eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronika[OT] Szerokie horyzonty
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 146

  • 141. Data: 2018-01-01 21:15:56
    Temat: Re: [OT] Szerokie horyzonty
    Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>

    W dniu 2017-12-31 o 19:23, Sebastian Biały pisze:
    > On 12/31/2017 6:56 PM, Dariusz Dorochowicz wrote:
    >>> Mialem przez wiele lat kawałek stalowego oplotu wbity w udo.
    >>> Pojedynczy drucik nie większy niz ułamek mm, po miesiącu otoczył się
    >>> jakimś zwapnieneim i zapomnialem, choć doskonale pamiętam jak mi to
    >>> cholerstwo sie wbiło. Pewnego dnia zniknąl. Być może sie rozpuscił.
    >>> Nie widziałbym nawet gdybym kiedys nie wyczuł go właśnie magnesem.
    >> Spoko, i co z tego? Ty masz uzasadnienie, ja nie.
    >
    > Ależ pewnie tez masz. Tylko o tym nie wiesz, poniewaz nie zbadałeś tego
    > zjawiska. Wiara jest zawsze łatwiejsza niż prawda, stąd popularnośc > religii.

    Nie mam.
    Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego coś boli? Ja niespecjalnie. Jakoś
    biologia we wszelkich postaciach mnie nie interesowała poza tym co było
    potrzebne.

    >>> Ludzkie. Ciekawośc się to nazywa.
    >> Ciekawość musi mieć jakieś podstawy. Inaczej to tylko zawracanie d...y.
    >
    > "Mam metafizyczne zdolności detekcji magnesów które mogą poddać w
    > wątpliwośc wiedzę medyczną świata, ale uznałem że hejtowanie na
    > Facebooku znacznie ciekawsze".

    No i jednak zaczynasz manipulować i wmawiać to czego nie napisałem. Nie
    powiem, że się tego nie spodziewałem. Ale to oznacza EOT. I myśl/pisz co
    tam chcesz. Typu skończyły się argumenty itd.

    Pozdrawiam

    DD


  • 142. Data: 2018-01-01 21:37:33
    Temat: Re: [OT] Szerokie horyzonty
    Od: Dariusz Dorochowicz <_...@w...com>

    W dniu 2018-01-01 o 00:05, HF5BS pisze:
    > Pierwszy!
    > Użytkownik "Dariusz Dorochowicz" <_...@w...com> napisał w wiadomości
    > news:p291v9$j1u$1@node2.news.atman.pl...
    > ...
    >> Ja do niedawna nie miałem problemu z wyczuciem palcami silnych magnesów.
    >> Po prostu takie specyficzne odczucie było na palcach. Skończyło się to
    >> jakiś czas temu, ale nie potrafię powiedzieć z czym to było związane.
    >
    > Gdzieś mi się o uszy/oczy obiło, że mogło to być spowodowane tym, iż
    > hemoglobina zawiera cząsteczkę.../-ki? żelaza (co też czyni ją niezwykle
    > podatną na reakcję z cyjankiem i chyba też z wrażliwością na CO), co ...
    > już nie pamiętam... powoduje, że ruchy jakieś? odczuwa się to. Samo
    > odczuwanie kładzione jest na karb tego, iż (tu trochę uproszczę i skrócę
    > myślowo) w (pod)świadomości, nie ma nabytych w cywilizowanym otoczeniu
    > blokad (odczywania) rzeczy mniej ważnych. Kojarzy mi się to z oglądanym
    > przeze mnie w którejś z TV programem, poświęconym uczeniu się
    > szympansów, jednym z doświadczeń było, że wyświetlano małpie przez
    > bardzo krótko losowo rozrzucone liczby, po chwili zasłaniając je, małpy
    > zadaniem było jak najszybciej dotknąć ekranu w miejscach liczb,
    > dokładnie w kolejności ich narastania. Wyszło na to, że człowiek zanim
    > pomyślał, małpa już wykonała zadanie.

    Jest jakieś prawdopodobieństwo że coś z tym może być, ale to takie mniej
    niż palcem po wodzie pisane, tzn być może nastąpiło to wtedy kiedy
    zaczęła się u mnie anemia (teraz jest już prawie OK, ale zawsze miałem
    bardzo dobre wyniki). Ale ponieważ nie biorę magnesów do ręki dość
    często, to nie wiem kiedy to nastąpiło (jak się anemia zaczęła to miałem
    znacznie poważniejsze sprawy ma głowie niż sprawdzanie jakiegoś tam
    odczuwania - czy przypadkiem nie zanikło?).

    > Ja do dziś potrafię odczuć, czy trzymane w rękach dwie płaskie baterie
    > są obok siebie zgodnie, czyz przeciwnie biegunami...

    Hmmm... Brzmi co najmniej dziwnie :)
    Rozumiem, że bez przepływu prądu?

    Pozdrawiam

    DD


  • 143. Data: 2018-01-01 21:45:11
    Temat: Re: [OT] Szerokie horyzonty
    Od: Sebastian Biały <h...@p...onet.pl>

    On 1/1/2018 9:15 PM, Dariusz Dorochowicz wrote:
    > Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego coś boli? Ja niespecjalnie.

    Często się zastanawiałem. Czasem udaje mi się znaleźc przyczynę, np. że
    sekunde wcześniej przywaliłem łbem o futrynę. Ale to raczej zbieg
    okoliczności zazwyczaj. Podobnie jak mnie brzuch bolał to nie będe się
    jak byle wykształciuch zastanawiał czy to kamienica źółciowa, lepiej nie
    wiedzieć tylko piwko strzelić.

    Wiesz, ja nie wiem ile osób zastanawia się dlaczego boli. Zawsze
    zakładałem że większość, ale może faktycznie ludzie niespecjalnie są
    zainteresowani. Umnieranie jest w zasadzie dość wygodne i raczej łatwe.

    > Jakoś
    > biologia we wszelkich postaciach mnie nie interesowała poza tym co było
    > potrzebne.

    Na szczęscie zjawiska parapsychiczne można z łatwością negować bazując
    wyłacznie na matematyce. Nie potrzebna wiedza z biologii.

    W dodatku biorezonans mozna negować na poziomie elektronicznym. Czyli
    mamy dwa czysto techniczne narzedzia do poganiania nawiedzonych.
    Poganiamy, ale nawiedzonych jest zawsze pełno, ktoś musi być z drugiej
    strony krzywej gaussa co zrozumiałe.

    >>>> Ludzkie. Ciekawośc się to nazywa.
    >>> Ciekawość musi mieć jakieś podstawy. Inaczej to tylko zawracanie d...y.
    >> "Mam metafizyczne zdolności detekcji magnesów które mogą poddać w
    >> wątpliwośc wiedzę medyczną świata, ale uznałem że hejtowanie na
    >> Facebooku znacznie ciekawsze".
    > No i jednak zaczynasz manipulować i wmawiać to czego nie napisałem.

    Nie napisałeś, to tylko taki ogólny pogląd suwerena. Kiedyś miałem
    znajomego ktorego ojciec przewidywał numery w lotto. Pytam czemu nie
    graja wobec tego. Ano czasu nie mieli bo dom budowali. Ale przewidywał
    prawie 100% skutecznie, znajmy mówił. Znajomy obecnie jest radcą
    prawnym, co wiele wyjaśnia.

    > Nie
    > powiem, że się tego nie spodziewałem. Ale to oznacza EOT. I myśl/pisz co
    > tam chcesz. Typu skończyły się argumenty itd.

    To tylko trolowanie. Problem w tym że zwolennikom biorezonansu argumenty
    nawet sie nie zaczeły. Cały czas czekam na opis obwodów wejściowych,
    metodyki pomiaru, metod wnioskowania, systemów ekspertowych. Nie
    doczekam się bo nic takiego nie istnieje, nie tylko w biorezonansie ale
    w dowolnej parapsychologicznej bzdurze. Natomiast fun w obnażaniu
    głupoty i ciemnoty jest, przyznaje, satysfakcjonujący. Nawet jeśli to
    bezcelowe dla losow ludzkości.

    Jest kilka filmów na sieci pokazujących ze te urzadzenie potrafią
    zdiagnozować cukrzyce rezystorów:

    https://www.youtube.com/watch?v=iaDQgVwKO-Y
    https://www.youtube.com/watch?v=7ZneV8aKP2U

    Czekam na schemat.

    Biozeronans jest tak super fajny ponieważ oparty jest o "podstawy
    kwantowe" a grupa z ogromnym zainteresowaniem śledziła by jakiś fajny
    teardown maszynki do biorezonansu. Ludzie są dociekliwi i od razu
    zapytają jak to niby mierzy skoro nie ma żadnej elektroniki związanej z
    kwantami itp. Czekam, popcorn już sie robi.

    Historia za juz przekręty na większą skalę:

    https://en.wikipedia.org/wiki/ADE_651

    Jest na świecie wiele osób przekonanych że to tylko spisek tych głupich
    naukowców. Co zrobić, pozostało czekać aż biologia rozwiąże problem,
    niestety biologia jest jednocześnie jego źrodłem.


  • 144. Data: 2018-01-01 22:43:12
    Temat: Re: [OT] Szerokie horyzonty
    Od: Olaf Frikiov Skiorvensen <B...@i...invalid>

    Wcale nie przypadkiem, dnia Mon, 1 Jan 2018 09:08:33 +0100
    doszła do mnie wiadomość <p2cqa2$9j$1@node2.news.atman.pl>
    od "HF5BS" <h...@...pl> :
    >
    >Użytkownik "HF5BS" <h...@...pl> napisał w wiadomości
    >news:p2c9ta$ian$1@node2.news.atman.pl...
    >> Ale o co chodzi? Nie wierzysz, to umówimy się na mieście (Warszawa),
    >> obecnie mogę tylko w centrum i poddasz mnie próbie.
    >> Nie jestem żadnym cholernym "miszczem", naprawdę to wyczuwam,
    >> waruneyaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    aaa
    >> - baterie muszą być świeże, inaczej nie zadziała.
    >
    >Ałćć... Sorki... musiałem przysnąć, serio jestem megazmęczony, opisu
    >okoliczności oszczedzę... To długie, to po prostu miało być słowo
    >"warunek"... A co do meritum - podtrzymuję.

    Spoko, myślałem, że wypadłeś z laptopem przez okno, a resztę dopisałeś w podokiennych
    zaroślach, znam podobny wypadek, facet wjechał do rowu rowerem, a sms-a dokończył
    leżąc w
    tym rowie.
    Co do bateryjek, to się ostatecznie się nie wypowiem(zbyt trudne do zbadania,
    potrzebne
    setki baterii, w tym atrap, wielu ochotników i miesiące badań).
    Łapami nie wykryję mniej jak jakieś 35V, a o biegunowości można zapomnieć.
    Jeśli nie odbierasz bezpośrednich przekazów z planety Vulcan, nie masz kontaktu z
    midichlorianami, archaniołami czy czymś podobnym, to jest w miarę normalnie.
    --
    Gdyby się wysadziło ich planety, zburzyło miasta,
    spaliło księgi, a ich samych wytłukło do nogi,
    może udałoby się ocalić naukę miłości bliźniego. SL.


  • 145. Data: 2018-01-01 22:50:49
    Temat: Re: [OT] Szerokie horyzonty
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "Dariusz Dorochowicz" <_...@w...com> napisał w wiadomości
    news:p2e66c$9bi$1@node2.news.atman.pl...
    >> blokad (odczywania) rzeczy mniej ważnych. Kojarzy mi się to z oglądanym
    >> przeze mnie w którejś z TV programem, poświęconym uczeniu się szympansów,
    >> jednym z doświadczeń było, że wyświetlano małpie przez bardzo krótko
    >> losowo rozrzucone liczby, po chwili zasłaniając je, małpy zadaniem było
    >> jak najszybciej dotknąć ekranu w miejscach liczb, dokładnie w kolejności
    >> ich narastania. Wyszło na to, że człowiek zanim pomyślał, małpa już
    >> wykonała zadanie.
    >
    > Jest jakieś prawdopodobieństwo że coś z tym może być, ale to takie mniej
    > niż palcem po wodzie pisane, tzn być może nastąpiło to wtedy kiedy zaczęła
    > się u mnie anemia (teraz jest już prawie OK, ale zawsze miałem bardzo
    > dobre wyniki). Ale ponieważ nie biorę magnesów do ręki dość często, to nie
    > wiem kiedy to nastąpiło (jak się anemia zaczęła to miałem znacznie
    > poważniejsze sprawy ma głowie niż sprawdzanie jakiegoś tam odczuwania -
    > czy przypadkiem nie zanikło?).

    Hmm... anemia to raczej nie od magnesów. Prędzej z niedoboru, lub złego
    metabolizmu żelaza. Ale, to już tematyka medyka, a ja mam dość na dzisiaj
    (niestety, pewne formalności... błagam was, nie dajcie się wpierdolić we
    franczyzę, choćby wam złote góry obiecywali), bo choć dzień był wolny,
    teoretycznie, to 8 godzin przepierdziałem, by przeliczyć ile czego jest, a
    ile nie ma, zamilknę, bo mi się same chujowe słowa cisną...

    >
    >> Ja do dziś potrafię odczuć, czy trzymane w rękach dwie płaskie baterie są
    >> obok siebie zgodnie, czyz przeciwnie biegunami...
    >
    > Hmmm... Brzmi co najmniej dziwnie :)

    Bo mnie samego zastanawia, jak się to dzieje.

    > Rozumiem, że bez przepływu prądu?

    Całkowicie.
    Dwie nówki płaskie, zestawiane plus-plus i minus-minus, jak magnesy, mam
    wrażenie, że czuję ich odpychanie się. Jak są przeciwrównolegle (oczywiście,
    niepołączone), to jakby się połączyć (fizycznie-mechanicznie, jak Jolasia
    Pupcia Kiepska gada, a nie elektrycznie) chciały.
    Oczywiście, końcówki baterii w tym czasie niczego nie dotykają, wszystko
    jest suche, wykluczyć więc trzeba "prądy błądzące", tylko są trzymane za
    korpus.
    Robiłem nawet coś w rodzaju ślepej próby - z całkowicie i uczciwie
    zamkniętymi oczami, podrzucałem je (na miękkie spadały, by im qq nie stało
    się) tak, aby upadły losową stroną, a ja mam nie wiedzieć jak. Potem je
    zebrać i określić, czy bieguny idą na siebie zgodnie, czy przeciwnie, w
    prawie 100% zgadzało się odczucie z układem). Natomiast nie określę
    biegunowości (może, jakbym potrenował?). Tylko to, czy są zgodne, czy
    przeciwne. Daje to też pewną miarę, czy baterie są "naładowane", gdyż
    wyczerpane, takiego efektu przy próbie nie dają.

    --
    Pies jest jedynym zwierzęciem, które potrafi wyrazić zadowolenie lub
    śmiać się kręcąc lub wymachując ogonem i czyni to nieporównanie wdzięczniej
    i naturalniej niż człowiek, strojący obłudne grymasy. Wcale się nie dziwię,
    że ten i ów na pieski sobaczy. Ileż to razy pies przykro człowieka zawstydza
    (C) Artur Schopenhauer


  • 146. Data: 2018-01-01 23:36:50
    Temat: Re: [OT] Szerokie horyzonty
    Od: "HF5BS" <h...@...pl>


    Użytkownik "Olaf Frikiov Skiorvensen" <B...@i...invalid> napisał w
    wiadomości news:5q9l4dlp5s2hhuu68sciaksbjcsdr5if78@4ax.com...
    waruneyaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    aaa
    >>> - baterie muszą być świeże, inaczej nie zadziała.
    >>
    >>Ałćć... Sorki... musiałem przysnąć, serio jestem megazmęczony, opisu
    >>okoliczności oszczedzę... To długie, to po prostu miało być słowo
    >>"warunek"... A co do meritum - podtrzymuję.
    >
    > Spoko, myślałem, że wypadłeś z laptopem przez okno, a resztę dopisałeś w
    > podokiennych
    > zaroślach, znam podobny wypadek, facet wjechał do rowu rowerem, a sms-a
    > dokończył leżąc w
    > tym rowie.

    Nic istotnego dla sprawy, ponad koszmarne zmęczenie, nie zaszło.

    > Co do bateryjek, to się ostatecznie się nie wypowiem(zbyt trudne do
    > zbadania, potrzebne
    > setki baterii, w tym atrap, wielu ochotników i miesiące badań).

    Mnie to szczerze zastanawia, co czuję, wrażżzenie jest podobne do trzymania
    bardzo słabych, ale magnesów i ich zbliżania do siebie. Z tym, że wartość
    odczuwanej siły jakby ostrzej rośnie przy zbliżaniu, odczucie nasila się,
    przy poruszaniu baterii wobec siebie.

    > Łapami nie wykryję mniej jak jakieś 35V, a o biegunowości można zapomnieć.

    Na sucho macałem się po 110V i nie czułem nawet łaskotania. Ale za to 250 z
    magnetofony jak mnie jebnęło, to ślad elektryczny miałem, jakby mnie malutki
    wężyk ukąsił, choć nawet nie bolało.

    > Jeśli nie odbierasz bezpośrednich przekazów z planety Vulcan, nie masz
    > kontaktu z
    > midichlorianami, archaniołami czy czymś podobnym, to jest w miarę
    > normalnie.

    To najśmieszniejsze, że żadne takie przekazy do mnie nie docierają, nawet,
    jeśli rzeczywiście istnieją. Pojęcia nie mam, co to. Pamiętacie modę na
    stereogramy, gdzie obrazek był komputerowo zamieniany na plątanine kresek i
    kropek, bądź kolorowych plam, a zadaniem oglądacza było tak się w niego
    wpatrzyć, żeby oko... mózg... umysł... odtworzył treść oryginału. ANI RAZU
    mi się to nie udało, choć godzinami próbowałem. A kolega z pracy już po
    kilku(nastu) sekundach widział treść...
    I teraz nie wiem, czy odczuwania takich rzeczy mnie nie nauczono, czy
    przeciwnie - oduczono (przedszkole, szkoła, masz myśleć tak, jak pani, zero
    własnej kreatywności).
    Jeden jedyny raz, za czasów chodzenia po bunkrach (MRU), idąc w grupie,
    zauważyłem dziwne zjawisko. Szedłem ostatni, w pewnym momencie, zostałem
    przedostatni. Wyraźnie widziałem postać jakby w mundurku harcerskim, ciemno
    było, ale kontur byl bardzo wyraźny. Odwróciłem się zobaczyć, kto został z
    tyłu, lecz było kompletnie pusto. Zakamarków w odległości hmm... 50-100
    metrów, gdzie ktokolwiek mógłby się schować, ani odkrytych studzienek (kanał
    odwadniający) nie było. Grupa też nie potwierdziła, jakoby ktoś zwolnił. Z
    pewnością nie było to też przywidzenie, omam...
    Innym razem, bardziej metafizycznie. Obiekt nr 720 (kto zna MRU, zna i
    miejsce), grupa schodzi na dół w korytarze, ja z radiem ręcznym (zrobiłem
    przy okazji 2 łączności, np. na 48 km Sątopy) ale więcej jakoś nie poszło),
    oraz ruskim popularnym radyjkiem, na którym słuchałem "jedynki" (rok OIDP
    '91), popołudnie, blisko wczesnego wieczora, ale jasno, zachmurzenie... tak
    25% może, nie pomnę, zostałem na górze, na obiekcie, sam, z rzeczami grupy,
    w promieniu conajmniej 1-2 km żywej duszy. Ani człowieka, ani zwierzęcia,
    poza nielicznymi ptakami. W pewnym momencie atmosfera zgęstniała
    (przypominam, jestem sam tylko ja i grające radio) i poczułem dość silny,
    acz dziwny, jakiś nieziemski, niepokój, lęk, trudno mi to nazwać, przyjemne
    nie było. Zawołać ich nie ma jak, a nawet, to wyszedł bym na jakiegoś
    dziwaka, choć jakby telefon był (telefonia komórkowa w Polsce, to jeszcze
    czarna magia i sci-fi było), to zadzwoniłbym i nawijał "wracajcie, mam
    wrażenie, że coś tu sie dziwnego dzieje, nie wiem, co, sam jestem, nikogo
    żywego w pobliżu nie ma". Więc tylko, uruchomiłem bardzo intensywne wołanie
    w myślach WRACAJCIE, WRACAJCIE, coś jest nie tak, mam wrażenie, że tu jest
    ktoś obcy, choć to nie człowiek, ani zwierzę (naprawdę miałem takie
    odczucie, ale na 75% mój mózg mógł mi sprawić takiego okropnego figla). I tu
    następuje rzecz, która jest kluczowa dla sprawy i dodatkowo podnosi jej
    tajemniczość. Zapamiętałem godzinę, o której wysłałem to telepatyczne w
    końcu wołanie, odmierzyłem czas. Mam kota na tym punkcie, że jak mnie
    weźmie, to nawet rzęsę ropuchy zmierzę, albo ile trwa pierdnięcie krokodyla,
    ile ma milimetrów, ile sekund. Tym razem zegarek, po ok. 20 minutach grupa
    pojawia się. Odpytuję, co się stało, ze tak szybko wrócili (nie było ich
    może godzinę, półtorej). I tu kluczowa odpowiedź - idziemy, a nagle COŚ KAŻE
    NAM WRACAĆ, NIE WIEMY CO. Byli 20 minut ode mnie i niemal dokładnie tyle
    szli. Obcych postaci, głosów, zapachów, itd, nie widzieli, nie odczuwali.
    Choć i im zrobiło sie deczko niewyraźnie, ale nie tak, jak mnie. Odczucia
    lękowe ustały w 2-3 minuty (a więc nie od razu, choć już i tak nie były tak
    intensywne) i już nie wróciły. Okazało się, że dokładnie w momencie mojego
    "telewołania", grupa dostaje przekaz, aby wracać. I niech mi teraz ktoś, po
    27 latach wytłumaczy, co się stało, co zaszło, skąd taka zgodność? Co ja
    czułem, co odczuła grupa? Oni nie mieli być 20 minut (rzecz sie stała hmm...
    ok. godziny po ich zejściu do podziemi, powoli chodzili), mieli być
    przynajmniej 2-3 godziny, jeśli nie dłużej. Zastanawiali się, czy przerwać
    wypad, czy iść dalej, zdecydowali się wrócić... NA PEWNO nie był to powrót
    planowany, nie był to przypadkowy zbieg okoliczności i zdarzeń. Myślę,
    myślę, myślę, co to było... od 27 lat myślę... Noc przespaliśmy na obiekcie
    i nie działo się nic złego.

    --
    Pies jest jedynym zwierzęciem, które potrafi wyrazić zadowolenie lub
    śmiać się kręcąc lub wymachując ogonem i czyni to nieporównanie wdzięczniej
    i naturalniej niż człowiek, strojący obłudne grymasy. Wcale się nie dziwię,
    że ten i ów na pieski sobaczy. Ileż to razy pies przykro człowieka zawstydza
    (C) Artur Schopenhauer

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: