eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaMoje coroczne molestowanie elektronikowRe: Moje coroczne molestowanie elektronikow
  • Data: 2019-01-04 23:07:30
    Temat: Re: Moje coroczne molestowanie elektronikow
    Od: Tornad <w...@a...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu piątek, 4 stycznia 2019 18:57:51 UTC+1 użytkownik Mateusz Viste napisał:
    > On Fri, 04 Jan 2019 09:27:54 -0800, Tornad wrote:
    > > Jak jednemu te rurki zamarzly to się rozbil bo pilot był glupi. Bo był
    > > przekonany ze stoi a on leciał i to co raz szybciej. Rozbil się gdy już
    > > było za pozno aby gory, ktore zobaczyl przez okienko, ominąć. Rupieci
    > > szukali przez tydzień. Zginelo ponad 200 ufnych w teorie i rownie
    > > gienialna wiedze pilotow -
    > > pasazerow. I 8 urodziwych dziewek robiących za stewertesy. Tych mi
    > > najbardziej szkoda. Piloci ufni w teorie, patrzac na nieruchome gwiazdy,
    > > radośnie stwierdzili, ze oni w stosunku do tych gwiazd stoja i w ogole
    > > nie leca...
    >
    > Jeśli myślisz o tym co ja myślę że myślisz, to nie do końca tak było. Oni
    > (wszyscy trzej) po prostu byli na ostrym kacu i do ostatniej chwili przed
    > wejściem na pokład myśleli że są na wczasach. Gdyby nie pili do rana to
    > pewno nie mieliby tak zaćmionego umysłu.

    W takich przypadkach dziala również moje prawo, ktore jest godne szerszego
    rozpowszechnienia czy reklamy. Z reguly jedna przyczyna jeszcze grozna nie
    jest. Najczesciej pojawia się ich więcej. Nazyw się to pech. Oprocz tego, ze
    piloci byli w stanie wskazujacym, to duza wine ponoszą chłopcy, którzy tuz
    przed startem wymyślili sobie czy zgodnie z obowiazujacymi przepisami, ten
    samolot dokładnie umyli. Podobno to uniemozliwia oblodzenie. I w tych rurkach
    zostało troche wody, która na wysokości dużo niższej od przelotowej, wziela
    i w tych rurkach pana Pitota sobie zamarzla.

    M. in. dlatego ja chce ten swój zegar sprawdzić aby jako ew. drugi, niezależny
    sposób, predkosc tego smolotu moc okrelslic. W stosunku do tej cwierc próżni
    jaka na wysokości przelotowej panuje. I mój zegar swietlny, robiący za
    predkosciomierz bylby na przemarzniecie odporny. Niestety zgodnie z teoria
    i zmasowanym wręcz atakiem większości dyskutantow na tym forum, będę musial
    się poddac. Mysle, ze będzie to dobra wiadomsc dla niektorych Czytelnikow.

    Tylko na rok. Ja dozyje to za rok swe molestacje będę kontynuowal. Może
    w międzyczasie nastapi jakies wyraźnie globalne ocieplenie, zmieni się klimat
    na bardziej przyjazny. No i ze swej emerytury cos tam kstra odloze. Od nowego
    roku pale tylko polowe tego co przepalalem przez ponad 50 lat. Ale tez mogę
    się podeprzec Einstinam który tez palil tyle ze fajke. Mnie na kubańskie
    paliwo nie stać ale jedak basze lrajowe ceny zaporowe daly mi się mocno we
    znaki:)
    No ale jak widzisz "nec herkules contra plures". Wszyscy huzia ja jozia i nie
    chcą dopuscic do tego aby mi się udało ten projekt jakos przepchnac.
    Kojarzy mi się to ze znanym polskim piekiełkiem. Jak się ktoras grzeszna dusza
    chce choc troche z tej wrzącej smoly piekielnej ponad jej poziom wynurzyć,
    chociaz swój leb wystawić, to inne grzeszne dusze go zaraz za nogi i na samo
    dno sciagna. Niech nie udaje takiego mondrego...

    > > prywatny zwid, lecec rakieta przez te bezkresna proznie, potrafie
    > > okreslic prekosc wlasna tej rakiety w odniesieniu do próżni, w której
    > > ona leci. Wydaje Ci się to niemożliwe wręcz absurdalne no bo jak można
    > > mierzyc predkosc w stosunku do niczego.
    >
    > Nie żebym się jakoś znał na tym, bo moja wiedza o kosmosie opiera się
    > głównie na lekturze Heinleina, Clarke'a i Wula, ale z tego co słyszałem
    > to próżnia kosmiczna wcale taka próżna nie jest, zawsze jakieś latające
    > cząsteczki się znajdą, tyle że ich mało - więc i tu jakiś odpowiednik
    > pitota mógłby zadziałać, byle potrafił liczyć poszczególne atomy :)
    >
    > Reszty nie skomentuję, bo to zdecydowanie nie moje progi.
    >
    > Mateusz

    Tu nie chodzi o czastki. Dla wiekszosci czestotliwosci świetlnych one sa dla
    swiatla przeroczyste i tej predkosci swiatla znacząco nie zmieniają. Tak samo
    jak wiatr czy ruchome powietrze przy pomiarach radarowych. Predkosc tego
    powietrza przy predkosci swaitala, można spoko porownac do predkosci zolwia
    czy ślimaka. Roznice mogą się pojawić na kilkunastym miejsu po przecinku i je
    spoko można zignorować.
    No ale czesto tak te sprawy się tłumaczy, ze to te czastki te predkosc swiatla
    w prozni zmniejszają. Tak dla odwrócenia kotka odbytkiem czy zmiany tematu
    ktory staje się drażliwy.
    Ale juz w dyskusji na temat możliwości blednej interpretacji tego
    najsłynniejszego w dziejach doświadczenia wykonanego przez pana sera Edingtona
    czyli ponoc grawiatacyjnego ugięcia się swiatla gwiadz w czasie zaćmienia
    Slonca w 1919 roku, wpływ czastek tzw. korony słonecznej został zignorowany
    i odrzucony.
    I na tym jednym doświadczeniu i jednym czy dwóch zdjęciach formatu 6 x 9 cali
    cala ta teorie wzglednoci nadal stoi. Oczywiście wykonywanie podobnych
    pomiarow nie jest potrzebne mimo, ze druga niezalezna ekipa zadnych ugiec
    swiatla nie zanotowala. I do tej pory nikt tego "epokowego" doswiadczenia nie
    odwazyl się powtórzyć. A tych zacmien od 1919 roku troche było. Istnieje
    jakiś niepisany zakaz wykonywania takich pomiarow.
    Calkiem podobnie jak nikt nie odwazyl się powtórzyć doswiadcen interferometrycznych
    wykonanuch przez Daytona Millera, Który przesiedział na
    gorze Mt Wilson w Californii ponad 20 lat i udokumentowal roznice predkosci
    swiatala zależne od kierunku. Badania te po śmierci Millera na polecenie pana
    Einsteina zostały "przereanalizowane" i okazaly się całkowicie bledne, wręcz
    nie godne nawet uwagi. I jeszcze tak niefortunnie sie zlozylo ze zrodlowe
    wyniki tych badan, w niewyjaśnionych okolicznościach, zaginely.

    Porawne okazaly się jedynie badania Michelsona pod kontrola Moreleya, z 1887
    roku, które zgodnie z predykcja nie wykazaly zadnych roznic predkosci swiatla.
    Nawet odtrąbiono ten fakt jako "najslynniejsze w dziejach nauki zero".

    To, ze doświadczenie to zostało wykonane w powietrzu, panu Einteinowi ani
    decydentom nie przeszkodzilo. A wlasnie te zerowe wyniki pan Albert uznal za
    poprawne i jeszcze radośnie, tyle, ze bezmyślnie, te wartości wyekstrapolowal
    na proznie. I ten stan wiedzy obowiazuje do dnie dzisiejszego. Postulat
    stalosci predkosci swiatla w próżni, oparty na tym doświadczeniu, obowiazuje
    do dnia dzisiejszego.
    Oczywicie żaden ośrodek czy instytut nie ma na powtorzenie tych badan Millera
    pieniedzy. Za to na inne projekty typu B-probe, kosztujace grube setki
    milionow dolarow, pieniadze sie znalazly.
    Dalej nie pisze bo mi ciśnienie skacze:)
    Ze wiatecznym pozdrowieniem Niechaj bedzie obalony:)

    Tornad

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: