Gotfryd Smolik news napisal:
> Zapomniałeś o opornikach - podobno za nie też karali (w 80')

Nie podobno. U mnie, w liceum, kilku kolegow mialo nieliche
problemy. Mniejsze z dyrekcja, ktora z jednej strony usilowala
spokojnie pacyfikowac aktywnych 'opornikow' (te bojowe nastroje
przed matura :) ), a z drugiej strony chronic ich przed agresywnymi
esbekami.

> Ciekawe czy tylko kolegia ds wykroczeń (zniesione), czy sądom też się
> zdarzało (a jak się zdarzało, co co na temat *podstaw* do ukarania
> mogliby ciekawego powiedzieć owi sędziowie).

Tu byly kolegia. Ciag sekwencji nastepujacy: cywilny esbek podchodzil do
'opornika' i usilowal wyrwac mu rezystor, czasem z kawalkiem ubrania.
Napadniety bronil sie czynnie. Zarzut: stawianie oporu przedstawicielowi
wladzy. W zeznaniach 'przedstawiciel' najpierw sie przedstawial, legitymowal,
zadal wydania rezystora, a nastepnie byl 'agresywnie' napadany przez
'opornika'.

Oczywiscie z rzeczywistoscia nie mialo to wiele wspolnego.

Oczywiscie, bylo dla kolegium wystarczajaco 'uprawdopodobnione'.
Schemat dorabiania zeznan do rzeczywistosci i apriorycznej przewagi
zeznan bezpiecznika/milicjanta/policjanta nie zmienil sie od tego czasu
nic, a nic. Niestety.

Nawiasem mowiac, czy ktos wie, jak skonczyla sie slynna przed kilku laty
sprawa kilku kierowcow, ktorzy zostali oskarzeni o skladanie falszywych
zeznan, bo oswiadczyli, ze to radiowoz w Gdansku (czy pod Gdanskiem) wjechal
w nocy bez swiatel w auto osobowe? Policjanci twierdzili przeciwnie i oskarzono
najpierw kierowce osobowki, a potem jeszcze swiadkow. I prokuratura to pchala
dalej, a lokalny sad przyklepywal. Sprawa wyjatkowo smierdzaca. Szla
zdaje sie dosc wysoko w apelacjach, ale umknela mi ostateczna sentencja.
--
Pozdrawiam,

Jacek