eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.comp.pecetMAC co za i przeciw?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 175

  • 141. Data: 2009-07-13 15:37:30
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: rs <n...@n...spam.com>

    On Mon, 13 Jul 2009 14:10:33 +0000 (UTC), MK <u...@h...com>
    wrote:

    >Dnia 13.07.2009 rs <n...@n...spam.pl> napisał/a:
    >
    >>>>>>> to wypadałoby podać
    >>>>>>>jakieś rozsądne argumenty, a nie tylko wykrzykiwać, że ludzie są
    >>>>>>>uprzedzeni do Apple.
    >>>>>> no to przeciez sa ponizej.
    >>>>>Lepiej późno niż wcale.
    >>>>
    >>>> jakie pozno? zapytales. odpowiedzialem.
    >>>
    >>>Ale przecież o to pytał już autor wątku.
    >>
    >> widocznie nieuwaznie czytasz ten watek, bo dostal ode mnie odpowiedz
    >> 8 dni temu.
    >
    >Nie pisałem o odpowiedzi jako takiej tylko o rozsądnych argumentach.

    sadze, zeby byly nierozsadne to by ten posta juz dawno wysmiano, skoro
    sa tu klienci, dla ktorych najelpszymi argumentami jest wytykanei
    bledow ortograficznych. myslisz, ze cos powstrzymalo by ich przed
    przyczepieniem sie do tantego postu?

    >Albo faktycznie mi to umknęło albo nie napisałeś tam nic konkretnego.

    a co bys chcial konkretnego? napisalem co uwazam, ze lubie w macach
    czylo dokladnie to o co pytal pytek. sadze, ze zaczynasz sie czepaic.

    >>> Skoro tak podważasz istotność
    >>>kryterium ceny to warto podać swoje argumenty.
    >>
    >> wszystko u ciebie w porzadku? a o czym m.in. rozmawiamy przez ostatnie
    >> pare dni?
    >
    >No właśnie - o czym? Bo mnie się jednak wydaje, że zalety Maca Pro to
    >niezbyt znaczna część tego wątku.



    >>>>>> a co z telefonami. kiedys tez je mozna bylo reperowac, teraz? zapomnij
    >>>>>> zeby, czasami, cos takiego w ogole otworzyc.
    >>>>>Ale ja nie piszę o tego typu "naprawie" tylko o prostej wymianie
    >>>>>odrębnych podzespołów z ustandaryzowanym interfejsem.
    >>>>
    >>>> zobacz jak wyglad obecnie ten ustandaryzowany interface. te standardy
    >>>> zmieniaja sie co kilkanascie miesiecy, gora pare lat. jaki sto
    >>>> standard?
    >>>
    >>>Powszechny i udokumentowany. Pojawia się SATA i wszystkie płyty
    >>>zaczynają to obsługiwać, pojawi się USB 3.0 - też będzie powszechny itd.
    >>>Czas życia nie jest żadnym argumentem na rzecz "wolnej amerykanki".
    >>>Zresztą w niektórych przypadkach nie jest on wcale taki krótki.
    >>
    >> np. pojawia sie ISA i jak masz jakis specyficzny kontroler zrobiony na
    >> twoje prywatne zamowienie, to obecnie juz mozesz sobie go wsadzic w
    >> buty. a szczegolnie dlugi jest zywot procesorow. <rs>
    >
    >To kupujesz płytę używaną.

    wlasnie jakos ponad rok temu stanalem przed takim problemem szukajac
    specyficznej plyty glownej pod konkretny procesor i szukalem jej
    ladnych pare miesiecy. kupilem w tym czasie 3 uzywane na ebayu, ktore
    sie okazaly nie dokladnie tymi, ktore byly reklamowane lub jakos
    uszkodzone, jedna byla padnieta z wyraznie nadetymi kondensatorami.
    w koncu kupilem prawie dokladnie taka jaka chcialem, rowniez uzywana,
    za cene prawie 3 razy taka, jaka ta plyta miala kiedy byla w obiegu.
    nie opowiadaj, wiec, ze to zawsze takie trywialne.

    >A model All-in-One wcale nie rozwiązuje tej
    >kwestii tylko znacząco ją jeszcze pogłębia.

    zapewne tak, ale to tez zalezy jak na to patrzysz. z tego co widze, w
    dobie coraz czesciej sypiacych sie podzespolow w powszechnym sprzecie
    i przyspieszajacego rozwoju techologii obliczniowych (o czym tutaj,
    albo rownoleglym watku byla mowa), to albo powrocisz do starego,
    dobrego schematu naprawiania w specjalizowanym serwisie, co wiekszosc
    ludzi posiadajacych zwyczajne skladaki i tak robi, albo bedziesz po
    prostu wyrzucac albo raczej oddawal na specjalistyczny zlom, albo
    bedzie dostepna pewnego rodzaju wymiana sprzetu z firma, od ktorej
    kupiles swoj sprzet, za odpowiednia doplata oczywiscie. rownie dobrze
    mozna przejsc z systemu kupowania sprzetu na system leasingu (co tez
    jest juz przeciez praktykowane). ma to rowniez swoje plusy i minusy,
    niemniej opcji jest wiele i nie widze potrzeby, zeby trzymac sie
    kurczowo jednej. <rs>

    --

    "My God is nicer than yours". Thomas Krupski


  • 142. Data: 2009-07-13 17:24:14
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: Jacek Kauch <j...@o...eu>

    On 09-07-13 08:12, in article s...@e...rdc.pl,
    "Mariusz Kruk" <M...@e...eu.org> wrote:

    > Ba, powiedzmy więcej - to jest spisek gemiusa!

    Skoro tak twierdzisz to pewnie masz jakieś wsparcie.
    Jak wszystkie statystyki tak i tę trzeba umieć czytać a nie polegać na
    samych cyferkach. Ale to już czysty OT.

    J.

    --
    Odpowiadając, nie pisz na e-maila z nagłówka, wszystko ląduje w koszu.


  • 143. Data: 2009-07-13 17:26:46
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: Jacek Kauch <j...@o...eu>

    On 09-07-13 13:25, in article h3f5jl$fpa$...@n...onet.pl, "Smok Eustachy"
    <s...@s...prv.pl> wrote:

    > A skąd Ty wiesz co robi większość użytkowników makówek?

    Mam taką kryształową kulę i wystarczy, że zajrzę wypowiadając wcześniej
    magiczne zaklęcie. Chwila i już wiem. ;-)

    J.

    --
    Odpowiadając, nie pisz na e-maila z nagłówka, wszystko ląduje w koszu.


  • 144. Data: 2009-07-13 17:28:27
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: Jacek Kauch <j...@o...eu>

    On 09-07-13 15:52, in article h3feor$lla$...@n...news.neostrada.pl,
    "Mikolaj Tutak" <mtutakanixz*net@send.no.spam> wrote:

    > No panie, za to użytkownicy windows nie wiedza za nic na świecie co to są
    > adblockery i statytystyki gemiusa zapełniają podwójnie w czynie
    > społecznym...

    Wiedzą, a statystycznie jest ich znacznie więcej jak i tych co o
    adblockerach nie wiedzą nic.

    J.

    --
    Odpowiadając, nie pisz na e-maila z nagłówka, wszystko ląduje w koszu.


  • 145. Data: 2009-07-13 17:28:30
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: MK <u...@h...com>

    Dnia 13.07.2009 rs <n...@n...spam.pl> napisał/a:

    >>>>>>>>Oczywiście, że to nie mój problem. Gdyby ktoś kupił paczkę zwykłych
    >>>>>>>>dropsów za 10 tysięcy to też nie byłby mój problem. Ale co, skomentować
    >>>>>>>>nie można? Dla większości użtykowników nie są to racjonalne argumenty, a
    >>>>>>>>jak ktoś zakłada wątek na ten temat to dlaczego nie odpowiedzieć?
    >>>>>>>
    >>>>>>> pewnie, ze mozna. po to mamy usenet. tylko, ze to jakby truizm i kazda
    >>>>>>> rozmowa w tym temacie sprowadza sie do dokladnie tego samego, jednak
    >>>>>>> ci ktorzy sie wypowiadaja, po drodze musze przelecies sie, po
    >>>>>>> bezmyslnych uzytkownikach, podstepnym marketingu, tragicznosci
    >>>>>>> parametrow sprzetu itp.
    >>>>>>
    >>>>>>No jasne... Bo nie przecież nie istnieje podstępny marketing,
    >>>>>>socjotechnika, wpływ reklamy i bezmyślność użytkowników, którzy klikną
    >>>>>>"dalej" i zainstalują wirusa. O... tu czołg jedzie.
    >>>>>
    >>>>> troche trudno rozmawia sie z kims kto biega od skrajnosci w skrajnosc.
    >>>>> zycie jak i rynek nie jest czarno bialy.
    >>>>
    >>>>Nie jest czarno-bały. Czyżbyś jednak kwestionował wpływ reklamy i
    >>>>podatności na sugestię w handlu?
    >>>
    >>> wlasnie to co napisales teraz, swiadczy o tym, ze w taki sposob
    >>> myslisz.
    >>> nie, nie kwestionuje. to nie zgadzam sie z nadawaniu zbyt duzej roli
    >>> marketingowi nie znaczy, ze kwestionuje jego wplyw na ilosc
    >>> zakupowanych towarow danego producenta. po to jest reklama. jakby nie
    >>> dzialala, to nikt by na nia nie wyrzucal tyle kasy.
    >>> akurat w przypadku maca, wieksza role bym obecnie przypisal naciskom
    >>> ze ztrony rowiesnikow i srodowiska niz samej reklamy. nie interesuja
    >>> cie filmy,
    >>
    >>No "piękne" wnioskowanie... Szkoda tylko, że błędne. Napisałem, że nie
    >>interesuje mnie kino domowe i to też tylko w kontekście dźwięku
    >>wielokanałowego.
    >
    > dobrze by bylo gdybys zwrocil uwage na to co jest meritum rozmowy i
    > odniosl sie do tego. a meritum tutaj jest marketing maka, a bynajmniej
    > nie to czy ogladasz filmy czy nie.

    Odniosłem się nie tyle do moich upodobań tylko do błędów w Twoim
    rozumowaniu i nieuzasadnionych wniosków, które wyciągasz.

    A co do marketingu to nie miałem na myśli wyłącznie Macbooka tylko w
    ogólności laptopy.

    >>> to pewnie nie zwrociles uwagi ile bylo product placements
    >>> makowych produktow w amerykanskich filmach hollywoodzkich przez
    >>> ostatnie np. 10 lat. teraz jest ich coraz mniej. w tej chwili sadze,
    >>> ze jesli sa juz pokazywane jakis marki komputerow to raczej dell jest
    >>> na pierwszym miejscu.
    >>
    >>Zauważyłem jeden przypadek, dość natrętny - w polskim filmie. Ale nie
    >>przeczę, że w amerykańskich tego nie było. Zresztą product placement
    >>to też forma reklamy...
    >
    > dlatego o nim wspominam.
    >
    >>>>>>> wiec wlasnie staram sie tlumaczyc, ze nawet jesli nie masz kina
    >>>>>>> domowego i filmy cie specjalnie nie interesuja, a wylacznie muzyka w
    >>>>>>> stereo, to sa amplitunery do KD, ktore bardzo ladnie reprodukuja
    >>>>>>> dzwiek, jesli inne elementy toru sa dobrane. a oprocz tego masz
    >>>>>>> wygode, ze jak masz jakis film, to mozesz puscic przez to video i
    >>>>>>> rozwalic dzwiek na fafnascie kanalow.
    >>>>>>
    >>>>>>No tak... Najpierw piszesz - filmy Cie nie interesują, a później jako
    >>>>>>argument podajesz możliwość puszczania filmów.
    >>>>>
    >>>>> jak wyzej. zycie nie jest czarno biale. to ze mnie filmy moga nie
    >>>>> interesowac, to nie znaczy od razu, ze nie moge raz na jakis czas miec
    >>>>> przyjemnosci w obejrzec na swoim sprzecie?
    >>>>
    >>>>Pewnie, że nie, ale w sytuacji kiedy zestaw stereo i KD w odtwarzaniu
    >>>>muzyki dzieliłaby przepaść większość audiofilów wybierze tradycyjny
    >>>>system dwukanałowy, nie zważając na "bonus", który przyda się raz na
    >>>>ruski rok.
    >>>
    >>> nie rozmawiamy o audiofilach, ktorzy czasami potrafia byc bardzo
    >>> dziwnymi ludzikami, ale raczej o przecietnym kupowaczu, ktoremu slon
    >>> jeszcze na ucho nie nadepnal.
    >>
    >>Audiofil to nie jest inny gatunek człowieka. Równie dobrze mógłbym
    >>napisać "nie rozmawiamy o użytkownikach Maca, którzy czasami potrafią
    >>być bardzo dziwnymi ludźmi".
    >
    > zwwroc uwage na slowo "czasami". ono znaczy, ze nie mowa o wszsytkihc
    > audiofilach.

    Ale sam zacząłeś temat kina domowego, a więc pośrednio także jakości w
    stereo i nieszczęsnych audiofili. A później stwierdzasz, że o tym "nie
    rozmawiamy"...

    >>>>>>Porównaj dźwięk stereo na dedykowanym systemie z dźwiękiem systemu KD za
    >>>>>>te same pieniądze to pewnie przekonasz się co znaczy "ładnie".
    >>>>>
    >>>>> a porownywalem i jakis czas temmu skonczylo sie wymiana mcintoshy
    >>>>> MC275 na amplituner JVC RX-DP20V. kolumny zostaly, podobnie jak
    >>>>> reszta. jestem rowniez zachwycony brzmieniem tego co mam teraz.
    >>>>
    >>>>No ciekawe, bo MC275 to leciwy, ale zacny sprzęt, ostatnio ponoć
    >>>>wznawiany.
    >>>
    >>> sa nowe bardzo eleganckie konstrukcje mcintosha i to wielokanalowe
    >>> wlasnie z mysla o KD.
    >>
    >>Wiem. I jakoś McIntosh nie rezygnuje mimo tego z produkcji i rozwijania
    >>linii wzmacniaczy stereofonicznych. O czymś to chyba świadczy, nie?
    >
    > wedglug ciebie o czym?

    Przede wszystkim o tym, że jest popyt na takie urządzenia. Tym samym
    przypuszczam, że dla wielu osób są one jednak lepsze jakościowo niż
    porównywalne amplitunery.

    >>>>Albo reszta toru jest mało przejrzysta (a dla niego raczej
    >>>>powinna być). W każdym razie nawet współczesne hi-fi prezentuje różne
    >>>>szkoły i też trudno wyrokować na podstawie jednego urządzenia.
    >>>
    >>> dlatego najwazniejsze, dla odbiorcy powinno byc jego wrazenie
    >>> subiektywne. powinien czniac numerki, opisy audiofili i namowy
    >>> znajomych. jak mu odtwarzanie sprzetu sie podoba, to tylko to jest
    >>> istotne.
    >>
    >>W zasadzie mógłbym się zgodzić gdyby nie jedna sprawa - nawet
    >>najbardziej zatwardziały audiofil nie da rady zorganizować sprzętowej
    >>"orgii" na zasadzie "każdy z każdym". Dlatego testy i recenzje sprzętu
    >>bywają bardzo pożyteczne chociażby do jakiejś wstępnej klasyfikacji.
    >
    > czy ja gdzies pisalem, ze recenzje sprzetu nie sa pozyteczne? nie.
    > wrecz przeciwnie. uwazam, ze sa bardzo pozyteczne jako wyeliminowanie
    > sprzetu do dalczych poszukiwan.

    Pisałeś o subiektywnym odbiorze dźwięku. Gdyby był on stuprocentowo
    subiektywny to wszystkie recenzje można by było między bajki włożyć.

    >>Nie można też zapominać, że dla wielu ludzi w sprzęcie hi-fi (jak sama
    >>nazwa wskazuje!) chodzi o wierność przekazu. Dlatego nieobeznani, którym
    >>jednak nie wystarcza, sam fakt że jest "ładnie" często sięgają po
    >>opinie doświadczonych kolegów.
    >
    > niech siegaja. potem sie czesto okazuje, ze ich kolega nie wiedzial w
    > jakim pomieszczeniu sprzet bedzie pracowal i brzmi jak "w puszcze".

    Ano jak ktoś wstawia ogromne kolumny do małego pomieszczenia to może się
    zawieść. Tyle, że większość użytkowników wysokiej klasy hi-fi to jednak
    ludzie świadomi pewnych zasad.

    >>>>>>>>>>Zawsze był w pewien sposób "elitarny". Dobre komponenty na początku lat
    >>>>>>>>>>90-tych wcale nie kosztowały znacznie mniej niż obecnie. Zresztą umówmy
    >>>>>>>>>>się - "elitarny" to może być w Polsce, na zachodzie wydanie np. kilku
    >>>>>>>>>>tyś. euro raz na kilkanaście lat to nie jest jakiś "elitarny" wydatek.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> aaaaha. ale jakos ci przeszkadza, ze ludzie wydaja wieksza kase na
    >>>>>>>>> makowke na zachodzie. czyz nie?
    >>>>>>>>Oczywiście, że nie przeszkadza. Przynajmniej dopóki mogę kupić oddzielne
    >>>>>>>>części w pudełku.
    >>>>>>>
    >>>>>>> no prosze. to teraz juz nie chcesz mowic o imacach, ktore wczesniej
    >>>>>>> przywolywales.
    >>>>>>
    >>>>>>Dlaczego nie chcę? To, że mi coś nie przeszkadza nie oznacza, że nie
    >>>>>>bedę próbował tego czegoś odradzić znajomemu.
    >>>>>
    >>>>> zatem wyglada na to, ze chcesz wprowadzic go w blad, ograniczajac
    >>>>> produkty applea tylko do jednej linii modeli. nie wiem, czy znajomy
    >>>>> bedzie wdzieczny jak sie dowie.
    >>>>
    >>>>Ależ skąd, o Macu Pro mogę wspomnieć, zresztą pewnie sam słyszał. Inna
    >>>>sprawa, że znajomy mieszka w Polsce i perspektywa płacenia kilka razy
    >>>>więcej za funkcjonalność, którą można mieć za kilka razy mniej nie
    >>>>zostanie przyjęta z entuzjazmem.
    >>>
    >>> no to nie przyjmie. nie musi. na szczescie nie ma jeszcze obowiazku
    >>> posiadania makowek. w czym problem?
    >>
    >>Ja problemu nie widzę. W powyższych cytatach widać, że sam próbujesz go
    >>stworzyć przypisując mi jakieś dziwne zachowania (że niby wprowadzam w
    >>błąd albo przeszkadza mi wydawanie przez kogoś pieniędzy...).
    >>Mam wrażenie, że trochę dyskutujesz ze swoimi wyobrażeniami.
    >
    > nie. napisalem to co napisalem, az do ostatniej odpoweidzi
    > przywolujesz koszt sprzetu, ktory jak dla mnie jest argumentem
    > bezsensownym, bo jak pisalem to nie twoja kasa. pod drugie cena jest
    > podana we wszsyskim znanym formacie i jednostkach, wiec ta wiadomosc
    > jest dostepna dla twojego znajomego. i to nie jest zaden argument za
    > czy przeciw. jst to wylacznie do oceny samego zainteresowanago. tyle.
    > koniec.

    Tyle, że na całym świecie testy i recenzje rozmaitych urządzeń
    przeprowadza się właśnie w grupach cenowych. I zależność jakość/cena
    stanowi tam istotny parametr przy ocenie produktu. Ja rozumiem, że
    Jaśnie Panu się to nie podoba, ale takie są powszechnie przyjęte
    procedury.

    >>>>>>>>Co do parametrów do zazwyczaj mam bardzo duży dystans.
    >>>>>>>
    >>>>>>> tej rozmowy nie da sie prowadzic na innej plaszczyznie, bo odbior
    >>>>>>> dzwieku jest sprawa subiektywna w konkretnej przestrzeni. tutaj mozemy
    >>>>>>> co najwyzej porownywac parametry, reszte przyjmowac na wiare.
    >>>>>>
    >>>>>>Nie. Jest sprawą subiektywną +/- jakaś delta.
    >>>>>
    >>>>> moglbys to rozwinac?
    >>>>Istnieje "część wspólna", która nie jest subiektywna.
    >>>
    >>> i jak sie ta czesc wpolna wyznacza? czym ona jest?
    >>
    >>Do jej wyznaczenia konieczne byłoby dokładne rozpracowanie ludzkiego
    >>mózgu lub przynajmniej jakiegoś jego "podsystemu".
    >
    > a wiec jej zastoswoanie nie jet praktycznie mozliwe. przynajmniej
    > obecnie.

    Co masz na myśli pisząc "zastosowanie"?

    >>Jednak precyzyjne
    >>wyznaczenie czegoś nie jest warunkiem koniecznym do stwierdzenia, że
    >>takie coś w ogóle istnieje.
    >
    > ale nadal nie wiadomoc co to jest.

    Mistrzu... To podaj mi jednoznaczną, precyzyjną, molekularną definicję
    ludzkiej myśli. Tak na poziomie atomów w mózgu.
    Czy jeśli nie będziesz w stanie tego zrobić to znaczy, że tego nie ma?
    I nie można o tym mówić?

    Owszem dysponujemy tu pewnym modelem, oszacowaniem, ale to wystarczy,
    żeby wyciągnąć jakieś wnioski.

    >>A czym jest? Jest pewną wspólną cechą zdrowych ludzi wynikającą z ich
    >>budowy ciała.
    >>Weźmy prosty przykład z szerszego pola: ludzie się od siebie różnią
    >>wyglądem, ale każdy zdrowy człowiek ma głowę, ręce i nogi. To jest
    >>właśnie przykład części wspólnej.
    >
    > zupelnie nie trafiony przyklad. taka wspolna czesc to 99.99 (jak nie
    > lepiej ludzkosci).

    Ty nie zrozumiałeś. Przykład jest dobry, bo właśnie to chciałem pokazać.
    Fakt, że istnieją części wspólne dla wszystkich zdrowych ludzi.

    >>W percepcji dźwięku też takowa istnieje. Jak duża to już inny problem,
    >>który pewnie jeszcze długo pozostanie bez precyzyjnego wyznaczenia.
    >>Natomiast sam fakt jej istnienia, stwierdzony chociażby empirycznie nie
    >>pozwala na twierdzenie, że wszystko w tym obszarze jest subiektywne
    >>względem konkretnej osoby.
    >
    > no wiec nie wiesz czym jest czesc wspolna. chcesz ja wyznaczyc w
    > sposob zupelnie niepraktyczy i nawet obecnie niemozliwy.

    Nie. Znowu wyciągasz zupełnie nieuprawnione wnioski. Ja nie chcę niczego
    wyznaczać. Chcę pokazać, że coś takiego istnieje. Tyle.

    > zrob sobie prosty przyklad. idz z kims na obiad do knajpy i wlacz
    > jakis magnetofonik, zeby rejestrowal o czym rozmawiacie. za pare dni
    > popros te druga osoba, zeby usiadla i spisala swoje wrazenia z tego
    > wieczoru. ty zrob to samo. masz ok. 80% szansy, ze postana dwie roznie
    > relacje. nawet ze rozmawailiscie o rozych rzeczach, bo dla tamtej soby
    > bylo wazne X, a dla ciebie Y, ktorej tamta w ogole nie paamietala.
    > w tym co piszesz, zapominasz zupellnie u guscie. jedni lubi abasy,
    > drugie srednie, jedni sluchaja takiej muzyki i nni innej.

    No i??? Chłopie, masz poważne problemy z logicznym myśleniem.
    Ja nigdzie nie napisałem, że wszystkie wrażenia ludzi będą wspólne.

    >>>>>>Wielu ludzi żywiących
    >>>>>>niechęć do pewnych technologii uparcie usiłuje stwierdzać, że
    >>>>>>"wszystko jest subiektywne".
    >>>>>
    >>>>> ja nie zywie niecheci do technologii i twierdze, ze wszystko jest
    >>>>> subiektywne i nie istnieje cos takiego jak 100% obiektywnosc.
    >>>>
    >>>>Ale nawet jeśli przyjąć, że nie istnieje żadna 100% obiektywność to w
    >>>>żaden sposób nie świadczy o tym, że wszystko jest 100% subiektywne.
    >>>
    >>> tak akurat to mozna ze 100% pewnoscia zalozyc, bo jeszcze nie znamy
    >>> metody odczytu i porownywania sygnalow pochodzacych od zmyslow roznych
    >>> ludzi. nie potrafimy tez porownac wrazen. ostatnio w neurologii cos w
    >>> tej sprawie drgelo, ale to jeszcze potrwa. nikt nie wie tak naprawde
    >>> co ty widzisz, jak odpbierasz kolory, dzwiek, cieplo itp. kazdy
    >>> odbiera to w swoj wlasny (subiektywny sposow) bez mozliwosci
    >>> dokladnego podzielenia sie wrazeniami z inymi doznajacymi tych samych
    >>> bodzcow.
    >>
    >>Ale WSZYSCY wiedzą, że na czerwonym świetle samochód się musi zatrzymać.
    >
    > mylisz wraznie z prawem.

    Nie. Każdy zdrowy człowiek przed sygnalizatorem zatrzyma się właśnie na
    podstawie doznanego wrażenia.

    >>I żaden policjant ani sąd nie weźmie pod uwagę jeśli ZDROWY człowiek,
    >>będzie coś mówił o tym, że przejechał przez skrzyżowanie, bo światło
    >>było akurat dla niego "subiektywnie zielone"... albo podwójna ciągła
    >>była "subiektywnie przerywana".
    >
    > mylisz np. spektum kolorow i jego odbieranie z trzema priostymi
    > symbolami, ktore na dobra sprawe wcale nie musza byc kolorami.
    > daltonisci rowniez stosuja sie to prawa drogowego mimo, ze w bardzo
    > extremalnych wypadkach nie ma dla nich roznicy miedy zielonym a
    > czerwonym. psa tez mozna nauczyc rozrozniania.

    Przecież pisałem o zdrowych. Specjalnie dużymi literami... A Ty tu
    wyjeżdżasz z daltonizmem... Daltonizm to WADA WZROKU. Weź się chwilę
    zastanów zanim coś napiszesz.

    >>Masz tutaj kolejny przykład "części wspólnej" dla wszystkich zdrowych
    >>ludzi. Być może nie chcesz tego dostrzec, bo wygodniej jest pisać, że
    >>"wszystko jest względne". Tyle, że to nieprawda.
    >
    > owszem to jest prawda. podaj mi dowolna, sytuacje a sadze, ze da sie
    > znalezc jej iterpretacje, ktora mowi, ze z jednego punku widzenia to
    > co sie stalo jest dobre, a z innego, ze zle.

    O czym Ty piszesz? Pisałem o części wspólnej w odbiorze bodźców przez
    mózg zdrowych ludzi. Przeczytaj jeszcze raz fragment, na który
    odpowiadałeś.

    >>Dlatego wrażenia są w pewnym stopniu wspólne dla wszystkich ludzi,
    >>jedynie z pewnym subiektywnym "odchyleniem", które jednak nie jest zbyt
    >>duże, chociażby z tej przyczyny, że uniemożliwiałoby funkcjonowanie
    >>społeczeństwa.
    >
    > nic wlasnie. funkcie spoleczne o ktorych mowisz, dzialaja z uzyciem
    > bardzo ograniczonego zbioru symboli, znakow, pojec, ktore zostaly tak
    > zaprojektowane, zeby dac minimalna mozliwosc subiektywnych
    > interpretacji. samo fukcjonowanie jednostek skladajacych sie na
    > spolecznenstwo jest nieskonczenie bardziej skomplikowane.

    Te "funkcje społeczne" działają w oparciu o konkretne bodźce docierające
    do mózgu. Całkowita dowolność w przetwarzaniu bodźców przez mózg
    uniemożliwiałaby ich istnienie.
    To jest istotne w kontekście tej dyskusji. Rozważania na temat znaków i
    symboli zostaw sobie na inną okazję.

    >>>>>> A tymczasem prawda jest taka, że każdy
    >>>>>>zdrowy człowiek odróżni np. fortepian od trąbki.
    >>>>>
    >>>>> o czym chcesz tutaj rozmawiac? mowa o jakosci reprodukcji dzwieku (co
    >>>>> i tak juz jest baaaardzo daleko od glownego tematu) a nie
    >>>>> charakterystyce dzwieku instrumentow.
    >>>>
    >>>>To jest przykład "części wspólnej", o której wyżej pisałem. W określaniu
    >>>>jakości reprodukcji też coś takiego istnieje, tyle, że trudniej
    >>>>precyzyjnie o tym pisać. Dlatego podałem prosty przykład, żeby nakreślić
    >>>>o co mi chodzi.
    >>>
    >>> ok. tyle, ze on w niczym sie nie przyda do okreslenia subiektywnego
    >>> wrazenia odbioru dzwieku granego przez jakis system grajacy. to jest
    >>> tak jak z ocena wina. sa ludzie, ktorzy sa naprawde bardzo czuli na
    >>> smaki i zapachy, ale bardzo latwo ich "manipulowac".
    >>
    >>Oczywiście, ze się przyda. Jak takim kiperom zrobisz żart i w "ślepym
    >>teście" do jednej z butelek obok samych znakomitości wlejesz jakiegoś
    >>podłego jabola za 2,50 to pewnie wszyscy się pokrzywią.
    >
    > uzywanie arguemntow ad extremum nie jest specjalnei konstruktywne.
    > bylo wiele wypadkow, ze krytyk winny, dal sie nabrac kiedy mu do
    > butelki z winem za np. 300$ nalali wina za 30$. wino za 300$ bylo
    > natychmiast "lepsze", nagle ukazywalo mase cech bukietu, ktorych wino
    > za 30$ wczesniej nie mialo. obydwa wina byly bardzo zacne i z tego
    > samego gatunku.

    Działała siła sugestii i obawy przed ewentualnym ośmieszeniem się.
    To dodatkowy czynnik w odbiorze, a nie kwestia czystych wrażeń
    zmysłowych. Dlatego w rzetelnych degustacjach nie powinno być żadnych
    naklejek.

    >>> to samo z
    >>> odbiorem dzwieku. np. kazdy ma inne cisnienie krwi, temperature ciala.
    >>> inaczej czuje sie w pomieszczeniu o danym ksztalcie i kolorze. to
    >>> wszystko wplywa na odbior dzwieku z systemu o bardzo wysokiej klasie.
    >>Oczywiście, że w odbiorze jest pewien czynnik subiektywny i ja tego nie
    >>kwestionuję.
    >
    > jesli czescia wspolna, ktorej nie udalo ci sie zdefiniowac, bedzie
    > wspomiany dzwiek sluchawki telefonicznej, to wlasnie wrazenie
    > subiektywne bedzie tym co bedzie przewazac nad ewentualnym zakupem
    > sprzetu.

    Jeśli nie będzie szerszej. Ale pisałem Ci, że ta część wspólna z
    pewnością nie jest maksymalna, bo można podać też inne przykłady.

    >>> czesc wspolna? hmmm. sluchwka telefoniczna jest zapewne czescia
    >>> wspolna. kazdy slyszy chyba te same slowa.
    >>
    >>Tak. Tyle, że jak już wyżej pisałem części wspólnej nie da się
    >>precyzyjnie określić. Słuchawka telefoniczna oczywiście jest częścią
    >>wspólną, ale jest to przykład dość "wąski" i z pewnością nie jest to
    >>część "maksymalna". Istnieją różne "szersze", związane chociażby z
    >>odbiorem barwy dźwięku, wysokości, przestrzenności itp.
    >
    > niech bedzie, ze "czescia wspolna" bedzie to standard hi-fi, ktory
    > okresla pewne parametry dzwieku. czesc ludzi nie bedzie slyszec np.
    > calego pasma. czesc ludzi nie bedzie nawet chciala slyszec np.
    > glebokich basow. inni znowu beda slyszeli wiecej niz okreslaja
    > parametry tego standardu.

    Znów próbujesz coś definiować, a nie o to chodzi. Nigdzie nie pisałem,
    że jakiś "standard" jest częścią wspólną. Niesłyszenie skraju pasma to
    dolegliwość czysto medyczna, a nie subiektywne wrażenie. Na starość
    ludzie słyszą mniej i ma to związek z budową ciała, nie z upodobaniem.

    >>Nie ma sensu się wykłócać jak szerokie jest to pole i jak dalej dzieli
    >>się na mniejsze (bo dalej istnieją *grupy* ludzi, które mają swoje
    >>cechy charakterystyczne dla całego podzbioru). Chciałem tylko pokazać,
    >>że odbiór dźwięku i tym samym ocena hi-fi nie jest w całości zależna od
    >>parametrów charakterystycznych tylko dla jednej konkretnej jednostki i
    >>dlatego wszelkie recenzje, porównania i opinie mają sens.
    >
    > jeszcze raz. jak najbardziej maja sens i nie twierdzilem, ze nie maja.
    > maja jednak sen i powinny miec, w poczatkowym etapie dobierania
    > sprzetu. po przeczytaniu 999 recenzji wybieram 4 modele. ide, slucham.
    > najbardziej podoba mi sie model nr.2 super, ale moze sie rowniez
    > zdazyc i tak, ze nie bedzie mi sie podobal zaden. wtedy cala twoja
    > teoria o srednich, wspolnych, podzbiorach bierze w leb. bo ja np. nie
    > powiem, ze ach lubie ten sprzet bo go polecal pan heniek, krytyk z
    > pisma the audiophile.

    Nic co napisałem w tym przypadku nie bierze w łeb. Obawiam się, że znów,
    po raz kolejny dopowiadasz sobie coś czego wcale nie pisałem. A to
    utrudnia jakąkolwiek rozmowę. Przestań czytać między wierszami.

    >>>>>>>>>>No i właśnie lampy we współczesnych wzmacniaczach lampowych możesz
    >>>>>>>>>>zmieniać.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> no mozesz i co z tego. uwazasz, ze wspolczesne wzmacniacze lampowe to
    >>>>>>>>> jjest wspolczesna technologia?
    >>>>>>>>Tak, współczesna, chociaż nie stosowana na masową skalę.
    >>>>>>>
    >>>>>>> nie. nie jest wspolczesna. wsspolczesne maja co najwyzej ladne
    >>>>>>> wyswietlacze i uklady wspomagajace.
    >>>>>>
    >>>>>>Projekt urządzenia jest współczesny, nie istniał w przeszłości tylko
    >>>>>>został wymyślony np. w XXI wieku. Jakie dla Ciebie miałoby być kryterium
    >>>>>>"współczesności"? Bo chyba mylisz współczesność z popularnością i
    >>>>>>masowością.
    >>>>>
    >>>>> mowa tutaj o TECHNOLOGII, a nie projekcie urzadzenia. masz to wyraznie
    >>>>> wyzej napisane.
    >>>>
    >>>>Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Jaka jest wg. Ciebie definicja
    >>>>"współczesności" w odniesieniu do technologii? Bo dla mnie współczesna
    >>>>to współcześnie produkowana i znajdująca obecnie zastosowanie...
    >>>
    >>> pewne klasy wzmacniaczy istanily juz od lat 20tych zeszlego wieku i
    >>> prawie sie nie zmianialy. nie rozwija sie technologii lamp
    >>> elektronowych, nie rozwija sie tez ukladow, w ktorych one pracuja. to
    >>> przeszla technologia, ktora ma swoich zwolennikow. podobnie np. z
    >>> plytami winylowymi. nadal sie je tloczy. to na okolo definicja
    >>> niewspolczesnosci.
    >>
    >>Ale wpadłeś w pewną pułapkę, bo sama technologia lamp elektronowych nie
    >>określa jednoznacznie jakości wzmacniacza.
    >
    > tak ci si ewydaje? pokaz mi miejsce, w ktorym napisalem, ze okresla.

    Napisałeś, że klasy wzmacniaczy się nie zmieniały. Projekty całych
    urządzeń ewoluowały, więc co miałeś na myśli? Używasz określenia
    "technologia" w odniesieniu do konkretnych części. IMO to niezbyt
    trafne.

    >>Na tym polu postęp JEST i
    >>wzmacniacze współczesne są jakościowo lepsze od tych sprzed
    >>kilkudziesięciu lat.
    >
    > idz na grupe o pl.rec.audio. tam sie znajdzie paru, ktorzy cie
    > zakrzycza jak wyglosisz taki poglad.
    > pod jakim wzgledem lepsze? ktore wzmaacniacze? w jakiej technologii?
    > czy porownujesz w tej samej czy w roznych?

    pl.rec.audio właściwie skończyło się parę ładnych lat temu, gdy ludzie,
    którzy mieli jakieś pojęcie przeszli na fora www. A to o wzmacniaczach
    to nie jest jakiś mój odosobniony pogląd.

    >>Nie możesz mówić o technologii urządzenia tylko i
    >>wyłącznie w kontekście technologii wybranych podzespołów.
    >
    > no i? jakie podzespoly masz w prostym wzmacniaczu lampowym? lampy,
    > rezystory, kondensatory, cewki, transformatory, montaz podzespolow do
    > kupy lutowanymi drucikami, czesto w ogole bez plytek drukowanych. no i
    > co chcesz udowodnic?

    Że uparcie pomijasz sam projekt urządzenia.

    >>> a wspolczesnosci bylaby taka, hmmmmm. np. taka technologia ktora jest
    >>> obecnie rozwijana. np technologia a wlasciwie pomysl produkcji ukladow
    >>> scalonych mimo, ze powstala jakos tak na przelomie 50-60, ale sama
    >>> idea ma sie dobrze i jest do dzis rozwijana. ostatnie osigniecia tego
    >>> rozwoju uwazam za technologie wspolczesna.
    >>>
    >>>>>>>>>>Ja nie twierdzę, że laptopy to jakieś wielkie zło (choć mają bardzo
    >>>>>>>>>>istotne wady, które można by zmienić). Nie sądzę jednak, żeby klasyczny
    >>>>>>>>>>blaszak umarł "śmiercią naturalną". Jeśli już to zostanie zamordowany z
    >>>>>>>>>>premedytacją.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> kiedys umrze. o to mozesz byc spokojny.
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>Kiedyś to wszystko umrze. Jakoś nie prognozuję naturalnego upadku
    >>>>>>>>składaków w ciągu najbliższych 30 lat.
    >>>>>>>
    >>>>>>> hehehehe. za 5 lat bedziesz juz mowil co innego. moge sie zalozyc, ze
    >>>>>>> obecnie to bys nawet nie rozpoznal komputera, bedacego w powszechnym
    >>>>>>> uzytku za 30 lat. 30 lat to giiiigantyczna masa czasu w technologiach
    >>>>>>> obliczeniowych. przypomnij sobie co bylo 30 lat temu. a
    >>>>>>
    >>>>>>No właśnie, co było 30 lat temu? Ano około 30 lat temu powstał IBM PC,
    >>>>>>który ewoluuje do dzisiaj.
    >>>>>> A faktyczna ogromny wzrost mocy obliczeniowej
    >>>>>>nie musi wcale oznaczać zmian w koncepcji komputera osobistego.
    >>>>>>I koncepcja stacjonarnego komputera pozostała do dzisiaj ta sama.
    >>>>>>Zobacz zdjęcia pierwszych PC - obudowę w łudząco podobnym kształcie
    >>>>>>możesz kupić do dzisiaj, ustawienie inne, ale to drobiazg.
    >>>>>
    >>>>> pare dni temu i dokladnie 30 lat temu intel wprowadzil na rynek 8088.
    >>>>> i co bylo widac, nic nie bylo widac, bo nikogo nie bylo stac na takie
    >>>>> komputery. co za to wtedy bylo widac to byl np. apple II. a jak to
    >>>>> wygladalo?
    >>>>
    >>>>A jeszcze nie tak dawno nie chciałeś gadać o cenach...
    >>>
    >>> i nic sie nie zmienilo.
    >>>
    >>>>Apple II
    >>>>czymkolwiek było odeszło w mroki przeszłości, a koncepcja modularnego PC
    >>>>przetrwała i żyje nadal.
    >>>
    >>> ale kto mowi, ze nie zyje. mowie, tylko, ze powoli umiera. moze nawet
    >>> nie tak powoli.
    >>
    >>Póki co nic nie umiera, jedynie pojawiło się istotne "rozgałęzienie".
    >>Co nie zmienia faktu, że komputery stacjonarne cały czas mają rzesze
    >>swoich odbiorców.
    >
    > a owszem. na razie jeszcze maja. jednak ten rynek sie stopniowo
    > kurczy. dzieciaki w coraz wiekszej ilosci szkol, sa naklaniane do
    > przynoszenia swoich laptopow do szkoly i traktowania ich jako zeszyty.
    > w niektorych znanych mi szkolach to juz jest norma. na studiach prawie
    > wszedzie.
    > i powiedz teraz rodzicom taakiego dziaciaka, zeby mu kupili i PC i
    > laptopa.

    Ale już laptopa i konsolę z dużym telewizorem to mogliby kupić, tak?
    Bo chyba nie przepowiadałeś upadku tych urządzeń.

    > powiedz takimu studentowi, ktory mieszka w akademiku, w
    > pokoju 2x2, zeby mial i laptop i PC. to tylko jeden przyklad.

    Akademiki to inna bajka. Zresztą studenci, których znam i mieszkają w
    akademikach albo mają stacjonarne, albo laptopa, a stacjonarny w domu.

    >>>>>>> charakterystyka rozwoju technologii nie jest liniowa, ale wykladnicza.
    >>>>>>
    >>>>>>Ale tak jest raczej w kontekście całej cywilizacji.
    >>>>>
    >>>>> dlaczego? np. moralnosc ludzka nie zmieniala sie prawie nic od
    >>>>> tysiacleci. o ile w ogole cos.
    >>>>
    >>>>Pisałem o rozwoju cywilizacji, nie o moralności.
    >>>
    >>> akurat tworzenie moralnych jest tym co jest charakterystyczne dla
    >>> cywilizacji. akurat bez tego zadana cywilizacja nie istnieje.
    >>
    >>Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
    >>*rozwoju*.
    >
    > istnienie, takiego czy innego kodexu moralnego jest obowiazkowe aby
    > istniala dana cywilizacja. nie jest on jednak wymagany do jej rozwoju.
    > np. normy moralne w dogmie judeo-chrzescianskiej maja sie dobrze juz
    > od ponad paru tysiecy lat lat. jakos nic specjalnie wplywalo na rozwoj
    > naszych dokonan jako cywilizacji zachodniej. mialo cos wspolnego z
    > rewolucja przemyslowa? z rewolucja informatyczna? z rozwojem medycyny?
    > z podbojem kosmosu? nie. jesli juz to czasami wrecz przeciwny.

    Człowieku ja pisałem o charakterystyce *rozwoju* cywilizacji. Nawet
    jeśli przyjmujesz, że istnienie jakichś norm moralnych jest warunkiem
    koniecznym to jak sam zauważyłeś nie wpływa na rodzaj krzywej.
    Nie wiem co chcesz udowodnić.

    Jednak co do samych zmian w takim kodeksie możesz nie mieć racji - normy
    moralne w pewien sposób się istotnie zmieniły i nie są tylko efektem
    jakiejś religii. Sprzeciw wobec kary śmierci, tortur w więzieniach,
    kar cielesnych, prawa człowieka, rozwody itp.
    To nie jest "dogma judeo-chrześcijańska".

    >>>>>>>>Ten globalny kryzys może mieć głębsze podłoże. USA będą dalej tracić na
    >>>>>>>>znaczeniu, zarówno tam jak i w Europie zaczyna wytwarzać się jakiś
    >>>>>>>>dziwny rodzaj socjalizmu... Obecny postęp jest napędzany prawie
    >>>>>>>>niewolniczą pracą Azjatów. I wcale nie jest powiedziane, że ktoś się tam
    >>>>>>>>nie zbuntuje.
    >>>>>>>
    >>>>>>> przyczyny kryzysu, ekonomia i obecne zaleznosci miedzynarodowe, nie sa
    >>>>>>> tematem tej rozmowy.
    >>>>>>
    >>>>>>Niestety, ale właśnie są... Te czynniki mogą spowodować, że krzywa,
    >>>>>>która teoretycznie ma być wykładnicza wcale wykładnicza nie będzie.
    >>>>>>Ignorancją jest prognozowanie postępu bez ich uwzględnienia.
    >>>>>
    >>>>> jak dla mnie jest ignorancja ich nie dostrzegac, ewntualnie
    >>>>> nieuzasadnionym fatalizmem by spekulowac ich zalamanie. obecny kryzys
    >>>>> nie jest czyms wyjatkowym. kryzysy byly i beda. byl w latach 70tych.
    >>>>> byl na poczatku lat 90tych, na przelomie ostatnich stuleci. nic
    >>>>> nowego.
    >>>>> jakos np. takiej telekomunikacji dwie wojny swiatowe i kryzys w latach
    >>>>> trzydziestych XXw specjalnie nie przeszkodzily rozwijac sie w tempie
    >>>>> wykladniczym caly czas. podobnie jest z iloscia wdrazanych do
    >>>>> produkcji wynalazkow. nie mowiac juz o mocy obliczeniowej urzadzen
    >>>>> liczacych. wszystko sie rozwija wykladniczo.
    >>>>> natomiast jest jedna rzecz, ktora faktycznie moglaby zatrzymac taki
    >>>>> rozwoj. np. jesli rozwoj technologii poszedlby by w kierunku, ktory
    >>>>> bylby nieoplacalny dla systemu (podstaw sobie zamiast tego slowa co
    >>>>> tam uwazasz za strosowne). cos jak agresywne promowanie zdrowego
    >>>>> zywienia i w ogoel zdrowego tryby zycia. wiadomo. nie bedzie to na
    >>>>> reke koncernom farmaceutycznym. na razie nei widze takiej mozliwosci,
    >>>>> ale to nie znaczy, ze cos takie rozdroze w przyszlosci nie moze
    >>>>> zaistniec.
    >>>>
    >>>>Ale to już istnieje... Branże muzyczna i filmowa przez powszechność
    >>>>komputerów i Internetu podobno tracą jakieś miliardy. A przynajmniej tak
    >>>>twierdzą.
    >>> domyslam sie, ze mnie podpuszczasz wiec nie skomentuje.
    >>Nie, nie podpuszczam.
    >
    > to dobrze, bo to jest kolejny ogromny temat i nawet nie ma jak go
    > zaczac od tak przedstawionej kwestii.


    To jest przykład na to, że potężna grupa hiperwpływowych osób nie musi
    wcale wyznaczać kierunku dla ludzkości.


    >>>>>>> jesli produkt bylby
    >>>>>>> takim badziewiem, to by chyba nie znalazl odbiorcow.
    >>>>>>
    >>>>>>Owszem znalazłby odbiorców w sytuacji, w której konkurencja
    >>>>>>reprezentowałaby podobny poziom. Zresztą to nie musi być doszczętne
    >>>>>>badziewie, może być całkiem dobry produkt, w którym producent postanowił
    >>>>>>zaoszczędzić na jakimś elemencie - wciskając tam totalny kit.
    >>>>>>Ludzie to kupią, ale taka sytuacja nie jest dobra dla konsumentów.
    >>>>>
    >>>>> nie jest dobra, ale na szczescie nie znajdujemy sie w takiej sytuacji,
    >>>>> a wrecz w odwrotniej. masz wrecz gigantyczny wybor sprzetu. moim
    >>>>> zdaniem juz przerost.
    >>>>Jakoś nie widzę tego na rynku laptopów.
    >>>
    >>> no matko boska. idz na jakas strone duzego sklepu komputerowego.
    >>> w moim okolicznym sklepie to nawet z dwoch regalo zrobilo sie cztery.
    >>Mam sklepy chociażby w Internecie. I trudno wybrać coś sensownego.
    >
    > ja tam jak bym chcial kupic, znalazbym znacznie wiecej nizbym chcial,
    > i z prawdopodobienstwem rzedu pewnoesci bylbym z tego zadowlolony, no
    > chyba zeby mial jakas wade ukryta. zadna z osob, ktorej przez lata
    > polecalem komputery (przez ostatnie 3 lata tylko laptopy) nie
    > narzekala.
    > jesli ty chcesz laptoppa ktory bedzie mial wszystko, no to sorry, ale
    > life is brutal i takiego pewnie nie znajdziesz. ale musisz miec
    > swiadomosc, ze to jest cos jakbys chcial samochodu, ktory jest szybki,
    > wielki, dla calej rodziny i malo palil. to sadze, jest przyczyna
    > twojego problemu.

    Domyślałem się, że padnie to demagogiczne porównanie do samochodów...
    W przypadku takiego laptopa często wystarczyłoby proste zmontowanie
    kilku elementów z różnych konstrukcji. Coś co z powodzeniem ludzie
    wykonują w komputerach stacjonarnych.

    >>>>>>> musi miec jakas
    >>>>>>> zalete, ze jednak jest sprzedawany i firma nie poszla z torbami. choby
    >>>>>>> cena. bebechy niech beda tragiczne, ale wyglada na to, ze takim
    >>>>>>> odbiorcom nie potrzeba nic wielkiego. i slusznie. po co maja kupowac
    >>>>>>> jakis wypas, skoro uzywaja sprzetu do emaila raz na na pare dni.
    >>>>>>> wyglada mi sie, ze prezentujesz podejscie mechanika samochodowego,
    >>>>>>> ktory jak kupi samochod, to pierwsze co by zrobil to by go ulepszyl. i
    >>>>>>> bardzo dobrze, tylko, ze to co w przypadku samochodow bedzie jeszcze
    >>>>>>> pokutowc dlugo, to w przypadku komputerow jest na wymarciu.
    >>>>>>
    >>>>>>Ja nie chcę nic "ulepszać" po zakupie. Powtarzam jedynie znanie prawdy
    >>>>>>o tym, że różnorodność, standaryzacja i otwartość są dobre dla
    >>>>>>konsumentów. I tym samym koncepcja modularnego PC jest
    >>>>>>błogosławieństwem.
    >>>>>
    >>>>> ok. jestes za roznorodnoscia, ale jakos przemawia przez ciebie niechec
    >>>>> do apple. raz.
    >>>>Wmówiłeś sobie, że jestem niechętny Apple jako takiej i ciągle to
    >>>>powtarzasz...
    >>>
    >>> sluchaj. musialem miec jakies podsatwy, nie? to ze sie uczepiles ceny,
    >>> to ze zaweziles linie produktow applea do imaca, sugerujac
    >>> nierozbudowywalnosc sprzetu applea. no znikad mi sie to nie wzielo.
    >>
    >>Ja nie wiem jakie Ty kokosy zbijasz, ale to jest polska grupa
    >>dyskusyjna, a w tym kraju jakoś większość konsumentów niestety
    >>"uczepia się" ceny zwłaszcza jeśli ta jest bez porównania wyższa
    >>od konkurencji i wynosi kilka średnich krajowych. Ośmielę się zauważyć,
    >>że z tego względu Mac Pro jest u nas produktem bardzo niepopularnym,
    >>stąd większa uwaga grupowiczów koncentruje się na tańszych modelach
    >>nierozbudowywalnych. Czy to takie dziwne?
    >
    > niemniej jest to nadal manipulacja, bo rozmawialismy o
    > ROZBUDOWYWALNOSCI systemow komputerowych spod znaku apple i PC.
    > dlatego, niezaleznie jak drogie konstukcje macowe by nie byly, jesli
    > chcesz byc fair w dyskusji, to nie mozesz uwzgledniac tylko czesci
    > linni applowskich roduktow i porownywac wzgledem ceny. do tego moze
    > byc oddzielny topik i oddzielna rozmowa.
    > co bys powiedzial jakbym w rozmowie o laptopach makowych i PC.
    > przywolal tylk np. dell'a adamo (ktory nawet wygladem do macbookow
    > jest podobny) oraz jakies np. toughbooki, ktore cena sa porownywalne z
    > macbookami, a nawet je przewyzszaja. to by byla taka sama manipulacja
    > w dyskusji, ew zly argument, co ci sie staram wytlumaczyc.

    Dell Adamo to margines względem wszystkich PC. Macbook, mini, i iMac to
    trzon i najpopularniejsza dla użytkowników indywidualnych część oferty
    Apple.

    >>>>> dwa. stadnaryzacja to jakby zaprzeczenie otwartosci w kontekscie tej
    >>>>> rozmowy.
    >>>>Napisałem o otwartości w znaczeniu jawności i powszechnej dostępności,
    >>>>może nieprecyzyjnie.
    >>>
    >>> ok. ale z drugiej strony masz linuxy. tez cala mase ich. jakos nie
    >>> widac, zeby podbijaly rynek, choc niektore dystrybucje bardzo sobie
    >>> chwale.
    >>
    >>MS stworzył monopol i tym samym barierę wejścia dla konkurencji dlatego
    >>poniekąd tak to wygląda.
    >
    > dlatego tym bardziej powinienes promowac produkty firm poza monopolu.

    Owszem, jeżeli wnoszą one istotne zmiany jakościowe albo przynajmniej
    rokują takie nadzieje. Dlatego promuję Linuksa.

    >>Ale otwartości i standardów faktycznie ludzie
    >>nie doceniają. Oby nie zaczęli doceniać dopiero wtedy gdy już będzie za
    >>późno.
    >
    > to zalezy jakie to beda standardy i do czego beda zmuszac
    > uzytkownikow.

    Standardy nie zmuszają użytkowników tylko producentów. Użytkownik
    właśnie dzięki takim standardom ma wybór.

    >>>>> trzy: nie widze w tym juz zadnego blogoslawienstwa. od kiedy dell jako
    >>>>> pierwszy dawal mozliwosc konfiguracji komputerow (nie tylko
    >>>>> stacjonarnych) on-line (za czym poszly inne firmy) skladanie kompa
    >>>>> samemu jest juz strata czasu.
    >>>>
    >>>>A jak Dell nie pobłogosławi jakiegoś producenta, od którego chciałbyś
    >>>>mieć części? Albo jak będziesz chciał coś na szybko rozbudować/wymienić?
    >>>
    >>> to co? w stacjonarnym nie widze problemu. niemniej dlategospedzam
    >>> sposo czasu (i tak znacznie mniej niz bym sam skladal) nad dobraniem
    >>> komponentow, zeby potem nie chciec rozbudowywac. ale czasami sie
    >>> jednak zdaza.
    >>
    >>Ale tu mówiłem o sytuacji, kiedy części nie są dostępne dla detalicznego
    >>odbiorcy.
    >
    > no wlasnie o tym tez pisze. w tym wypadku. MZ, jest to zupelnie
    > zbedne.

    Nie jest zbędne dla ludzi, których interesują części niepobłogosławione
    przez producenta.

    >>>>> zyjemy w swiecie wymiennej informacji. niezwykle mobilnym. mobilne
    >>>>> staje sie podejscie do kompoterow. efektem jest explozja posiadaczy
    >>>>> laptopow, a teraz netbookow.
    >>>>Jasne, tyle, że znaczna część posiadaczy laptopów ma również porządne
    >>>>komputery stacjonarne.
    >>>
    >>> co znaczy znaczna czesc? na pewna sa tacy.
    >>
    >>Przede wszystkim chodzi o to, że statystyki liczby sprzedanych laptopów
    >>i stacjonarnych nie pokazują ile osób używa wyłącznie laptopa.
    >
    > wiec skad mozesz mowic, ze znaczna czesc? w ten weekend bylem w 5ciu
    > domach, roznych ludzi, roznych profesji i w roznym wieku. od studentow
    > do staruszkow wlacznie. widzialem tylko jednego PCta, ktory siedzial w
    > piwnicy i byl przeznaczony tylko do gierek i filmow z divx. reszta to
    > juz wszystko laptopy.

    OK, znaczna część w moim otoczeniu.

    >>>>> wszystko idzie w tym kierunku. z duzych
    >>>>> komputerow pozostana mainframy, ktore pewnie nadal beda zajmowac po
    >>>>> kilka pieter, albo nawet cale budynki. moze nawet beda jeszcze
    >>>>> wieksze?
    >>>>> byc moze w biurach jakis jeszcze czas beda blaszaki (w tym mac), ale
    >>>>> to tez minie, na rzecz albo pracy online, albo pracy na terminalu
    >>>>> duzego servera firmy. albo na wlasnym mobilnym sprzecie podpietym do
    >>>>> wygodniejszych urzadzen I/O. zalezy od charakteru firmy.
    >>>>
    >>>>A gracze, graficy, studia fotograficzne, i video?
    >>>>Ich naprawdę w większości nie obchodzi czas pracy na baterii czy waga
    >>>>urządzenia. Wyciąłeś całkiem duży fragment rynku.
    >>>
    >>> akurat tak sie sklada, ze zdecydowana wiekszosc tych firm, o ktorych
    >>> wspomnialem to sa wlasnie studia graficzne i firmy zajmujace sie
    >>> szeroko pojeta grafika. z wyjatkiem 3D, bo do tego sa inne klocki,
    >>> choc na maku tez maya calkiem gracko chodzi.
    >>
    >>Ale ja tu nie pisałem o dużych firmach,
    >
    > ja tez nie tylko. co prawda jedna z nich jest arnell (jedna z
    > wiekszych firm robiacych elementy graficzne do kampanii reklamowych
    > firm jak pepsi-corp donna karan) i tam co prawda jest oboz
    > koncentracyjny i nikt z wlasnym laptopme sie nie podlaczy, nawet na
    > biurku go polozyc nie moze. sa same stacjonalren maci. w dziale
    > graficznycm dokladnie polowa to imaci. w reszcie firm jest przeroznie.
    > ale zawsze znalazl sie ktos, ktor przychodzil z wlasnym laptopem
    > (akurat tak sie sklada, ze to byly prawie wszystko makowki) i dizergal
    > na nim w pracy. po podlaczeniu do wiekszego monitora. ale nie zawsze.
    >
    >>które stosują sobie profesjonalne rozwiązania.
    >
    > profesjonalne rozwiazania to sa takie, ktore pozwalaja ci zarabiac
    > pieniadze. nie ma nic szczegolnego w profesjonalnych rozwiazaniach.
    > kolejny chwyt marketingowy w przypadku opisu produktu.

    Wiem, ale przyjęło się (niestety) pewne znaczenie tego słowa. Nie widzę
    jednak małej firmy z wielkim mainfraimem.

    >> Jest mnóstwo małych zakładów czy wręcz
    >>użytkowników domowych, którzy potrzebują dużej wydajności. Znacznie
    >>większej niż ta, którą oferują laptopy (projektowane przede wszystkim
    >>pod kątem mobilności, a nie wydajności).
    >
    > ale przeczytaj jeszcze raz jak opisalem, jak widze przyszlosc. podalem
    > kilka mozliwych rozwian, i uzycie laptopow nie jest jedynym.
    > poza tym. tak naprawde jakiego poweru obliczeniowego potrzeba nawet do
    > pracy w zaawansowanej grafice 2D? owszem duzo, ale juz nie tyle, zeby
    > przecietny przyzwoity wspolczesny laptop nie pociagnal. od biedy na
    > wlasnym ekranie. przy jeszcze bardziej zaawansowanyh projektach
    > owszem, np. lepszy ekran by sie przydal, ktorergo podlaczenie nie jest
    > zadnym problemem.

    Czy przyzwoity współczesny laptop będzie wydajny w przetwarzaniu rawów,
    zaawansowanej obróbce zdjęć o dużych rozdzielczościach, wizualizacjach
    3D, najnowszych grach, kompresji filmów z kamery cyfrowej full hd...
    A takich zastosowań wymagających wydajności jest więcej. I wraz ze
    wzrostem wydajności obliczeniowej sprzętu rośnie również zapotrzebowanie
    na tą wydajność przez niektóre oprogramowanie.

    >>>>>>> wyobraz sobie, ze wszystko wskazuje na to, ze za jakis czas mozesz w
    >>>>>>> ogole nie miec komputera. bedzie ci wisialo jaka karta graficzna,
    >>>>>>> twardy dysk, procesor itp. to co bedziesz mial w domum, to bedzie
    >>>>>>> tylko durny terminal z podlaczniem do bardzo szybkiej sieci. jak sie
    >>>>>>> baczniej przyjrzysz w jakim kierunku zmierza np. google. microsoft,
    >>>>>>> adobe to zobaczysz, wlasnie ten kierunek rozwoju.
    >>>>>>Witamy w domu Wielkiego Brata!
    >>>>>
    >>>>> wielkiego brata masz juz teraz na ulicy i widzisz go codziennie. to
    >>>>> kazdy z nas, z komorka i aparatem cyfrowym robiacy zdjecia. a noze
    >>>>> zrobi i tobie jak bedzies zrobil cos czego bys sobie nie zyczyl zeby
    >>>>> widzial kto inny.
    >>>>
    >>>>Czekaj... Ktoś tu pisał o popadaniu w skrajności. Faktycznie trudno się
    >>>>wtedy rozmawia. Po pierwsze to za publikację wizerunku można
    >>>>odpowiedzieć, a jeśli przedstawiona osoba będzie w bardzo niekorzystnym
    >>>>świetle to sankcje mogą być dotkliwe.
    >>>
    >>> chyba sobie zartujesz. zakladam konto na youtube, czy innym myspace i
    >>> moge publikowac twoje zdjecia jak mi sie to bedzie podobac (bez
    >>> pogwalcenia regulaminu danego servisu, ktory zapewniam ci ema w
    >>> glebokim powazaniu jakies lokalne prawa o publikacjach wizerunku) i
    >>> bedziesz sie musial zdrowo nakombinowac, zeby te zdjecia usunieto o
    >>> ile ci sie to w ogole uda.
    >>
    >>Zrób na ulicy zdjęcie mojej znajomej. W wakacyjnym, skromnym ubranku
    >>spacerującej gdzieś przy drodze. Napisz pod nim artykuł o ulicznej
    >>prostytucji i umieść w jakimś wysokonakładowym dzienniku. Oj, jednak
    >>miałbyś problem.
    >
    > ale kto mowi o publikacji drukiem? napisalem wyraznie. umieszcze to na
    > portalu i zdjecie i artykul bedzie mialo pewnie znacznie wieksza
    > ogladalnosc niz wprasie i niech mi ktos, cos zrobi.

    No to umieść na portalu. Przypadków zdjęcia materiałów na samym YouTube
    było, że ho ho...

    > to jest znowu bardzo szeroki temat i jego analiza wymaga rozpatrzenia
    > wielu czynnikow. jak dokladnie zostalo podpisane to zdjecie, czy byly
    > uzyte dane teej osoby, czy byly i jakie odnosniki w texcie do tego
    > obrazkaa i twojej znajomej. przy dobrych ukladach nawet, gdyby zdjecie
    > twojej znajomej bylo wykorzystane tak jak opisales, nie mialbym
    > zadnych problemow.

    Podpis zdjęcia i użyte dane to jeszcze inna sprawa. Rozmawiamy o
    publikacji wizerunku.

    >>Fakt, że w ogromnej większości przypadków ludzie takie sprawy, jeśli
    >>nie są tak drastyczne jak przykład powyżej, zupełnie olewają, bo wydaje
    >>im się to bez większego znaczenia. Nie wiem jak wyglądają regulacje
    >>prawne w innych krajach, ale świadomość potrzeby ochrony prywatności w
    >>społeczeństwie jednak rośnie.
    >
    > w innych krajach wyglada to np. tak. ide do pracy, na mojej ulicy
    > czesto kreca filmy. wchodze w nia, stoi panna z wielka plansza na
    > ktorej jest napisane, ze kreca film i ze jesli mnie sfotografuja, to
    > czytajac to co czytam, jednoczesnie zrzekam sie praw do swojego
    > wizerunku, w tym i tym dniu, na tej i na tej ulicy na korzysc tego kto
    > robi ten film. mniej wiecej tak. i co? i ja nie mam z tym
    > najmniejszego problemu. nawet bez tej planszy tez nie mam.

    Jak jest plansza to jak najbardziej OK. Bez takiej informacji to jest
    degradacja człowieka.

    >>>>Po drugie istnieje jednak podział
    >>>>na przestrzeń prywatną i publiczną.
    >>>
    >>> moze istnieje, ale powiedz to np. gwiazddkom filmu i paparazzim.
    >>
    >>Ale co mam powiedzieć? Jak taki paparazzo włamie się do mieszkania
    >>"gwiazdki" to odpowie za włamanie.
    >
    > no widzisz nie jest to tak oczywiste. sa wypadki, ze to uchodzilo na
    > sucho a zdjecie bylo nawet nagradzane. nie o sama gwiazdke chodzilo,
    > ale troche inna rzecz, niemniej idea jest podobna. byl wlam, bylo
    > zdjecie.

    Pewnie zależy od przepisów w danym państwie i tego czy komuś chciało
    się protestować.

    >>Na gwazdki mogą polować w przestrzeni
    >>publicznej i to jest jakaś cena za te miliony, które zgarniają często
    >>minimalnym kosztem.
    >
    > ile bylo wypadkow focenia na prywatnych plazach, jachtach itp. przez
    > teleobiektywy?

    Jak wyżej.

    >>>>A po trzecie ludzie po pewnym amoku
    >>>>zaczynają już dostrzegać pewne zagrożenia i stąd np. protesty przeciwko
    >>>>Google Street czy jak to się tam nazywa.
    >>>
    >>> gdzie protestuja tam protestuja.
    >>> http://www.streetwithaview.com/scenes.html
    >>W Polsce ponoć mają być zdjęcia z "usuniętą" twarzą, co też nie jest
    >>idealną ochroną, ale lepsze to niż nic.
    >
    > jak dla mnie te protesty to nic innego jak histeria.

    A jak dla mnie wreszcie przejaw myślenia.

    >>>>> juz nawet nie warto mowic o ogromnej ilosci kamer i systemow
    >>>>> sledzacych, ktore sie instaluje praktycznie wszedzie. widac ktos nad
    >>>>> tym pracuje i komus na tym zalezy, zeby wszyscy sie bali lub czuli
    >>>>> niepewnie.
    >>>>
    >>>>Ano zależy.
    >>>>
    >>>>> co zrobisz? taka perspektywa jest dosc straszna, ale ludzie za cene
    >>>>> wygody, albo z lenistwa, albo i innych korzysci dostosuja sie do tego.
    >>>>I to jest dramat ludzkości. Tym większy, że ludzie nie zdają sobie
    >>>>sprawy z faktycznych konsekwencji.
    >>>
    >>> wiesz. z jednej strony ludzkosc powinna czuc sie wolna, z drugiej
    >>> jednak powinna byc trzymana za morde, zeby w szkode nie poszla.
    >>> dlatego dobrzy politycy sa w cenie.
    >>
    >>Politycy są w cenie?
    >
    > czytaj uwaznie. napisalem dobrzy politycy. zawsze byli, a teraz tym
    > bardziej.
    >

    Nie. Teraz to czy ktoś jest faktycznie dobrym politykiem ma znaczenie
    niewielkie. Wybory wygrywają spin doctorzy, PR-owcy i przychylne media.
    To oni są w cenie.

    >> Gdzie Ty żyjesz?

    > tam gdzie dobrzy politycy sa w cenie i sie ich docenia, a innym malych
    > (i nie tylko takich malych) cwaniaczkow, w miare mozliwosci tepi i
    > usuwa.

    US jak widzę... No tak, tam w cenie jeszcze do niedawna był niejaki
    George W. Bush... Zaprawdę został bardzo "doceniony" za swoje
    "wspaniałe" działania i teraz wszyscy go wysławiają...

    No i wybrano następcę, o którym na świecie wiedzą głównie to, że jest
    sympatycznym gościem i zabił muchę w telewizji.

    >> U nas polityk to zło konieczne.
    >
    > u was moze tak.

    Oj, nie tylko u nas.

    >>BTW - w takim razie miłego bycia trzymanym za mordę.
    >
    > a dziekuje. pod tym wzgledem nie mam co specjalnie narzekac.

    No tak... Zwierzęta w klatkach właściwe też nie narzekają. Mają
    jedzenie, picie, może nawet jakąś rozrywkę, a że to jednak niewola to co
    tam...

    >>>>>>Wyobraź sobie wszczepianie ludziom chipów, nadajników GPS i
    >>>>>>"monitorowanie" aktywności każdego obywatela. Wszystko to oczywiście dla
    >>>>>>wygody, bezpieczeństwa i rozwoju!
    >>>>>
    >>>>> niedalej jak pare dni temu prowadzilem rozmowe na podony temat na
    >>>>> innej grupie i jeden z kolezkow, bez zadnej zenady stwierdzil, ze
    >>>>> jesli przyniosloby to mu jakies korzysci np. chocby oszczednosc czasu
    >>>>> to on jest za. i sadze, takich by byla wiekszosc. bo moze sie okazac,
    >>>>> ze bez takiego chipa nie mozesz wziac pozyczki na dom, zalozyc konta w
    >>>>> banku, zapisac sie do szkoly itp itd, a to chocby z prozaicznej
    >>>>> przyczyny, ze w sekreteriacie nie maja odpowiednich drukow, zebys mogl
    >>>>> wypisac. caly proces odbywa sie automatycznie po przeskanowaniu
    >>>>> twojego przedramienia.
    >>>>To jest oczywiste, że istnieją ludzie nawet gotowi się sprzedać. Jednak
    >>>>jawne narzucenie tego wszystkim już tak proste nie jest.
    >>>
    >>> jestesmy za cwani juz na jawne narzucenie, a ci narzucajacy za cwani
    >>> zeby o tym nie wiedziec. bedzie to na zasadzie: "osla i marchewki" jak
    >>> wiele rzeczy w przeszlosci.
    >>To będzie po cichu, pod przykrywką rzekomego "bezpieczeństwa" i
    >>"wygody". I wcale nie musimy się na to nabrać.
    >
    > spoko. nabierzemy sie. prawie za kazdym razem sie nabieralismy.
    > trenujemy takie nabieranie juz od czasow nerona.

    Jakieś niewolnicze przekonania... Powtarzam - nie musi tak być -
    Irlandczycy nie dali się nabrać na Traktat Lizboński mimo ogromnych
    wręcz nacisków i przeinaczeń.

    >>>>>>Tak, taki scenariusz niestety również jest możliwy, to właśnie miałem na
    >>>>>>myśli mówią o morderstwie komputerów osobistych.
    >>>>> laptop jest rowniez komputerem osobistym.
    >>>>W tej koszmarnej wizji zdaje się też nie było laptopów tylko terminale...
    >>> ale bylo kilka wizji.
    >>To było do tej najczarniejszej.
    >
    > dla mnie wszystkie sa dosc jasne i optymistyczne.

    No cóż... słyszałem już nawet o ludziach, którzy specjalnie chcą iść do
    więzienia, więc nawet takie przypadki mnie nie zdziwią.

    >>>>>>Ale muszę Cię zmartwić, za tym jak to określasz "kierunkiem rozwoju" nie
    >>>>>>stoją jakieś tam Google czy Microsoft tylko zupełnie inne organizacje.
    >>>>>
    >>>>> a czy ja mowie, ze one stoja za tym? wcale. jednak ich produkty
    >>>>> pokazuja nam dosc dobitnie w jakim kierunku zmierzamy. btw. takich
    >>>>> firm jest wiecej i to wcale nie takie kolosy.
    >>>>Szkoda, że ludzie nie widzą jak zaskakująco proste jest lekarstwo na
    >>>>taki kierunek - nie korzystać z takich produktów.
    >>> ale dlaczego nie, skoro to wygodne?
    >>Bo nie samą wygodą człowiek żyje.
    >
    > a kto mowi, ze tylko? a na czym np. polega ergonomia stanowiska pracy?
    > miedzy innymi na wygodzie. na czym polega bezpiecznestwo miejsc pracy?
    > miedzy innymi na wygodzie pracujacego. projektowanie miejsc
    > publicznych, domow, mieszkan?

    To się jeszcze trzeba zastanowić co się oddaje na rzecz takiej bardzo
    dyskusyjnej zresztą "wygody".

    >>> ma nawet spory potencjal do rozwijania czlowieka chlonnego wiedzy.
    >>Jaki znowu potencjał?
    >
    > do rozwijania wiedzy. google. wikipedia, subskrybcje magazynow
    > on-linie, wymiana infoaccji na zasadzie share i P2P.

    Ale tu obecny komputer stacjonarny świetnie spełnia swoje zadanie.

    >>>>>>Pozostaje jednak mieć nadzieję, że ludzkość nie okaże się totalnymi
    >>>>>>idiotami i nie podpisze z uśmiechem na ustach wyroku śmierci na własnej
    >>>>>>wolności.
    >>>>>
    >>>>> wiekszosc ludzkosci jest od dawna (o ile nie od zawsze) niewolnikami,
    >>>>> a obecnie nawet na wlasna prosbe. nasza wolnosc jest jedynie zluda.
    >>>>> kazda poranna walka z budzikiem powinna o tym przypominac.
    >>>>I to podobno ja popadam w skrajności...
    >>>
    >>> alez to nie jest skrajnosc. to jest nasze zycie codzienne wiekszosci z
    >>> nas.
    >>
    >>Rozumujesz na zasadzie - nie jest dobrze, więc co za różnica, że będzie
    >>jeszcze gorzej.
    >
    > w ktorym momencie to wyczytales? nie. to ty znowu poslugujesz sie
    > jednobitowym wnioskowaniem.,

    No tak, bo Ty przecież lubisz być trzymany za mordę... Wybacz, że nie
    wziąłem tego pod uwagę.

    >>Zresztą to codzienne życie i rutyna nie jest typowym
    >>niewolnictwem - w każdej chwili mogę rzucić wszystko i pojechać w
    >>Bieszczady.
    >
    > ty byc moze tak. koles, ktory ma na utrzymaniu rodzine, do splacenia
    > raty za dom i samochot raczej nie pojedzie.

    Raczej? Mało to było ucieczek, kiedy kogoś odnajdywali po latach za
    granicą?

    >>>>>>>>>>To właśnie jest koszmar "firmowości". A gdyby był standard i dostępne
    >>>>>>>>>>części to można by złożyć (albo zlecić złożenie) takiego jaki pasuje i
    >>>>>>>>>>najlepiej odpowiada wymaganiom.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> ale wiekszosci jednak pasuje to co kupuje.
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>Czasem po paru tygodniach dopiero zaczynają się narzekania... A to jakaś
    >>>>>>>>gra nie pójdzie, a to matryca jednak nie taka dobra itp.
    >>>>>>>
    >>>>>>> czasami to rowniesz sie zdarza, ze sprzet przychodzi uszkodzony bo
    >>>>>>> nieszczesliwie spadl z ciezarowki w czasie transportu.
    >>>>>>
    >>>>>>No i?
    >>>>>
    >>>>> ze to sa wypadki marginalne.
    >>>>
    >>>>Ale jak sprzęt przyjdzie uszkodzony to mi wymienią na sprawny albo będę
    >>>>się kłócił i zrobię czarny PR na całą sieć... Jakoś nie widzę analogii.
    >>> ja tez nie.
    >>Więc po co to pisałeś?
    >
    > zeby ci powiedziec, ze to wypadki marginalne.

    Ale jest między nimi na tyle istotna różnica, że stawianie ich obok
    siebie nie ma sensu.

    >>>>>>Taki Microsoft na samej Viście sromotnie się przeliczył. Oni
    > myśleli,
    >>>>>>że ludzie zaczną masowo kupować nowe komputery tylko po to, żeby
    >>>>>>popracować na tym "wspaniałym" systemie...
    >>>>>>A co do starzenia się to też bym polemizował. Dałem Ci wcześniej
    >>>>>>przykład ostatniego roku. O średniej klasy PC kupionym rok wcześniej
    >>>>>>trudno dziś powiedzieć "przestarzały". Nie mówiąc już o tym, że mnóstwo
    >>>>>>ludzi nie potrzebuje żadnych technologicznych nowinek. Korzystają w
    >>>>>>pracy z 5-cio czy nawet 10-cio letnich komputerów, które nadal świetnie
    >>>>>>spełniają swoje zadania.
    >>>>>
    >>>>> owszem. sa tacy. ja czesciowo do takich naleze. jesli by te nowinki
    >>>>> sie nie sprzedawaly, to co by sie z nimi dzialo?
    >>>>Przestano by je produkować?
    >>>
    >>> sam widzisz. ale sie musza sprzedawac, bo je produkuja.
    >>
    >>Tyle, że woleliby sprzedać znacznie więcej.
    >
    > kazdy producent, niezaleznie ile towaru sprzedaje chcialby sprzedawac
    > wiecej. chyba tutaj to nawet nie ma wyjatkow od reguly. no moze z
    > wyjatkiem umow antytrustowych.
    >
    >>Niektóre produkty mają swoją
    >>wąską grupę odbiorców i mimo tego producent zarabia. To że coś jest
    >>ofercie wcale nie znaczy, że zaleje rynek i stanie się super popularnym
    >>towarem wyznaczającym jakiś ogólny kierunek rozwoju.
    >
    > a kto mowi od razu o zalewaniu rynku? dlaczego znowu ad extremum?

    Bo rozmowa dotyczy kierunków rozwoju. A bajery sprzedawane w marginalnej
    ilości, nawet jeśli przynoszą zysk producentowi to takiego kierunku nie
    wytyczają. To, że coś "się sprzedaje" w jakiejś tam opłacalnej dla
    producenta skali nie oznacza, że będzie wyznaczać jakiś trend.

    >>>>>>>>>>Ale tu nie chodzi o konieczność składania tylko o taką możliwość.
    >>>>>>>>>>Samodzielne składanie PC chyba nigdy nie było bardziej popularne niż
    >>>>>>>>>>gotowe zestawy ze sklepu.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>> z tego co pamietam to bylo. jeszcze w drugiej polowie lat 90tych
    >>>>>>>>> oprocz makowek nie widzialem w domach czy firmach firmowego sprzetu.
    >>>>>>>>> gateway, dell, compaq pojawily sie chyba pod sam koniec lat 90tych.
    >>>>>>>>> teraz nawet nikt z tamtych ludzi nie mysli, zeby samemu skladac sprzet
    >>>>>>>>> lub zamowic zlozenie. oczywiscie z wyjatkiem jakis specjalnych
    >>>>>>>>> rozwiazan. <rs>
    >>>>>>>>
    >>>>>>>>To jeszcze jest kwestia terminologii. Dla mnie firmowy to w tym
    >>>>>>>>kontekście produkowany przez dowolną firmę, a nie montowany z części
    >>>>>>>>przez użytkownika.
    >>>>>>>
    >>>>>>> firmowy dla mnie znaczy, produkowany przez dobra (na dzien dzisiejszy)
    >>>>>>> firme, z dluga tradycja, w ktorej produkty moge ufac. dowolna firma, w
    >>>>>>> tym ujeciu mnie nie zadowala, bo sam moge zalozyc taka, wymyslic ladna
    >>>>>>> nazwe, wydrukowac zgrabne nalepki i skladac kompy w przerwie na
    >>>>>>> papierosa.
    >>>>>>
    >>>>>>I w ten sposób wprowadzasz jedynie zamieszanie w terminologii. Bo przy
    >>>>>>takiej definicji można by dyskutować czy taki np. Acer jest "firmowy"
    >>>>>>czy nie. Ja tam wolę jasne i jednoznaczne kryterium, ale niech będzie,
    >>>>>>kwestia umowy.
    >>>>>
    >>>>> ano wlasnie. tak jak chinska firma coby, ktora kiedys rznela wyglad z
    >>>>> produktow firm japonskich. nawet kroj czcionki w logo ma ten sam co
    >>>>> sony. uznawana byla za firme piracka, teraz jej produkty sa dostepne w
    >>>>> wielkich sieciach domow sprzedajacych urzadzenia elekroniczne.
    >>>>
    >>>>Ale to są niuanse... Właściwie to prawie każdej firmie można by zarzucić,
    >>>>że coś czerpała z konkurencji. Ordynarne zrzynanie wprawdzie nie jest w
    >>>>dobrym stylu, ale jak komuś nie przeszkadza...
    >>>
    >>> niby tak. caly powojenny japonski i poludniowo koreanski przemysl
    >>> elektroniczny na tym stal. ale tu mowa o definicji co jest
    >>> "amatorskim" skladakiem, a co firmowym sprzetem.
    >>>
    >>>>>>Tylko czym właściwie będzie się różnił taki bardziej firmowy PC od mniej
    >>>>>>firmowego? Obudową, chłodzeniem? Czy Dell, HP i inni robią sami jakieś
    >>>>>>podzespoły do stacjonarnych?
    >>>>>
    >>>>> zlecaja tworzenie. np. plyt glownych. na pewno dell. sami juz chyba
    >>>>> nic nie robia.
    >>>>No to chociaż to. Bo czym właściwie miałby się różnić sprzęt o tych
    >>>>samych komponentach złożony przez "dobrą" i "złą" firmę?
    >>>
    >>> hmmm. niechlujnoscia zlozenia. niedokreceniem srubek. nie wcisnieciem
    >>> wtyczek. nie posmarowaniem pasta procka, a na koncu pirackim system
    >>> operacyjnym
    >>A które to popularne składające firmy instalowały piracki system?
    >
    > co znaczy popularne? gdzie sie dopatrzyles, ze pisalem o popularnych
    > firmach. zapytales o dobra i zla firme. to ci odpowiedzialem.

    Pytałem o Twoje kryterium markowości. Skoro duże, popularne firmy
    uznałeś za "bezmarkowe", a jako wadę tych bezmarkowych wymieniłeś
    m. in. piracki system to oczekiwałem przykładów.

    >>>>>>>>Także załapią się tu popularne Vobisy, Optimusy,
    >>>>>>>>Adaksy czy nawet takie marki "Henio i syn".
    >>>>>>>>Miałem na myśli to, że samodzielne składanie przez użytkownika końcowego
    >>>>>>>>nigdy nie było tak popularne jak zakup gotowego pudełka ze sklepu.
    >>>>>>>
    >>>>>>> a jaka, w tym kontexcie, jest roznica miedzy zlozeniem samemu, a
    >>>>>>> zleceniem zlozenia kumplowi? <rs>
    >>>>>>
    >>>>>>Jest różnica w podejściu do produktu. Gdzieś w poprzednich postach w tym
    >>>>>>wątku pojawiły się stwierdzenia, że składanie było popularne w latach
    >>>>>>90-tych. Otóż składanie jako takie, przez użytkownika końcowego chyba
    >>>>>>nigdy nie było popularne.
    >>>>>
    >>>>> nie wiem tak naprawde, co to zanczy tutaj "popularne". o jakim odsetku
    >>>>> w ilosci posuiadaczy komputerow mowimy. mozna chyba traktowac, ze
    >>>>> samodzielne skladanie komputerow bylko tak samo popularne jak drobne
    >>>>> naprawy samochodowe, czy nawet samodzielne jego mycie. na pewno nie
    >>>>> zajmowala sie tym wiekszosc posiadaczy koputerow. to chyba oczywiste.
    >>>>> natomiast komputery bezmarkowe (o to chyba dobrre slowo) dominowaly w
    >>>>> domach i biorach. nawet w duzych instytucjach. <rs>
    >>>>
    >>>>Np. nie było popularne dla większości (>50 %)... Odsetek samodzielnych
    >>>>składaczy się przez ostatnie 15 lat chyba znacząco nie zmienił.
    >>>
    >>> szczerze watpie. 15 lat temu sam skladalem komputery dla siebie i
    >>> znajomych. co bardziej technicznie sprawni znajomi tez sami skladali
    >>> dla siebei i dla swoich zznajomych. teraz. nikt juz z nas nie sklada.
    >>To co - przeszli na laptopy, markowe stacjonarne?
    >
    > czesc na laptopy, czesc na stacjonarne skladana przez firmy jak dell,
    > HP czy apple.
    >
    >>> to samo z malymi firemkami, od ktorych swego czsu kupowalem czesci,
    >>> ktorych glownym dochodem bylo skladanie komputerow. albo juz nie
    >>> istnieja, albo zajmuja sie zupelnie inna dzialka okolo komputerowa.
    >>
    >>Małe firemki to jeszcze co innego, ja wcześniej miałem na myśli
    >>użytkowników końcowych, którzy sami bawią się w składanie.
    >
    > tez o tym wyzej pisalem. masz odpowiedz i na to pytanie wyzej.
    >
    >>A co do tych małych firm to też zaobserwowałem takie zjawisko.
    >>Ale IMO spowodowała to trochę, przynajmniej w Polsce, ogromna ekspansja
    >>hipermarketów. Teraz typowy Kowalski tam kupuje sprzęt, więc sporo
    >>małych sklepików padło.
    >
    > i teraz powiedz mi. to dobrze czy zle? i dla akogo?

    Dla mojego państwa i moich rodaków:
    Pozornie dobrze, bo ludzie kupią parę złotych taniej; faktycznie źle,
    bo kapitał jest wyprowadzany za granicę i to przez firmy, które oferują
    pracę głównie na stanowisku ekspedientki czy ochroniarza.

    Dla prezesów tych firm i ich kolegów - dobrze, bo będą mogli sobie kupić
    kolejnego Maybacha albo willę na Lazurowym Wybrzeżu.


    >>>>A "bezmarkowe" to IMO kiepskie określenie. Bo w tym przypadku "marka"
    >>>>określałaby jedynie naklejkę na obudowie i inne mało znaczące drobiazgi.
    >>>
    >>> zalezy jaka to jest marka. poza tym okreslenie "markowy produkt"
    >>> przyjelo si erozumiec jako produkt dobry.
    >>
    >>Tu jednak nie jest tak prosto, bo poszczególne podzespoły mogą być
    >>markowe i bardzo dobre, dlatego określenie "bezmarkowe" mające dość
    >>negatywne zabarwienie jest w tym kontekście trochę mylące.
    >
    > na razie staramy sie zdefiniowac pojecie "markowy".
    > wszystki emarkowe rzeczy, byly kiedys nie-markowe, dopuki marka nie
    > zaczela byc znana i uznana.

    Ale pojęcie "markowy" jest związane z dobrą jakością. Jakość komputera
    jest zależna przede wszystkim od jakości jego podzespołów, a nie firmy,
    która je zmontuje i przyklei naklejkę, bo to żadna wielka sztuka.
    Dlatego uważam, że w kontekście komputerów tak rozumiane kryterium
    markowiści jest mylące.

    >>>>Nie słyszałem też, żeby ludzie jakoś specjalnie narzekali na sprzęt
    >>>>składany w Polsce. Bo i na co mieliby narzekać?
    >>>
    >>> oj narzekaja, narzekaja. <rs>
    >>
    >>Na co konkretnie narzekają i czy faktycznie jest to wina firmy
    >>składającej, a nie producenta jakiegoś podzespołu?
    >
    > pisalem juz o tym wyzej.
    > na mase rzeczy. np. na niepodlaczenie panelu przedniego z wyjsciami
    > USB i audio. na niepodpiecie wiatrakow. na zamocowanie zasilacza na
    > dwie sruby. praktycznie na wszysko, co by zrobil pierszy lepszy koles,
    > ktory nie przywiazuje uwagi do szczegolow podczas swojej pracy. o tych
    > mi co mi znajomi opowiedzieli. akurat te, to niby nic i dali sobie
    > rade sami. ale kobitka, na wpol niewidoma, ktora musiala sobie
    > podlaczyc headset do niepodlaczonego przedniego panela, byla niezle
    > wkurzona. <rs>

    Ale takie firmy składające w ten sposób zarabiają... Dlaczego miałyby
    robić sobie złą opinię partacząc taką w sumie dość prostą rzecz. Ja
    osobiście nigdy się ,wśród znajomych, którzy taki sprzęt kupowali, z
    podobnymi przypadkami nie spotkałem.

    --
    MK


  • 146. Data: 2009-07-13 17:30:25
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: Jacek Kauch <j...@o...eu>

    On 09-07-13 15:53, in article h3fec1$k1o$...@a...news.neostrada.pl,
    "Mikolaj Tutak" <mtutakanixz*net@send.no.spam> wrote:

    > Pewnie w Polsce jest ich tylu ze daje rade spamietac ich numery telefonów
    > ;-)

    Pewnie chciałeś zawrzeć w swej głębokiej myśli nieco intelektu ale mimo
    starań nie wyszło za bardzo.

    J.

    --
    Odpowiadając, nie pisz na e-maila z nagłówka, wszystko ląduje w koszu.


  • 147. Data: 2009-07-13 18:21:50
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: "Mikolaj Tutak" <mtutak(a)nixz*net@send.no.spam>

    Jacek Kauch wrote:
    > On 09-07-13 15:53, in article h3fec1$k1o$...@a...news.neostrada.pl,
    > "Mikolaj Tutak" <mtutakanixz*net@send.no.spam> wrote:
    >
    >> Pewnie w Polsce jest ich tylu ze daje rade spamietac ich numery
    >> telefonów ;-)
    >
    > Pewnie chciałeś zawrzeć w swej głębokiej myśli nieco intelektu ale
    > mimo starań nie wyszło za bardzo.

    Sądząc po Twoich wypowiedziach, to nie Tobie oceniać ;-)

    --
    pozdrawiam
    Mikolaj


  • 148. Data: 2009-07-13 18:25:09
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: "Mikolaj Tutak" <mtutak(a)nixz*net@send.no.spam>

    Jacek Kauch wrote:
    > On 09-07-13 15:52, in article h3feor$lla$...@n...news.neostrada.pl,
    > "Mikolaj Tutak" <mtutakanixz*net@send.no.spam> wrote:
    >
    >> No panie, za to użytkownicy windows nie wiedza za nic na świecie co
    >> to są adblockery i statytystyki gemiusa zapełniają podwójnie w czynie
    >> społecznym...
    >
    > Wiedzą, a statystycznie jest ich znacznie więcej jak i tych co o
    > adblockerach nie wiedzą nic.

    Na jakiej podstawie tak uważasz? Sądząc po otoczce produktów iCośtam to
    wlasnie one są adresowane do największych lam i pozerów.

    --
    pozdrawiam
    Mikolaj


  • 149. Data: 2009-07-13 21:22:13
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: Jacek Kauch <j...@o...eu>

    On 09-07-13 20:25, in article h3fuoh$dj2$...@n...news.neostrada.pl,
    "Mikolaj Tutak" <mtutakanixz*net@send.no.spam> wrote:

    > Na jakiej podstawie tak uważasz?

    Życie i praktyka.

    > Sądząc po otoczce produktów iCośtam to
    > wlasnie one są adresowane do największych lam i pozerów.

    Prezentujesz typowy błąd logiczny w pojmowaniu grupy docelowej mocno
    eksponowany przez tych co robią najwięcej jazgotu ale zarazem bez
    merytorycznego wsparcia. Przykre to ale zarazem dobitnie wskazuje poziom do
    jakiego chcesz sprowadzić dyskusję.

    K woli ścisłości, bo edukacji nigdy za wiele, odbiorcami są ci, którzy chcą
    takiego sprzętu (komputera, odtwarzacza mp3 itd.) po prostu używać nie
    grzebiąc w nim, bez potrzeby konfiguracji i szukania na forach interpretacji
    jednego długiego dźwięku i dwóch krótkich. A że przy okazji jest dobrze
    zaprojektowany i cieszy oko...

    Po wyjęciu z pudełka dla części z użytkowników komputer ma po prostu działać
    bez potrzeby wgrywania nowego BIOSu. Wielu producentów pecetów zrozumiało to
    już dawno, HP, Dell, cała rzesza wypuszczająca barebone...

    Dla tych co wolą sobie samemu poskładać, konfigurować, mających do tego
    żyłkę, jest cała masa komponentów dających nie skrywaną radość i wypieki na
    twarzy przy montażu. :-) I chwała za tę możliwość. Tak jak i za to, że mogę
    kupić Maka gotowego do pracy, narzędzie które mi świetnie pasuje i spełnia
    moje oczekiwania. I nie mam potrzeby szpanowania. Mam nieodparte wrażenie,
    że opinie o lanserstwie pochodzą od osób nie mających absolutnie żadnego
    pojęcia o sprzęcie i oprogramowaniu Apple, wynikającego choćby z teorii bo o
    praktyce już na pewno nie ma mowy.

    --
    Odpowiadając, nie pisz na e-maila z nagłówka, wszystko ląduje w koszu.


  • 150. Data: 2009-07-13 21:40:56
    Temat: Re: MAC co za i przeciw?
    Od: rs <n...@n...spam.com>

    On Mon, 13 Jul 2009 17:28:30 +0000 (UTC), MK <u...@h...com>
    wrote:

    >Odniosłem się nie tyle do moich upodobań tylko do błędów w Twoim
    >rozumowaniu i nieuzasadnionych wniosków, które wyciągasz.

    nie. kombinujesz tutaj bez sensu i nie na temat. przywolales zypelnie
    nieistotny w calej mysli opis i do niej sie odniosles pomijac glowny
    temat. nie ma w tym wypadku wielkiej roznicy miedzy tym co zrobiles, a
    wytknieciu bledu ortograficznego.
    btw.to co napisalem nie wzielo sie znikad, a stad:
    <twoje>
    "Nie pisałem o AV, bo mnie to akurat nie interesuje, tylko o audio. "

    >A co do marketingu to nie miałem na myśli wyłącznie Macbooka tylko w
    >ogólności laptopy.

    mowa byla o produktach apple w ogole.
    <moje>
    "no i wracamy do tego samego, ktory jest jedynym czynnikiem, ktory
    kluje nie makowcow w oczy. cena. wiec po raz (n-1). nie twoje
    pieniadze, nie towje zmarwienie. jedni kupuja toyoty, inni BMW, inni
    bentleye."

    >Ale sam zacząłeś temat kina domowego, a więc pośrednio także jakości w
    >stereo i nieszczęsnych audiofili.

    nie. porownalem tylko "calosciowosc" czesci wspolczesnego sprzetu
    komputerowego z centralna jednostka w kinie domowym. nie przywolywalem
    KD per se.

    > A później stwierdzasz, że o tym "nie
    >rozmawiamy"...

    bo nie.

    >Przede wszystkim o tym, że jest popyt na takie urządzenia. Tym samym
    >przypuszczam, że dla wielu osób są one jednak lepsze jakościowo niż
    >porównywalne amplitunery.

    pieknie. skoro jest popyt na makbooki i inne mac pro, to dla tych
    ludzi (parafrazujac to co napisales wyzej) dla wielu osób są one
    jednak lepsze jakościowo niż porównywalne rozwiazania PCtowe

    >Pisałeś o subiektywnym odbiorze dźwięku. Gdyby był on stuprocentowo
    >subiektywny to wszystkie recenzje można by było między bajki włożyć.

    znowu czarno-biale wnioskowanie. nie pisalem o stuprocentowym.

    >Ano jak ktoś wstawia ogromne kolumny do małego pomieszczenia to może się
    >zawieść.

    wiec jak sie do tej sytuacji maja twoje recenzje i polecenia
    madrzejszych kolegow?

    >Tyle, że większość użytkowników wysokiej klasy hi-fi to jednak
    >ludzie świadomi pewnych zasad.

    akurat sporo czytam artykulow o sprzecie AV (w jest stereo) i jakos
    nie przypominam sobie, zebym czesto czytal ze dayn sprzet bedzie
    lepiej brzmiac w pomieszczeniu o takiej czyi nnego chrakterystyce.

    >> nie. napisalem to co napisalem, az do ostatniej odpoweidzi
    >> przywolujesz koszt sprzetu, ktory jak dla mnie jest argumentem
    >> bezsensownym, bo jak pisalem to nie twoja kasa. pod drugie cena jest
    >> podana we wszsyskim znanym formacie i jednostkach, wiec ta wiadomosc
    >> jest dostepna dla twojego znajomego. i to nie jest zaden argument za
    >> czy przeciw. jst to wylacznie do oceny samego zainteresowanago. tyle.
    >> koniec.
    >
    >Tyle, że na całym świecie testy i recenzje rozmaitych urządzeń
    >przeprowadza się właśnie w grupach cenowych. I zależność jakość/cena
    >stanowi tam istotny parametr przy ocenie produktu. Ja rozumiem, że
    >Jaśnie Panu się to nie podoba, ale takie są powszechnie przyjęte
    >procedury.

    akurat takie zestawienia pojawiaja sie najczesciej raz na rok/pol roku
    w magazynach popularnych, kiedy nie ma o czym inym pisac. i sadze, ze
    jest niewiele bardziej mylacych zestawien niz wlasnie takie.

    >>>Do jej wyznaczenia konieczne byłoby dokładne rozpracowanie ludzkiego
    >>>mózgu lub przynajmniej jakiegoś jego "podsystemu".
    >>
    >> a wiec jej zastoswoanie nie jet praktycznie mozliwe. przynajmniej
    >> obecnie.
    >Co masz na myśli pisząc "zastosowanie"?

    ze sie nie da zastosowac. nei da sie wyznaczyc. nie da sie zebrac
    zadnych danych, ktore by pomogly w rozwiazaniu problemu, o ktorym
    mowa. innymi slowy nie istnieje.

    >>>Jednak precyzyjne
    >>>wyznaczenie czegoś nie jest warunkiem koniecznym do stwierdzenia, że
    >>>takie coś w ogóle istnieje.
    >>
    >> ale nadal nie wiadomoc co to jest.
    >
    >Mistrzu... To podaj mi jednoznaczną, precyzyjną, molekularną definicję
    >ludzkiej myśli. Tak na poziomie atomów w mózgu.

    tu wlasnie powinienes sie zatrzymac i pomyslec, bo wlasnie z tego
    samego powodu, dla ktorego ja ci nie podam, tego o co pytasz, tak ty
    nie podasz o co ja pytam. dokaldnie z tego samego. wiec sam sobie
    odpowiedziales. sadze, ze akurat ta czesc watku juz powinna byc
    zamknieta.

    >Czy jeśli nie będziesz w stanie tego zrobić to znaczy, że tego nie ma?
    >I nie można o tym mówić?

    nie. nawet jesli jest to nie wnosi to nic w rozwiazanie problmu.
    rownie dobrze mozesz tutaj rozprawiac, ze duza jest czescia wspolna,
    no bo niby wszyscy maja i mowic, ze skoro nie potrafie udowodnic jej
    nieistnienia to znaczy, ze jej nie ma.

    >Owszem dysponujemy tu pewnym modelem, oszacowaniem, ale to wystarczy,
    >żeby wyciągnąć jakieś wnioski.

    i jakie sa te wnioski? co one daja potencjalnemu kupujacemu? co np.
    dajem bezsprzecznie czsc wspolna, ze dzwiek np. 1KHz jest potwornie
    irytujacy?

    >>>A czym jest? Jest pewną wspólną cechą zdrowych ludzi wynikającą z ich
    >>>budowy ciała.
    >>>Weźmy prosty przykład z szerszego pola: ludzie się od siebie różnią
    >>>wyglądem, ale każdy zdrowy człowiek ma głowę, ręce i nogi. To jest
    >>>właśnie przykład części wspólnej.
    >>
    >> zupelnie nie trafiony przyklad. taka wspolna czesc to 99.99 (jak nie
    >> lepiej ludzkosci).
    >
    >Ty nie zrozumiałeś. Przykład jest dobry, bo właśnie to chciałem pokazać.
    >Fakt, że istnieją części wspólne dla wszystkich zdrowych ludzi.

    tia. to ze kazdy sie urodzil i ze kazdy umrze tez jest taka czescia
    wspolna, zupelnie nic nie znaczaca w tej rozmowie. zuuuupelnie nic.
    nic nei wnosi. powolanie sie na to co sie powolujesz, nie daje zadnej
    interesujacej informacji kupujacemu. zadnej. a w tej rozmowie jest
    jedynie rozwadnianiem teamtu.

    >>>W percepcji dźwięku też takowa istnieje. Jak duża to już inny problem,
    >>>który pewnie jeszcze długo pozostanie bez precyzyjnego wyznaczenia.
    >>>Natomiast sam fakt jej istnienia, stwierdzony chociażby empirycznie nie
    >>>pozwala na twierdzenie, że wszystko w tym obszarze jest subiektywne
    >>>względem konkretnej osoby.
    >>
    >> no wiec nie wiesz czym jest czesc wspolna. chcesz ja wyznaczyc w
    >> sposob zupelnie niepraktyczy i nawet obecnie niemozliwy.
    >
    >Nie. Znowu wyciągasz zupełnie nieuprawnione wnioski. Ja nie chcę niczego
    >wyznaczać.

    wiec o czym chcesz mowic, skoro nie potrafisz nic na ten temat
    powiedzic oprocz tego, ze ci sie wydaje, ze jest.

    > Chcę pokazać, że coś takiego istnieje. Tyle.

    jednobitowe wnioskowanie. czy ja pisalem, ze nie istnieje? przeciez
    sam przywolalem przyklad z dzwiekiem sluchawki telefonicznej, ktorego
    odbior generalnie jest wspolny dla wszystkich zdrowych ludzi (i nawet
    dla wiekszosci chorych tez). to jednak w zaden spoosb nie pomaga
    klientowi wybrac sprzet. jesli uwazasz, ze pomaga to zaproponuj w
    jakis posob.

    >> zrob sobie prosty przyklad. idz z kims na obiad do knajpy i wlacz
    >> jakis magnetofonik, zeby rejestrowal o czym rozmawiacie. za pare dni
    >> popros te druga osoba, zeby usiadla i spisala swoje wrazenia z tego
    >> wieczoru. ty zrob to samo. masz ok. 80% szansy, ze postana dwie roznie
    >> relacje. nawet ze rozmawailiscie o rozych rzeczach, bo dla tamtej soby
    >> bylo wazne X, a dla ciebie Y, ktorej tamta w ogole nie paamietala.
    >> w tym co piszesz, zapominasz zupelnie u guscie. jedni lubia basy,
    >> drugie srednie, jedni sluchaja takiej muzyki i nni innej.
    >
    >No i??? Chłopie, masz poważne problemy z logicznym myśleniem.
    >Ja nigdzie nie napisałem, że wszystkie wrażenia ludzi będą wspólne.

    i ty mowisz, ze ja mam problemy z logicznym mysleniem? to ty masz
    powazny problem z uzywaniem myslenia jednobotopwego. albo wszystko
    albo nic. nie ma dla ciebie posrednich okreslen?
    gdzie odpowiedz do fragmentu o gustach, ktory akurat jest istotny w
    tej rozmowie dla subiektywnego odbioru dzwieku?

    >>>Ale WSZYSCY wiedzą, że na czerwonym świetle samochód się musi zatrzymać.
    >>
    >> mylisz wraznie z prawem.
    >
    >Nie. Każdy zdrowy człowiek przed sygnalizatorem zatrzyma się właśnie na
    >podstawie doznanego wrażenia.

    jak pisalem wyzej. przed sygnalizatorem zatrzyma sie nawet pies i
    daltonista. i zatrzymaja sie nie na zasadzie odbioru koloru, a na
    zasadzie tego, ktore swiatlo w pionie, albo poziomie sie zapali. nawet
    dobrze widzacy, czasami uzywaja tej metody jesli na sygnalizacje
    swietlna musza patrzec pod swiatlo. zadnych kolrow moze w tej sytuacji
    nie byc. poza tym przywolany jest przez ciebie przyklad jest
    sprowadzeniem do zbyt uproszczonej sytuacji, ktora ma sie nijak do
    tematu rozmowy.

    >>>I żaden policjant ani sąd nie weźmie pod uwagę jeśli ZDROWY człowiek,
    >>>będzie coś mówił o tym, że przejechał przez skrzyżowanie, bo światło
    >>>było akurat dla niego "subiektywnie zielone"... albo podwójna ciągła
    >>>była "subiektywnie przerywana".
    >>
    >> mylisz np. spektum kolorow i jego odbieranie z trzema priostymi
    >> symbolami, ktore na dobra sprawe wcale nie musza byc kolorami.
    >> daltonisci rowniez stosuja sie to prawa drogowego mimo, ze w bardzo
    >> extremalnych wypadkach nie ma dla nich roznicy miedy zielonym a
    >> czerwonym. psa tez mozna nauczyc rozrozniania.
    >
    >Przecież pisałem o zdrowych. Specjalnie dużymi literami... A Ty tu
    >wyjeżdżasz z daltonizmem... Daltonizm to WADA WZROKU. Weź się chwilę
    >zastanów zanim coś napiszesz.

    nie to ty sie wez zastanow i nie przyczepiaj sie do wyrazu, ale staras
    sie raczej pomyslec, dlaczego go wprowadzilem.
    skoro nie rozumiesz tak skomplikowanej sytuacji jak subiektywny odbior
    tak zlozonych wrazen, jak odbior koloru, to staram ci sie ja pokazac
    na uproszczonej sytuacji, ze nawet w takiej sytuacji nie jest prawda
    to co piszesz.

    >>>Masz tutaj kolejny przykład "części wspólnej" dla wszystkich zdrowych
    >>>ludzi. Być może nie chcesz tego dostrzec, bo wygodniej jest pisać, że
    >>>"wszystko jest względne". Tyle, że to nieprawda.
    >>
    >> owszem to jest prawda. podaj mi dowolna, sytuacje a sadze, ze da sie
    >> znalezc jej iterpretacje, ktora mowi, ze z jednego punku widzenia to
    >> co sie stalo jest dobre, a z innego, ze zle.
    >
    >O czym Ty piszesz? Pisałem o części wspólnej w odbiorze bodźców przez
    >mózg zdrowych ludzi. Przeczytaj jeszcze raz fragment, na który
    >odpowiadałeś.

    staram ci sie, na rozne sposoby, pokazac jak niezwykle subiektywne,
    szare jest zycie i sytuacje, ktore sie na nie skaldaja, w
    przeciwienstwo to tego co starasz sie tutaj opowiadac, o obiektywnosci
    i czarno-bialego jego widzenia i argumentacji.

    >>>Dlatego wrażenia są w pewnym stopniu wspólne dla wszystkich ludzi,
    >>>jedynie z pewnym subiektywnym "odchyleniem", które jednak nie jest zbyt
    >>>duże, chociażby z tej przyczyny, że uniemożliwiałoby funkcjonowanie
    >>>społeczeństwa.
    >>
    >> nic wlasnie. funkcie spoleczne o ktorych mowisz, dzialaja z uzyciem
    >> bardzo ograniczonego zbioru symboli, znakow, pojec, ktore zostaly tak
    >> zaprojektowane, zeby dac minimalna mozliwosc subiektywnych
    >> interpretacji. samo fukcjonowanie jednostek skladajacych sie na
    >> spolecznenstwo jest nieskonczenie bardziej skomplikowane.
    >
    >Te "funkcje społeczne" działają w oparciu o konkretne bodźce docierające
    >do mózgu.

    konkretne a nie cale spektrum koloru czy dzwieku. zastanow sie jeszcze
    raz co napisales, bo w tym kierunku pownienes podazyc.

    > Całkowita dowolność w przetwarzaniu bodźców przez mózg
    >uniemożliwiałaby ich istnienie.

    calkowita dowlonosc = jednobitowe myslenie. sorry nie bede dalej
    komentowal.

    >To jest istotne w kontekście tej dyskusji. Rozważania na temat znaków i
    >symboli zostaw sobie na inną okazję.

    tylko proste znaki i symbole, moga byc rozpoznawane jako element
    zrozumialy przez zwiekszosc spoleczenstwa. i tylko na to mozesz si
    epowolywac jesli chcesz rozmawiac o prostej, codziennje kotroli
    spolecznej, ktora ty przywolales, nie ja.

    >> uzywanie arguemntow ad extremum nie jest specjalnei konstruktywne.
    >> bylo wiele wypadkow, ze krytyk winny, dal sie nabrac kiedy mu do
    >> butelki z winem za np. 300$ nalali wina za 30$. wino za 300$ bylo
    >> natychmiast "lepsze", nagle ukazywalo mase cech bukietu, ktorych wino
    >> za 30$ wczesniej nie mialo. obydwa wina byly bardzo zacne i z tego
    >> samego gatunku.
    >
    >Działała siła sugestii i obawy przed ewentualnym ośmieszeniem się.

    owszem.tylko tym ludziom sie palci za ich zdanie. tak samo jak sie
    placi tym, ktorzy recenzuja sprzet audio. skoro robia takie myki, to
    jak im mozna wierzyc?

    >To dodatkowy czynnik w odbiorze, a nie kwestia czystych wrażeń
    >zmysłowych. Dlatego w rzetelnych degustacjach nie powinno być żadnych
    >naklejek.

    powiesz to samo o ocenie sprzetu audio. ze wjezdza na sale przykryty
    szmata i nikt nie wie co to jest? kolumny rowniez? albo sluchaja przez
    sciane? moze i tak powinno byc, tylko jest to praktycznie
    niewykonalne i niepraktykowane. to raz.
    dwa: o czym pisalem wyzej. sluchasz takie sprzetu (albo kupujesz na
    zasadzie czytania recenzji) , kupujesz i okazuje sie, ze w twoim
    pokoju brzmi potwornie. podobnie jak wino. pijac solo moze byc ok. ale
    kiedy podade do posilku okazuje sie wielka pomylka i wino i danie
    traci sporo ze swoich walorow.

    >Jeśli nie będzie szerszej. Ale pisałem Ci, że ta część wspólna z
    >pewnością nie jest maksymalna, bo można podać też inne przykłady.

    jak na razie nie podales zadnego przekonuwujacego.

    >> niech bedzie, ze "czescia wspolna" bedzie to standard hi-fi, ktory
    >> okresla pewne parametry dzwieku. czesc ludzi nie bedzie slyszec np.
    >> calego pasma. czesc ludzi nie bedzie nawet chciala slyszec np.
    >> glebokich basow. inni znowu beda slyszeli wiecej niz okreslaja
    >> parametry tego standardu.
    >
    >Znów próbujesz coś definiować, a nie o to chodzi.

    tyle, ze to ja cie prosilem o zdefiniowanie, bo jak widac poslugujesz
    sie czym, czego nie jestes w stanie okreslic. skoro ty nie potrafisz
    to staram ci sie pomoc, zrozumiec, ze to co starasz sie tutaj dowiesc
    nie dziala.

    > Nigdzie nie pisałem,
    >że jakiś "standard" jest częścią wspólną. Niesłyszenie skraju pasma to
    >dolegliwość czysto medyczna, a nie subiektywne wrażenie.

    blad. to jest wlasnie odczuwanie subiektywne. masa ludzi nie slyszy
    powyzej np. 20kHz, masa tez nie slyszy nawet powyzej 16kHz. i poza
    szczegolnymi wypadkami, nie jest to wcale dolegliwosc medyczna.to
    nawet nie jest dolegliwosc.

    > Na starość
    >ludzie słyszą mniej i ma to związek z budową ciała, nie z upodobaniem.

    nie widzisz, ze wlasnie strzelasz sobie gola. to c piszesz wyraznie
    swiadczy o subiektywnosci odbioru i oceny wrazen dzwiekowych?
    poza tym, bo widze, ze juz ci sie to w ogole wymknelo. odbior dzwieku
    nie jest odlaczny od upodobania sluchania pewnych dzwiekow. te dwa
    zjawiska pracuja razem podczas wyboru sprzetu. jedno i drugie oraz oba
    razem sa odczuciami subiektywnymi, ktorych nawet nie jestes w stanie
    zrozumiec, jesli nie jestes np. w wieku osoby powiedzmy 50-60. chociaz
    nie wszystkie osoby traca slyszalnosc wysokich czestoliwosci wraz z
    wiekiem.

    >>>Nie ma sensu się wykłócać jak szerokie jest to pole i jak dalej dzieli
    >>>się na mniejsze (bo dalej istnieją *grupy* ludzi, które mają swoje
    >>>cechy charakterystyczne dla całego podzbioru). Chciałem tylko pokazać,
    >>>że odbiór dźwięku i tym samym ocena hi-fi nie jest w całości zależna od
    >>>parametrów charakterystycznych tylko dla jednej konkretnej jednostki i
    >>>dlatego wszelkie recenzje, porównania i opinie mają sens.
    >>
    >> jeszcze raz. jak najbardziej maja sens i nie twierdzilem, ze nie maja.
    >> maja jednak sen i powinny miec, w poczatkowym etapie dobierania
    >> sprzetu. po przeczytaniu 999 recenzji wybieram 4 modele. ide, slucham.
    >> najbardziej podoba mi sie model nr.2 super, ale moze sie rowniez
    >> zdazyc i tak, ze nie bedzie mi sie podobal zaden. wtedy cala twoja
    >> teoria o srednich, wspolnych, podzbiorach bierze w leb. bo ja np. nie
    >> powiem, ze ach lubie ten sprzet bo go polecal pan heniek, krytyk z
    >> pisma the audiophile.
    >
    >Nic co napisałem w tym przypadku nie bierze w łeb. Obawiam się, że znów,
    >po raz kolejny dopowiadasz sobie coś czego wcale nie pisałem. A to
    >utrudnia jakąkolwiek rozmowę. Przestań czytać między wierszami.

    ok. zrobmy probe. jak sadzisz, o co biega w powyzszych cytatach i w
    ktorym miejscu sadzisz, ze sie rozjechalem i ciebie nie zrozumialem?

    >>>> pewne klasy wzmacniaczy istanily juz od lat 20tych zeszlego wieku i
    >>>> prawie sie nie zmianialy. nie rozwija sie technologii lamp
    >>>> elektronowych, nie rozwija sie tez ukladow, w ktorych one pracuja. to
    >>>> przeszla technologia, ktora ma swoich zwolennikow. podobnie np. z
    >>>> plytami winylowymi. nadal sie je tloczy. to na okolo definicja
    >>>> niewspolczesnosci.
    >>>
    >>>Ale wpadłeś w pewną pułapkę, bo sama technologia lamp elektronowych nie
    >>>określa jednoznacznie jakości wzmacniacza.
    >>
    >> tak ci si ewydaje? pokaz mi miejsce, w ktorym napisalem, ze okresla.
    >
    >Napisałeś, że klasy wzmacniaczy się nie zmieniały. Projekty całych
    >urządzeń ewoluowały, więc co miałeś na myśli?

    to, ze nadal sa rozwiazania bazujace na starych rozwiazaniach klas
    wzmacniaczy lampowych. skoro lampy sa technologia nierozwijalna, to te
    klasy wzmacniaczy sie rowniez nie zmienily. co sie zmienilo, to uklady
    wspomagajace np. przedwzmacniacze oparte na technologi tranzystorowej
    i ot tez nei zawsze.

    > Używasz określenia
    >"technologia" w odniesieniu do konkretnych części. IMO to niezbyt
    >trafne.

    technologia jest zasadna wlasciwie tylko w przypadku konkternych
    czesci. dlatego mowi sie np. o technologii lampowej, tranzystorowej,
    ukladow scalowych w tym konkretnych wypadku. nei mowie si eo
    technologii wzmacniaczy mocy, czy technlogii innych projektow.

    >>>Na tym polu postęp JEST i
    >>>wzmacniacze współczesne są jakościowo lepsze od tych sprzed
    >>>kilkudziesięciu lat.
    >>
    >> idz na grupe o pl.rec.audio. tam sie znajdzie paru, ktorzy cie
    >> zakrzycza jak wyglosisz taki poglad.
    >> pod jakim wzgledem lepsze? ktore wzmaacniacze? w jakiej technologii?
    >> czy porownujesz w tej samej czy w roznych?
    >
    >pl.rec.audio właściwie skończyło się parę ładnych lat temu, gdy ludzie,
    >którzy mieli jakieś pojęcie przeszli na fora www.

    ok. masz te swobode, idz na jakies sensowne forum www i zrob to o co
    prosilem.

    > A to o wzmacniaczach
    >to nie jest jakiś mój odosobniony pogląd.

    moze i nie jest, ale jest co najwyzej tak dobry jak moj, wiec jesli
    chcesz mnie przekonac lub cos udowodnic, samo stwierdzenie, "ze to
    twoj poglad" to stanowczo za malo. mozesz sie np. powolac na kogos,
    kto poprze (jakis mniejszy lub wiekszy autorytet w dziedzinie) to co
    napisales, wtedy moze to odosobniony nabralo by wiekszego znaczniea,
    jakies powszechnie dostepne opracowanie tematu, statystyke.

    >>>Nie możesz mówić o technologii urządzenia tylko i
    >>>wyłącznie w kontekście technologii wybranych podzespołów.
    >>
    >> no i? jakie podzespoly masz w prostym wzmacniaczu lampowym? lampy,
    >> rezystory, kondensatory, cewki, transformatory, montaz podzespolow do
    >> kupy lutowanymi drucikami, czesto w ogole bez plytek drukowanych. no i
    >> co chcesz udowodnic?
    >
    >Że uparcie pomijasz sam projekt urządzenia.

    bo rozmawiamy o technologii. projekt urzadzenia moze co najwyzej
    wykorzystywac pewna technologie (lub kilka) projekt urzadzenia nie
    jest technologia.

    >> a owszem. na razie jeszcze maja. jednak ten rynek sie stopniowo
    >> kurczy. dzieciaki w coraz wiekszej ilosci szkol, sa naklaniane do
    >> przynoszenia swoich laptopow do szkoly i traktowania ich jako zeszyty.
    >> w niektorych znanych mi szkolach to juz jest norma. na studiach prawie
    >> wszedzie.
    >> i powiedz teraz rodzicom taakiego dziaciaka, zeby mu kupili i PC i
    >> laptopa.
    >
    >Ale już laptopa i konsolę z dużym telewizorem to mogliby kupić, tak?

    wiesz cos na ten temat, czy zmyslasz. jestem pewien, ze nie podeprzesz
    tego niczym konkretnym. zastanow sie, gdzie on w akademiku duzy
    telewizor wstawi?

    >Bo chyba nie przepowiadałeś upadku tych urządzeń.

    gierki beda sie pewnie zawsze mialy swietnie.

    >> powiedz takimu studentowi, ktory mieszka w akademiku, w
    >> pokoju 2x2, zeby mial i laptop i PC. to tylko jeden przyklad.
    >Akademiki to inna bajka. Zresztą studenci, których znam i mieszkają w
    >akademikach albo mają stacjonarne, albo laptopa, a stacjonarny w domu.

    ty mowisz tutaj o znajomych, ja mowie o trendzie jaki wystepuje w
    pokaznej grupie konsumentow, ktorymi sa uczniowie i studenci.to
    bynajmniej nie sa moi znajomi, ale akurat mam znajomych ktorzy pracuja
    jako nauczyciele i wykladaja.

    >>>>>>>> charakterystyka rozwoju technologii nie jest liniowa, ale wykladnicza.
    >>>>>>>
    >>>>>>>Ale tak jest raczej w kontekście całej cywilizacji.
    >>>>>>
    >>>>>> dlaczego? np. moralnosc ludzka nie zmieniala sie prawie nic od
    >>>>>> tysiacleci. o ile w ogole cos.
    >>>>>
    >>>>>Pisałem o rozwoju cywilizacji, nie o moralności.
    >>>>
    >>>> akurat tworzenie moralnych jest tym co jest charakterystyczne dla
    >>>> cywilizacji. akurat bez tego zadana cywilizacja nie istnieje.
    >>>
    >>>Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
    >>>*rozwoju*.
    >>
    >> istnienie, takiego czy innego kodexu moralnego jest obowiazkowe aby
    >> istniala dana cywilizacja. nie jest on jednak wymagany do jej rozwoju.
    >> np. normy moralne w dogmie judeo-chrzescianskiej maja sie dobrze juz
    >> od ponad paru tysiecy lat lat. jakos nic specjalnie wplywalo na rozwoj
    >> naszych dokonan jako cywilizacji zachodniej. mialo cos wspolnego z
    >> rewolucja przemyslowa? z rewolucja informatyczna? z rozwojem medycyny?
    >> z podbojem kosmosu? nie. jesli juz to czasami wrecz przeciwny.
    >
    >Człowieku ja pisałem o charakterystyce *rozwoju* cywilizacji.

    a tobie sie wydaje, ze do czego odnosi sie to co napisalem?
    potrafisz mi przekazac w jaki sposob zrozumiales powyzszy akapit?

    > Nawet
    >jeśli przyjmujesz, że istnienie jakichś norm moralnych jest warunkiem
    >koniecznym to jak sam zauważyłeś nie wpływa na rodzaj krzywej.

    sorry, ale to akurat jest tylko belkotem. nie potrafisz wyznaczyc
    kryzwej rozwoju cywilizacji. nie ma takiej mozliwosci. rozwoj
    cywilizacji jest pojeciem zbyt ogolnym, dlatego podalem konkretne
    przyklady.

    >Nie wiem co chcesz udowodnić.

    to ze bledem jest twierdzic, ze powtanie i obecnosc kodu moralnego
    danej cywilizacji wplywa na jej rozwoj np. technologiczny.
    a twoj blad jest zawarty np. w tym zdaniu:
    "Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
    *rozwoju*."

    >Jednak co do samych zmian w takim kodeksie możesz nie mieć racji - normy
    >moralne w pewien sposób się istotnie zmieniły i nie są tylko efektem
    >jakiejś religii. Sprzeciw wobec kary śmierci,

    zle przyklady:
    tutaj "nie zabijaj"?

    > tortur w więzieniach, kar cielesnych, prawa człowieka,

    tutaj: chrzescianski koncept milosci i poszanowania blizniego.

    >To nie jest "dogma judeo-chrześcijańska".

    jak widzisz wyzej, akurat jest.

    >>>>>Ale to już istnieje... Branże muzyczna i filmowa przez powszechność
    >>>>>komputerów i Internetu podobno tracą jakieś miliardy. A przynajmniej tak
    >>>>>twierdzą.
    >>>> domyslam sie, ze mnie podpuszczasz wiec nie skomentuje.
    >>>Nie, nie podpuszczam.
    >>
    >> to dobrze, bo to jest kolejny ogromny temat i nawet nie ma jak go
    >> zaczac od tak przedstawionej kwestii.
    >To jest przykład na to, że potężna grupa hiperwpływowych osób nie musi
    >wcale wyznaczać kierunku dla ludzkości.

    pass.

    >> ja tam jak bym chcial kupic, znalazbym znacznie wiecej nizbym chcial,
    >> i z prawdopodobienstwem rzedu pewnoesci bylbym z tego zadowlolony, no
    >> chyba zeby mial jakas wade ukryta. zadna z osob, ktorej przez lata
    >> polecalem komputery (przez ostatnie 3 lata tylko laptopy) nie
    >> narzekala.
    >> jesli ty chcesz laptoppa ktory bedzie mial wszystko, no to sorry, ale
    >> life is brutal i takiego pewnie nie znajdziesz. ale musisz miec
    >> swiadomosc, ze to jest cos jakbys chcial samochodu, ktory jest szybki,
    >> wielki, dla calej rodziny i malo palil. to sadze, jest przyczyna
    >> twojego problemu.
    >
    >Domyślałem się, że padnie to demagogiczne porównanie do samochodów...

    nazywaj je sobei jak chcesz. tyle, ze akurat jest trafne.

    >W przypadku takiego laptopa często wystarczyłoby proste zmontowanie
    >kilku elementów z różnych konstrukcji. Coś co z powodzeniem ludzie
    >wykonują w komputerach stacjonarnych.

    jak moze zauwazyles laptop to nie PC. chociaz tu sie chyba wyjasnia,
    dlaczego do problemu kupna laptopa zabierasz tak jak do skladania PC.
    zycze powodzenia w poszukiwaniach idealu.

    >>>Ja nie wiem jakie Ty kokosy zbijasz, ale to jest polska grupa
    >>>dyskusyjna, a w tym kraju jakoś większość konsumentów niestety
    >>>"uczepia się" ceny zwłaszcza jeśli ta jest bez porównania wyższa
    >>>od konkurencji i wynosi kilka średnich krajowych. Ośmielę się zauważyć,
    >>>że z tego względu Mac Pro jest u nas produktem bardzo niepopularnym,
    >>>stąd większa uwaga grupowiczów koncentruje się na tańszych modelach
    >>>nierozbudowywalnych. Czy to takie dziwne?
    >>
    >> niemniej jest to nadal manipulacja, bo rozmawialismy o
    >> ROZBUDOWYWALNOSCI systemow komputerowych spod znaku apple i PC.
    >> dlatego, niezaleznie jak drogie konstukcje macowe by nie byly, jesli
    >> chcesz byc fair w dyskusji, to nie mozesz uwzgledniac tylko czesci
    >> linni applowskich roduktow i porownywac wzgledem ceny. do tego moze
    >> byc oddzielny topik i oddzielna rozmowa.
    >> co bys powiedzial jakbym w rozmowie o laptopach makowych i PC.
    >> przywolal tylk np. dell'a adamo (ktory nawet wygladem do macbookow
    >> jest podobny) oraz jakies np. toughbooki, ktore cena sa porownywalne z
    >> macbookami, a nawet je przewyzszaja. to by byla taka sama manipulacja
    >> w dyskusji, ew zly argument, co ci sie staram wytlumaczyc.
    >
    >Dell Adamo to margines względem wszystkich PC. Macbook, mini, i iMac to
    >trzon i najpopularniejsza dla użytkowników indywidualnych część oferty
    >Apple.

    a toughbooki? toughbooki sa trzonem wyposazenia znanych mi organizacji
    jak policja i straz pozarna. sluzby techniczne poczawszy od
    konserwacji drog, przez naprawe telefonow miejskich, po monitorowanie
    zatrucia powietrza, wody i gleby. to w duzym kraju jest ogromny rynek.
    >Owszem, jeżeli wnoszą one istotne zmiany jakościowe albo przynajmniej
    >rokują takie nadzieje. Dlatego promuję Linuksa.

    OSX to tez tak jakby linux z interfacem graficznym. no moze unix.
    wiec?
    powidz mi od kiedy te linuxy rokuja nadzieje? jakos sie niewiele
    zmienia w tej kwestii.

    >> to zalezy jakie to beda standardy i do czego beda zmuszac
    >> uzytkownikow.
    >Standardy nie zmuszają użytkowników tylko producentów. Użytkownik
    >właśnie dzięki takim standardom ma wybór.

    przez jakis czas owszem. co potem? bylo juz o tym w rownoleglnym
    watku.

    >>>Ale tu mówiłem o sytuacji, kiedy części nie są dostępne dla detalicznego
    >>>odbiorcy.
    >>
    >> no wlasnie o tym tez pisze. w tym wypadku. MZ, jest to zupelnie
    >> zbedne.
    >Nie jest zbędne dla ludzi, których interesują części niepobłogosławione
    >przez producenta.

    jest zbedne, bo maja produkt danej firmy i czesci rozprowadzane przez
    kanal dystrybucyjny tej firmy, dla swoich klinetow. to jest np. czesci
    promocji danego produktu.

    >OK, znaczna część w moim otoczeniu.

    teraz nalezalo by porownac kto ma wiecej znajomych z jakim
    sprzetemitp. wiec sadze, ze spokojnie mozemy to zostawic jak jest.

    >> ja tez nie tylko. co prawda jedna z nich jest arnell (jedna z
    >> wiekszych firm robiacych elementy graficzne do kampanii reklamowych
    >> firm jak pepsi-corp donna karan) i tam co prawda jest oboz
    >> koncentracyjny i nikt z wlasnym laptopme sie nie podlaczy, nawet na
    >> biurku go polozyc nie moze. sa same stacjonalren maci. w dziale
    >> graficznycm dokladnie polowa to imaci. w reszcie firm jest przeroznie.
    >> ale zawsze znalazl sie ktos, ktor przychodzil z wlasnym laptopem
    >> (akurat tak sie sklada, ze to byly prawie wszystko makowki) i dizergal
    >> na nim w pracy. po podlaczeniu do wiekszego monitora. ale nie zawsze.
    >>
    >>>które stosują sobie profesjonalne rozwiązania.
    >>
    >> profesjonalne rozwiazania to sa takie, ktore pozwalaja ci zarabiac
    >> pieniadze. nie ma nic szczegolnego w profesjonalnych rozwiazaniach.
    >> kolejny chwyt marketingowy w przypadku opisu produktu.
    >
    >Wiem, ale przyjęło się (niestety) pewne znaczenie tego słowa.

    to ze, ze sie przyjmuje zle znaczenie, to nie znaczy, ze nalezy je
    powtarzac. juz niedlugo o ile nie juz na "elegancka kobiete" bedzie
    sie mowic powszechnie niezla dupa.

    > Nie widzę
    >jednak małej firmy z wielkim mainfraimem.

    a jak ja wygram w totolotka i sobie zakupie jakiego big blue i bede
    tylko gral z nim w szachy to ten bydlak bedzie sprzetem
    profesjonalnym? nie.

    >>> Jest mnóstwo małych zakładów czy wręcz
    >>>użytkowników domowych, którzy potrzebują dużej wydajności. Znacznie
    >>>większej niż ta, którą oferują laptopy (projektowane przede wszystkim
    >>>pod kątem mobilności, a nie wydajności).
    >>
    >> ale przeczytaj jeszcze raz jak opisalem, jak widze przyszlosc. podalem
    >> kilka mozliwych rozwian, i uzycie laptopow nie jest jedynym.
    >> poza tym. tak naprawde jakiego poweru obliczeniowego potrzeba nawet do
    >> pracy w zaawansowanej grafice 2D? owszem duzo, ale juz nie tyle, zeby
    >> przecietny przyzwoity wspolczesny laptop nie pociagnal. od biedy na
    >> wlasnym ekranie. przy jeszcze bardziej zaawansowanyh projektach
    >> owszem, np. lepszy ekran by sie przydal, ktorergo podlaczenie nie jest
    >> zadnym problemem.
    >
    >Czy przyzwoity współczesny laptop będzie wydajny w przetwarzaniu rawów,
    >zaawansowanej obróbce zdjęć o dużych rozdzielczościach, wizualizacjach
    >3D, najnowszych grach, kompresji filmów z kamery cyfrowej full hd...

    bedzie wydajny i jest wydajny. oczywiscie, ze zawsze bedziesz w stanie
    zbudowac albo kupic stacje robocza przewyzszajaca parametrami kazdego
    laptopa, ale nie tak dlugo dojdziemy do granicy, gdzie wystarcajaco
    duzy power bedzie dostepny i dla laptopow. niemniej to wszystko co
    wyzej da sie robic (na temat gierek sie nie wypowiadam).
    reszte odpowiedzi masz juz wyzej.

    >A takich zastosowań wymagających wydajności jest więcej. I wraz ze
    >wzrostem wydajności obliczeniowej sprzętu rośnie również zapotrzebowanie
    >na tą wydajność przez niektóre oprogramowanie.

    nic wlasnie. mowisz tak. jakbys np. nie zauwazyl, ze wyscic z iloscia
    pixeli w matryc powszechnie uzywanych cyfrowych aparatow zatrzymal sie
    juz jakis czas temu. koniecznosc obrobki ogromnych obrazkow, ktorej
    nie pociagnalby dobry laptop, poza jakimis szczegolnymi projektami
    przemija.
    obrobka HD video, wcale nie wymaga takiego poweru, bo wiekszosc duzych
    projektow robi sie na zasadzie materalu proxy, o znacznie gorszej
    jakosci/wielkosci, ktory podmienia sie w koncowym renderingu. tylko co
    bardziej wymagajace sekwencje robi sie w pelnej rozdzielczosci.
    w 3D pewnie zawsze bedzie pogon za moca obliczneiowa, ale to glownie w
    procesie renderingu. authoring juz jest na tym etapie, ze moze byc
    wykonany na relatywnie slabszych domowych maszynach. w tym laptopach,
    choc wygoda pracy jest zalezna tez od samego projektu.

    >>>Zrób na ulicy zdjęcie mojej znajomej. W wakacyjnym, skromnym ubranku
    >>>spacerującej gdzieś przy drodze. Napisz pod nim artykuł o ulicznej
    >>>prostytucji i umieść w jakimś wysokonakładowym dzienniku. Oj, jednak
    >>>miałbyś problem.
    >>
    >> ale kto mowi o publikacji drukiem? napisalem wyraznie. umieszcze to na
    >> portalu i zdjecie i artykul bedzie mialo pewnie znacznie wieksza
    >> ogladalnosc niz wprasie i niech mi ktos, cos zrobi.
    >
    >No to umieść na portalu. Przypadków zdjęcia materiałów na samym YouTube
    >było, że ho ho...

    a owszem byly, ale takie stwierdzenie nie ma zadnego znaczenia jesli
    nie podasz w jakich przypadkach bylo to dokonane, zeby mozna bylo
    porownac.
    ok. daj mi zdjecie swojej znajomej. umieszcze, na YT napisze notke w
    temacie jaki zaproponowales i ci udowodnie, ze w tym wypadku tak nie
    bedzie, chocbys stanal na glowie.

    >> to jest znowu bardzo szeroki temat i jego analiza wymaga rozpatrzenia
    >> wielu czynnikow. jak dokladnie zostalo podpisane to zdjecie, czy byly
    >> uzyte dane teej osoby, czy byly i jakie odnosniki w texcie do tego
    >> obrazkaa i twojej znajomej. przy dobrych ukladach nawet, gdyby zdjecie
    >> twojej znajomej bylo wykorzystane tak jak opisales, nie mialbym
    >> zadnych problemow.
    >
    >Podpis zdjęcia i użyte dane to jeszcze inna sprawa. Rozmawiamy o
    >publikacji wizerunku.

    pisze wyraznie. "to jest bardzo szeroki temat" opisuje go na kilka
    roznych sposobow. co ty robisz? ano oczywiscie wybierasz tylko jeden z
    nich i go wytykasz, ze nei jest na temat. wiec rozmawiamy o wizerunku.
    cala reszta tego akapitu, ktora pominales jest o wizerunku. nie chesz
    dalej romzwac to powiedz, ale jesli jzu rozmawiasz, to staraj sie
    traktowac to w miare powaznie.

    >> w innych krajach wyglada to np. tak. ide do pracy, na mojej ulicy
    >> czesto kreca filmy. wchodze w nia, stoi panna z wielka plansza na
    >> ktorej jest napisane, ze kreca film i ze jesli mnie sfotografuja, to
    >> czytajac to co czytam, jednoczesnie zrzekam sie praw do swojego
    >> wizerunku, w tym i tym dniu, na tej i na tej ulicy na korzysc tego kto
    >> robi ten film. mniej wiecej tak. i co? i ja nie mam z tym
    >> najmniejszego problemu. nawet bez tej planszy tez nie mam.
    >
    >Jak jest plansza to jak najbardziej OK. Bez takiej informacji to jest
    >degradacja człowieka.

    ze niby cos mu sie stalo. ze za dwa lata zobaczyl swoja twarz w filmie
    za np. nicole kidman? no straaaaszna degradacja. jak on moze zyc
    potem.

    >>>>>Po drugie istnieje jednak podział
    >>>>>na przestrzeń prywatną i publiczną.
    >>>>
    >>>> moze istnieje, ale powiedz to np. gwiazddkom filmu i paparazzim.
    >>>
    >>>Ale co mam powiedzieć? Jak taki paparazzo włamie się do mieszkania
    >>>"gwiazdki" to odpowie za włamanie.
    >>
    >> no widzisz nie jest to tak oczywiste. sa wypadki, ze to uchodzilo na
    >> sucho a zdjecie bylo nawet nagradzane. nie o sama gwiazdke chodzilo,
    >> ale troche inna rzecz, niemniej idea jest podobna. byl wlam, bylo
    >> zdjecie.
    >
    >Pewnie zależy od przepisów w danym państwie i tego czy komuś chciało
    >się protestować.

    a chcialo sie protestowac, chcialo. i proces sadowy ciagnie sie juz
    ponad dwa lata.

    >>>>>A po trzecie ludzie po pewnym amoku
    >>>>>zaczynają już dostrzegać pewne zagrożenia i stąd np. protesty przeciwko
    >>>>>Google Street czy jak to się tam nazywa.
    >>>>
    >>>> gdzie protestuja tam protestuja.
    >>>> http://www.streetwithaview.com/scenes.html
    >>>W Polsce ponoć mają być zdjęcia z "usuniętą" twarzą, co też nie jest
    >>>idealną ochroną, ale lepsze to niż nic.
    >> jak dla mnie te protesty to nic innego jak histeria.
    >A jak dla mnie wreszcie przejaw myślenia.

    tia. bo chlopi zablokuja droge, zeby im google kawalka brudnego plota
    nie sfotografowal. daj ty spokoj, bo to po prostu smieszne.
    skoro wystepujes za tym, to powiedz mi czego sie obawiaja ci, ktorzy
    protestuja? na czym polega ta degradacja, o ktorej wspomniales
    wczesniej. czyzbys wyznawal prymitywne wierzenia, ze zrobienie zdjecia
    zabiera dusze, albo islamskie prawo w tej kwestii?

    >>>> wiesz. z jednej strony ludzkosc powinna czuc sie wolna, z drugiej
    >>>> jednak powinna byc trzymana za morde, zeby w szkode nie poszla.
    >>>> dlatego dobrzy politycy sa w cenie.
    >>>Politycy są w cenie?
    >> czytaj uwaznie. napisalem dobrzy politycy. zawsze byli, a teraz tym
    >> bardziej.
    >>
    >
    >Nie. Teraz to czy ktoś jest faktycznie dobrym politykiem ma znaczenie
    >niewielkie. Wybory wygrywają spin doctorzy, PR-owcy i przychylne media.
    >To oni są w cenie.

    to jest twoj prywatny problem, ze takich wybierasz. mnie nic do tego.

    >>> Gdzie Ty żyjesz?
    >
    >> tam gdzie dobrzy politycy sa w cenie i sie ich docenia, a innym malych
    >> (i nie tylko takich malych) cwaniaczkow, w miare mozliwosci tepi i
    >> usuwa.
    >
    >US jak widzę... No tak, tam w cenie jeszcze do niedawna był niejaki
    >George W. Bush... Zaprawdę został bardzo "doceniony" za swoje
    >"wspaniałe" działania i teraz wszyscy go wysławiają...

    GWB byl jednym z tych smutnych wypadkow w historii tego kraju, ktory
    mial niezwykle potezne zaplecze. teraz powoli zaczynaja sie dobierac i
    zaczeli od chenneya. jakos nawet i za kadencji busha kolesie okolo
    bushowi byli zmuszani do odejscia.
    taki mamy system jaki mamy i bez politykow on nie dziala i nie bedzie
    dzialac. chcesz wybieraj cwaniakow, nie chcesz wybierac w ogole,
    pozwalasz innym wybierac cwaniakow. masz jeszcze pare innych wyjsc jak
    ci sytuacja nie pasuje.

    >No i wybrano następcę, o którym na świecie wiedzą głównie to, że jest
    >sympatycznym gościem i zabił muchę w telewizji.
    >
    >>> U nas polityk to zło konieczne.
    >> u was moze tak.
    >Oj, nie tylko u nas.

    o jakich innych "nie unas" chesz rozmawiac? jak na razie operujesz
    stereotypem polityk = zlo

    >>>BTW - w takim razie miłego bycia trzymanym za mordę.
    >> a dziekuje. pod tym wzgledem nie mam co specjalnie narzekac.
    >No tak... Zwierzęta w klatkach właściwe też nie narzekają. Mają
    >jedzenie, picie, może nawet jakąś rozrywkę, a że to jednak niewola to co
    >tam...

    radzilbym ci sie zastanowic co piszesz, bo nagle bardzo znizyles
    poziom, ktorego nie chce nawet tykac dlugim patykiem.

    >>>> jestesmy za cwani juz na jawne narzucenie, a ci narzucajacy za cwani
    >>>> zeby o tym nie wiedziec. bedzie to na zasadzie: "osla i marchewki" jak
    >>>> wiele rzeczy w przeszlosci.
    >>>To będzie po cichu, pod przykrywką rzekomego "bezpieczeństwa" i
    >>>"wygody". I wcale nie musimy się na to nabrać.
    >> spoko. nabierzemy sie. prawie za kazdym razem sie nabieralismy.
    >> trenujemy takie nabieranie juz od czasow nerona.
    >
    >Jakieś niewolnicze przekonania...

    poczytaj troche historii. od historii rzymu, poprzez dwie wojny
    swiatowe, po wydarzenia po 11 wrzesnia 2001.

    >Powtarzam - nie musi tak być -

    ok. co proponujesz?

    >Irlandczycy nie dali się nabrać na Traktat Lizboński mimo ogromnych
    >wręcz nacisków i przeinaczeń.

    i co? czym sie roznia od kazdego innego kraju teraz? moze obecny
    kryzys ich ominal? oni zyja w prozni ekonomicznej?

    >>>>>>>Tak, taki scenariusz niestety również jest możliwy, to właśnie miałem na
    >>>>>>>myśli mówią o morderstwie komputerów osobistych.
    >>>>>> laptop jest rowniez komputerem osobistym.
    >>>>>W tej koszmarnej wizji zdaje się też nie było laptopów tylko terminale...
    >>>> ale bylo kilka wizji.
    >>>To było do tej najczarniejszej.
    >>
    >> dla mnie wszystkie sa dosc jasne i optymistyczne.
    >
    >No cóż... słyszałem już nawet o ludziach, którzy specjalnie chcą iść do
    >więzienia, więc nawet takie przypadki mnie nie zdziwią.

    chyba pokretnosc i niezasadnosc twojej argumetacji mnie juz nie
    powinna dziwic. a jednak.
    sadze, ze zbyt malo wiesz o tak extremalnych sytuacjach, zeby sobie
    nawet zarty z tego robic.

    >> a kto mowi, ze tylko? a na czym np. polega ergonomia stanowiska pracy?
    >> miedzy innymi na wygodzie. na czym polega bezpiecznestwo miejsc pracy?
    >> miedzy innymi na wygodzie pracujacego. projektowanie miejsc
    >> publicznych, domow, mieszkan?
    >
    >To się jeszcze trzeba zastanowić co się oddaje na rzecz takiej bardzo
    >dyskusyjnej zresztą "wygody".

    no to zastanow sie. slucham. ciekawi mnie rozniez co jest dyskusyjne
    np. w ergonomii miejsca pracy.

    >>>> ma nawet spory potencjal do rozwijania czlowieka chlonnego wiedzy.
    >>>Jaki znowu potencjał?
    >>
    >> do rozwijania wiedzy. google. wikipedia, subskrybcje magazynow
    >> on-linie, wymiana infoaccji na zasadzie share i P2P.
    >Ale tu obecny komputer stacjonarny świetnie spełnia swoje zadanie.

    a laptop nie?

    >>>>>>>Pozostaje jednak mieć nadzieję, że ludzkość nie okaże się totalnymi
    >>>>>>>idiotami i nie podpisze z uśmiechem na ustach wyroku śmierci na własnej
    >>>>>>>wolności.
    >>>>>>
    >>>>>> wiekszosc ludzkosci jest od dawna (o ile nie od zawsze) niewolnikami,
    >>>>>> a obecnie nawet na wlasna prosbe. nasza wolnosc jest jedynie zluda.
    >>>>>> kazda poranna walka z budzikiem powinna o tym przypominac.
    >>>>>I to podobno ja popadam w skrajności...
    >>>>
    >>>> alez to nie jest skrajnosc. to jest nasze zycie codzienne wiekszosci z
    >>>> nas.
    >>>
    >>>Rozumujesz na zasadzie - nie jest dobrze, więc co za różnica, że będzie
    >>>jeszcze gorzej.
    >>
    >> w ktorym momencie to wyczytales? nie. to ty znowu poslugujesz sie
    >> jednobitowym wnioskowaniem.,
    >
    >No tak, bo Ty przecież lubisz być trzymany za mordę... Wybacz, że nie
    >wziąłem tego pod uwagę.

    szkoda, ze nie zrozumiales ironii. trudno.

    >>>Zresztą to codzienne życie i rutyna nie jest typowym
    >>>niewolnictwem - w każdej chwili mogę rzucić wszystko i pojechać w
    >>>Bieszczady.
    >>
    >> ty byc moze tak. koles, ktory ma na utrzymaniu rodzine, do splacenia
    >> raty za dom i samochot raczej nie pojedzie.
    >
    >Raczej? Mało to było ucieczek, kiedy kogoś odnajdywali po latach za
    >granicą?

    a duzo w skali kraju? kolejny nietrafiony przyklad.

    >>>>>>>>>>>To właśnie jest koszmar "firmowości". A gdyby był standard i dostępne
    >>>>>>>>>>>części to można by złożyć (albo zlecić złożenie) takiego jaki pasuje i
    >>>>>>>>>>>najlepiej odpowiada wymaganiom.
    >>>>>>>>>>
    >>>>>>>>>> ale wiekszosci jednak pasuje to co kupuje.
    >>>>>>>>>
    >>>>>>>>>Czasem po paru tygodniach dopiero zaczynają się narzekania... A to jakaś
    >>>>>>>>>gra nie pójdzie, a to matryca jednak nie taka dobra itp.
    >>>>>>>>
    >>>>>>>> czasami to rowniesz sie zdarza, ze sprzet przychodzi uszkodzony bo
    >>>>>>>> nieszczesliwie spadl z ciezarowki w czasie transportu.
    >>>>>>>
    >>>>>>>No i?
    >>>>>>
    >>>>>> ze to sa wypadki marginalne.
    >>>>>
    >>>>>Ale jak sprzęt przyjdzie uszkodzony to mi wymienią na sprawny albo będę
    >>>>>się kłócił i zrobię czarny PR na całą sieć... Jakoś nie widzę analogii.
    >>>> ja tez nie.
    >>>Więc po co to pisałeś?
    >>
    >> zeby ci powiedziec, ze to wypadki marginalne.
    >
    >Ale jest między nimi na tyle istotna różnica, że stawianie ich obok
    >siebie nie ma sensu.

    udowodnij, ze nie ma.

    >> kazdy producent, niezaleznie ile towaru sprzedaje chcialby sprzedawac
    >> wiecej. chyba tutaj to nawet nie ma wyjatkow od reguly. no moze z
    >> wyjatkiem umow antytrustowych.
    >>
    >>>Niektóre produkty mają swoją
    >>>wąską grupę odbiorców i mimo tego producent zarabia. To że coś jest
    >>>ofercie wcale nie znaczy, że zaleje rynek i stanie się super popularnym
    >>>towarem wyznaczającym jakiś ogólny kierunek rozwoju.
    >>
    >> a kto mowi od razu o zalewaniu rynku? dlaczego znowu ad extremum?
    >
    >Bo rozmowa dotyczy kierunków rozwoju.

    kierunku rozwoju, a nie "potopu"

    > A bajery sprzedawane w marginalnej
    >ilości, nawet jeśli przynoszą zysk producentowi to takiego kierunku nie
    >wytyczają. To, że coś "się sprzedaje" w jakiejś tam opłacalnej dla
    >producenta skali nie oznacza, że będzie wyznaczać jakiś trend.

    a musi?

    >>>>>> zlecaja tworzenie. np. plyt glownych. na pewno dell. sami juz chyba
    >>>>>> nic nie robia.
    >>>>>No to chociaż to. Bo czym właściwie miałby się różnić sprzęt o tych
    >>>>>samych komponentach złożony przez "dobrą" i "złą" firmę?
    >>>>
    >>>> hmmm. niechlujnoscia zlozenia. niedokreceniem srubek. nie wcisnieciem
    >>>> wtyczek. nie posmarowaniem pasta procka, a na koncu pirackim system
    >>>> operacyjnym
    >>>A które to popularne składające firmy instalowały piracki system?
    >>
    >> co znaczy popularne? gdzie sie dopatrzyles, ze pisalem o popularnych
    >> firmach. zapytales o dobra i zla firme. to ci odpowiedzialem.
    >
    >Pytałem o Twoje kryterium markowości. Skoro duże, popularne firmy
    >uznałeś za "bezmarkowe",

    a ja pytam, co rozumiesz przez "popularne".
    "duze"i "popularne" firmy to sa tylko twoje urojenia i to z nimi tutaj
    rozmawiasz.

    > a jako wadę tych bezmarkowych wymieniłeś
    >m. in. piracki system to oczekiwałem przykładów.

    oczekiwales, ze przywolam "popularne" firmy. wiec pytam co to zanczy.

    >>>A co do tych małych firm to też zaobserwowałem takie zjawisko.
    >>>Ale IMO spowodowała to trochę, przynajmniej w Polsce, ogromna ekspansja
    >>>hipermarketów. Teraz typowy Kowalski tam kupuje sprzęt, więc sporo
    >>>małych sklepików padło.
    >>
    >> i teraz powiedz mi. to dobrze czy zle? i dla akogo?
    >
    >Dla mojego państwa i moich rodaków:
    >Pozornie dobrze, bo ludzie kupią parę złotych taniej; faktycznie źle,
    >bo kapitał jest wyprowadzany za granicę i to przez firmy, które oferują
    >pracę głównie na stanowisku ekspedientki czy ochroniarza.
    >Dla prezesów tych firm i ich kolegów - dobrze, bo będą mogli sobie kupić
    >kolejnego Maybacha albo willę na Lazurowym Wybrzeżu.

    i jak ty mozesz zyc w takim "rozkroku"? mozesz cos zrobic? robisz cos?
    a o tym, ze skoro firma sprzedaje dobrze, to sie tez rozwija i w ten
    sposob tworzy nowe miejsca pracy, ktore moga zajac twoi rodacy? to juz
    kadra menadzerska musi dojezdzac z niemiec czy francji, bo nie ma
    polskich specjalistow? zastanow sie.

    >>>>>A "bezmarkowe" to IMO kiepskie określenie. Bo w tym przypadku "marka"
    >>>>>określałaby jedynie naklejkę na obudowie i inne mało znaczące drobiazgi.
    >>>>
    >>>> zalezy jaka to jest marka. poza tym okreslenie "markowy produkt"
    >>>> przyjelo si erozumiec jako produkt dobry.
    >>>
    >>>Tu jednak nie jest tak prosto, bo poszczególne podzespoły mogą być
    >>>markowe i bardzo dobre, dlatego określenie "bezmarkowe" mające dość
    >>>negatywne zabarwienie jest w tym kontekście trochę mylące.
    >>
    >> na razie staramy sie zdefiniowac pojecie "markowy".
    >> wszystki emarkowe rzeczy, byly kiedys nie-markowe, dopuki marka nie
    >> zaczela byc znana i uznana.
    >
    >Ale pojęcie "markowy" jest związane z dobrą jakością. Jakość komputera
    >jest zależna przede wszystkim od jakości jego podzespołów, a nie firmy,
    >która je zmontuje i przyklei naklejkę, bo to żadna wielka sztuka.

    bo dobra firma to grabiami zagarnia do swoich produktow to co jej
    popadnie. an tym wlasnie polega markowosc firmy, ze selekcjonuje
    instalowane elementy pod wzgledem jakosci. "markowosc" w moim
    rozumieniu nie konczy sie na naklejeniu nalepki. chyba to wyraznie
    dobitnie napisalem.

    >Dlatego uważam, że w kontekście komputerów tak rozumiane kryterium
    >markowiści jest mylące.

    to zle uwazasz. a wystarczajacy argument masz wyzej.

    >> pisalem juz o tym wyzej.
    >> na mase rzeczy. np. na niepodlaczenie panelu przedniego z wyjsciami
    >> USB i audio. na niepodpiecie wiatrakow. na zamocowanie zasilacza na
    >> dwie sruby. praktycznie na wszysko, co by zrobil pierszy lepszy koles,
    >> ktory nie przywiazuje uwagi do szczegolow podczas swojej pracy. o tych
    >> mi co mi znajomi opowiedzieli. akurat te, to niby nic i dali sobie
    >> rade sami. ale kobitka, na wpol niewidoma, ktora musiala sobie
    >> podlaczyc headset do niepodlaczonego przedniego panela, byla niezle
    >> wkurzona. <rs>
    >
    >Ale takie firmy składające w ten sposób zarabiają... Dlaczego miałyby
    >robić sobie złą opinię partacząc taką w sumie dość prostą rzecz.

    dlatego, ze od jej marki zalezy m.in. przyszly poziom sprzedazy. jesli
    sie rozniesie, ze dana firma produkuje buble, to firma moze miec
    powazne problemy.

    > Ja
    >osobiście nigdy się ,wśród znajomych, którzy taki sprzęt kupowali, z
    >podobnymi przypadkami nie spotkałem.

    wiec? jaki z tego wysuniesz wniosek? <rs>

    --

    "My God is nicer than yours". Thomas Krupski

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 ... 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: