-
91. Data: 2012-11-19 13:48:38
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: Marcin N <m...@o...pl>
W dniu 2012-11-19 11:44, masti pisze:
> Dnia pięknego Mon, 19 Nov 2012 10:55:56 +0100 osobnik zwany Maciek
> napisał:
>
>> W dniu 2012-11-19 09:47, masti pisze:
>>>> Ale ludzie ci sami.
>>>> Pańskie oko konia tuczy.
>>>> Ufaj, ale kontroluj.
>>> to może lepiej zmienić warsztat?
>> Jak wielkie truchło trzeba kupić, żeby wyrobić sobie opinię o
>> warsztacie, w dodatku nie oglądając mechanika przy pracy, tylko "widząc"
>> efekty?
>
> Ile razy oglądałeś przy pracy kucharza w restauracji?
Ciekawy przykład podałeś.
Wypadałoby go jednak uszczegółowić:
idziesz do restauracji, przynosisz swoje starannie wybrane produkty,
wręczasz je kelnerowi, on zanosi do kuchni i przynosi talerz z
jedzeniem. Czy na pewno w takiej sytuacji wolałbyś nie patrzeć na ręce
kucharzowi? A może Twoje starannie wybrane produkty wcale nie trafią na
Twój talerz?
--
MN
-
92. Data: 2012-11-19 15:34:54
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: SW3 <s...@p...fm>
Dnia 17-11-2012 o 11:11:47 Jacek <s...@o...pl> napisał(a):
> Dlatego warto mieć zaufany serwis, gdzie nie trzeba patrzeć na ręce.
To ja poproszę o przepis na znalezienie (i rozpoznanie) takowego.
--
SW3
----
Państwo to wielka fikcja, dzięki której każdy usiłuje żyć kosztem innych.
/Bastiat
-
93. Data: 2012-11-19 16:35:33
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: Sebastian Kaliszewski <S...@n...softax.com.pl>
On 11/19/2012 10:11 AM, Marcin N wrote:
> W dniu 2012-11-19 09:47, masti pisze:
>> Dnia pięknego Fri, 16 Nov 2012 08:59:55 +0100 osobnik zwany Marcin N
>> napisał:
>>
>>> W dniu 2012-11-16 08:53, Jacek pisze:
>>>
>>>> Tak się praktykowało 30 lat temu w Polmozbytach, gdzie pozostawienie
>>>> auta bez nadzoru skutkowało tym, że stawało się ono podręcznym
>>>> magazynem części dla innych aut.
>>>> Teraz trochę inne czasy.
>>>
>>> Ale ludzie ci sami.
>>> Pańskie oko konia tuczy.
>>> Ufaj, ale kontroluj.
>>
>> to może lepiej zmienić warsztat?
>
> W jaki sposób niby rozpoznam, ze nowy warsztat jest ok?
1. Zasięgnąć opinii innych.
2. W jaki sposób będziesz wiedział, że warsztat jest ok cały czas
patrząc na ręce? Będziesz zawsze i wszędzie kiblował w warsztacie
podczas naprawy?
> Na zaufanie
> trzeba sobie zapracować.
Mój czas jest zbyt cenny bym go marnował na tkwienie w warszatacie.
> Twoja porada nic nie warta.
jw.
\SK
-
94. Data: 2012-11-19 16:40:02
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: "BaX" <bax@_klub.chip.pl>
>>> Stopnie w szkole to nie sprzedajna dziwka, która oznaczać może wszystko,
>>> z
>>> wyjątkiem faktycznego poziomu wiadomości ucznia w danej chwili.
>>> Mają być porównywalne W SKALI KRAJU, a nie służyć jako narzędzie dla
>>> wszelkiej maści kombinatorów.
>>
>> No to ogolnopolskie egzaminy takie sa, ale co - chcesz co miesiac taki
>> organizowac ?
>
> Nie, żądam, aby stopnie w szkole były wystawiane na podobnych zasadach.
Skoro to "nalepsze liceum" to i oczekiwania są odpowiednie do "prestiżu"
Jak widzisz wystawianie ocen "na podobnych zasadach" kiedy nawet program
przedmiotów jest różny i bywa modyfikowany przez szkoły/nauczycieli.
-
95. Data: 2012-11-19 17:21:16
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: masti <g...@t...hell>
Dnia pięknego Mon, 19 Nov 2012 13:48:38 +0100 osobnik zwany Marcin N
napisał:
> W dniu 2012-11-19 11:44, masti pisze:
>> Dnia pięknego Mon, 19 Nov 2012 10:55:56 +0100 osobnik zwany Maciek
>> napisał:
>>
>>> W dniu 2012-11-19 09:47, masti pisze:
>>>>> Ale ludzie ci sami.
>>>>> Pańskie oko konia tuczy.
>>>>> Ufaj, ale kontroluj.
>>>> to może lepiej zmienić warsztat?
>>> Jak wielkie truchło trzeba kupić, żeby wyrobić sobie opinię o
>>> warsztacie, w dodatku nie oglądając mechanika przy pracy, tylko
>>> "widząc" efekty?
>>
>> Ile razy oglądałeś przy pracy kucharza w restauracji?
>
>
> Ciekawy przykład podałeś.
> Wypadałoby go jednak uszczegółowić: idziesz do restauracji, przynosisz
> swoje starannie wybrane produkty, wręczasz je kelnerowi, on zanosi do
> kuchni i przynosi talerz z jedzeniem. Czy na pewno w takiej sytuacji
> wolałbyś nie patrzeć na ręce kucharzowi? A może Twoje starannie wybrane
> produkty wcale nie trafią na Twój talerz?
mój smoachód służy do jeżdżenia, nie do wpadania w zachwyt.
Jeśli idę do restauracji, w której przxynoszę własnego pieska na talerz
to nie muszę chodzić i patrzeć na ręce kucharzowi albo tam nie idę.
Do McD też nosisz swoje produkty i patrzysz na ręce kucharzowi? bo mówimy
o warsztatach "u Heńka" w garazu, a one nawet McD nie dorastają. A jak
jeździsz do FV czy innych Noarauto to już nie moja wina.
--
mst <at> gazeta <.> pl
"-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości?
-Wiem co mówię, to grunt zabija!" T.Pratchett
-
96. Data: 2012-11-19 17:23:32
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: masti <g...@t...hell>
Dnia pięknego Sat, 17 Nov 2012 10:34:46 +0100 osobnik zwany John Kołalsky
napisał:
> Użytkownik "KrzyNiem" <"[moje_inicjaly]"@post.pl>
>
>
>>> Zapłaciłem warsztatowi zaliczkę za wykonnie pewnej drobnej i prostej
>>> usługi, niestety, nie spytałem, czy można być w warsztacie podczas
>>> jej wykonywania. Właściciel odpowiedział że nie, bo względy
>>> bezpieczeństwa, przepisy itd.
>>>
>>> Co robicie w takiej sytuacji? Idziecie grzecznie na zaplecze na kawę
>>> czy upieracie się przy pozostaniu?
>>>
>>> Czy można mi w ogóle czegoś takiego zabronić?
>>
>> IMHO można. Większość zakładów, hal produkcyjnych czy nawet
>> magazynowych ma tabliczkę "zakaz wstępu osobom nieupoważnionym" - to
>> pewnie nie jest widzimisie właściciela, tylko jakieś przepisy BHP.
>> Skoro warsztat ma wydzielone pomieszczenie do obsługi klienta, to tam
>> jest jego miejsce, a nie szwędanie się po zakładzie, gdzie może wpaść
>> do kanału czy wleźć pod auto, które mechanik właśnie opuszcza z
>> podnośnika. I nie chciałbym być na miejscu mechanika, który musi się
>> potem tłumaczyć policji, kto tego klienta tam wpuścił.
>
> Ale to jest przedkładanie interesu warsztatu nad interesem klienta,
> który usługę zlecił i bez której ten warsztat nie ma racji bytu. Klient
> też może powiedzieć, że skoro to jego samochód to ma prawo oglądać,
naprawdę masz tyle wolnego czasu?
--
mst <at> gazeta <.> pl
"-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości?
-Wiem co mówię, to grunt zabija!" T.Pratchett
-
97. Data: 2012-11-19 17:25:52
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: Maciek <m...@n...pl>
W dniu 2012-11-19 11:44, masti pisze:
> Ile razy oglądałeś przy pracy kucharza w restauracji?
Nie jadam w restauracjach. Następne pytanie poproszę :->
--
Pozdrawiam
Maciek
-
98. Data: 2012-11-19 17:32:37
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: Maciek <m...@n...pl>
W dniu 2012-11-19 13:35, KrzyNiem pisze:
> Ale to jeszcze nic! Powiem Ci lepszy numer. Byłem kiedyś w szpitalu na
> operacji. Niestety lekarze nie mogli mnie nie wpuścić na salę
> operacyjną, więc perfidnie zaczekali aż zasnę i zrobili mi operację jak
> spałem! Skandal! A tak chciałem popatrzeć na ich pracę...
Gratuluję. Pamiętam czasy jak rodzic zostawiał w szpitalu swoje dzieci,
żeby zrobili szybki "serwis" i nie był za bardzo wtajemniczany w tajniki
pracy personelu, żeby nie powiedzieć wprost: spławiany. Czasy się trochę
zmieniły i przynajmniej na ręce można patrzeć, z czego skrzętnie
korzystam. Nie tak dawno temu spuściłem na parę godzin z oczu i co?
Podali kroplówkę przepisaną dziecku z sąsiedniej sali. Na szczęście
zwykłe nawodnienie. Tak więc jeszcze raz gratuluję. Przede wszystkim
tego, że żyjesz :->
--
Pozdrawiam
Maciek
-
99. Data: 2012-11-19 18:02:31
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2012-11-19 17:32, Maciek pisze:
> W dniu 2012-11-19 13:35, KrzyNiem pisze:
>> Ale to jeszcze nic! Powiem Ci lepszy numer. Byłem kiedyś w szpitalu na
>> operacji. Niestety lekarze nie mogli mnie nie wpuścić na salę
>> operacyjną, więc perfidnie zaczekali aż zasnę i zrobili mi operację jak
>> spałem! Skandal! A tak chciałem popatrzeć na ich pracę...
> Gratuluję. Pamiętam czasy jak rodzic zostawiał w szpitalu swoje dzieci,
> żeby zrobili szybki "serwis" i nie był za bardzo wtajemniczany w tajniki
> pracy personelu, żeby nie powiedzieć wprost: spławiany. Czasy się trochę
> zmieniły i przynajmniej na ręce można patrzeć, z czego skrzętnie
> korzystam. Nie tak dawno temu spuściłem na parę godzin z oczu i co?
> Podali kroplówkę przepisaną dziecku z sąsiedniej sali. Na szczęście
> zwykłe nawodnienie.
No proszę, tylko spuścisz z oczu, a tu od razu afera. Pewnie jakbyś tam
był, to byś rozpoznał telepatycznie, że to była kroplówka dla kogo
innego, a w ogóle lekarz źle diagnozę postawił.
> Tak więc jeszcze raz gratuluję. Przede wszystkim
> tego, że żyjesz :->
Ta, tutaj sami specjaliści od wszystkiego i każdemu patrzący na ręce.
Tak, ręce opadają jak się to czyta. Widzisz, ja pamiętam takie czasy,
kiedy się kobietę w ciąży zostawiało w szpitalu, a odbierało później
rozmnożoną. Cholera, powiedzieli że to moje, to uwierzyć musiałem,
kobieta cholera chyba ta sama - podobna jakaś. Dziecko, jedno, drugie,
cholera, nie wiem - podobno listonosz zawsze stuka 2 razy to tak
wyszło.
No, ja rozumiem, że czasowy pobyt w szpitalu z osobą chorą (czy też w
ciąży) czy też odwiedziny są oczekiwane ze względów psychologicznych,
ale zdecydowanie nie z racji patrzenia na ręce i kontrolowania tego
co robi lekarz. To rozumiem, sam z tego korzystałem. No, ale siedzenie
w warsztacie i patrzenie "mechanikom" na ręce? Litości.
-
100. Data: 2012-11-19 18:11:28
Temat: Re: Pobyt w warsztacie podczas naprawy.
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2012-11-19 13:35, KrzyNiem pisze:
> W dniu 2012-11-16 13:16, Marcin N pisze:
>
>> Mój samochód, moje pieniądze i mam prawo rzucić okiem na pracę osoby,
>> której mój dobytek powierzam.
>
> Wejdź sobie do pierwszego lepszego komisariatu policji i powiedz, że
> masz prawo rzucić okiem na pracę osób, które pracują tam za Twoje
> pieniądze i chciałbyś sobie połazić po pokojach :)
>
> Ale to jeszcze nic! Powiem Ci lepszy numer. Byłem kiedyś w szpitalu na
> operacji. Niestety lekarze nie mogli mnie nie wpuścić na salę
> operacyjną, więc perfidnie zaczekali aż zasnę i zrobili mi operację jak
> spałem! Skandal! A tak chciałem popatrzeć na ich pracę...
Spoko, trzeba być męskim :) Ja taki byłem i mimo ogólnego obudziłem się
w trakcie. Panie, ale satysfakcja, nie dałem się złym łapiduchom
i jednak ich pracę po cichu obejrzałem (wiele widać nie było). No, ale
patrz pan - te mendy zobaczyły, że się obudziłem i czegoś mi dołożyli
- pamiętam tylko, że się obudziłem parę godzin później na łóżku.
W sumie dobrze, że się w ogóle obudziłem - mogłem trafić na łódzkie
pogotowie ;)