-
11. Data: 2022-11-14 14:27:10
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)
alojzy nieborak <a...@g...com> wrote:
>> Mało kontaktu z ludzmi, z nikim nie rozmawia.
>
> Chłop zwykle ma mniej podzielną uwagę niż kobieta.
W sumie, tak sobie myślę, że jakby człowiek chciał pracować z ludźmi a nie
z kabelkami i sprzętem, to by został psychologiem albo innym kadrowym.
>> Ciekawi mnie czy programistom też siada psychika od wytężonej pracy
>> umysłowej.
>
> Statystyki u korpoludków są znane. 15-20% wytrzymuje na stanowisku 10
> lat.
A w branży? Bo nie wiem, w ilu procentach jestem.
--
- Panie doktorze, mam dopiero czterdzieści lat i już jestem zupełnie
łysy.
- Proszę się nie martwić. Wypadanie włosów to jedyna choroba, która
nie ma nawrotów.
-
12. Data: 2022-11-14 14:30:53
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2022-11-14 o 04:30, sundayman pisze:
> To raczej działa w drugą stronę - określone predyspozycje psychiczne
> ułatwiają pracę, która wymaga skupienia, którą dobrze się wykonuje w
> samotności itp.
Ja na przykład nie rozumiem jak ludzie mogą pracować (praca wymagająca
skupienia) przy hałasie - typu włączone radio. Przecież to rozprasza.
U nas w pracy (jest nas tylko 3) panuje praktycznie cisza. Przyjęła się
niepisana zasada, że jak ktoś do mnie dzwoni (telefon, czy Skype) to
najpierw idę zamknąć drzwi swojego pokoju, a potem odbieram - aby
pozostałym nie przeszkadzać w pracy.
Jakieś 10 lat temu tuż obok (teren sąsiedniego osiedla, ale nie dalej
jak 20m od ściany naszego budynku) wybudowali korty tenisowe. Jak ktoś
tam gra to natychmiast zamykam okno a i tak to odbijanie piłki przeszkadza.
> Z natury rzeczy więc z tych zawodach będzie nadreprezentacja odludków.
Parę lat temu (jeszcze przed Covid) doszedłem do wniosku, że ten totalny
brak kontaktu z ludźmi mi bardzo doskwiera i nie bardzo wiem co można na
to poradzić.
Samego Covid w sensie wymuszonej izolacji w ogóle nie odczułem. Kilka
razy przenosiłem się do pracy do domu (nawet na 2 miesiące). Co za
różnica, czy siedzę przy kompie w domu, czy w pracy (i tak czasem nikogo
nie widząc przez cały dzień). Na te 2 miesiące to sobie nawet
wygodniejszy fotel z pracy przyniosłem bo na domowym krześle było mi
trudno wytrzymać.
Jeszcze jedna informacja - w drodze do pracy (pieszo na drugą stronę
ulicy) też czasem nawet człowieka nie zobaczę (szczególnie jak wracam -
zazwyczaj po 21-ej).
P.G.
-
13. Data: 2022-11-14 14:31:45
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)
sundayman <s...@p...onet.pl> wrote:
> To raczej działa w drugą stronę - określone predyspozycje psychiczne
> ułatwiają pracę, która wymaga skupienia, którą dobrze się wykonuje w
> samotności itp.
100% o mnie. Dlatego lubię pracować w nocy.
> Kiedyś poczytałem trochę forów skupiających różnych osobników
> odurzających się na wszelkie możliwe sposoby, schizofreników ze
> wszelkimi możliwymi zaburzeniami ( "szedłem po sklepie a głos mi mówił
> "zabij tego w pomarańczowej koszulce" - cytat z pamięci ). Skala tego
> jest ogromna - strach chodzi po ulicach.
Tylko pytanie, ilu ich tak naprawdę jest. Pamiętaj, że oni skupiają się w
takich miejscach. Podobno ktoś, kto pracuje na seks telefonie, też boi się
chodzić po ulicy bo myśli, że każdy, kogo mija, to zboczeniec.
