Pan JaNus napisał:

>> Ale zadziałało tak, że p.Janina skutecznie wytłumaczyła wszystkim
>> telemarketerom, że najlepiej będzie wykreślić z rejestrów
>> *nieistniejący* numer.
>
> A co z połączeniami od znajomych? Czy i oni nie nabrali (mylnego)
> przekonania, że wyzbyłeś się tego numeru?

Otóż nie jest to wszystko takie proste. Mumeru się nie wyzbyłem, ale
w tym sensie, wciąż za niego płacę jakieś sześć stówek rocznie. Płacę,
bo muszę, gdyż robi on za tzw. podkładkę pod internet. Do niczego
innego się nie nadaje, bowiem nie ma tak podstawowych funkcji, jak
prezentacja numeru (przekirowań też nie ma, ale o tym już pisałem).
Prezentację mógłbym sobie (chyba) zamówić, ale to kolejny koszt
kilkudziesięciu złotych. Postąpiłem więc inaczej, obstalowałem sobie
inny numer, który kosztuje mnie złotówkę rocznie. I rozgłosiłem, że
go posiadam. Mam go w tej chwili opłacony na 66 lat z góry, czyli do
roku 2084, a tyle, to ja żyć nie zamierzam, więc kasa przepadnie.
Działa rewelacyjnie. Ze znajomych, to jeden był uparty i dzwonił na
ten stary numer. Więc zawsze wiedziłem, że to on, albo ten od kołder.
Znajomy nie przepadł, dzwoni na komórkę.

A ja na to wszystko patrze i nie mogę wyjść z podziwu, jak operatorzy
zaślepieni swoją pazernością zarżnęli kurę, która jeszcze długo mogła
znosić jajka. Może nie złote, ale zawsze jakieś. Trzeba mieć naprawdę
nierówno pod sufitem, by nie obniżyć ceny abonamentu, a w dodatku
kazać sobie osobno płacić z jakąś prezentację, zamiast dodawać wciąż
nowe darmowe usługi.

Jarek

--
-- Szwejku, Jezus Maria, Himmelherrgott, ja was zastrzelę, bydlę jedno,
ośle, kretynie, gówniarzu jeden! Czy można być takim bałwanem?
-- Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że można.