eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.sci.inzynieria › Latająca butla
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 264

  • 171. Data: 2017-04-15 12:18:30
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: WM <c...@p...onet.pl>

    W dniu 2017-04-15 o 09:08, Konrad Anikiel pisze:

    >
    > Mieszkam w kraju gdzie prawie nikt nie mówi w żadnym języku który ja znam, a ja nie
    znam żadnego języka który znają tubylcy. Znaczy jestem zdany sam na siebie, no i na
    Google translate. Czasem jeszcze pomaga Naver translate. Ja mówię tu po angielsku,
    pan słyszy tu po koreańsku. Jak maszyna nie może zrozumieć bo pan po koreańsku powie
    niewyraźnie, to ja jeszcze od biedy dam radę wpisać Hangul palcem. Chińskich
    hieroglifów bym nie dał rady. Tam już tylko można gadać. Pisać po chińsku nie każdy
    Chińczyk potrafi, co dopiero taki Polak.
    >

    Tłumacz żywy potrafi tłumaczyć tendencyjnie, łagodząc lub zaostrzając
    wypowiedzi i przez to stając się stroną w rozmowie.
    Obawiam się, że w przyszłości sztuczny tłumacz może działać podobnie,
    działając na rzecz interesów kraju swojego twórcy.

    Polacy muszą sami stworzyć własnego tłumacza, bo zagraniczny może
    przykładowo używać określenia polskie obozy, zamiast niemieckie.


    >>
    >
    > To były czasy! Każdy był Lemem!
    >

    Teraz każdy jest lemingiem ;)

    WM


  • 172. Data: 2017-04-15 13:21:44
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: WM <c...@p...onet.pl>

    W dniu 2017-04-11 o 10:16, J.F. pisze:
    > Użytkownik "Sebastian Biały" napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:ocgrp2$9ve$...@n...news.atman.pl...
    > On 4/10/2017 10:30 PM, J.F. wrote:
    >>> IMO - to nie jest takie wyraznie rzucajace sie w oczy
    >
    >> Dla inzyniera - jest. Panel wielkości pocztówki z trudem zasili sam
    >> silniczek wentylatora.
    >
    > A skad wiesz, ile wiecej potrzeba ?
    >

    Okazuje się, że są też inne metody filtrowania wody z powietrza.
    Ta potrafi wydzielić wodę na pustyni przy zaledwie 20% wilgotności.

    http://www.sciencealert.com/scientists-have-created-
    a-solar-powered-device-that-sucks-water-out-of-thin-
    air-even-in-the-desert


    WM


  • 173. Data: 2017-04-15 15:10:07
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Marek <f...@f...com>

    On Sat, 15 Apr 2017 04:48:55 +0200, Jarosław
    Sokołowski<j...@l...waw.pl> wrote:
    > Tak samo mam teraz z telefonami. Nijak nie potrafię znaleźć
    pretekstu do
    > używania smartfona.

    Do kibla chodzisz z laptopem??

    --
    Marek


  • 174. Data: 2017-04-15 15:25:19
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Konrad Anikiel napisał:

    >> Tak samo mam teraz z telefonami. Nijak nie potrafię znaleźć pretekstu do
    >> używania smartfona. A pomyśleć, że kiedyś używałem Communicatorów Nokii.
    >> Czasy się zmieniają, niegdysiejsze powody zanikły.
    >
    > Może też dojrzeję do tego stanu, ale na razie bez smartona jak bez ręki.
    > Już na pewno nie w obcym mieście, w obcym kraju. Wręcz zamówiłem sobie
    > jeszcze większą zabawkę, bo teraz te telefony nie mają klawiatury
    > tiny.pl/g5nv4

    Ciekawe ile razy mozna wynajdowac to samo. Na początku lat '90 miałem
    komputer Olivetti Quaderno. Wprawdzie miał procesor jak w IBM/AT,
    niepodświetlany wyświetlacz LCD, DOS na pokładzie -- ale ważył mniej
    niż kilogram i pracował osiem godzin na jednym ładowaniu. Więc do czegoś
    się nadawał jako komputer przenośny. Ówczesne laptopy nie nadawały się
    do niczego. Potem miałem jakąś Toshibę podobnej wielkości. Słabsze toto
    było od mainstreamowych notebooków, dużo droższe, ale mieściło się w
    kieszeni, więc znowu dawało pożytek. Sprzęt ten zniknłął z rynku. Potem
    pojawiły się notebooki -- te same właściwości, tyle że cena dużo niższa.
    Świetna sprawa. Wydawało się, że tak zostanie. Ale nie, komputer co ma
    klawiaturę -- po co to komu? Przyszły tabletey. Może i fajne, ale zakres
    zastosowań mocno ograniczony. Coś jak zmartfony. No i teraz znowu...

    >>> W Chinach obecnie najbardziej skuteczną narracją marketingu producentów
    >>> smartfonów jest sztuczna inteligencja. Tam ludzie porozumiewają się
    >>> z telefonem głosem. Jak nie masz serwisu który z użytkownikiem gada
    >>> po ludzku, to wylatujesz z rynku.
    >>
    >> Państwo Środka nigdy nie przestanie zadzwiać. Bo tam poruzumiewanie się
    >> po ludzku niejednokrotnie oznacza pisanie słów na karteczkach. Bo głosem
    >> nie zawsze jeden drugiego zrozumie.
    >
    > Mieszkam w kraju gdzie prawie nikt nie mówi w żadnym języku który ja znam,
    > a ja nie znam żadnego języka który znają tubylcy. Znaczy jestem zdany sam
    > na siebie, no i na Google translate.

    Chińczycy czasem też:

    http://boingboing.net/2008/07/15/chinese-restaurant-
    c.html

    >>> Nie wiem czy pamiętasz, może 10, może 15 lat temu tutaj była dyskusja o
    >>> pamięciach masowych. Ja pisałem że wkrótce twarde dyski zostane wyparte
    >>> przez pamięci półprzewodnikowe. Niejaki Andrzej Lewandowski twierdził że
    >>> nigdy do tego nie dojdzie, bo... on kupił tydzień temu HDD i był tak
    >>> tani, że w życiu niczego nie da się zrobić taniej. Ja jestem inżynierem
    >>> mechanikiem, więc mam pojęcie ile tam jest elementów których taniej już
    >>> nie da się wytworzyć. A możliwości optymalizacji półprzewodników są
    >>> tysiące. Dla mnie to było oczywiste że SSD zapanują. I co? Ostatni HDD
    >>> wyrzuciłem chyba pięć lat temu. Przewidzenie przyszłości czasem nie
    >>> jest trudne, trzeba mieć tylko odrobinę wiedzy.
    >>
    >> Przebijam. Podobną dyskusję odbyłem w roku 1982. jakoś to w zimie było,
    >> śnieg leżał, chyba grudzień. Ale niemrawa ta dyskusja była, wszyscy
    >> byli zgodni, że twrde dyski przyszłości nie mają, ta należy do krzemu
    >> czy innych kryształków. Jakiś rok wcześniej IBM sprzedał pierwszego
    >> peceta z dyskiem 10 i 20 MB.
    >
    > To były czasy! Każdy był Lemem!

    Każdy był sobą. A przynajmniej się starał.

    --
    Jarek


  • 175. Data: 2017-04-15 15:28:27
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Marek napisał:

    >> Tak samo mam teraz z telefonami. Nijak nie potrafię znaleźć
    >> pretekstu do używania smartfona.
    >
    > Do kibla chodzisz z laptopem??

    Nie, dlaczego? Laptopa używam kilka razy w roku.

    --
    Jarek


  • 176. Data: 2017-04-16 16:27:45
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Marek <f...@f...com>

    On Sat, 15 Apr 2017 15:28:27 +0200, Jarosław
    Sokołowski<j...@l...waw.pl> wrote:
    > Nie, dlaczego? Laptopa używam kilka razy w roku.

    No to nie rozumiem. Z smartfonem nie, z laptopem nie - to z czym?
    Chyba nie siedzisz bezczynnie...

    --
    Marek


  • 177. Data: 2017-04-16 16:55:57
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu sobota, 15 kwietnia 2017 15:25:20 UTC+2 użytkownik Jarosław Sokołowski
    napisał:
    > Pan Konrad Anikiel napisał:
    >
    > >> Tak samo mam teraz z telefonami. Nijak nie potrafię znaleźć pretekstu do
    > >> używania smartfona. A pomyśleć, że kiedyś używałem Communicatorów Nokii.
    > >> Czasy się zmieniają, niegdysiejsze powody zanikły.
    > >
    > > Może też dojrzeję do tego stanu, ale na razie bez smartona jak bez ręki.
    > > Już na pewno nie w obcym mieście, w obcym kraju. Wręcz zamówiłem sobie
    > > jeszcze większą zabawkę, bo teraz te telefony nie mają klawiatury
    > > tiny.pl/g5nv4
    >
    > Ciekawe ile razy mozna wynajdowac to samo. Na początku lat '90 miałem
    > komputer Olivetti Quaderno. Wprawdzie miał procesor jak w IBM/AT,
    > niepodświetlany wyświetlacz LCD, DOS na pokładzie -- ale ważył mniej
    > niż kilogram i pracował osiem godzin na jednym ładowaniu. Więc do czegoś
    > się nadawał jako komputer przenośny.

    V20, to nie był AT, tylko XT, tyle że szybki.
    Był też lepszy model, Quaderno 33. Mam jeszcze dwie sztuki. 386, podświetlany ekran
    EGA 16 odcieni, trackball, piękny włoski design. Rozmiar zeszytu, znaczy mały ale nie
    kieszonkowy. Kieszonkowe to wtedy (trochę wcześniej) było Atari Portfolio. Na tym to
    działał Derive, Mathcad, to był bardzo przydatny komputer.

    Ówczesne laptopy nie nadawały się
    > do niczego. Potem miałem jakąś Toshibę podobnej wielkości. Słabsze toto
    > było od mainstreamowych notebooków, dużo droższe, ale mieściło się w
    > kieszeni, więc znowu dawało pożytek. Sprzęt ten zniknłął z rynku. Potem
    > pojawiły się notebooki -- te same właściwości, tyle że cena dużo niższa.
    > Świetna sprawa. Wydawało się, że tak zostanie. Ale nie, komputer co ma
    > klawiaturę -- po co to komu? Przyszły tabletey. Może i fajne, ale zakres
    > zastosowań mocno ograniczony. Coś jak zmartfony. No i teraz znowu...

    To co ja zamówiłem da radę z dowolnym systemem CAD, FEA, Ansys spokojnie 1.5 miliona
    tetry na tym pociągnie. Idealne do samolotu w jakimś tam LOT-cie z ciasnymi fotelami
    w dreamlinerze gdzie zasilanie jest tylko z USB.


  • 178. Data: 2017-04-16 19:25:25
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Konrad Anikiel <a...@g...com>

    W dniu sobota, 15 kwietnia 2017 17:10:59 UTC+9 użytkownik Sebastian Biały napisał:
    > On 4/14/2017 10:35 PM, Konrad Anikiel wrote:
    > >>> Dla Ciebie startup to banda amatorów z indiegogo, którzy wymyślili nikomu
    niepotrzebny gadget
    > >>> i albo im się uda znaleźć gokoś kto im to wyprodukuje, albo nie.
    > >> > Dla mnie startup to mała firma która wymyśliła nowy sposób
    > >> produkowania czegoś
    > >> > co inni próbowali ale dotychczas nie dali radę.
    > >> Pierwsza kategoria przesłania druga w szumie medialnym.
    > > Prawdę mówiąc, to ja do niedawna nie byłem świadomy o tej pierwszej.
    >
    > Ponieważ wymaga to zastanowienia się. Mało kto jest świadomy czytając 2
    > zdania opisu w gazecie porannej.

    No tak, ale ja od 20 lat robię trochę więcej niż czytam 2 zdania opisu w gazecie
    porannej. Albo pracuję dla startupów, albo ze startupami. Z crowdundingów zdarzyło mi
    się kilka razy coś kupić, też nie narzekałem. Albo mam szczęście niepojęte, albo
    piszesz o zjawisku marginalnym.

    >
    > >> Ponadto Ci drudzy mają probelmy z patentami.
    > > Te patenty to z reguły jedyna ich wartość.
    >
    > Nie w tą stronę. Startup ma 1-2 patenty które w dodatku łatwo mu ukraść
    > i bywa że sa gówno warte. Za to narusza dziesiątki, za którymi stoja trole.

    Jak są gówno warte to ja bym nie lamentował nad psim losem takiego startupu. Jeśli
    narusza inne, to też trudno, niech spadają. Dlaczego korpo miałoby kupować sobie
    kłopoty.

    >
    > >> Przykład Androida pokazuje że można pójść do korpo z pomysłami ale wyjść
    > >> wyśmianym.
    > > Można. Wtedy się idzie do następnego korpo i tak do skutku. To nie wstyd.
    >
    > Nie, nie nie wstyd. To koszty. Koszty które ponosisz dlatego że korpo w
    > ogolności składa się z imbecyli w ściezkach decyzyjnych. Innymi słowy to
    > nie tak że korpo ssaja startyupy jedne po drugim. Czasem tak czasem nie.

    Tak jakby założycielom startupu coś się od życia należało. Nie, nic się nie należy.
    Zarobią tyle ile zdołają wynegocjować, o ile w ogóle znajdą chętnego. To jest jasne
    dla obu stron.

    >
    > >> Tepe pustaki w managmencie powodują że nie sposób przebić się
    > >> do osób potrafiących ocenić projekt inaczej niż po kształcie logo.
    > >> Dolicz więc zaskakujący parametr random() w kryteriach oceny startupu
    > >> przez korpo.
    > > Oni nie rozmawiają z żadnymi tępymi pustakami, tylko z wyspecjalizowanym działem
    > >, różnie się to nazywa, najczęściej 'acquired growth', 'acquisitions' czy coś
    podobnego.
    >
    > Nie. To sa tępe pustaki. Jesli przyjdzie startup związany z ciezkimi
    > zagadnieniami z bilologii i będzie ta prezentację przedstawial typowemu
    > zespołowi z korpo to *NIE* znajdzie tam biologa tylko ogólnie pojety
    > managment składający się z psychopatów którzy ostatnio biologię mieli 30
    > lat temu.
    >
    > I teraz albo prezentacja zostanie dostopsowana do poziomu pustaków albo
    > zostaną odrzuceni. Takich przypadków, w biologii wlasnie, było setki w
    > stanach. Którys z tych startupowców napisał książke o przypadkach jakie
    > mieli z kilkoma korpo.

    Wiem o tym i prawdę mówiąc mnie to uspokaja. Bo to znaczy że wciąż żyjemy w czasach
    kiedy można założyć firmę garażową i stworzyć produkt lepszy niż korporacje. Tak dużo
    lepszy że korporacje nie są w stanie nawet tego zrozumieć. Wciąż jest jeszcze
    przestrzeń do niezależnego rozwoju. Władze korporacji o tym wiedzą, bo jednak nie są
    debilami, pustakami itd, ale nie są aż w takiej desperacji żeby docisnąć śrubę i
    poprawić swoją skuteczność do poziomu takiego że startupu już nikt nie da rady
    skutecznie założyć. Kiedy do tego dojdzie, to już nie pozostanie nic innego jak
    rewolucja.

    >
    > >> Nie. Często kulpuje się startupy i wygasza. A czase okrada ich tworcow.
    > >> Różnie jest. Optymistycznie raczej nie.
    > > Tak też się zdarza, ale rzadko. Zresztą wszystko jest negocjowalne.
    >
    > Nie jest negocjowane bo nikt inny nie chce kupić. Wygaszanie konkurencji
    > i marek jest powszechnie stosowane w wielkich korpo.

    Zmówili się, tak?

    >
    > > Chcesz kasę- masz kasę. Chcesz wiedzieć co my potem zrobimy z twoją
    > > cudną firmą- szczerze nie wiemy. Zobaczymy. Chcesz gwarancji- sorry, tu nie bank.
    >
    > Innymi słowy mamy patologie w tym systemie która prowadzi do wygaszania
    > pomysłow wartościowych w imie świętego spokoju w korpo.

    Wygasić mogą tylko kupując patent od wynalazcy i chowając go do szafy. To nie jest
    zresztą żadne wygaszenie.

    >
    > >> Historia kolesia co chodził z pomysłem na odkurzacz cyklonowy po korpo
    > >> wydaje sie przeczyć tej tezie. Byc może coś się przez ostatnie 30 lat
    > >> zmieniło, ale musisz pamiętać że w korpo sa głównie szczury i psychopaci
    > >> na stanowiskach kierowniczych. Od dziesięcioleci to się nie zmienia,
    > >> asymptota rozwojowa pojawia się zawsze kiedy pojawiają się struktury i
    > >> zachowania korpo. Coś absolutnie odmiennego od entuzjazmu startupów.
    > >
    > > Albo Ty naoglądałeś się starych filmów
    >
    > Słuchalem uwaznie wypowiedzi, tego kolesia od cyklonowych odkurzaczy
    > szczególnie. Jego wkurwienie zostało przekute na firmę wspierającą
    > innowację jak juz osiągnął sukces. Wlasnie z powodu kontaktów z korpo i
    > ich tępymi pustakami od decyzji.

    Owszem, Dyson nie wiedział jak rozmawiać z korporacjami. Nie rozumiał ich języka, nie
    wiedział jak działają, w jaki sposób podejmują decyzje itd.

    >
    > >, albo ja skutecznie omijam te drętwe. Wiem o czym piszesz,
    > > ja na przemian pracuję w małych firmach (startupy się zdarzały) i w korporacjach.
    > > Znam różnice. Nie demonizuję, nie histeryzuję. Wszędzie są zady i walety.
    >
    > No i co z tego że starasz sie balansować skoro świat jest pełen
    > przypadków skrajnych? Uśrenianie patologii to nie jest dobry kierunek
    > rozmowy o czymkolwiek.

    Nie, pomiędzy jakimiś tam marginalnymi skrajnościami mieści się cały normalny świat,
    z jego rozwojem, mechanizmami regulacji i ciągłego poprawiania tego co jest do
    poprawienia.

    >
    > >>> O wiele łatwiej jest kupić nowy i budować rozwój firmy
    > >> O wiele łatwiej jest nic nie robić i wygaszać konkurencje. Zerknij na MS
    > >> na początku wieku.
    > > Taka specyfika, akurat znaleźli się w takim miejscu i czasie,
    > > gdzie taka strategia była korzystna dla firmy. Ale to nie oni wymyślili.
    >
    > Strategia świętego spokoju jest charakterystyczna dla każdego korpo. MS
    > przerobil to na filozofię istnienia, inne korpo traktują to jako święty
    > gral. Im nie trzeba kilku napalonych dzieciaków którzy chcą zmieniać
    > świat. Im trzeba nowy katalog jachtów i comiesięcznego przelewu.

    Świat potrzebował takiego Microsoftu, więc taki Microsoft powstał.

    >
    > >> Wrecz przeciwnie, wielu z właścicieli tych idiotycznych projektów z
    > >> idiegogo ma wszelkie cechy żeby zostać kimś ważnym w korpo. Przede
    > >> wszystkim brak wstydu.
    > > To już szybciej kombinacyjność, hyper-networking, działanie wielopłaszczyznowe.
    >
    > Czyli korpo-bullshit. Żadne z tych cech nie jest niezbedna żeby stworzyc
    > wynalazek.

    Dokładnie. Natomiast wstyd jest kompletnie neutralny: czy go masz, czy go nie masz,
    to jakim będziesz wynalazcą zależy od zupełnie innych wartości.

    >
    > > Wstyd to nie jest istotna wartość w korporacjach.
    >
    > Wręcz przeciwnie. W polityce jak i w korpo jest cechą najważniejszą
    > która pozwala na awans.

    Wytłumacz jaka jest zależność między awansowaniem w strukturze korporacji, a
    posiadaniem wstydu.


  • 179. Data: 2017-04-16 22:44:56
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Marek napisał:

    > No to nie rozumiem. Z smartfonem nie, z laptopem nie - to z czym?
    > Chyba nie siedzisz bezczynnie...

    Gdy pytano bacę, co robi kiedy ma wolny czas, to odpowiedział, że
    tak sobie siedzi i duma. -- A co baco robicie, kiedy nie macie czasu?
    -- To sobie ino siedzę.

    Widzę wkoło, że ludzie są wciąż zajęci, na nic nie mają czasu.
    Tylko siedzą i co najwyżej smyrają palcem po smartfonie. Ja staram
    się wykorzystać jak najlepiej każdą wolną chwilę, jak ten baca.

    Jarek

    --
    posadzili bacę na kamieni kupę,
    obchodzili w koło, całowali w czoło.


  • 180. Data: 2017-04-16 22:46:37
    Temat: Re: Latająca butla
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Konrad Anikiel napisał:

    >> Ówczesne laptopy nie nadawały się do niczego. Potem miałem jakąś Toshibę
    >> podobnej wielkości. Słabsze toto było od mainstreamowych notebooków,
    >> dużo droższe, ale mieściło się w kieszeni, więc znowu dawało pożytek.
    >> Sprzęt ten zniknłął z rynku. Potem pojawiły się notebooki -- te same
    >> właściwości, tyle że cena dużo niższa. Świetna sprawa. Wydawało się,
    >> że tak zostanie. Ale nie, komputer co ma klawiaturę -- po co to komu?
    >> Przyszły tabletey. Może i fajne, ale zakres zastosowań mocno ograniczony.
    >> Coś jak zmartfony. No i teraz znowu...
    >
    > To co ja zamówiłem da radę z dowolnym systemem CAD, FEA, Ansys spokojnie
    > 1.5 miliona tetry na tym pociągnie. Idealne do samolotu w jakimś tam
    > LOT-cie z ciasnymi fotelami w dreamlinerze gdzie zasilanie jest tylko
    > z USB.

    Nie jest moim ideałem rzeźbienie CAD-em podczas długiej podróży samolotem,
    ale cieszę się, że czyjeś potrzeby zostały zaspokojone. Mnie by bardziej
    ucieszyło coś, co *bez zasilania* da radę przez taki długi czas. Może
    niekoniecznie aż tak długi jak Kindle (który jest idealny nawet na podróż
    żaglowcem przez ocean).

    --
    Jarek

strony : 1 ... 10 ... 17 . [ 18 ] . 19 ... 27


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: