Użytkownik "Thomas" napisał
>> Wiocha, choć nie powiedziałbym - typowo polska, to jebnięcie na zabytku
>> tablicy formatu A3 z zakazem robienia zdjęć plus ochroniarz łypiący
>> podejrzliwie na aparat. W Żelazowej Woli tak jest.
>> Czyli jest coś typowego w naszych realiach - tyle o ile legalny zakaz i
>> awantura wisząca w powietrzu.
>
> No a tak powaznie, wg. prawa to wolno komukolwiek takie tablice wywieszac
> i "zadac nierobienia zdjec"? Ja rozumiem jeszcze jak obiekt jest prywatna
> wlasnoscia, choc to tez cos dziwnie. Bo jesli jest przeznaczony do
> publicznego zwiedzania, to niby czemu nie moge "cyknac sobnie fotki"?
> Jak ide ulica i po jednej i drugiej strony mam prywatne budynki to zdjecia
> moge robic i nikt mi nie zabroni.

Przepisy są dość jasne.
Tyle, że nie o same przepisy tu biega, a o ich swobodną interpretację według
widzimisię jakiegoś tępego ochroniarza, któremu "kazał szef" niewiele
bardziej rozgarnięty, a uczony dialogu z obywatelem na kursach ZOMO.
Dochodzi do tego nadpobudliwość tychże ochroniarzy i sprzyjanie śmierdzielom
ze strony policji i sądu gdy sprawy potoczą się w sposób drastyczny.

W efekcie może być jak w tej sowieckiej anegdocie kiedy obywatel
zaprotestował przeciwko milicjantowi powołując się na konstytucję ZSRS, a
ten wyjął pałkę i zaczął go tłuc mówiąc "masz tu swoją konstytucję" ; )

adam