Większość telefonów komórkowych w USA nie ma kart SIM, numer jest
przypisywany przy aktywacji telefonu. Co śmieszniejsze dostaje się numer
z takim samym prefiksem jak telefony stacjonarne w danym rejonie.
A z zasięgiem rzeczywiście mogą mieć problemy, wbrew pozorom mają
infrastrukturę telekomunikacyjną gorszą niż w Europie, i nawet w
centrach dużych miast zdarzają się miejsca gdzie zanika sygnał - w
praktyce to coś jak u nas w połowie lat dziewięćdziesiątych. Zresztą,
pomijając popularne tam BB i iphony, to dalej używają tam prymitywnych
"ceglastych" aparatów, nawet jeszcze takie z wysuwanymi antenkami się
zdarzają ;).

pozdrawiam