> W ostatnich czasach problem zresztą narasta, czemu sprzyjają coraz
> bardziej chore okoliczności społeczne - covidy, kryzysy, wojny,
> niepewność.
To prawda, choć co do covida, to ja akurat bardzo sobie chwalę sytuację,
jaką wywołał. Rozwiązał wiele kwestii, które obciążały mi psychikę i to
na tyle, że byłem w stanie zejść z leków. Wychodzi na to, że rozkwitałem
podczas gdy inni więdli.
--
- Kto powiedzial: "Ostroznosci nigdy za wiele!"?
- Ziec zamykajac na klodke trumne z tesciowa.
-
14. Data: 2022-11-14 14:35:14
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: a...@h...invalid (Arnold Ziffel)
Piotr Gałka <p...@c...pl> wrote:
> Ja na przykład nie rozumiem jak ludzie mogą pracować (praca wymagająca
> skupienia) przy hałasie - typu włączone radio. Przecież to rozprasza.
To zależy. Mi zwykle nie przeszkadza, ale jak muszę się naprawdę skupić,
to włączam sobie na słuchawkach szum morza albo burzę.
Tak przynajmniej było, jak jeszcze pracowałem w biurze. Teraz, zdalnie,
mam spokój.
--
Mistrz w pchnieciu kula do trenera:
- Dzis musze pokazac klase... na trybunie siedzi moja tesciowa.
- E! nie dorzucisz...
-
15. Data: 2022-11-14 14:54:16
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: LordBluzg(R)?? <m...@p...onet.pl>
W dniu 14.11.2022 o 14:30, Piotr Gałka pisze:
> Parę lat temu (jeszcze przed Covid) doszedłem do wniosku, że ten totalny
> brak kontaktu z ludźmi mi bardzo doskwiera i nie bardzo wiem co można na
> to poradzić.
Są 2 rodzaje ludzi. Jedni płaczą że czują się samotni a drudzy cieszą
się że nikt im dupy nie zawraca :) Kiedyś to był problem, teraz jest
Internet :)
--
LordBluzg(R)??
<<<?i? ć?d?? i Putina i ęjcaredefnoK>>>
-
16. Data: 2022-11-14 18:51:55
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: Ghost <G...@h...net>
W dniu 13.11.2022 o 16:55, heby pisze:
> On 13/11/2022 16:42, Ghost wrote:
>>> Jest wręcz niezbędne posiadanie jakiejś dysfunkcji psychicznej, aby
>>> ten zawód wykonywać.
>> fandzolenie
>
> Być moze też się łapie, nie znam nikogo z tą dysfunkcją w branży.
>
sam jestes dysfunkcja w branzy
-
17. Data: 2022-11-14 19:31:44
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: heby <h...@p...onet.pl>
On 14/11/2022 18:51, Ghost wrote:
>> On 13/11/2022 16:42, Ghost wrote:
>>>> Jest wręcz niezbędne posiadanie jakiejś dysfunkcji psychicznej, aby
>>>> ten zawód wykonywać.
>>> fandzolenie
>> Być moze też się łapie, nie znam nikogo z tą dysfunkcją w branży.
> sam jestes dysfunkcja w branzy
Pozwól więc, że rozwinę.
W latach 90 (a pewnie i do dzisiaj) introwertycy (a kiedyś: domatorzy)
traktowali byli jako dysfunkcyjni. Do tego stopnia, że w metodyce
szkolnej powszechne było "leczenie" tej choroby za pomocą pracy w
grupach, wycieczek integracyjnych, wymuszania wystapień publicznych itp.
Sytuacja do dzisiaj nieco się zmieniła, ale niewiele. Sam wyczytałem
wtedy w podręczniku do metodyki, jak wielkie korzyści przynosi praca w
grupach dla "nieśmiałych", w rzeczywistości będąca torturowaniem ludzi
którzy chcieli mieć święty spokój. Doświadczyłem tego boleśnie wiele
razy, a ja jestem zaledwie umiarkowanym introwertykiem.
Zaryzykuje, że dla zdecydowanej większości "normalnych" bycie
introwertykiem jest "nienormalne". Do dzisiaj, choć w mniejszym stopniu.
Ciągle obserwuje w środowisku nauczycieli brak zrozumienia i starania o
"wyleczenie".
Jednocześnie, ta cecha jest jedną z dominujących w firmach
informatycznych, szczególnie zorientowanych na programowanie. Jeśli
miałbym wskazać palcem ekstrawertyków jako programistów, to znam
jednego. Pozostali to w większości introwertycy, albo coś pośrodku.
Druga obserwajca:
Pracowałem z ludźmi z szerokiego spektum autyzmu. Od Aspergera
(widocznego w zachowaniu po sekundach) po ludzi którzy dowiedzieli się w
40 roku swojego życia, że kwalifikują się do tej ramy, choć nigdy byś
nie powiedział, no może człek miał dziwaczne hobby, jak zbieranie
starych magnetofonów i książek o krasnoludkach.
Ludzie Ci, mimo swoich dziwact, zaskakujących zainteresowań, ostracyzmu
środowiska "na zewnatrz", widocznych dysfunkcji społecznych, znakomicie
odnajdywali się, jako progoramiści. Skupienie na problemie, wąskie
zainteresowania, często techniczne, brak zbytecznego rozpraszania
siebie, przyjazne rozmowy w których nikt nie wyśmiewał ich
zainteresowań, są procentujące w firmach IT, ze wskazaniem na
programistów. Pewnie, że nie każda firma taka jest, ale wiele jest.
Po blisko 20 latach w tym środowisku zaryzykuje, że ilość "normalnych"
których spotkałem, była bliska zeru. Oczywiście "normalnych" w/g
aktualnych norm społecznych, czyli "piwo, kanapa, mecz, grzebanie w
majtkach".
Mało też znam ludzi wypalonych. To troche zaskakujące, bo w/g histerii
mediów, powinni już dawno powiesić sie z depresji. A oni dalej pchają
jakiś wózek, mają z tego trochę radochy i ogólnie wygla na to że łączą
pracę z przyjemnością. No i kto normalny mógłby wytrzymać przez 20 lat
stukajac w klawisze? Nikt. Siła rzeczy, pracują tam głównie nienormalni.
być może własnie ta cecha, "nienormalność" pozwala im trwać na
stanowsku, kiedy "normalny" zmienił by już pracę 40 razy.
Dlatego wymagana jest jakaś dysfunkcja psychiczna. W oczach suwerena,
oczywiście. Bo dla mnie to ludzie całkiem normalni, ale to dlatego, że
ja też nienormalny jestem.
Ponadto, co najważniejsze, jeśli wyjaśnisz komuś na ulicy co robisz na
codzień, np. "muszę zabić te dzieci w kontenerze i znaleźć sobie inne"
to nazwie Cie nienormalnym. I słusznie.
-
18. Data: 2022-11-14 21:51:43
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: Ghost <G...@h...net>
W dniu 14.11.2022 o 19:31, heby pisze:
> On 14/11/2022 18:51, Ghost wrote:
>>> On 13/11/2022 16:42, Ghost wrote:
>>>>> Jest wręcz niezbędne posiadanie jakiejś dysfunkcji psychicznej, aby
>>>>> ten zawód wykonywać.
>>>> fandzolenie
>>> Być moze też się łapie, nie znam nikogo z tą dysfunkcją w branży.
>> sam jestes dysfunkcja w branzy
>
> Pozwól więc, że rozwinę.
>
> W latach 90 (a pewnie i do dzisiaj) introwertycy (a kiedyś: domatorzy)
> traktowali byli jako dysfunkcyjni. Do tego stopnia, że w metodyce
> szkolnej powszechne było "leczenie" tej choroby za pomocą pracy w
> grupach, wycieczek integracyjnych, wymuszania wystapień publicznych itp.
