W dniu 21.01.2020 o 11:07, Myjk pisze:

> Nie jest, bo EV nie wyklucza wcale jazdy za miasto. Pomijając nasz
> ciemnogród. Tu masz test autostradowy zasięgów popularnych EV:
> https://youtu.be/ZH7V2tU3iFc?t=1534

Nie mam czasu oglądać całego filmu, ale ja tam widzę, że jadą głównie
1-2 osoby i z prędkościami 40-60 m/h, to nie się testy autostradowe.
Ja autostradą pomykam w 4 osoby, załadowany na full, z prędkościami
140-160 km/h, czasem mniej, czasem więcej. Spalanie mam 6-7 litrów ON na
100km i zasięg ponad 800 kilometrów. Na pierwszej lepszej stacji
"ładowanie" do pełna trwa jakieś 5 minut, wraz z opłatą. Powtarzam takie
testy kilka razy w roku, na krótszych odcinkach kilkadziesiąt razy.
Popularnych samochodów, które spełniają powyższe warunki jest kupa, a
ich ceny zaczynają się w okolicach 50.000 zł.

Kilka miesięcy temu znajomy sprowadził sobie z Holandii Renault ZOE, dał
za niego też coś koło 50.000 zł. Facet zadowolony, bo jeździ głownie sam
do roboty, jakieś 20 kilometrów dziennie w obie strony, do tego zakupy
na mieście i jakieś krótkie wypady do znajomych. Do zeszłego miesiąca
zachwalał to ZOE, jak Arab falafele, ale w połowie grudnia musiał
odwiedzić serwis/przegląd, bo samochód jeszcze miał jakąś tam gwarancję.
No ale się okazało, że najbliższy serwis, który zrobi mu ten przegląd ma
250 kilometrów od domu. Koniec końców wyszła mu podróż na dwa dni, bo
inaczej nie udało się tego ogarnąć i już skorygował swoje zachwyty na
samochodem elektrycznym.

Jak ktoś mieszka w Warszawie czy Łodzi, ma serwisy na miejscu i kupę
wolnego czasu oraz szybkich ładowarek na tasach przejazdu, to nie
wątpię, że może być zadowolony z elektryka. Dla mnie na razie, to średni
interes.