> Problem polega na (...) zbyt silnym dopalaniu tła fotocelą.
Rozumiem, że odpalana nią żarówka błyskowa wali jak młotkiem?
Spraw prosta jest: jej moc reguluję sobie drogą eksperymentów
modyfikując stopniowo ilość dawanego przez nią światła.

A to przysłonię płytką dyfuzyjną a to papierowym ręcznikiem
(Tak! Tak! ... od jednego czy więcej błysków się nie zapali).
Biała kartka A-4 i gumka recepturka też sporo mogą. Czasem
pomaga lekkie oddalenie się z aparatem coby do znudzenia
nie grzebać przy lampie.

Chociaż posługiwanie się w niej trybem "manualny" ma swój urok.
Niezaprzeczalny.

Warto potrudzić się zapamiętując ustawienia.
Potem już tylko gwoździem wydrapać na podłodze znaczniki i...
każda następna sesja (dla danego typu ujęć) będzie rzemieślniczo prosta.

Sukcesów życzę!

Obserwator Toruński
www.obserwatortorunski.pl