eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.programmingBlad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 221

  • 171. Data: 2012-03-23 15:18:15
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Mar 23, 1:22 pm, Paweł Kierski <n...@p...net> wrote:
    > W dniu 2012-03-23 13:23, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    > > On Mar 23, 8:23 am, Paweł Kierski<n...@p...net>  wrote:
    > >> W dniu 2012-03-22 02:12, A.L. pisze:
    >
    > >> Zawsze myślałem, że producenci gówna jednak czasem bankrutują...
    >
    > > Producenci dobrych jakościowo produktów również czasami bankrutują.
    >
    > Tylko współczynniki przed "czasem" inne 8-)

    Potrafisz podać te współczynniki?


  • 172. Data: 2012-03-23 15:20:19
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    W dniu 2012-03-23 15:16, Andrzej Jarzabek pisze:
    >>> Na przykład - zakładając, że badania by wykazały sensownośc takiego
    >>> czegoś - tworzyło by sie odpowiednie kategorie dla produktów, gdzie
    >>> np. ludzkie życie i zdrowie może być narażone przez błędy w
    >>> oprogramowaniu. I jeśli, powiedzmy, producent samochodów chciałby
    >>> wstawić komputer między pedały lub kierownicę a mechanikę sterującą
    >>> pojazdem, to to oprogramowanie należałoby do tej kategorii. Wiązałoby
    >>> się to, przykładowo, z tym, że połowa programistów musi mieć
    >>> uprawnienia, że kod napisany przez praktykantów musiałby przejść przez
    >>> co najmniej jedną parę oczu programisty z uprawnieniami.
    >>
    >> A co ci to da, jeśli program będzie dobrze napisany, elektronika będzie
    >> dobrze zaprojektowana, ale okaże się, że wszystko jest w niewłaściwej
    >> obudowie i zadziała przez to źle, bo wystąpi np jakieś pole magnetyczne
    >> zakłócające poprawne działanie sprzętu.
    >
    > I wiadomo, że prawdopodobieństwo tego wynosi 100%?

    Prawdopodobieństwo czego?


    >
    >> Jak widzisz sens certyfikowania jest tylko całości urządzenia, a nie
    >> tego jak było ono tworzone i oprogramowane.
    >
    > Widzę tylko, że masz problemy z elementarną logiką.

    tzn?


    >> Nie wspomnę już o takich przypadkach jak podwykonawca zmieni głupi
    >> rezystor na podobny, ale ten podobny akurat w tym wypadku sprawi, ze
    >> całość nie będzie działać. Tak więc widzisz, oprogramowanie jest tu na
    >> szarym końcu tego co może zawieźć. Więc 10 krotnie certyfikowany
    >> programista nic nie zdziała. Bo problem zazwyczaj leży gdzie indziej.
    >
    > Skoro tak twierdzisz, to zapewne potrafisz podeprzeć to wiarygodnym
    > badaniem?

    Co mam potwierdzać badaniem?

    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 173. Data: 2012-03-23 15:24:20
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Mar 23, 1:16 pm, Wojciech Jaczewski <w...@o...pl> wrote:
    > Andrzej Jarzabek wrote:
    > > Analogicznie jak powiedzmy z tymi mostami: wymaga się, żeby projekt
    > > mostu był tworzony przez certyfikowanego inżyniera lądowego nie po to,
    > > żeby pocieszyć ludzi, którzy są na moście, który się akurat zawali (bo
    > > rzecz jasna marna to dla nich pociecha), tylko po to, żeby mosty się
    > > rzadziej zawalały.
    >
    > I wg mnie, mosty zawalałyby się częściej, gdyby temu certyfikowanemu
    > inżynierowi groziła tylko utrata certyfikatu a nie kara więzienia.
    > Gdyby karą była tylko utrata certyfikatu (prawa wykonywania zawodu), to
    > jakiś nie mający moralnych zachamowań inżynier będący tuż przed emeryturą
    > podpisałby się pod wszystkim co sie mu tylko pod rękę nawinie (i za co
    > dostanie pieniądze, za minutę pracy - wykonanie podpisu pod cudzym dziełem).

    No więc skoro twierdzisz, że powinna być kara więzienia, to ja się nie
    będę sprzeczał - być może potrzebna jest również kara więzienia.

    Ale wydaje mi się, że istnieje też kategoria uchybień, za które grozi
    utrata certyfikacji, ale więzienie jeszcze nie?

    > I jeśli jest tuż przed emeryturą (i nie jest zainteresowany kontynuowaniem
    > pracy), to się zaraz okaże, że on był jedynym autorem problematycznych
    > fragmentów - on straci certyfikat, a reszta może funkcjonować nadal tak jak
    > dotychczas.

    Powiem szczerze, że nie uważam, żeby to był w praktyce jakiś wielki
    problem. Zwłaszcza, że mówimy o czasach, kiedy na emeryturę będie się
    przechodzić koło 90-ki. :)


  • 174. Data: 2012-03-23 15:25:03
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Paweł Kierski <n...@p...net>

    W dniu 2012-03-23 15:18, Andrzej Jarzabek pisze:
    > On Mar 23, 1:22 pm, Paweł Kierski<n...@p...net> wrote:
    >> W dniu 2012-03-23 13:23, Andrzej Jarzabek pisze:
    >>
    >>> On Mar 23, 8:23 am, Paweł Kierski<n...@p...net> wrote:
    >>>> W dniu 2012-03-22 02:12, A.L. pisze:
    >>
    >>>> Zawsze myślałem, że producenci gówna jednak czasem bankrutują...
    >>
    >>> Producenci dobrych jakościowo produktów również czasami bankrutują.
    >>
    >> Tylko współczynniki przed "czasem" inne 8-)
    >
    > Potrafisz podać te współczynniki?

    Zakładając zbliżone ceny, większe szanse na bankructwo ma ten, który
    produkuje buble. To chyba wystarczy?

    --
    Paweł Kierski
    n...@p...net


  • 175. Data: 2012-03-23 15:36:56
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Andrzej Jarzabek <a...@g...com>

    On Mar 23, 2:20 pm, Tomasz Kaczanowski
    <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl> wrote:
    > W dniu 2012-03-23 15:16, Andrzej Jarzabek pisze:
    >
    > >> A co ci to da, jeśli program będzie dobrze napisany, elektronika będzie
    > >> dobrze zaprojektowana, ale okaże się, że wszystko jest w niewłaściwej
    > >> obudowie i zadziała przez to źle, bo wystąpi np jakieś pole magnetyczne
    > >> zakłócające poprawne działanie sprzętu.
    >
    > > I wiadomo, że prawdopodobieństwo tego wynosi 100%?
    >
    > Prawdopodobieństwo czego?

    Tego, że "wszystko jest w niewłaściwej obudowie i zadziała przez to
    źle".

    Czy może twierdzisz, że są takie obudowy, przy których właśnie
    programy z UB, data races, deadlockami, nieobsłużonymi wyjątkami,
    wyciekami zasobów, napisane w nieczytelny sposób i źle zaprojektowane
    - będą chodzić najlepiej?

    > >> Jak widzisz sens certyfikowania jest tylko całości urządzenia, a nie
    > >> tego jak było ono tworzone i oprogramowane.
    >
    > > Widzę tylko, że masz problemy z elementarną logiką.
    >
    > tzn?

    Nie ma wynikania między tym, co napisałeś wcześniej, a tym, co jest po
    "jak widzisz".

    > >> całość nie będzie działać. Tak więc widzisz, oprogramowanie jest tu na
    > >> szarym końcu tego co może zawieźć. Więc 10 krotnie certyfikowany
    > >> programista nic nie zdziała. Bo problem zazwyczaj leży gdzie indziej.
    >
    > > Skoro tak twierdzisz, to zapewne potrafisz podeprzeć to wiarygodnym
    > > badaniem?
    >
    > Co mam potwierdzać badaniem?

    Że "oprogramowanie jest na szarymkońcu" i "problem zazwyczaj leży
    gdzie indziej".


  • 176. Data: 2012-03-23 15:49:59
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    W dniu 2012-03-23 15:36, Andrzej Jarzabek pisze:
    > On Mar 23, 2:20 pm, Tomasz Kaczanowski
    > <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl> wrote:
    >> W dniu 2012-03-23 15:16, Andrzej Jarzabek pisze:
    >>
    >>>> A co ci to da, jeśli program będzie dobrze napisany, elektronika będzie
    >>>> dobrze zaprojektowana, ale okaże się, że wszystko jest w niewłaściwej
    >>>> obudowie i zadziała przez to źle, bo wystąpi np jakieś pole magnetyczne
    >>>> zakłócające poprawne działanie sprzętu.
    >>
    >>> I wiadomo, że prawdopodobieństwo tego wynosi 100%?
    >>
    >> Prawdopodobieństwo czego?
    >
    > Tego, że "wszystko jest w niewłaściwej obudowie i zadziała przez to
    > źle".

    znowu nisko latające kwantyfikatory.... Podałem przykład, co moze byc
    źle, ba jeden z przykładów z życia. Pokazałem Ci, że na to by urzadzenie
    istotne dla bezpieczeństwa działało dobrze istotna jest praca innych niż
    programista osób. Dlatego musiałbys certyfikować nie tylko programistów,
    ale i projektantów elektroniki, projektantów elektryków i pewnie jeszcze
    kilku innych. Zamiast tego certyfikuje się urządzenie - bo jest pewniej
    i duzo taniej.

    > Czy może twierdzisz, że są takie obudowy, przy których właśnie
    > programy z UB, data races, deadlockami, nieobsłużonymi wyjątkami,
    > wyciekami zasobów, napisane w nieczytelny sposób i źle zaprojektowane
    > - będą chodzić najlepiej?

    Co to ma do rzeczy. Czy osoba z certyfikatem, czy bez tak samo może nie
    obsłużyć wszystkich wyjątków, choćby z czystego lenistwa, albo błędów w
    projekcie.


    >>>> Jak widzisz sens certyfikowania jest tylko całości urządzenia, a nie
    >>>> tego jak było ono tworzone i oprogramowane.
    >>
    >>> Widzę tylko, że masz problemy z elementarną logiką.
    >>
    >> tzn?
    >
    > Nie ma wynikania między tym, co napisałeś wcześniej, a tym, co jest po
    > "jak widzisz".


    Cóż widocznie powinienem napisać "czego nie potrafisz zauważyć".

    >>>> całość nie będzie działać. Tak więc widzisz, oprogramowanie jest tu na
    >>>> szarym końcu tego co może zawieźć. Więc 10 krotnie certyfikowany
    >>>> programista nic nie zdziała. Bo problem zazwyczaj leży gdzie indziej.
    >>
    >>> Skoro tak twierdzisz, to zapewne potrafisz podeprzeć to wiarygodnym
    >>> badaniem?
    >>
    >> Co mam potwierdzać badaniem?
    >
    > Że "oprogramowanie jest na szarymkońcu" i "problem zazwyczaj leży
    > gdzie indziej".

    Tylko po co mam Ci to wykazywać badaniami. Może zatrudnij się w
    przemyśle, popracuj przy rzeczywistych projektach, a sam zobaczysz,
    gdzie pojawia się najwięcej problemów.

    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 177. Data: 2012-03-23 17:32:07
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: zażółcony <r...@c...pl>

    W dniu 2012-03-23 14:31, Andrzej Jarzabek pisze:
    > Oczywiście zaraz po wprowadzeniu systemu byłby jakiś okres karencji,
    > gdzie dopuszczałoby się do egzaminu np. każdego, kto ma dyplom i ileś
    > tam lat przepracowanych na stanowisku programistycznym.

    Moim zdaniem dużo ważniejsze, niż certyfikacja samego programisty byłaby
    tu ew. certyfikacja projektanta systemu testów i potem
    ludzi testy te utrzymujących i rozwijających. Bez odpowiedniej
    jakości testów w końcu i tak _na pewno_ pojawią się błędy.


  • 178. Data: 2012-03-23 17:37:24
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: zażółcony <r...@c...pl>

    W dniu 2012-03-23 14:16, Wojciech Jaczewski pisze:

    > I wg mnie, mosty zawalałyby się częściej, gdyby temu certyfikowanemu
    > inżynierowi groziła tylko utrata certyfikatu a nie kara więzienia.
    > Gdyby karą była tylko utrata certyfikatu (prawa wykonywania zawodu), to
    > jakiś nie mający moralnych zachamowań inżynier będący tuż przed emeryturą
    > podpisałby się pod wszystkim co sie mu tylko pod rękę nawinie (i za co
    > dostanie pieniądze, za minutę pracy - wykonanie podpisu pod cudzym dziełem).

    Tak na marginesie: moja spółdzielnia mieszkaniowa od nastu lat użera
    się z właścicielem innej nieruchomości na wspólnej działce, ponieważ
    m.in. kiedyś notariusz/geodeta(?) celowo w papierach grubo zawyżył
    metraż tej drugiej nieruchomości (czyli są fałszywe zapisy w księdze
    wieczystej), co automatycznie jej właścicielowi dawało większe
    udziały w ziemi (działce) na której stoją wszystkie budynki.
    Facet, który dokonał fałszerstwa i je podpisał już od kilku lat
    nie żyje.


  • 179. Data: 2012-03-23 17:43:53
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: zażółcony <r...@c...pl>

    W dniu 2012-03-23 14:26, Paweł Kierski pisze:

    > Przepraszam za skojarzenie lekko OT, ale skoro piątek...
    >
    > Dowcip z czasów PRL:
    >
    > - Rebe, czy ty mnie możesz przechować dwa tysiące złotych?
    > - Rozenkratz, po co ja mam ci przechować twoje pieniądze? Ty idź do
    > bank, bank ci je przechowa.
    > - Ale ja nie mam zaufania... A jak ten bank zbankrutuje?
    > - Jak może taki bank zbankrutować? To jest bank państwowy! On ma
    > gwarancje całego państwa, i to całe państwo ci gwarantuje, że te twoje
    > dwa tysiące nie przepadną.
    > - A jak to państwo zbankrutuje?
    > - Jak może państwo zbankrutować? To nie jest jedno państwo, to jest
    > cały obóz zaprzyjaźnionych państw i ten cały obóz, te wszystkie państwa
    > ci gwarantują, że te twoje dwa tysiące złotych nie przepadnie!
    > - A jak ten cały obóz zbankrutuje?!
    > - A jak ten cały obóz zbankrutuje... to Tobie będzie żal te głupie dwa
    > tysiące złotych???!

    He, he, na tej samej zasadzie argumentują agenci ubezpieczeniowi
    sprzedający produkty emerytalne (a bardziej: rentierskie) ukryte pod
    postacią polis ubezpieczeniowych na życie. "cały system ubezpieczeń
    musi paść, żebyś nie dostał tej emerytury".
    Ostrożnie kupuję ten argument. No bo mam inne wyjście ? :)


  • 180. Data: 2012-03-23 18:09:58
    Temat: Re: Certyfikacja, było: Blad w oprogramowaniu Toyoty przyczyna wypadkow
    Od: Edek Pienkowski <e...@g...com>

    Dnia Fri, 23 Mar 2012 17:32:07 +0100, zażółcony napisal:

    > W dniu 2012-03-23 14:31, Andrzej Jarzabek pisze:
    >> Oczywiście zaraz po wprowadzeniu systemu byłby jakiś okres karencji,
    >> gdzie dopuszczałoby się do egzaminu np. każdego, kto ma dyplom i ileś
    >> tam lat przepracowanych na stanowisku programistycznym.
    >
    > Moim zdaniem dużo ważniejsze, niż certyfikacja samego programisty byłaby
    > tu ew. certyfikacja projektanta systemu testów i potem
    > ludzi testy te utrzymujących i rozwijających. Bez odpowiedniej
    > jakości testów w końcu i tak _na pewno_ pojawią się błędy.

    Oj tam oj tam, wystarczy ostrożnie pisać kod i będzie gites. A
    certyfikat zoobowiązuje, nikt nie będzie robił błędów mając
    certyfikat. Po co komu jakiś wydumany system pracy w tym testy.

    A tak poważnie, to przejrzałem zachodnie systemy certyfikacji,
    jak najbardziej istnieją. Nie znam praktyki, ale to ogólnie wygląda
    tak, że w Stanach certyfikat obowiązuje w konkretnym stanie i
    bez certyfikatu nie można używać tytułu Engineer, poza wyjątkami
    w rodzaju Systems Engineer, Network Engineer, Test Engineer,
    Sales Engineer (polecam pl.praca.oferrowana sprzed kilku dni)
    - w ten deseń, plus wyjątkiem są produkty oferowane w kilku
    stanach. Do tego firma może oferować niektóre produkty,
    jeżeli ma chociaż jednego (!) inżyniera.

    W UK CEng jest chyba bardziej tytularny. Jakoś nikt ze znajomych
    z Londynu na ten temat nic nie wspominał.

    I tak pierwszy stopień odpowiada tytułowi naukowemu, pełny
    ma się kilka lat później na podstawie dyplomu, praktyki,
    egzaminu z etyki zawodowej i czasami z wiedzy w danej specjalizacji.
    Ten pierwszy to jak polski mgr inz, nie będę rozwijał się na temat
    legendarnych umiejętności wielu absolwentów, ograniczających
    się czasami do silnych tendencji w kierunku przetrwania.

    Edek

strony : 1 ... 10 ... 17 . [ 18 ] . 19 ... 23


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: