-
71. Data: 2013-10-14 21:36:46
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: huri_khan <s...@s...pl>
Dnia Sun, 13 Oct 2013 15:46:55 +0200, J.F. napisał(a):
>
> Albo sie okaze ze sprzedaz BC nie calkiem uczciwa byla, i teraz calosc
> spada na ciebie.
Tak może być w każdym przypadku. Autor napisał że była umowa BC tylko się
zgubiła.
--
[Pozdrawiam] [huri-khan][GG 177094]
[SY] [Cruze 1,8 LT]
-
72. Data: 2013-10-16 11:57:44
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: j...@g...com
W dniu sobota, 12 października 2013 20:06:08 UTC+2 użytkownik HANA napisał:
> Historia nie moja a bliskiego znajomego wiec autentyczna.
>
>
>
> Pan X kupil autko, stare za 900 pln byle pojezdzilo chwile.
>
> W sumie dostal 3 umowy bo jakos wlasciciele nie przerejestrowywali.
>
> Ale ciaglosc umow byla.
>
> A ze konczylo sie OC to poszedl i ubezpieczyl na siebie.
>
> Nie wazne gdzie, wazne ze OC bylo na niego.
>
> Pech chcial ze gdzie po tygodniu zgubila sie jedna z umow.
>
> Przerejstrowac nie moze... bo brak ciaglosci umow.
>
> kolejny pech (w sumie skalkulowany ale nie o to biega) auto padlo tak ze
>
> naprawa nie ma sensu.
>
> Chcial zezlomowac - nie moze bo brak ciaglosci umow i formalnie nie jest
>
> wlascicielem.
>
> Kontaktu z bylymi wlascicielami zero (barkujacej umowy nie sposob
>
> odtworzyc).
>
> Ubezpieczyciel straszy ze jak wypowie umowe OC to go fundusz gwarancyjny
>
> bedzie scigal.
>
> Wychodzi ze OC bedzie musial placic do konca zycia plus jego spadkobiercy
>
> itd.
>
> Czy w powyzszym zdaniu jest jakis blad?
>
> czy poprostu mamy tak wspanialych ustawodawcow...
>
> moze ktos ma jakis patent na wyjscie z sytuacji?
>
>
1. jeżeli nie jest właścicielem to z jakiego tytułu ma płacić? Wysłać do TU pismo z
wypowiedzeniem z załączoną decyzją administracyjną o odmowie rejestracji pojazdu -
zakładam że złożył wniosek o zarejestrowanie i taką decyzję posiada. Jeżeli nie,
niech wejdzie w jej posiadanie.
2. Niech sprzeda lub podaruje najbliżej stojącemu menelowi, dołoży skrzynkę wina
spisze umowę i ma problem z głowy...
-
73. Data: 2013-10-16 15:55:29
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: Tadeusz <...@s...onet.pl>
W dniu 2013-10-14 07:01, Liwiusz pisze:
>
>>
>> Urzędnik niestety nie może nic więcej zrobić, bo sumie nie ma pewności,
>> że C nie sprzedał komuś innemu a umowa z D jest nieważna.
>
> Mając ciągłość umów też nie ma takiej pewności.
>
ale może mieć domniemanie znacznie większe niż w innym przypadku ;)
-
74. Data: 2013-10-16 16:01:05
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
W dniu 2013-10-16 15:55, Tadeusz pisze:
> W dniu 2013-10-14 07:01, Liwiusz pisze:
>>
>>>
>>> Urzędnik niestety nie może nic więcej zrobić, bo sumie nie ma pewności,
>>> że C nie sprzedał komuś innemu a umowa z D jest nieważna.
>>
>> Mając ciągłość umów też nie ma takiej pewności.
>>
>
> ale może mieć domniemanie znacznie większe niż w innym przypadku ;)
Czy ja wiem? Jeśli samochód będzie chciał zarejestrować oszust, to
wiadomo, że będzie miał ciągłość w fałszywych umowach, a nie będzie się
bawił, że jedną zgubił. Jeśli zatem mielibyśmy wyciągać jakieś wnioski,
to odwrotne od pierwotnie założonych.
--
Liwiusz
-
75. Data: 2013-10-16 20:21:51
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: "kashmiri" <k...@l...co.uk>
"Andrzej Lawa" wrote in message news:l3en8m$va9$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 13.10.2013 19:51, Krzysztof 45 pisze:
/ciach pomyje/
Panowie, nie sprowadzajcie poziomu dyskusji poniżej rynsztoka czyli na
poziom tzw. sejmu RP.
Racja leży po obu stronach. Po pierwsze, rzeczywiście pan Kowalski jest
winien sam sobie, bo to on zgubił umowę. Ale administracja tego pięknego
kraju jest tak samo winna. Dlaczego? Papiery giną, często w wyniku zdarzeń
losowych (np. powodzie) i dlatego mądrze pomyślany system musi minimalizować
to ryzyko.
Przykładowo, w Wielkiej Brytanii przy kupnie/sprzedaży samochodu nie spisuje
się żadnej umowy. Tylko obie strony wypełniają odcinek dowodu
rejestracyjnego (dane nabywcy i data sprzedaży) - i wysyłają tego samego
dnia do urzędu komunikacji (jest jeden na cały kraj). Kupujący otrzymuje
inny odcinek dowodu rejestracyjnego, a pełen nowy dowód rej. dostaje z
urzędu pocztą w ciągu kilku dni. Nie ma żadnych opłat (funkcjonowanie urzędu
finansowane jest z akcyzy).
Tak zaprojektowany proces kupna/sprzedaży samochodu minimalizyje ryzyko
popełnienia błędu, nie wymaga osobistego stawiennictwa w urzędzie (bo
obywatel ma pracować i odprowadzać podatki, a nie marnować czas w urzędach)
oraz przy okazji realnie weryfikuje adres nabywcy.
Porównajcie to z procesem w Polsce.
Pozdrawiam,
k.
-
76. Data: 2013-10-16 20:51:32
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: Krzysztof 45 <"mekar[wytnijto]"@vp.pl>
W dniu 2013-10-16 20:21, kashmiri pisze:
> Panowie, nie sprowadzajcie poziomu dyskusji poniżej rynsztoka czyli na
> poziom tzw. sejmu RP.
Jaki dyskutant, taki poziom ;)
> i dlatego mądrze pomyślany system musi
> minimalizować to ryzyko.
Nie w tym kraju i nie mentalnością tego społeczeństwa.
> Przykładowo, w Wielkiej Brytanii...]
Znam to. Kilkoro z familii mam na wyspach i mówili identycznie to samo.
> Porównajcie to z procesem w Polsce.
LOL
Uważaj, bo zostaniesz zaraz po mnie zdrajcą i opluwaczem Polski.
--
Krzysiek
http://niewygodne.info.pl/index.htm
-
77. Data: 2013-10-16 21:18:24
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: "kashmiri" <k...@l...co.uk>
"Krzysztof 45" wrote in message news:l3mn7q$dbj$1@news.vectranet.pl...
W dniu 2013-10-16 20:21, kashmiri pisze:
>> Panowie, nie sprowadzajcie poziomu dyskusji poniżej rynsztoka czyli na
>> poziom tzw. sejmu RP.
>
> Jaki dyskutant, taki poziom ;)
W Indiach mówią: Nie da się klaskać jedną dłonią ;)
>
>> i dlatego mądrze pomyślany system musi
>> minimalizować to ryzyko.
>>
> Nie w tym kraju i nie mentalnością tego społeczeństwa.
Nie chodzi o mentalność społeczeństwa, tylko o bardzo głęboko sięgającą
walkę o stołki. W efekcie ci, co powinni zarządzać procesami w
administracji, 90% czasu spędzają na bronieniu się, aby nikt im tego stołka
nie zabrał (wliczając w to obsadzanie wszelkich możliwych stanowisk krewnymi
i przyjaciółmi królika). Zwykle doskonale zdają sobie sprawę z problemów
systemowych, ale po prostu nie mają czasu i siły przebicia, aby tym
problemem się zająć.
Doskonały przykład: znakomita większość rządowych projektów ustaw umiera
śmiercią szufladową - nie w ministerstwie inicjującym projekt, tylko w
"konsultacjach międzyresortowych", gdy inne resorty nie reagują na wnioski o
uwagi. Kiedyś chciałem doprowadzić do powstania pewnej ustawy - wytłumaczono
mi, że takie projekty rząd ma gotowe, ale aby była minimalna szansa, że
zostały przyjęte, muszą zostać zgłoszone przez posłów. Wtedy idzie
szybciutko.
>> Przykładowo, w Wielkiej Brytanii...]
>
> Znam to. Kilkoro z familii mam na wyspach i mówili identycznie to samo.
Zaczynam doceniać system common law, gdzie np. tradycyjnie prawo nie może
zmuszać dżentelmena do stawiania się przed urzędnikiem albo legitymowania
się przed policjantem.
>> Porównajcie to z procesem w Polsce.
>
> LOL
> Uważaj, bo zostaniesz zaraz po mnie zdrajcą i opluwaczem Polski.
Nie żeby mnie to jakoś zabolało. Jest takie powiedzenie o psach i karawanie
;)
k.
-
78. Data: 2013-10-16 21:56:21
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2013-10-16 20:21, kashmiri pisze:
(...)
> Racja leży po obu stronach. Po pierwsze, rzeczywiście pan Kowalski jest
> winien sam sobie, bo to on zgubił umowę. Ale administracja tego pięknego
> kraju jest tak samo winna. Dlaczego? Papiery giną, często w wyniku
> zdarzeń losowych (np. powodzie) i dlatego mądrze pomyślany system musi
> minimalizować to ryzyko.
Hmmm, tłumaczenie dobre jak każde inne i nic z niego nie wynika.
Na przerejestrowanie pojazdu jest w Polsce 30 dni i nie opowiadaj
o jakichś powodziach. Zresztą różnie to wygląda w różnych krajach.
> Przykładowo, w Wielkiej Brytanii przy kupnie/sprzedaży samochodu nie
> spisuje się żadnej umowy. Tylko obie strony wypełniają odcinek dowodu
> rejestracyjnego (dane nabywcy i data sprzedaży) - i wysyłają tego samego
> dnia do urzędu komunikacji (jest jeden na cały kraj). Kupujący otrzymuje
> inny odcinek dowodu rejestracyjnego, a pełen nowy dowód rej. dostaje z
> urzędu pocztą w ciągu kilku dni. Nie ma żadnych opłat (funkcjonowanie
> urzędu finansowane jest z akcyzy).
Różne są formy "przeniesienia" własności i jak trafnie zauważyłeś,
w UK "obie strony" robią to "tego samego dnia". W opisywanym przypadku
w Polsce jak widać chyba nikt tego nie zrobił, choć tak postąpić
powinien. Pominąłeś przy okazję parę ważnych kwestii z UK (np.
kwestię ubezpieczenia, która była podnoszona na początku), z których
wynika "chęć itd." dokonania pewnych "formalizacji" od razu.
Co kraj to obyczaj...
-
79. Data: 2013-10-16 21:59:39
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: Andrzej Lawa <a...@l...com>
W dniu 16.10.2013 21:56, Artur Maśląg pisze:
> Hmmm, tłumaczenie dobre jak każde inne i nic z niego nie wynika.
> Na przerejestrowanie pojazdu jest w Polsce 30 dni i nie opowiadaj
> o jakichś powodziach. Zresztą różnie to wygląda w różnych krajach.
Nieco demotywującym jest brak sankcji za niedopełnienie obowiązku...
chociaż takie utrudnienie można w sumie uznać za swoistą karmiczną
sankcję ;)
--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...
-
80. Data: 2013-10-16 22:06:08
Temat: Re: OC i "znikajacy samochod"
Od: Artur Maśląg <f...@p...com>
W dniu 2013-10-16 21:59, Andrzej Lawa pisze:
> W dniu 16.10.2013 21:56, Artur Maśląg pisze:
>
>> Hmmm, tłumaczenie dobre jak każde inne i nic z niego nie wynika.
>> Na przerejestrowanie pojazdu jest w Polsce 30 dni i nie opowiadaj
>> o jakichś powodziach. Zresztą różnie to wygląda w różnych krajach.
>
> Nieco demotywującym jest brak sankcji za niedopełnienie obowiązku...
Czy ja wiem? Ludzie którzy chcą mieć porządek i normalnie żyć to
samochody jednak przerejestrowują jak najszybciej.
> chociaż takie utrudnienie można w sumie uznać za swoistą karmiczną
> sankcję ;)
Jak zwał, tak zwał - mógł pilnować, szczególnie że miał pełną
świadomość konsekwencji.