eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.rec.foto.cyfrowaCyfrówka dla dzieckaRe: Cyfrówka dla dziecka
  • Data: 2009-11-24 18:07:17
    Temat: Re: Cyfrówka dla dziecka
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    "StaM" 4...@p...goo
    glegroups.com

    : Czakaj, czekaj...to jest inny watek. Pragne Ci oznajmic,
    : ze dziewczyna w ciazy moze byc wiekszym skarbem , niz
    : zarozumiala prawiczka.

    Powiadasz, że praca duszpasterska polega na przygotowaniu
    zarozumiałej prawiczki do życia poprzez zapłodnienie jej?

    Ciekawe podejście. Niestety seks jest zaszyty w instynkcie -- nawet
    zwierzęta potrafią kopulować. Czyżby więc księża zeszli tak nisko,
    czyżby pozostawili sobie jedynie czynności znane nawet zwierzętom? :)

    : Pytanie tylko, czy ty jestes zdolny byc ojcem niby czyjegos dziecka.

    Nie jestem. :) Proponuję Łazewskiemu i innym, aby po prostu zabrali
    się do pracy, zarabiali pieniądze i utrzymywali swoje rodziny z tego,
    co wypracują.

    > Jak już zauważyłem -- moja obecność była korzystna dla uczelni.
    > Problem w tym, że profesura podbijała cenę -- chcieli mnie mieć
    > chyba za darmo, albo jeszcze taniej. :) Nadto powstało kilka ;)
    > uczelni prywatnych i kilka różnych osób chciało mnie mieć dla
    > siebie na wyłączność, choć zauważyłem, że mogę pracować w wielu
    > miejscach naraz lub nawet w jakimś wspólnym dla wielu uczelni. :)


    : Nagle sie wszyscy odwracaja od Ciebie. Podejrzewam ze mogles byc
    : seksualnie wykorzystany przez jakiegos duchownego, czy dziekana.

    Na innych patrzymy przez pryzmat naszych przeżyć? :)
    Ja byłem pracownikiem uczelni, nie zaś kochankiem księży czy dziekanów. :)

    : Dla zatuszowanie, a moze w ramach rekompensaty wynagrodzic Ci chciano
    : wyswataniem.

    Wyswataniem z pięćdziesięciolatką? :) Bo de facto małżeństwo z nastoletnią
    Sylwią Stalenczyk byłoby małżeństwem z jej półwieczną ciocią. :)

    Mnie na uczelni nagradzano pieniędzmi. :)
    Jeden raz Marciszewski nagrodził studentkami, ale nie swatał mnie z nimi. :)
    (i oczywiście to swatanie zaliczam do dobrych uczynków tego człowieka)

    Tak ustalono na początku i tego trzymano się dość długo.
    Pozwalano mi na prace dodatkowe, dawano czas wolny (aż
    doszło do tego, że oficjalnie byłem w pracy dwa razy
    w tygodniu przez trzy godziny każdego ;) z tych dwóch
    dni, ale z tych sześciu godzin nie byłem rozliczany
    zbyt skrupulatnie -- zwłaszcza w czasie wakacji, gdy
    uczelnie pracowały na wolnych obrotach) pozwalano na
    wiele, wyjaśniając i mnie, i innym osobom, że takie
    zachowanie jest zyskowne -- pracowałem dostatecznie
    szybko i dokładnie, więc mogłem liczyć na wolny czas,
    jako że w tym zajętym czasie -- pracowałem na obrotach
    dostatecznie wysokich.

    Aby było jasne -- nie dzieliłem się zarabianymi pieniędzmi z władzami uczelni.
    Nie miałem tam pociotków, pleców tak zwanych, nie było tam kumoterstwa, nie
    zawdzięczałem pracy i pozycji tajnym układom okołoseksualnym czy podobnym.

    Były zgrzyty typu Żukowski czy Siemieniuk?
    Siemieniuk nie była decydentką i nie wiedziałem w chwili dzielenia się
    z nią, że była współwłaścicielką -- jej uczelnia dopiero powstawała. :)
    Nadto tanie IBMy w tamtym czasie były trafną inwestycją i wystawiły jej
    szkole dobrą ocenę w oczach studentów, co było bardzo istotne w chwili startu.

    Żukowski też nie był decydentem, na dodatek swoje robił, więc dlaczego
    miałbym mu nie płacić? :) Płaciłem nie za decyzje, ale za pracę.

    Ani w jednym, ani w drugim przypadku uczelnie nie traciły.
    Tracili moi konkurenci, ale jakoś tak wychodziło, że ze swoją
    konkurencją żyłem w zgodzie.


    : Mnie się wydaje , ze to uczciwy deal.

    Przyznaję Ci rację -- wydaje Ci się. :)
    (ale, o czym pisałem wyżej, każdy patrzy na życie inaczej)

    : Ty naglasniajac sprawe stales sie niewdziecznikiem.

    Niewdzięcznikiem są ci, którzy mi przysięgali :) wierność
    (niemałżeńską oczywiście) pomoc w trudnościach, dobrą
    (czyli na miarę mych możliwości) pracę itd. w zamian
    za moją lojalność, za moją pracę, czy choćby za moją
    gotowość do współpracy. :)

    Do osób tych zaliczam i pracowników uczelni, i duchownych, i ludzi spoza
    uczelni -- dzień dobry prezesowi Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji,
    choć oczywiście nie tylko jego. :)


    Do prof. Dobrzyńskiego: Ja lubię uczelnie. Można było mi dać stosowne papiery
    opisujące moje prawdziwe zadania na uczelni -- i tak bym nie poszedł z nimi
    do banku czy podobnej pracy. :) Mądrym (w Białymstoku ich nie znalazłem
    w tamtych latach) moje dokumenty nie były potrzebne, bo widzieli we mnie
    człowieka i nie potrzebowali papierowych (w kraju powszechnego oszustwa
    dokumenty takie nie zawsze mają wartość) dowodów, a głupców warto omijać. :)

    Jednak wystawienie takich dokumentów było obowiązkiem uczelni. Obowiązkiem,
    którego uczelnia nie dopełniła, widząc skutki braku zatrudnienia -- łamanie
    palców głodem -- na przykład. :) Źle zrośnięty palec wskazujący prawej ręki
    będzie mi przypominał miłosierdzie w kraju Jana Pawła II. :) Gdy Łazewski
    czy inny Rydzyk będzie prosił mnie o pieniądze ,,na biednych'' -- popatrzę
    na rękę i nie dam ani grosza. :)

    Uczelnia miała w zamiarze swym kształcić, przygotowywać do życia...

    Odzijewicz skasował mnie jako studenta, choć w praktyce byłem jednym
    z najlepszych studentów tamtych kat, a może i w dziejach tej uczelni
    w ogóle -- piszę o studentach Fizyki. :) To, co popsuł Odzijewicz,
    można było nadrobić pracą -- tu uczelnia stanęła na wysokości
    zadania, ale niestety nie pozwolono mi na pracę poza uczelnią,
    a na powrót do pracy nie pozwalali biskupi, co uskuteczniali
    poprzez swego dobrego znajomego, ateistę, profesora uniwersytetu,
    Jerzego Kopanię, mego ostatniego bezpośredniego przełożonego,
    człowieka bardzo wpływowego i bardzo silnego -- byłego prodziekana
    wydziału, byłego posła na sejm RP, byłego prorektora i późniejszego
    (obecnego) prorektora WSAP. :)

    -=-

    Wracając to propozycji -- zajmij się tymi skarbami osobiście
    i nie bież ode mnie pieniędzy na owe skarby. Sam zarób, osobiście. :)
    Ja wolę dziewice. :) Na co mi skarby? :) Zawsze byłem skromny, pragnąłem
    żyć skromnie, nie rozmyślałem ani o zaszczytach (na przykład o oferowanej
    mi funkcji doradcy ds. komputeryzacji Uniwersytetu Warszawskiego filii
    w Białymstoku -- im niższa funkcja, tym więcej wolności i mniej możliwości
    dokonywania nacisku czy wpływania na prywatne życie), ani o skarbach. ;)

    Od brzemiennego ,,skarbu'' -- wolę dziewicę. :)
    Jak już pisałem -- pokryję ją osobiście. ;)


    Nie mam już swego świata, zwanego Arkedocją?
    Mam inny -- Pueruanię. :) Prawdziwszy, choć mniej agresywny.

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: