Pan Maciej Bebenek (news.onet.pl) napisał:

>> Sztucznie utrzymywane strefy numeracyjene są dzisiaj idiotyzmem nie
>> mniejszym od idiotyzmu numeracji AUS. Jak się oba idiotyzmy skrzyżuje,
>> wychodzi idiotyzm do kwadratu.
>
> Absolutnie nie jestem zwolennikiem strefy numeracyjnej, tym bardziej, że
> kilka lat temu postulowałem jej uśmiercenie :-) Natomiast proszę
> pamiętać, że w tej chwili jest to jedyny podział kraju (mający podstawę
> historyczną :-) zgodny ze zbudowaną infrastrukturą. I dopóki nie uda się
> jej definitywnie uśmiercić, dopóty będzie gdzieś straszyła w tle. A opór
> materii był i jest wielki.

Definitywne uśmiercenie infrastruktury? Mnie już żaden pomysł nie zdziwi.

> Natomiast podział na SN jest o wiele bardziej logiczny, niż stosowany
> przez administrację państwową (w tym przez UKE) podział na miasta, gminy
> czy powiaty. Obśmiałem się jak norka, czytając plany związane z
> DVB-t,gdzie zasięg poszczególnych nadajników określano poprzez powiaty.
> To samo jest z przetargami lokalnymi na częstotliwości, określone w
> granicach powiatów.
> Jak zapewne wszystkim wiadomo, fala radiowa zna podział administracyjny
> kraju i bez zezwolenia granicy powiatu sama nie przekroczy :-P

Nos dla tabakiery czy tabakiera dla nosa? Może i logiczny, ale czy
sensowny? DVB-t to jednak co innego niż GSM. Telefon komórkowy da
się zwykle zlokalizować z dokładnością lepszą niż sektor BTS.
Jeśli jest jakiś sens w numerach AUS, to nie w ogólnopolskich,
nie w przypisanych do strefy numeracyjnej, tylko takich, co łączą
abonenta GSM z najbliższą tabakierą (dostawcą pizzy, taksówką, pomocą
drogową, parafią itp.).

--
Jarek