eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.samochodyWyprzedzanie... nie do końca udane. › Re: Wyprzedzanie... nie do końca udane.
  • Data: 2014-03-07 10:12:44
    Temat: Re: Wyprzedzanie... nie do końca udane.
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Thu, 6 Mar 2014, Tomasz Pyra wrote:

    > Weźcie mi wytłumaczcie, dlaczego na tych wszystkich filmach, na których
    > zderzają się czołowo, ten wyprzedzający wpada na końcu na pomysł żeby
    > uciekać w lewo...

    Jakby bardzo nie powodowało to zbulwersowania obecnych, mi z litery
    przepisy wychodzi że tak właśnie jest "prawidłowo".

    To wyprzedzający, skoro źle ocenił, ma ustąpić temu z przeciwka "jego"
    pas i opuścić jezdnię.
    Coś tak:
    http://wideo.onet.pl/moto-suv-pedzil-na-czolowke,929
    05,w.html
    (od ok. 50 sekundy, reklamy nie licząc)

    Jasne, że w razie kiedy wyprzedzający wymusza blokując pas
    ruchu "od środka", jadącemu swoim pasem nie zostaje nic innego
    jak uciec na pobocze:
    http://www.youtube.com/watch?v=vr1cyL7WpXw&blend=22&
    lr=1&ob=5
    ale to <censored> w końcu nie jest JEGO wina, że "ktoś" musi
    uciekać, aby to on był pierwszy na liście zobowiazanych do "brania
    na siebie" skutków naruszenia.
    Tak, wiem, to jest powszechna praktyka, "spychanie do rowu"
    jadącego prawidłowo.
    Na mój gust jest tylko jeden przypadek, w którym ten spychany
    powinien ewidentnie zjechać z jezdni - jeœli wie, że moment temu
    na poboczu byli piesi itp i ten z przeciwka o nich nie wie, zaś
    na poboczu z przodu jest pusto. Na zakręcie ten jadący prawidłowo
    tego (że pobocze jest puste) najczęściej też nie może być pewien.

    Jasne, robi się totolotek "gdzie kto skręci", ale trudno uregulować
    prawnie sytuację w której ktoś (wyprzedzający) gra w rosyjską
    ruletkę.

    > Droga zazwyczaj jest na tyle szeroka że jak każdy ucieka w prawo,

    Jasne, przede wszystkim wyprzedzającemu się tak bardzo spieszy,
    że nie ma powodu aby to on miał stracić cenne, uzyskane sekundy ;)
    To też jest element zagrożenia - przyjęcie a priori że "ten drugi"
    ma obowiązek ratowania sytuacji i przyjęcie że sprawca go nie ma.

    > No ale jak ktoś wpada na pomysł żeby załatwić sprawę "po angielsku" to już
    > wszystko tylko w rękach opatrzności.

    W tym momencie "wszyscy" sobie przypominają o obowiązku jazdy "możliwie
    blisko prawej strony" ;) (zapominając o słowie "jezdni")

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: