-
11. Data: 2017-10-28 00:19:06
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: JaNus <bez@adresu>
W dniu 2017-10-27 o 23:43, J.F. pisze:
> Dnia Fri, 27 Oct 2017 23:05:12 +0200, HF5BS napisał(a):
>> Czy ja kojarzę, że to było coś koło hiperinflacji, co zyle leciały
>> OIDP 30% miesięcznie?
> Hiperinflacja to byla w 1989. Potem Balcerek jakos to ogarnal i
> zatrzymal.
>
Nie zatrzymał tego tak od razu: wpierw odczekał, aż ona wytopi ze
skarpet, i wkładów bankowych spooory "nawis inflacyjny" (tak to jest
określane przez banksterów, tych samych, którzy promują pie***ny
interwencjonizm państwowy). Przekładając to na efekt zrozumiały dla
laika: inflacja obrabowała ludzi z oszczędności gromadzonych latami na
czarną godzinę (albo np na mieszkanie, czy choćby tego, już
przysłowiowego - fiata małego).
Co do określenia "nawis inflacyjny" to jest to typowa nowomowa, która
(nie każdy to wie) zmierza do tego, by zakłamując mowę - zakłamać
*rzeczywistość*. Co takiego zakłamuje używanie oszukańczego terminu
"nawis i~"? Ano to, że takie określenie sugeruje jednoznacznie, że to
sami posiadacze oszczędności w jakiś tajemniczy sposób przyczynili się
do inflacji, gdy tymczasem jedynym liczącym się jej źródłem jest
powstanie nierównowagi pomiędzy dwiema masami: towarową, i pieniężną.
Skąd ta nierównowaga (ujemna)? Tylko i wyłącznie stąd, że produkuje ją
rząd! Precyzyjniej: na zamówienie min.fin'a robi to bank emisyjny,
drukując wciąż więcej i więcej. Za ów enigmatyczny nawis - szary
Kowalski może ponosić odpowiedzialność w dwóch możliwych przypadkach:
gdy niezasłużenie zarabia więcej, niż wytwarzana przez niego "masa
towarowa", albo...
Albo ma w piwnicy małą drukarenkę, i puszcza w obieg efekty jej
działania. Tertium non datur!
--
Nie interesujesz się polityką? To lekkomyślne chowanie głowy w piasek!
Wszak polityka interesuje się tobą i tak, a rządzący też się interesują,
głównie zawartością twojego portfela. Dlatego zachowaj czujność!
-
12. Data: 2017-10-28 12:29:10
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: "HF5BS" <h...@...pl>
Użytkownik "BaSk" <piszcie.sobie.n@berdyczow> napisał w wiadomości
news:59f3ad44$0$650$65785112@news.neostrada.pl...
>W dniu 2017-10-27 o 23:05, HF5BS pisze:
>> Mocne piwo ze sklepu (po sikach często mnie głowa boli), dodziabać
>> spirytu tak do 20% nawet i luu, wypić, nigdy na mnie taka mieszanka
>> źle nie zadziałała :)
>>
> Łał, toż to siekierezada! Mniej oszołomi uderzenie kafarem w potylicę:
> piwo ma mnóstwo fuzla / fuzli, i to ich obecność określa siłę rażenia
> tego napoju. A gdy go jeszcze podwatujesz do 20%, to zadziała mocniej,
> niż tęga gorzała.
Stąd nie piję do urżnięcia, lecz dla podbicia smaku. I też nie każde.
Ewentualnie takie piwa, jak Amsterdam (bodajże) Navigator, 10%, oraz
Maximator, 11.6% (alkoholu, nie ekstraktu). Pijam jeszcze Van Pur 8.5
bodajże, ale ono czasem działa kacująco, być może odwadnia i to od
odwodnienia łeb napier^Hprza. Wódki najchętniej koszerne, bo nie mieszane,
nie kacują. Lubię w ogóle piwa mocne, mniej łeb nawala, byle z ilością nie
przegiąć. Staram się nie schodzić poniżej 6-7 % per piwero. "Najmniejsze",
to Warka Strong, przed zwykłą już się wzbraniam, 6.2, chętnie "watuję"
pięćdziesiatką, albo i całym szczeniakiem 100 ml. I więcej nie, aby nie
ścięło. Chociaż raz... Coś wyszło, ze byłem krewny strażakom w pracy
koszerną gorzałę (powodu domyślam się i wcale mi to nie przeszkadzało, nie
jestem rasistą). Zwykła, 40%, choć z certyfikatem rabina. No, ładunek
dotarł, nie wypada nie skorzystać, zwłąszcza, że częstuja. Po dziecinnym,
albo 50 gie, jeden. Za zdrowie... JEB... kurde, jakby 200% miało. Nie
pamiętam, jak wróciłem na swoją centralę :)
Pamiętam kiedyś, jak włócząc się po Boernerowie, nabyłem w jednym z
tamtejszych sklepów litrowe, duńskie OIDP, piwo w puszce, o stężeniu 10%.
Wytrąbiłem chodząc po okolicy, nawet nie było źle, pętla autobusowa, autobus
prosto pod dom na Pradze, ale nawet mnie nie ścięło, odbija mi czasem na
takie nietypowe wiązki, ale wiem, jakiej granicy nie przekraczać :)
>
> A co do "podwatowania" browaru, to polecam, i to gorąco, do zwykłego,
> jasnego fulla dodać proporcjonalnie 1/5 do 1/3 advocata. Z braku
> oryginalnego może być jakiś zastępnik, np "krem cytrynowy" (też na
> żółtkach jaj). Dodawać trzeba powoli, mieszając.
A się spróbuje kiedyś :)
>
> --
> Powiedzenie oddające ducha Ameryki:
>
> "Cokolwiek robisz
> - rób to dobrze!"
Cenna uwaga - też tak uważam. Nie lubię się za coś brać, jeśli jest duże
ryzyko, że może się nie udać, lub coś spier^Hprzę przy działaniu. Zrobić
dobrze, albo wcale.
--
Psy kochają przyjaciół i gryzą wrogów,
w odróżnieniu od ludzi, którzy niezdolni są do czystej miłości
i zawsze muszą mieszać miłość z nienawiścią.
(C) Zygmunt Freud.
-
13. Data: 2017-10-28 14:07:27
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
JaNus <bez@adresu> writes:
> Nie zatrzymał tego tak od razu: wpierw odczekał, aż ona wytopi ze
> skarpet, i wkładów bankowych spooory "nawis inflacyjny" (tak to jest
> określane przez banksterów, tych samych, którzy promują pie***ny
> interwencjonizm państwowy). Przekładając to na efekt zrozumiały dla
> laika: inflacja obrabowała ludzi z oszczędności gromadzonych latami na
> czarną godzinę (albo np na mieszkanie, czy choćby tego, już
> przysłowiowego - fiata małego).
Kompletne bajki, ludzie nie mieli żadnych oszczędności złotówkowych
gromadzonych latami, bo już znacznie wcześniej inflacja (by) je zjadła.
Oszczędności były trzymane w dolarach lub DM przynajmniej od lat 70.
Balcerowicz został ministrem we wrześniu 1989 r., wtedy inflacja zjadała
wypłacane z opóźnieniem "wyrównania" (i w mniejszym stopniu aktualne
wynagrodzenia), ale nie żadne oszczędności, których od lat nikt
w złotówkach nie trzymał.
Ceny samochodów i nieruchomości od dłuższego czasu denominowane były
w USD (lub ew. markach, a w ogłoszeniach te pierwsze często nazywano
"bonami", co miało sugerować ich niby związek z "bonami towarowymi
PEKAO"). Nie praktykowano sprzedaży nieruchomości ani samochodów za
złotówki (za wyjątkiem sprzedaży "talonowej", ale wtedy rzeczywistą
zapłatą był "talon", a nie nierynkowa "cena" w złotówkach).
Akurat za Balcerowicza inflacja mogłaby mniej/nie zjadać oszczędności
w PLZ, ponieważ oprocentowanie lokat zostało zbliżone do poziomu
inflacji. Wcześniej, przy dwucyfrowej inflacji, lokaty miały
oprocentowanie do chyba 7% (najlepsze lokaty dla "ludu").
--
Krzysztof Hałasa
-
14. Data: 2017-10-28 14:53:46
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: JaNus <bez@adresu>
W dniu 2017-10-28 o 14:07, Krzysztof Halasa pisze:
> Kompletne bajki, ludzie nie mieli żadnych oszczędności złotówkowych
>
No to miałem widocznie pecha, ale nie wierzę, że *tylko* ja.
> Ceny samochodów i nieruchomości od dłuższego czasu denominowane były
> w USD (lub ew. markach,
>
Mylisz się, nie była to praktyka absolutnie powszechna. Niektórzy, co
pamiętali jeszcze powojenną wymianę złotego - tak pewnie czynili, ale
nie wszyscy wiedzieli do czego jest zdolny rząd, gdy ma tak wielkie
manko w kasie.
> Nie praktykowano sprzedaży nieruchomości ani samochodów za złotówki
>
Ano sprzedaliśmy. Mieszkanie. Za złotówki: bo miały być szybko wydane na
remont tego, cośmy w międzyczasie nabyli, częściowo za całkiem inne środki.
> Akurat za Balcerowicza inflacja mogłaby mniej/nie zjadać
> oszczędności w PLZ, ponieważ oprocentowanie lokat zostało zbliżone do
> poziomu inflacji.
>
Ale wcale nie tak "już-zaraz". Wiem dobrze, balcerowiczowa,
pseudo-rynkowa kuracja gospodarki - połknęła nam gdzieś tak 2/3 wartości
sprzedanego mieszkania, a była to ta suma, która zadecydowała o tym, iż
nie uruchomiliśmy produkcji w naszym warsztacie. W efekcie cały, nieźle
przedtem prosperujący interes - diabli wzięli.
Poza tym wystrzeliłem w kontrowanym przez Ciebie poście kilka jeszcze
zarzutów, nade wszystko ten, że inflację generuje tylko i wyłącznie
emitent pieniądza. Jakoś to wszystko zbyłeś milczeniem, czemu?
-
15. Data: 2017-10-28 15:04:06
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 28 Oct 2017 14:07:27 +0200, Krzysztof Halasa napisał(a):
> JaNus <bez@adresu> writes:
>> Nie zatrzymał tego tak od razu: wpierw odczekał, aż ona wytopi ze
>> skarpet, i wkładów bankowych spooory "nawis inflacyjny" (tak to jest
>> określane przez banksterów, tych samych, którzy promują pie***ny
>> interwencjonizm państwowy). Przekładając to na efekt zrozumiały dla
>> laika: inflacja obrabowała ludzi z oszczędności gromadzonych latami na
>> czarną godzinę (albo np na mieszkanie, czy choćby tego, już
>> przysłowiowego - fiata małego).
>
> Kompletne bajki, ludzie nie mieli żadnych oszczędności złotówkowych
> gromadzonych latami, bo już znacznie wcześniej inflacja (by) je zjadła.
> Oszczędności były trzymane w dolarach lub DM przynajmniej od lat 70.
To skad ten "nawis inflacyjny" skad te puste polki ?
Poza tym ... wymiana zlotowki na dolary nie likwiduje tych zlotowek,
one tylko zmieniaja wlasciciela.
Choc oczywiscie masz racje, ze nie tak latami.
srednia pensja:
1980 6 tys zl
1985 20
1987 29
1988 53
No i ewentualne oszczednosci uskladane latami zamienily sie w
makulature...
1989 206
1990 1029
1991 1770
1992 2935
1993 3995
1994 5328
przy czym te ostatnie lata to juz i realna wartosc tych plac
wzrastala.
> Balcerowicz został ministrem we wrześniu 1989 r., wtedy inflacja zjadała
> wypłacane z opóźnieniem "wyrównania" (i w mniejszym stopniu aktualne
> wynagrodzenia), ale nie żadne oszczędności, których od lat nikt
> w złotówkach nie trzymał.
> Ceny samochodów i nieruchomości od dłuższego czasu denominowane były
> w USD (lub ew. markach, a w ogłoszeniach te pierwsze często nazywano
> "bonami", co miało sugerować ich niby związek z "bonami towarowymi
> PEKAO").
Samochody byly caly czas dostepne ... w Pewexie, za waluty lub bony.
> Nie praktykowano sprzedaży nieruchomości ani samochodów za
> złotówki (za wyjątkiem sprzedaży "talonowej", ale wtedy rzeczywistą
> zapłatą był "talon", a nie nierynkowa "cena" w złotówkach).
do 1990. Bo potem zlotowka juz byla wymienialna.
Tyle ze grubsza kwota zl to juz malo kto dysponowal - stare
oszczednosci inflacja trafila, moze ci co w totka wygrali :-)
> Akurat za Balcerowicza inflacja mogłaby mniej/nie zjadać oszczędności
> w PLZ, ponieważ oprocentowanie lokat zostało zbliżone do poziomu
> inflacji. Wcześniej, przy dwucyfrowej inflacji, lokaty miały
> oprocentowanie do chyba 7% (najlepsze lokaty dla "ludu").
Jak widac do 1987 to sie w miare trzymalo - roczna inflacja ok 20%.
J.
-
16. Data: 2017-10-28 23:33:34
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Krzysztof Halasa napisał:
> Ceny samochodów i nieruchomości od dłuższego czasu denominowane były
> w USD (lub ew. markach, a w ogłoszeniach te pierwsze często nazywano
> "bonami", co miało sugerować ich niby związek z "bonami towarowymi
> PEKAO"). Nie praktykowano sprzedaży nieruchomości ani samochodów za
> złotówki (za wyjątkiem sprzedaży "talonowej", ale wtedy rzeczywistą
> zapłatą był "talon", a nie nierynkowa "cena" w złotówkach).
A ja właśnie tak kupiłem swój dom, w którym mieszkam do dzisiaj.
W czasach, kiedy tego "najbardziej się nie robiło". Ale sprzedający
się uparł, że chce złotówki (cenę jednak mieliśmy ustaloną w USD). Bank
za to, że zamiast dolarów wypłacał z konta bony, które od razu zamieniał
na złotówki (po takim kursie, jak pod peweksem), dawał ekstra bodaj 20%.
No to wziąłem i wręczyłem poprzedniemu właścicielowi. Z tego co wiem,
to zanim zdecydował się co z tymi papierkami zrobić, straciły one
większość swej wartości.
--
Jarek
-
17. Data: 2017-10-29 14:19:05
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
JaNus <bez@adresu> writes:
>> Kompletne bajki, ludzie nie mieli żadnych oszczędności złotówkowych
>>
> No to miałem widocznie pecha, ale nie wierzę, że *tylko* ja.
Pewnie nie tylko, nie wątpię że w ogóle były takie osoby. Ale
_generalnie_ wszyscy unikali złotówek jak ognia, do tego stopnia, że
jeśli mieli sprzedać coś większego za fizyczne złotówki, to wcześniej
ustalali ile to jest dolarów, i natychmiast uzyskane "bilety NBP"
wymieniali.
>> Ceny samochodów i nieruchomości od dłuższego czasu denominowane były
>> w USD (lub ew. markach,
>>
> Mylisz się, nie była to praktyka absolutnie powszechna.
Moje doświadczenie podpowiada mi, że jednak była to praktyka powszechna.
Co nie znaczy, że nie było wyjątków - "powszechnie" nie znaczy "zawsze".
> Niektórzy, co
> pamiętali jeszcze powojenną wymianę złotego - tak pewnie czynili, ale
> nie wszyscy wiedzieli do czego jest zdolny rząd, gdy ma tak wielkie
> manko w kasie.
Ja nie mogłem pamiętać żadnej wymiany złotego, ale trzeba byłoby
ślepego, by nie zauważyć, że PLZ to nie była waluta do oszczędzania.
I było tak od lat. Rząd nie musiał w tym celu robić niczego nowego.
>> Nie praktykowano sprzedaży nieruchomości ani samochodów za złotówki
>>
> Ano sprzedaliśmy. Mieszkanie. Za złotówki: bo miały być szybko wydane na
> remont tego, cośmy w międzyczasie nabyli, częściowo za całkiem inne
> środki.
To jednak nie jest oszczędzanie. Mogło się zdarzyć, że ktoś potrzebował
złotówek na bieżące potrzeby, np. wystał meble albo inną pralkę
automatyczną i chciał to kupić za pieniądze ze sprzedaży mieszkania :-)
Generalnie, wszyscy starali się nie sprzedawać niczego, jedynie twarda
waluta mogła to zmienić - ale oczywiście nie twierdzę, że tak było
w każdym przypadku.
>> Akurat za Balcerowicza inflacja mogłaby mniej/nie zjadać
>> oszczędności w PLZ, ponieważ oprocentowanie lokat zostało zbliżone do
>> poziomu inflacji.
>>
> Ale wcale nie tak "już-zaraz". Wiem dobrze, balcerowiczowa,
> pseudo-rynkowa kuracja gospodarki - połknęła nam gdzieś tak 2/3 wartości
> sprzedanego mieszkania,
Ludzie typowo zarzucają Balcerowiczowi to, że mniej zarabiali, ale
raczej nie spowodowanie inflacji. Moim zdaniem, on ową inflację opanował
(nie bez kosztów).
Faktem jest, że megainflacja zaczęła się w okolicach 1980 r.,
a bezpośrednią przyczyną hiperinflacji było uwolnienie cen przez rząd
Rakowskiego w 1989 r. (choć może lepiej stwierdzić, że prawdziwą
przyczyną był niedorozwój gospodarczy po latach komuny, uzależnienia od
ZSRR i Układu Warszawskiego, a uwolnienie cen było pierwszym krokiem,
który z tymi patologiami zrywał).
Owszem, Balcerowicz nie zlikwidował od razu nadmiernej emisji, więc
można w pewnym sensie stwierdzić, że przyczynił się do inflacji
(np. indeksacją płac). Ale przecież nie było innego wyjścia - o ile
w ogóle możliwe było pozbawienie społeczeństwa oszczędności (i tak
wcześniej dokonane), o tyle ludzie musieli jednak coś na bieżąco jeść
i gdzieś mieszkać.
Typowo ludzie byli przeciwnikami "popiwku", czyli zwolennikami większej
emisji, a więc także większej inflacji.
Nie wszyscy muszą być typowi :-)
Dość powszechnym zarzutem przeciwko Balcerowiczowi była sprawa kredytów
(np. rolniczych). Wielu rolników na nich wygrało, spłacając cały kredyt
"z jednej pensji", ale wielu przegrało, gdy oprocentowanie wystrzeliło,
a oni nie zorientowali się w porę, nie zdołali spłacić itp.
> a była to ta suma, która zadecydowała o tym, iż
> nie uruchomiliśmy produkcji w naszym warsztacie. W efekcie cały, nieźle
> przedtem prosperujący interes - diabli wzięli.
Bez urazy, ale szczerze mówiąc, zwłaszcza po osobach zajmujących się
"biznesem" w tamtych czasach, spodziewałbym się nieco lepszego
zorientowania w sytuacji. Nawet "zwykli" ludzie orientowali się
w takich sprawach jak inflacja, kursy walut itp. Oczywiście nie twierdzę
że wszyscy, tylko że było to powszechne.
Inflacja była problemem dla każdego, ale pracownik, który dostawał
wyrównanie z 3-miesięcznym opóźnieniem nie miał wyboru. Sprzedający
mieszkanie lub np. samochód oczywiście miał wybór, i o ile liczba
transakcji była wtedy niewielka (każdy chciał mieć towar a nie
pieniądze), o tyle chyba nie słyszałem o przypadku (rodzina, znajomi
itp), by ktoś sprzedał coś większego za złotówki.
> Poza tym wystrzeliłem w kontrowanym przez Ciebie poście kilka jeszcze
> zarzutów, nade wszystko ten, że inflację generuje tylko i wyłącznie
> emitent pieniądza. Jakoś to wszystko zbyłeś milczeniem, czemu?
Może dlatego, że inflację rzeczywiście generuje emitent? Przynajmniej
wtedy był to główny powód, rząd nie miał pieniędzy, znikąd nie mógł
pożyczyć, to drukował jak głupi.
--
Krzysztof Hałasa
-
18. Data: 2017-10-29 14:37:25
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
> To skad ten "nawis inflacyjny" skad te puste polki ?
Z bieżących wpływów, których nie dało się wydać w sklepie.
> Poza tym ... wymiana zlotowki na dolary nie likwiduje tych zlotowek,
> one tylko zmieniaja wlasciciela.
Ale one nie służą do oszczędzania, bo oszczędzać się w taki sposób po
prostu nie da.
Natomiast dolary zamienione na złotówki można wydać (najlepiej od ręki)
na konsumpcję, w szczególności drogą (więc istniejącą w sensie podaży).
Z perspektywy kogoś, kto zarabiał $10 miesięcznie droga konsumpcja nie
wchodzi w rachubę, ale dla nawet biednego pracownika zza Żelaznej
Kurtyny wydanie 2-tygodniowych zarobków na 2 tygodnie wakacji w Polsce
nie było problemem.
BTW inflacja w tej chwili jest dużym problemem dla oszczędzania
w złotówkach, wtedy można było o tym zapomnieć.
> przy czym te ostatnie lata to juz i realna wartosc tych plac
> wzrastala.
W czasach Mazowieckiego i później, tak. Ale to samo działo się z cenami
- po prostu kurs PLZ zaczął zbliżać się do jakichś sensownych wartości.
>> Nie praktykowano sprzedaży nieruchomości ani samochodów za
>> złotówki (za wyjątkiem sprzedaży "talonowej", ale wtedy rzeczywistą
>> zapłatą był "talon", a nie nierynkowa "cena" w złotówkach).
>
> do 1990. Bo potem zlotowka juz byla wymienialna.
Moim zdaniem ceny w USD były stosowane dłużej - ze względu na inflację.
Nawet jeśli zapłata była w PLZ. Ale im bardziej wchodzimy w detale, tym
większa szansa na nieścisłości.
>> Wcześniej, przy dwucyfrowej inflacji, lokaty miały
>> oprocentowanie do chyba 7% (najlepsze lokaty dla "ludu").
>
> Jak widac do 1987 to sie w miare trzymalo - roczna inflacja ok 20%.
No to jak się to mogło "trzymać", 7% vs 20%?
Przy czym nie jestem pewien czy w 1987 r. było 7%, może nie.
Może dopiero w 1989.
--
Krzysztof Hałasa
-
19. Data: 2017-10-30 15:28:13
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Krzysztof Halasa" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:m...@p...waw.pl...
"J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
>> To skad ten "nawis inflacyjny" skad te puste polki ?
>Z bieżących wpływów, których nie dało się wydać w sklepie.
>> Poza tym ... wymiana zlotowki na dolary nie likwiduje tych
>> zlotowek,
>> one tylko zmieniaja wlasciciela.
>Ale one nie służą do oszczędzania, bo oszczędzać się w taki sposób po
>prostu nie da.
Cos tam ludzie mieli odlozone, bo wydac tez sie nie da.
Tylko masz racje - to sie dewaluowalo.
Tym niemniej - wymiana na waluty problemu w skali kraju nie
rozwiazuje - zlotowki nadal sa.
>Natomiast dolary zamienione na złotówki można wydać (najlepiej od
>ręki)
>na konsumpcję, w szczególności drogą (więc istniejącą w sensie
>podaży).
>Z perspektywy kogoś, kto zarabiał $10 miesięcznie droga konsumpcja
>nie
>wchodzi w rachubę, ale dla nawet biednego pracownika zza Żelaznej
>Kurtyny wydanie 2-tygodniowych zarobków na 2 tygodnie wakacji w
>Polsce
>nie było problemem.
Ale byly inne bariery. Wizy nie byly potrzebne ?
Czolgi na ulicach, brak benzyny, brak telefonow i internetu, inny
jezyk, puste pulki.
Oczywiscie Orbis bardzo chetne zorganizuje luksusowe wakacje w Polsce
... ale to juz niekoniecznie za pol sredniej pensji.
>BTW inflacja w tej chwili jest dużym problemem dla oszczędzania
>w złotówkach, wtedy można było o tym zapomnieć.
Ale jak nie masz na co wydac ... po 10 $ pod pewex, ryzykujac zlapanie
?
>> przy czym te ostatnie lata to juz i realna wartosc tych plac
>> wzrastala.
>W czasach Mazowieckiego i później, tak. Ale to samo działo się z
>cenami
Mam na mysli lata gdzies po 93.
>- po prostu kurs PLZ zaczął zbliżać się do jakichś sensownych
>wartości.
IMO to Balcerowcz sie dosc dobrze z tym kursem wstrzelil, bo od 1990
plynnosc jednak stale byla.
>>> Nie praktykowano sprzedaży nieruchomości ani samochodów za
>>> złotówki (za wyjątkiem sprzedaży "talonowej", ale wtedy
>>> rzeczywistą
>>> zapłatą był "talon", a nie nierynkowa "cena" w złotówkach).
>> do 1990. Bo potem zlotowka juz byla wymienialna.
>Moim zdaniem ceny w USD były stosowane dłużej - ze względu na
>inflację.
>Nawet jeśli zapłata była w PLZ.
Moze troche z przyzwyczajenia, ale udzial cen $ po 1990 IMO stale
malal - i w oficjalnym handlu i w prywatnym.
>>> Wcześniej, przy dwucyfrowej inflacji, lokaty miały
>>> oprocentowanie do chyba 7% (najlepsze lokaty dla "ludu").
>> Jak widac do 1987 to sie w miare trzymalo - roczna inflacja ok 20%.
>No to jak się to mogło "trzymać", 7% vs 20%?
To tylko 13 % roznicy. Cos, co jeszcze nie budzi wielkiej paniki ...
ale w pare lat oszczednosci topnieja do polowy.
Ewentualnie obywatel widzi ze ma "dobry %", a juz nie calkiem widzi ze
wartosc sie zmniejsza.
Zreszta kupic i tak nie ma czego, no chyba ze $ :-)
>Przy czym nie jestem pewien czy w 1987 r. było 7%, może nie.
>Może dopiero w 1989.
A wtedy to widzisz - w jeden rok ceny skoczyly kilkukrotnie.
J.
-
20. Data: 2017-10-30 17:14:17
Temat: Re: Plany zakupu licencji od Alcatela, Teletra, joint-venture...
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
> Cos tam ludzie mieli odlozone, bo wydac tez sie nie da.
> Tylko masz racje - to sie dewaluowalo.
Dlatego ludzie kupowali co się da. Żeby tylko pozbyć się złotówek.
Przecież na ten temat nawet piosenki były, i inne podobne.
Np. człowiek stanął w kolejce (była, więc coś "rzucili"), nie wiedział
"za czym" stoi, poprosił o "to żółte" (były różne kolory). Okazało się
to chyba budzikiem.
Innym razem - płaszcz foliowy (akurat padało, stąd kolejka) itd.
To są prawdziwe historie.
> Tym niemniej - wymiana na waluty problemu w skali kraju nie rozwiazuje
> - zlotowki nadal sa.
Jasne. Tak w ogóle dolary to był pewien margines, "zwykli" ludzie nie
oszczędzali ani w dolarach, ani w złotówkach, bo po prostu nic im nie
zostawało.
> Ale byly inne bariery. Wizy nie byly potrzebne ?
Były, ale nie pytałem o szczegóły - nie był to raczej problem
praktyczny.
> Czolgi na ulicach, brak benzyny, brak telefonow i internetu, inny
> jezyk, puste pulki.
Czołgi to sprawa chwilowa. Benzyna zbędna, przynajmniej z dalszych
części Europy nie przyjeżdżali tu samochodami. Telefony to nie artykuł
pierwszej potrzeby. Internetu wtedy nie miał nikt, nawet nikt o nim nie
słyszał.
Język, ten sam problem co teraz dla Polaków.
Puste półki, przecież były pewexy i np. hotelowe restauracje.
> Oczywiscie Orbis bardzo chetne zorganizuje luksusowe wakacje w Polsce
> ... ale to juz niekoniecznie za pol sredniej pensji.
Luksusowe, to nie wiem. Takie zwykłe, podobne jak teraz wakacje Polaków
za granicą (może mniej skromne), za pół pensji. Czy średniej to nie
wiem, może nawet niższej niż średnia?
> Ale jak nie masz na co wydac ... po 10 $ pod pewex, ryzykujac zlapanie
> ?
Jakie to było ryzyko. Już większe, że się kupi fałszywki, ale nie przy
$10.
Swoją drogą, tak sobie myślę, że Polacy mogli być wtedy 10x lepszymi
specjalistami od sprawdzania zabezpieczeń dolarów niż przeciętni
Amerykanie :-)
> Mam na mysli lata gdzies po 93.
4 lata po "transformacji", wtedy bardzo dużo zdążyło się już zmienić.
> IMO to Balcerowcz sie dosc dobrze z tym kursem wstrzelil, bo od 1990
> plynnosc jednak stale byla.
Był tam też, zdaje się, jakiś miliard dolców na stabilizację kursu PLZ
(później zrobiło się z tego więcej).
> To tylko 13 % roznicy. Cos, co jeszcze nie budzi wielkiej paniki ...
> ale w pare lat oszczednosci topnieja do polowy.
> Ewentualnie obywatel widzi ze ma "dobry %", a juz nie calkiem widzi ze
> wartosc sie zmniejsza.
To może było tylko 13% różnicy, a może była ona większa. Ale nie
pamiętam. Tak czy owak, obywatel raczej widział problem, a nawet,
np. żartował sobie (no, kpił) z wysiłków rządu, które miały go do
takiego (lub podobnego, np. emerytalnego) oszczędzania zachęcić.
> Zreszta kupic i tak nie ma czego, no chyba ze $ :-)
Kupić można było różne rzeczy, tylko zwykle nie w sklepie. No i cena
była inna.
--
Krzysztof Hałasa