W dniu 2018-11-07 o 02:10, Eneuel Leszek Ciszewski pisze:
>
> "Adam" prt5n7$c35$1$A...@n...chmurka.net
>
>> Do normalnych drukarek dobrze zrobione sterowniki
>> mieszczą się na jednej dyskietce 1,44. Do HP to
>> jakieś kobyły kilkudziesięcio- czy kilkuset-megabajtowe.
>> A jeśli program instalujący nie zauważy drukarki (bądź
>> skanera), to często nie pozwoli się zainstalować.
>
> Chwila zapomnienia i drukarka Canona jest zainstalowana.
>
> Zainstalowałem kiedyś na jednej partycji W10 z tego, co Canon
> sprzedał wraz z drukarką, ale odpaliłem (po wielu tygodniach)
> laptop z innej partycji, gdzie drukarka nie była zainstalowana
> -- zainstalowała się sama tak, że to instalowanie umknęło mej
> uwadze.
>

I tak działają "normalne" drukarki. Nie zdążysz jeszcze dokładni wpiąć
kabla USB a drukarka już radośnie obwieszcza systemowi, że jest gotowa
do pracy.
Ale dotyczy to typowych drukarek PCL, PS, czy jakieś mutacje HPGL,
względnie stare Proprinter czy ECC/P2.
Nie dotyczy urządzeń drukujących GDI.

> Dopiero wtedy spostrzegłem, że coś jest ,,nie tak'', gdy
> drukarka zaczęła drukowanie bez obwieszczenia, iż drukuje
> tylko czarnym kolorem...
> (...)
> Dwie dolewki czarnego za mną -- ostatnia ukazała mą rozrzutność. ;)
> Kupiłem uchwyt do odsysania nadmiaru atramentu, który okazał
> się zbędny. Wystarczy po prostu dolać ~5 cm sześciennych,
> przetrzeć kartridż z góry i z dołu (tą samą chustką papierową)
> i włożyć kartridż... Cały ,,proces'' napełniania (z myciem
> i suszeniem strzykawki i igły) trwa kilka/parę minut...
>
> Na moje potrzeby -- doskonała drukarka!
>
Nie opłaca się.
Lepiej kupić coś w rodzaju Brothera MFC-T910DW albo z Epsona z systemem
CISS - począwszy od L300. Do wyboru, do koloru ;) od drukarek do kombajnów.

Natomiast jeśli ktoś rzadko drukuje, to atrament nie ma sensu, za dużo
kłopotów. Laserówkę odpalasz po dowolnie długim czasie i działa.

BTW:
Brat niedawno odpalił mojego starego jakiegoś Apple Laser, czy cuś.
Działa. Tyle, że teoretycznie 4 str/min, lecz zanim włączy napęd, to
kilka minut się zastanawia.
A ja o niej zapomniałem już co najmniej ze 20 lat temu.


--
Pozdrawiam.

Adam