eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.sci.inzynieriaZapora Stronie Śląskie cdRe: Zapora Stronie Śląskie cd
  • Data: 2024-11-22 18:08:51
    Temat: Re: Zapora Stronie Śląskie cd
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 22.11.2024 o 15:41, J.F pisze:

    >> Z inżynierskiego puntu widzenia tak to mniej więcej działa. Przy
    >> czym chciałbym wiedzieć, w jaki sposób - a przede wszystkim, czy w
    >> ogóle - sterowalny ręczne jest zrzut wody z tej zapory. Jeśli
    >> patrzyć na zdjęci, to sterowane jest poprzez umieszczenie w kilku
    >> miejscach kolejnych przepływów przez zaporę. Przepływ górny jest
    >> tak zaprojektowany, że powinien móc zrzucić WSZYSTKO. Po prostu
    >> ten nadmiar się przelewa i tyle.
    > Tylko nie wiesz, ile to WSZYTKO będzie wynosic. Możesz szacować

    Ktoś oszacował, z 80 m3/s i na ponad 100 lat to oszacowanie było właściwe.
    >
    >> Zdjęcia dostępne w Internecie mogą trochę przekłamywać, ale wydaje
    >> mi się, że ścieżka po koronie i po wale idzie poziomo.
    > Jakos ta.
    >> Zatem wał powinien mieć zapas względem zapory o grubość tego
    >> betonowego chodnika nad
    > on chyba nie jest betonowy. https://stronie.pl/447/sciezka-przez-
    > tame-otwarta.html jakis taki "ubity tłuczeń".

    I trzyma się nad przelewem?
    >
    > Betonowy czy asfaltowy mógłby chyba troche dłużej wytrzymac
    > przepływ wody ... ale czy to 10min, 1 h czy 10h, to nie będę
    > zgadywał.

    Na pewno wiesz, o czym piszesz?
    >
    >> przelewem. że nikt nie przewidywał wyższego, niż ów chodnik
    >> poziomu.
    > Zdecydowanie nie.
    >> Nie wiem, jaki wydatek wody może przejść przez przelewy w zaporze
    >> oraz przez ten przelew na górze. Mógłbym wziąć normę i policzyć,
    >> ale nie mam dokładnych wymiarów. Zaraz zresztą wyjaśnię, ze to bez
    >> większego praktycznego dla nas znaczenia. Zastanówmy się, co się
    >> dzieje, gdy poziom wody dochodzi do tego górnego awaryjnego
    >> przelewu. Od tego momentu po prostu zbiornik już jest
    >> niesterowalny i teoretycznie zrzuca tyle wody, ile do niego
    >> wpływa.
    > Tzn na początku zrzuca górą mało, bo przepływ płytki. Gdzies tam w
    > przyszłosci, w miare przybywania wody w zbiorniku powinien sie
    > ustalic stan ustalony.
    >> Takie jest teoretyczne założenie. Działa to dokąd woda nie dojdzie
    >> do góry otworu. Jeśli dojdzie do góry otworu, to po prostu mamy
    >> katastrofę, której nie przewidziano i nie ma co mieć pretensji do
    >> nikogo.
    > No - można mieć do tego, który nie przewidział. Ale on juz dawno nie
    > żyje :-) Mozna mieć pretensje do następnych, że nie przewidzieli.

    Ale nadal nie do firmy od kabli.

    >> Zrzucając mniej, albo więcej wody nie mamy żadnego wpływu na to,
    >> co się dzieje w chwili osiągnięcia poziomu upustu alarmowego na
    >> szczycie zapory.
    > Ale mamy wpływ na to, kiedy się ten poziom krytyczny osiągnie. A do
    > tego czasu moze deszcz przestać padać, i dopływ wody się zmniejszyc.
    > I wał uratowany.

    Ponieważ nie mamy danych co do tych przepływów, no to przyjmijmy, że
    możemy całkiem zamknąć te dolne otwory. Wówczas wpada się nie przelewa i
    w zbiorniku zostaje te 320 m3/s.

    WIKI podaje, że zbiornik ma 0,245 km2, a zapora ma 16 metrów wysokości.
    Przyjmijmy, że okienko to wyższe jest w połowie. Przy zamkniętych
    przepływach poziom wody w zbiorniku zwiększał by się półtorej milimetra
    na sekundę (przedzieliłem dopływ przez powierzchnię). To mnie wychodzi,
    że woda o 8 metrów podnosiłaby się 5333 sekund, czyli około półtorej
    godziny. To warunki brzegowe.

    To oczywiście oszacowanie, ale zdaj sobie sprawę, że zgrubnie szacując
    obsługa mogła opóźnić katastrofę góra o półtorej godziny. Coś powinni
    upuszczali. To mogli opóźnić o kilkadziesiąt minut, nawet jakby
    absurdalnie zamknęli przepływ - co chyba technicznie nie jest możliwe.;

    >>> Chyba, że nie był on maksymalnie otwarty w tym momencie.
    > Widać, ze dobę wcześniej był otwarty. Nie wiem czy w pełni otwarty,
    > no i zakładam, ze obsługa go nie zamknęłą.

    Nawet, jakby go zamknęła i zamknęła te dolne, to góra półtorej godziny
    mogli przyspieszyć katastrofę. W praktyce pewnie kilkadziesiąt minut, bo
    mogli sterować tylko tym górnym otworem.
    >
    >> Zrzucając więcej wody mamy jedynie wpływ na moment, w którym woda
    >> osiągnie to maksimum konstrukcyjne.
    > A to jest bardzo istotne, bo deszcz się kiedys skończy. Tylko ten
    > środkowy przepust wygląda na nieduży.

    Czy półtorej godziny po przerwaniu wału padał?
    >
    >> Po drugie bardzo mnie interesuje kto i po co wpadł na pomysł
    >> układania worków na wale. Widzę dwie możliwości. Albo zdawano
    >> sobie sprawę, że wał jest niższy od przelewu górnego,
    > Raczej nie. Może ktos z głową - przewidział ryzyko, podjął środki
    > zaradcze.

    Chyba bez głowy. Podnosząc lustro wody zwiększał ilość wody, która
    spadnie na niższe tereny. Ze spadnie było wiadomo od momentu, gdy było
    wiadomo, że w chwili wypełnienia zbiornika bedzie do niego wpływać 320
    m3/s, zamiast projektowanych 80 m3/s.
    >
    >> ale w takiej sytuacji kanały kablowe tu nic nie zmieniają.
    > jak jest lużna ziemia czy rury w wale pod workami, to moze
    > przyspieszyc rozmycie.

    O kilkadziesiąt sekund? :-)
    >
    >> Albo ktoś nie wiedział, jak to działa. Jeśli żywioł był na tyle
    >> duży, że woda nie mieściła się w tym oknie na zaporze, to worki tu
    >> nic pomóc nie mogły.
    > IMHO - im wiekszy poziom wody, tym wiekszy przepływ przez górne
    > "okno". A i nad kładką może woda się przelewac, kładki stalowej tak
    > szybko nie rozmyje. A wał bezpieczny, bo podniesiony workami.

    Żeby to wytrzymało 320 m3/s zamiast 80 m3/s, to by musiały wały być
    wyższe o co najmniej dwa razy więcej, niż ten przepust awaryjny. Więcej,
    bo jeszcze woda jest zrzucana tymi otworami niżej. Barierka na kładce
    powinna mieć 1,1 ~ 1,2 metra. To przepust wygląda mi na zdjęciu na około
    80 cm wysokości. Żeby to miało jakąkolwiek szansę powodzenia trze ba by
    było podnieść koronę wału o około półtorej metra. Z fizyką nie wygrasz.
    >
    >> Nie mogło pomóc również jakiekolwiek sterowanie zaworami (jeśli
    >> są). Pozostawała jedynie kwestia czasu, w którym to wszystko się
    >> rozleci i miejsca, gdzie to nastąpi. Uniknąć katastrofy się nie
    >> dało.
    > Zależy to od ilości wody, która dopływała. Jesli naprawde dopływało
    > 320m3/s, a przepusty zaprojektowano na 80, to istotnie wydaje się,
    > że niewiele da się zrobić, bo ile wycisniesz z upływu - 100m3/s?
    > Nadal dużo za mało.
    > Ale - istotny tu jest tez czas tego dopływu. Moze za godzinę woda
    > przestała/zmniejszył by dopływ, i wystarczyło o godzinę
    > przedłużyc ...

    Przestała?
    >
    > Nawiasem mowiąc - 22:50 obsługa schodzi z zapory, zakładam, ze woda
    > sięgnęła dna upływów górnych. Rozmyło wał ok 10:20, po 12h, zbiornik
    > ma ponoć powierzchnie 0.245 km2, to licząc że jeszcze jest metr
    > przyrostu poziomu, wychodzi mi, ze 245 tys m3 wody przybyło w 43 tys
    > s ... 6 m3/s przyrostu. Zakładając, że odpływ stopniowo rósł do 80
    > m3/s - to nijak mi nie wychodzi 320m3/s. Może 90.

    Nie chce mi się śledzić tego, coś policzył, ale wyżej policzyłem inaczej
    i uważam, że dobrze.
    >
    > No chyba ze obsługa zeszła znacznie wczesniej, jak jej zalało
    > przepust środkowy. Ale to chyba trochę za wczesnie na alarmujące
    > telefony do burmistrza.

    Tu nie trzeba nawet inżyniera. Patrzysz na zegarek i na wodowskaz.
    Liczysz, ile przybywa na sekundę. Patrzysz ile zostało do przepływu i
    informujesz burmistrza, o której woda się przeleje przez przepust. To
    już będzie problem, bo zapora miała pilnować, by nie poszło więcej, niż
    przez te dwa dolne otwory - nie wiem ile to, ale pewnie góra 10 m3/s.
    Alarmowali zapewne, ze pójdzie 320 m3/s. Na 1.500 m/s nikt nie wpadł.
    >
    > Przelew przez upust górny, to chyba tez za wczesnie. Powinni jeszcze
    > z pół metra poczekać? Może tam bardzo niewiele brakowało do
    > bezpiecznego konca, i każdy drobny czynnik się liczył ?

    Może. Postawmy zarzut miejscowemu proboszczowi, ze nie dość żarliwie się
    modlił o zmniejszenie opadów. Każda pomoc si liczy.


    --
    (~) Robert Tomasik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: