic z tabletami.
Tym niemniej w USA masz najpierw zdac egzamin teoretyczny (banalny),
aby uzyskac "learning permit", z ktorym juz mozesz jezdzic po ulicach,
ale tylko "szkoleniowo", potem zdajesz egamin praktyczny, tez banalny,
i dostajesz upragnione PJ.
No chyba ze wolisz "non-driving driving licence" :-)
J.
-
15. Data: 2016-03-26 22:02:29
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
Dnia Sat, 26 Mar 2016 17:08:16 +0100, Shrek napisał(a):
> Przecież odbierając "papier" dalej nie umiesz jeżdzić (chyba że ktoś
> jeździł "na dziko").
Eee... Zrobiłem właśnie kurs B+E i gdyby nie to że umiałem jeździć z
przyczepą już wcześniej, to na kursie bym się nauczył ;)
-
16. Data: 2016-03-26 22:39:54
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam>
Dnia Sat, 26 Mar 2016 21:43:55 +0100, J.F. napisał(a):
> Dnia Sat, 26 Mar 2016 21:04:20 +0100, Shrek napisał(a):
>> On 26.03.2016 20:18, J.F. wrote:
>>>> Etam. Chyba krócej. Ale nie o to chodzi. Jak otrzymujesz papier, to tak
>>>> naprawdę nic nie umiesz. Dopiero zaczynasz się uczyć. To co umiesz do
>>>
>>> Cos tam jednak umiesz, te 20+ godzin lekcji, zdany egamin ..
>>
>> Umiesz zdać egzamin (i to też niekoniecznie za pierwszym razem, a
>> przecież większość tych co zdają za drugim czy trzecim nie ma większych
>> umiejętności niż za pierwszym, a po prostu mają farta/nie mają pecha),
>> nie umiesz jeżdzić.
>
> A probowales zdac calkiem bez kursu i nauki ?
> Albo czy przypominasz sobie swoje pierwsze jazdy ?
To jest dość trudne nawet tak jak się robi B+E, czyli jeździć się umie,
przepisy niby się zna.
Teoretycznie można gdzieś tam odnaleźć wszystkie dziwne wymagania, ale
prawdę mówiąc raczej nie ma szans tak z bomby przejść choćby przez
czynności które się robi przed jazdą :)
>>>> egzaminu to możesz się na wiosce z ojcem czy starszym bratem nauczyć.
>>> A potem zwariowac w duzym miescie ?
>> A jak zdajesz egzamin w małym mieście, to co?
>
> Nie da rady, zdawac mozna tylko w duzym.
> Co prawda WORDy sa np w Legnicy czy Ciechanowie ... no, 44 tys
> mieszkancow ...
>> Ale tu nie chodzi o przepisową czy nie przepisową jazdę, a o debilne
>> interpretacje przepisów. Powodujące utrudnienia ruchu (nie możesz ominąć
>> autobusu na przystanku przez jednostronnie przerywaną, choć w tym celu
>> została wymalowana, bo... wolno wyprzedzać a nie omijać)
>
> A to nie wiem - albo ja nie zwrocilem uwagi na ten niuans, albo cos
> zle interpretujesz ... albo taki przepis jest celowy. Wszak wiadomo,
> ze chwile po zatrzymaniu na przystanku zaczna pasazerowie przechodzic
> przez jezdnie.
Tak jak poczytałem opowieści internetowe, to wydaje mi się że różne PORDy
tworzą własne interpretacje przepisów, bo z różnych stron kraju opowiadają
różne rzeczy.
U mnie PORD organizuje nawet jakieś spotkania z instruktorami gdzie
omawiają te myki tak żeby sprawa była jasna.
Bo jest spora część tych wymagań która nie wynika wprost z przepisów, a po
prostu jest przez nich wymyślona, albo twórczo interpretowana.
Jak się nie zastosujesz to nie zdasz, a możliwość odwołania jest czysto
iluzoryczna, bo trwa długo, nawet jak się okaże że masz rację, to prawa
jazdy nie dostaniesz, a po prostu powtórkę egzaminu (a może nawet tylko
części? tu już nie wiem).
>> nie wolno
>> ustawić się na lewym pasie, żeby przepuścić prawostrzałkowców, bo nie
>> wolno i już,
>
> A to nie wiem - naprawde tak ?
Trzeba jeździć prawym pasem, z każdego skrzyżowania trzeba wjechać na prawy
pas natychmiast jak to będzie możliwe.
Ustawienie się przed pustym skrzyżowaniem na lewym pasie to będzie błąd -
ale jeden błąd w każdej ocenianej rzeczy można zrobić.
>> poprzez po prostu kretyńskie (predkość na skrzyżowaniu w
>> obszarze zabudowanym jest zawsze 50 (bo w nocu nie ma egzaminów), bo
>> nawet jak masz znaki 70 czy 80, to są one za skrzyżowaniem, a
>> skrzyżowanie "resetuje" ograniczenia, więc na samym skrzyżowaniu masz
>> 50/60),
>
> No ale to jest uwaga ogolna do naszych przepisow. Ile w koncu wolno ?
> Jak policja zmierzy na skrzyzowaniu, to jak sie bedziesz tlumaczyl ?
Pamiętam jakiś wyrok, gdzie sąd stwierdził że jak w "ciągu drogi" jest
podniesienie prędkości, to obowiązuje przez skrzyżowanie :)
Ja teraz z przyczepy się szkolę to tu też są myki.
W mieście dozwolone jest w dzień 50.
Jak jest znak ograniczenia do 60, to podnosi mi prędkość dozwoloną do 60.
Ale jak jest 70, to nie obowiązuję >3.5t i wolno 50.
I to wynika wprost z przepisów :)
>> a skończywszy na autentycznie niebezpiecznych (masz sygnalizować
>> omijanie samochodów zaparkowanych wszędzie w osiedlówkach mimo, że nie
>> zmieniasz toru jazdy, przez co dojeżdzasz do skrzyżowania migając w lewo
>> gdy chcesz jechać prosto, bo ktoś zaparkował przed skrzyżowaniem).
>
> A to nie wiem - widac dawno nie zdawalem :-)
U mnie jak nie zmieniasz toru jazdy, to nie sygnalizujesz, ale faktycznie
jak ktoś stoi to zazwyczaj trzeba tor jazdy zmienić (no bo przecież jeździ
się maksymalnie blisko prawej), to kierunkowskazy ciągle pracują.
> Tym niemniej w USA masz najpierw zdac egzamin teoretyczny (banalny),
U nas egzamin teoretyczny to jeszcze inna bajka.
Cała masa pytań pod wspólnym tytułem "zgadnij co poeta miał na myśli".
-
17. Data: 2016-03-26 22:52:01
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: Shrek <...@w...pl>
On 26.03.2016 21:43, J.F. wrote:
>> Umiesz zdać egzamin (i to też niekoniecznie za pierwszym razem, a
>> przecież większość tych co zdają za drugim czy trzecim nie ma większych
>> umiejętności niż za pierwszym, a po prostu mają farta/nie mają pecha),
>> nie umiesz jeżdzić.
>
> A probowales zdac calkiem bez kursu i nauki ?
> Albo czy przypominasz sobie swoje pierwsze jazdy ?
Problemem było jedynie opanowanie pojazdu, niezależnie od kategorii. Jak
jeździć po mieście to opanowałem wcześniej rowerem (późno robiłem PJ i
kilka lat jeżdziłem rowerem wcześniej). Więc tu filozofii nie było. B
zrobiłem za pierwszym razem, A za trzeciem (dwa pierwsze razy nie
wyjechałem z placu).
>>>> egzaminu to możesz się na wiosce z ojcem czy starszym bratem nauczyć.
>>> A potem zwariowac w duzym miescie ?
>> A jak zdajesz egzamin w małym mieście, to co?
>
> Nie da rady, zdawac mozna tylko w duzym.
Taaa - np Łomża to duże miasto;)
>> Większość tych co jeżdzą bez uprawnień też;)
>
> Ano tak, ale to margines i chyba coraz mniejszy.
Dalej spory - zwłaszcza na moto na wsiach;)
>>> A wymagaja ... no trudno, zeby wymagali jazdy nieprzepisowej :-)
>>
>> Ale tu nie chodzi o przepisową czy nie przepisową jazdę, a o debilne
>> interpretacje przepisów. Powodujące utrudnienia ruchu (nie możesz ominąć
>> autobusu na przystanku przez jednostronnie przerywaną, choć w tym celu
>> została wymalowana, bo... wolno wyprzedzać a nie omijać)
>
> A to nie wiem - albo ja nie zwrocilem uwagi na ten niuans, albo cos
> zle interpretujesz ... albo taki przepis jest celowy.
Nikt nie zwórcił uwagi, dopóki ktoś na kiblu rozporządzenia nie czytał.
Właśnie o to chodzi - to jest niedopatrzenie w prawie, a na egzaminie
się go wymaga - zamiast zmienić prawo. Ja też o tym nie wiedziałem,
dopóki mi na kursie nie powiedzieli:)
> Wszak wiadomo,
> ze chwile po zatrzymaniu na przystanku zaczna pasazerowie przechodzic
> przez jezdnie.
Od przechodzenia to są przejścia (sprawdzić czy nie 100m+), i tam
odzielne regułu obowiązują i przerywana jednostronnie linia nie ma nic
do rzeczy. Ta linia nie jest tak przypadkowo namalowana, tylko właśnie
po to, żeby się dało omijac stojący autobus - ale przypadkiem w
rozporządzeniu jest napisane o wyprzedzaniu, a o omijaniu zapomniano.
>> nie wolno
>> ustawić się na lewym pasie, żeby przepuścić prawostrzałkowców, bo nie
>> wolno i już,
>
> A to nie wiem - naprawde tak ?
Naprawdę - możliwie blisko prawej krawędzi. Lewy pas nie spełnia tych
warunków.
>> poprzez po prostu kretyńskie (predkość na skrzyżowaniu w
>> obszarze zabudowanym jest zawsze 50 (bo w nocu nie ma egzaminów), bo
>> nawet jak masz znaki 70 czy 80, to są one za skrzyżowaniem, a
>> skrzyżowanie "resetuje" ograniczenia, więc na samym skrzyżowaniu masz
>> 50/60),
>
> No ale to jest uwaga ogolna do naszych przepisow. Ile w koncu wolno ?
No 50/60:)
> Jak policja zmierzy na skrzyzowaniu, to jak sie bedziesz tlumaczyl ?
Nijak - policja mimo, że pojebana na punkcie przepisów, ma czasem swój
rozsądek.
>> a skończywszy na autentycznie niebezpiecznych (masz sygnalizować
>> omijanie samochodów zaparkowanych wszędzie w osiedlówkach mimo, że nie
>> zmieniasz toru jazdy, przez co dojeżdzasz do skrzyżowania migając w lewo
>> gdy chcesz jechać prosto, bo ktoś zaparkował przed skrzyżowaniem).
>
> A to nie wiem - widac dawno nie zdawalem :-)
Też się zdziwiłem. Ale manewry masz manewry sygnalizować - omijasz
migaj. Samochodem jak musisz wjechać na pas z naprzeciwka robi sens. Ale
mototocyklem jak się mieścisz na "swoim"?
>> Mój instruktor miał teorię, że jakiś metodyk od egzaminowania czytał
>> PoRD w czasie robienia dwójki na kiblu i wysrał te interpretacje razem z
>> dwójką właściwą, rozesłał po Wordach i skoro przepisowo są właściwe, to
>> trudno - od tego czasu trzeba ich na egzaminie przestrzegać. A że
>> głupio, bez sensu i czasem wręcz niebezpiecznie? Ważne że formalnie jest
>> przepisowo;)
>
> Trudno, zeby nieprzepisowo zalecal :-)
> Przepisy do d* :-)
Przepisy do dupy, to akurat metodycy od egzaminów są szczególnie
predestynowani, żeby postulować ich zmianę, tym bardziej, że w
większości przypadków jest to "oczywista omyłka pisarska" w wykonaniu
komisji legislacyjnej. A nie wykorzystywać absurdy prawa do uwalania
rozsądnie myślących egzaminowanych.
>> No właśnie dążę do tego, że w zasadzie jedyną rozsądną funkcją plastiku
>> jest to, że można go zatrzymać. Z tym, że to zaszłość historyczna.
>
> Owszem, i kiedys to zobaczysz, ze policjanci beda jezdzic z tabletami.
Może nie z tabletami, ale już teraz sprawdzają online.
> Tym niemniej w USA masz najpierw zdac egzamin teoretyczny (banalny),
> aby uzyskac "learning permit", z ktorym juz mozesz jezdzic po ulicach,
> ale tylko "szkoleniowo", potem zdajesz egamin praktyczny, tez banalny,
> i dostajesz upragnione PJ.
> No chyba ze wolisz "non-driving driving licence" :-)
W sumie skoro obydwa są banalne, to jaki jest ich sens? Dawać domyślnie
każdemu, kto osiągnął ustawowy wiek, a jak nawywija, to można po prostu
zabrać uprawnienia i niech policja sobie online sprawdzi, czy nie ma
zabranych uprawnień.
Shrek.
-
18. Data: 2016-03-26 23:22:29
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 26 Mar 2016 22:52:01 +0100, Shrek napisał(a):
> On 26.03.2016 21:43, J.F. wrote:
>>> Umiesz zdać egzamin (i to też niekoniecznie za pierwszym razem, a
>>> przecież większość tych co zdają za drugim czy trzecim nie ma większych
>>> umiejętności niż za pierwszym, a po prostu mają farta/nie mają pecha),
>>> nie umiesz jeżdzić.
>>
>> A probowales zdac calkiem bez kursu i nauki ?
>> Albo czy przypominasz sobie swoje pierwsze jazdy ?
>
> Problemem było jedynie opanowanie pojazdu, niezależnie od kategorii. Jak
> jeździć po mieście to opanowałem wcześniej rowerem (późno robiłem PJ i
> kilka lat jeżdziłem rowerem wcześniej). Więc tu filozofii nie było. B
> zrobiłem za pierwszym razem, A za trzeciem (dwa pierwsze razy nie
> wyjechałem z placu).
No to cos kiepsko trenowales na tym rowerze :-)
>>> Ale tu nie chodzi o przepisową czy nie przepisową jazdę, a o debilne
>>> interpretacje przepisów. Powodujące utrudnienia ruchu (nie możesz ominąć
>>> autobusu na przystanku przez jednostronnie przerywaną, choć w tym celu
>>> została wymalowana, bo... wolno wyprzedzać a nie omijać)
>>
>> A to nie wiem - albo ja nie zwrocilem uwagi na ten niuans, albo cos
>> zle interpretujesz ... albo taki przepis jest celowy.
>
> Nikt nie zwórcił uwagi, dopóki ktoś na kiblu rozporządzenia nie czytał.
> Właśnie o to chodzi - to jest niedopatrzenie w prawie, a na egzaminie
> się go wymaga - zamiast zmienić prawo. Ja też o tym nie wiedziałem,
> dopóki mi na kursie nie powiedzieli:)
Domyslam sie ze chodzi o zapis
4. Znak P-3 ,,linia jednostronnie przekraczalna"
oznacza zakaz przejezdzania przez te linie od strony linii
ciaglej i najezdzania na nia, z wyjatkiem powrotu po
wyprzedzaniu na polozony przy linii przerywanej pas
ruchu zajmowany przed wyprzedzaniem
Czyli ominac autobus mozna, ale wrocic na swoj pas juz nie.
Chyba, ze sie kogos innego wyprzedzi :-)
I co - sa na to stosowne wytyczne do egzaminu ?
No coz - imo przepisy o liniach sa u nas skopane od dawna.
Np wychodzi na to, ze jak ktos zjechal na lewy pas przez linie
przerywana, potem go "zlapala ciagla" (nawet podwojna) to ma jechac
tym lewym pod prad az do skonczenia ciaglej.
Zreszta nie tylko te - problemy interpretacyjne mozna spotkach co
chwila.
Ale wiesz - napisz do ministra, teraz moda na "dobre zmiany" :-)
Swoja droga - tresc nie wynika z jakiejs konwencji ?
>>> nie wolno
>>> ustawić się na lewym pasie, żeby przepuścić prawostrzałkowców, bo nie
>>> wolno i już,
>> A to nie wiem - naprawde tak ?
> Naprawdę - możliwie blisko prawej krawędzi. Lewy pas nie spełnia tych
> warunków.
Ano, taki zapis w ustawie jest. Powinien byc w ustawie zapis, ze nie
dotyczy terenu zabudowanego.
Tym razem mozesz napisac do odpowiedniego posla :-)
>>> poprzez po prostu kretyńskie (predkość na skrzyżowaniu w
>>> obszarze zabudowanym jest zawsze 50 (bo w nocu nie ma egzaminów), bo
>>> nawet jak masz znaki 70 czy 80, to są one za skrzyżowaniem, a
>>> skrzyżowanie "resetuje" ograniczenia, więc na samym skrzyżowaniu masz
>>> 50/60),
>> No ale to jest uwaga ogolna do naszych przepisow. Ile w koncu wolno ?
> No 50/60:)
Tak swoja droga, to mnie juz kiedys zastanawialo.
>>> a skończywszy na autentycznie niebezpiecznych (masz sygnalizować
>>> omijanie samochodów zaparkowanych wszędzie w osiedlówkach mimo, że nie
>>> zmieniasz toru jazdy, przez co dojeżdzasz do skrzyżowania migając w lewo
>>> gdy chcesz jechać prosto, bo ktoś zaparkował przed skrzyżowaniem).
>>
>> A to nie wiem - widac dawno nie zdawalem :-)
>
> Też się zdziwiłem. Ale manewry masz manewry sygnalizować - omijasz
> migaj. Samochodem jak musisz wjechać na pas z naprzeciwka robi sens. Ale
> mototocyklem jak się mieścisz na "swoim"?
Nawet i samochodem - jesli jade stale tak samo ... ale to znow
pretensje do (p)oslow.
Nawiasem mowiac - sygnalizowac ... ale jak ? Tego nie napisali :-)
>> Tym niemniej w USA masz najpierw zdac egzamin teoretyczny (banalny),
>> aby uzyskac "learning permit", z ktorym juz mozesz jezdzic po ulicach,
>> ale tylko "szkoleniowo", potem zdajesz egamin praktyczny, tez banalny,
>> i dostajesz upragnione PJ.
>> No chyba ze wolisz "non-driving driving licence" :-)
>
> W sumie skoro obydwa są banalne, to jaki jest ich sens? Dawać domyślnie
> każdemu, kto osiągnął ustawowy wiek, a jak nawywija, to można po prostu
> zabrać uprawnienia i niech policja sobie online sprawdzi, czy nie ma
> zabranych uprawnień.
No ale widzisz, oni wola inaczej z demokracja bedziesz sie klocil ?
:-)
J.
-
19. Data: 2016-03-27 01:43:00
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: rzymo <r...@g...com>
W dniu sobota, 26 marca 2016 21:43:52 UTC+1 użytkownik J.F. napisał:
> Dnia Sat, 26 Mar 2016 21:04:20 +0100, Shrek napisał(a):
> > On 26.03.2016 20:18, J.F. wrote:
> >>> Etam. Chyba krócej. Ale nie o to chodzi. Jak otrzymujesz papier, to tak
> >>> naprawdę nic nie umiesz. Dopiero zaczynasz się uczyć. To co umiesz do
> >>
> >> Cos tam jednak umiesz, te 20+ godzin lekcji, zdany egamin ..
> >
> > Umiesz zdać egzamin (i to też niekoniecznie za pierwszym razem, a
> > przecież większość tych co zdają za drugim czy trzecim nie ma większych
> > umiejętności niż za pierwszym, a po prostu mają farta/nie mają pecha),
> > nie umiesz jeżdzić.
>
> A probowales zdac calkiem bez kursu i nauki?
> Albo czy przypominasz sobie swoje pierwsze jazdy?
Ja tak zdawałem - za pierwszym zaliczone. Kilka dni wcześniej przez jakąś godzinę
pojeździłem Polonezem ojca po wiejskiej drodze.
Egzaminator się dziwił, że dobrze mi idzie i że gadam z nim, zamiast się skupiać na
dźwigni zmiany biegów ;)
Potem same 'polskie' wynalazki, co pewnie mnie nauczyło myślenia i przewidywania na
drodze (słabe hamulce) - był Polonez 1.5, był 1.4/16V. Potem Uno turbo (1.4T)
sprowadziło mnie do parteru - zdałem sobie sprawę jak mało wiem/mało umiem w stosunku
do samochodu o wysokim współczynniku mocy na kilogram masy... Oczywiście taki sobie
zawias + nienajlepsze opony dokładały swoje, no ale jednak nauczka była, że jak
przesadzę to samochód jedzie jak on chce, a nie jak ja bym sobie życzył.
-
20. Data: 2016-03-27 09:02:00
Temat: Re: data egzaminu a data wydania uprawnienia
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 26 Mar 2016 17:43:00 -0700 (PDT), rzymo napisał(a):
> W dniu sobota, 26 marca 2016 21:43:52 UTC+1 użytkownik J.F. napisał:
>>> Umiesz zdać egzamin (i to też niekoniecznie za pierwszym razem, a
>>> przecież większość tych co zdają za drugim czy trzecim nie ma większych
>>> umiejętności niż za pierwszym, a po prostu mają farta/nie mają pecha),
>>> nie umiesz jeżdzić.
>>
>> A probowales zdac calkiem bez kursu i nauki?
>> Albo czy przypominasz sobie swoje pierwsze jazdy?
> Ja tak zdawałem - za pierwszym zaliczone.
To musialo byc strasznie dawno temu, bo eksternistyczne egzaminy dawno
skasowali.
>Kilka dni wcześniej przez jakąś godzinę pojeździłem Polonezem ojca po wiejskiej
drodze.
>Egzaminator się dziwił, że dobrze mi idzie i że gadam z nim, zamiast się skupiać na
dźwigni zmiany biegów ;)
To nie wiem - w czasach paliwa na kartki ?
Bo dzis by chyba nie wystarczylo, jak patrze na Wroclaw :-)
Aczkolwiek - w USA jakos sobie tak wlasnie radza.
> Potem same 'polskie' wynalazki, co pewnie mnie nauczyło myślenia i
> przewidywania na drodze (słabe hamulce) - był Polonez 1.5, był
> 1.4/16V. Potem Uno turbo (1.4T) sprowadziło mnie do parteru -
> zdałem sobie sprawę jak mało wiem/mało umiem w stosunku do
> samochodu o wysokim współczynniku mocy na kilogram masy...
> Oczywiście taki sobie zawias + nienajlepsze opony dokładały swoje,
> no ale jednak nauczka była, że jak przesadzę to samochód jedzie jak
> on chce, a nie jak ja bym sobie życzył.
Tego akurat to na kursie nie ucza, bo trudno nauczyc szacunku dla
warunkow nie przekraczajac 50km/h ...
J.