> Sytuacja do dzisiaj nieco się zmieniła, ale niewiele. Sam wyczytałem
> wtedy w podręczniku do metodyki, jak wielkie korzyści przynosi praca w
> grupach dla "nieśmiałych", w rzeczywistości będąca torturowaniem ludzi
> którzy chcieli mieć święty spokój. Doświadczyłem tego boleśnie wiele
> razy, a ja jestem zaledwie umiarkowanym introwertykiem.
Pierwsze slysze o takich metodach leczenia.
> Zaryzykuje, że dla zdecydowanej większości "normalnych" bycie
> introwertykiem jest "nienormalne". Do dzisiaj, choć w mniejszym stopniu.
> Ciągle obserwuje w środowisku nauczycieli brak zrozumienia i starania o
> "wyleczenie".
W ten sposob wszystkich nalezy uznac za nienormalnych, bo zawsze da sie
wskazac jakas mniejszosciowa ceche u kogos.
> Jednocześnie, ta cecha jest jedną z dominujących w firmach
> informatycznych, szczególnie zorientowanych na programowanie. Jeśli
> miałbym wskazać palcem ekstrawertyków jako programistów, to znam
> jednego. Pozostali to w większości introwertycy, albo coś pośrodku.
A ja spotkalem wielu, moze dlatego, ze uprawiam ten zawod od dziesiecioleci.
> Druga obserwajca:
>
> Pracowałem z ludźmi z szerokiego spektum autyzmu. Od Aspergera
> (widocznego w zachowaniu po sekundach) po ludzi którzy dowiedzieli się w
> 40 roku swojego życia, że kwalifikują się do tej ramy, choć nigdy byś
> nie powiedział, no może człek miał dziwaczne hobby, jak zbieranie
> starych magnetofonów i książek o krasnoludkach.
>
> Ludzie Ci, mimo swoich dziwact, zaskakujących zainteresowań, ostracyzmu
> środowiska "na zewnatrz", widocznych dysfunkcji społecznych, znakomicie
> odnajdywali się, jako progoramiści.
Moze trzech programistow z lekkich autyzmem spotkalem w zyciu.
> Skupienie na problemie, wąskie
> zainteresowania, często techniczne, brak zbytecznego rozpraszania
> siebie, przyjazne rozmowy w których nikt nie wyśmiewał ich
> zainteresowań, są procentujące w firmach IT, ze wskazaniem na
> programistów. Pewnie, że nie każda firma taka jest, ale wiele jest.
>
> Po blisko 20 latach w tym środowisku zaryzykuje, że ilość "normalnych"
> których spotkałem, była bliska zeru. Oczywiście "normalnych" w/g
> aktualnych norm społecznych, czyli "piwo, kanapa, mecz, grzebanie w
> majtkach".
No to jestes jakis dziwny bo trafiasz najwyrazniej do dziwnych firm.
> Mało też znam ludzi wypalonych. To troche zaskakujące, bo w/g histerii
> mediów, powinni już dawno powiesić sie z depresji. A oni dalej pchają
> jakiś wózek, mają z tego trochę radochy i ogólnie wygla na to że łączą
> pracę z przyjemnością. No i kto normalny mógłby wytrzymać przez 20 lat
> stukajac w klawisze? Nikt. Siła rzeczy, pracują tam głównie nienormalni.
> być może własnie ta cecha, "nienormalność" pozwala im trwać na
> stanowsku, kiedy "normalny" zmienił by już pracę 40 razy.
Twoje pojecie normalnosci jest dziwaczne.
> Dlatego wymagana jest jakaś dysfunkcja psychiczna. W oczach suwerena,
> oczywiście. Bo dla mnie to ludzie całkiem normalni, ale to dlatego, że
> ja też nienormalny jestem.
>
> Ponadto, co najważniejsze, jeśli wyjaśnisz komuś na ulicy co robisz na
> codzień, np. "muszę zabić te dzieci w kontenerze i znaleźć sobie inne"
> to nazwie Cie nienormalnym. I słusznie.
Tylko kretyn by tak wyjasnial swoja prace na powaznie. Kretyni
zdecydowanie nie moga byc programistami.
-
19. Data: 2022-11-15 07:33:52
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: Ghost <G...@h...net>
W dniu 14.11.2022 o 11:06, ąćęłńóśźż pisze:
> Rozdajesz pieniądze, bezinteresownie?
to robi antropolog
>
> -----
>> jestem mizantropem
>
-
20. Data: 2022-11-15 09:51:12
Temat: Re: choroba zawodowa
Od: heby <h...@p...onet.pl>
On 14/11/2022 21:51, Ghost wrote:
>> W latach 90 (a pewnie i do dzisiaj) introwertycy (a kiedyś: domatorzy)
>> traktowali byli jako dysfunkcyjni. Do tego stopnia, że w metodyce
>> szkolnej powszechne było "leczenie" tej choroby za pomocą pracy w
>> grupach, wycieczek integracyjnych, wymuszania wystapień publicznych
>> itp. Sytuacja do dzisiaj nieco się zmieniła, ale niewiele. Sam
>> wyczytałem wtedy w podręczniku do metodyki, jak wielkie korzyści
>> przynosi praca w grupach dla "nieśmiałych", w rzeczywistości będąca
>> torturowaniem ludzi którzy chcieli mieć święty spokój. Doświadczyłem
>> tego boleśnie wiele razy, a ja jestem zaledwie umiarkowanym
>> introwertykiem.
> Pierwsze slysze o takich metodach leczenia.
No widzisz, a ja z tego egzamin miałem. Cały, spory rozdział poświęcony
"aktywizacji i przełamywaniu nieśmiałości" w którym opisywano narzędzia
tortur nad introwertykami jako jednostkami wymagajacymi przymusowego
leczenia w procesie edukacji.
>> Zaryzykuje, że dla zdecydowanej większości "normalnych" bycie
>> introwertykiem jest "nienormalne". Do dzisiaj, choć w mniejszym
>> stopniu. Ciągle obserwuje w środowisku nauczycieli brak zrozumienia i
>> starania o "wyleczenie".
> W ten sposob wszystkich nalezy uznac za nienormalnych, bo zawsze da sie
> wskazac jakas mniejszosciowa ceche u kogos.
Tylko że w IT te mniejszościowe cechy pozwalajace na komfortową pracę są
*ewidentnie* problemem poza tą pracą. Na przykład introwertyzm sprowadza
się na braku umiejętności społecznych, w opini suwerena i stanowi wadę
oraz powód do stracyzmu. "Nienormalnośc" to słowo funkcjonujące w
społeczeństwie i dość dynamicznie szerokie. Kogoś, kto lutuje Arduino w
domu, dokładnie tak nazwiesz, jeśli jesteś "prawnikiem, bandytą,
kasjerką" czy innym normalnym.
>> Jednocześnie, ta cecha jest jedną z dominujących w firmach
>> informatycznych, szczególnie zorientowanych na programowanie. Jeśli
>> miałbym wskazać palcem ekstrawertyków jako programistów, to znam
>> jednego. Pozostali to w większości introwertycy, albo coś pośrodku.
> A ja spotkalem wielu, moze dlatego, ze uprawiam ten zawod od
> dziesiecioleci.
To zupełnie jak ja.
>> Pracowałem z ludźmi z szerokiego spektum autyzmu. Od Aspergera
>> (widocznego w zachowaniu po sekundach) po ludzi którzy dowiedzieli się
>> w 40 roku swojego życia, że kwalifikują się do tej ramy, choć nigdy
>> byś nie powiedział, no może człek miał dziwaczne hobby, jak zbieranie
>> starych magnetofonów i książek o krasnoludkach.
>> Ludzie Ci, mimo swoich dziwact, zaskakujących zainteresowań,
>> ostracyzmu środowiska "na zewnatrz", widocznych dysfunkcji
>> społecznych, znakomicie odnajdywali się, jako progoramiści.
> Moze trzech programistow z lekkich autyzmem spotkalem w zyciu.
Może pracujesz w specyficznym środowisku. Na przykład programistów HTMLa
albo programistów PowerPointa. Ogólnie w zależności od typu zagadnienia
w firmie, może być więcej i mniej ludzi specyficznych. W sąsiedniej
korporacji jest o wiele więcej ekstrawertyków, ale oni mają rozbudowany
dział handlowy, zmieszany z programistami. Ja pracuję w izolowanym, od
ludzi, środowisku.
Zauważ również, że nie napisałem jak wielu ich było. Było ich, może,
kilkunastu. Nie każdy przyznaje się do tego, że zdiagnozowanu u niego
autyzm, wiec pełna statystyka jest wyłacznie bazująca na obserwacji.
Nie zmienia to jednak faktu, że lekki autyzm jest predyspozycją do pracy
IT, szczególnie jako programista.
>> Po blisko 20 latach w tym środowisku zaryzykuje, że ilość "normalnych"
>> których spotkałem, była bliska zeru. Oczywiście "normalnych" w/g
>> aktualnych norm społecznych, czyli "piwo, kanapa, mecz, grzebanie w
>> majtkach".
> No to jestes jakis dziwny bo trafiasz najwyrazniej do dziwnych firm.
Tak, to bardzo możliwe. Firmy te to zdecydowanie nie są "Fakturopolex"
produkujące kolejne widoki na bazy danych, wiec możliwe, że mam
specyficzne opinie wynikajace ze specyficznego doboru tematyki
programowania.
>> Mało też znam ludzi wypalonych. To troche zaskakujące, bo w/g histerii
>> mediów, powinni już dawno powiesić sie z depresji. A oni dalej pchają
>> jakiś wózek, mają z tego trochę radochy i ogólnie wygla na to że łączą
>> pracę z przyjemnością. No i kto normalny mógłby wytrzymać przez 20 lat
>> stukajac w klawisze? Nikt. Siła rzeczy, pracują tam głównie
>> nienormalni. być może własnie ta cecha, "nienormalność" pozwala im
>> trwać na stanowsku, kiedy "normalny" zmienił by już pracę 40 razy.
> Twoje pojecie normalnosci jest dziwaczne.
Trudno powiedzieć, raczej nazwał bym je subiektywnym. Nie wiem czy
słyszałeś o tym, ale usenet nie polega na docieraniu do obiektywnej
prawdy, tylko prezentacji własnych, subiektywnych opinii.
>> Ponadto, co najważniejsze, jeśli wyjaśnisz komuś na ulicy co robisz na
>> codzień, np. "muszę zabić te dzieci w kontenerze i znaleźć sobie inne"
>> to nazwie Cie nienormalnym. I słusznie.
> Tylko kretyn by tak wyjasnial swoja prace na powaznie.
A widzisz, mnie to dokładnie spotkało.
Siedzę sobie kiedyś w moim pokoiku i takie zdanie padło na głos do
kolegi obok, całkowicie uzasadnione problemem nad którym debatowaliśmy
przez review. A ponieważ drzwi były otwarte (jak zawsze), a na korytarzu
akurat było sporo ludzi obcych (dosłownie: z ulicy), nie będących
programistami, to jakoś tak wyszło, że jedna z Pań mocno zbladła.
Trafiła na gniazdo pedofilów, nie ma innego wyjaśnienia.
> Kretyni
> zdecydowanie nie moga byc programistami.
To zależy. Czy jeśli ktoś ma kłopoty z wiązaniem sznurowadeł to jest już
kretynem? Bo znam jednego kolesia od Machine Learning z tym problemem. I
wieloma innymi, w tym z gubieniem się w mieście w którym mieszka od 40
lat. Gdybyś z nim pogadał, uznał byś do za kretyna, na bank, nawet bez
testu sznurowadeł.