eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plGrupypl.misc.elektronikaŁadowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 41

  • 11. Data: 2018-11-20 16:47:43
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan Piotr Gałka napisał:

    >> Natomiast dobrze pamiętam, że mieliśmy w domu rodzinnym ustrojstwo
    >> do ładowania akumulatorów z końca lat pięćdziesiątych. Tam po
    >> transformatorze z liczymi odczepami do regulacji napięcia (czyli
    >> prądu ładowania) i prostowniku selenowym był włączony w szereg dławik
    >> do wygładzania prądu.
    >
    > My mieliśmy taką ładowarkę, ale już bez dławika. A może ktoś postanowił
    > zaoszczędzić na dławiku i dorobił do tego teorię ładowania impulsami.

    "Takie", czyli z odczepami transformatora i stosem selenowym widywałem
    często. Ale z dławikiem -- nigdy. Ta jedna miała monstrualne wymiary,
    tak z półmetra pudła z blachy. Za to samochód rodzinny do niej niewielki
    -- Syrena 101.

    --
    Jarek


  • 12. Data: 2018-11-20 17:07:24
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
    l...
    Pan J.F. napisał:
    >>> Wymiana akumulatora na nowy kosztuje teraz mniej więcej tyle,
    >>> co tankownie do pełna. Albo tyle, co ładowarka z powyższego
    >>> linku. Ja mam taką za dwie dychy z marketu i używam jej tylko
    >>> raz w ciągu życia akumulatora. Gdy w mroźny poranek mam kłopot
    >>> z uruchomieniem auta, ładuję tylko po to, by dojechać jakoś do
    >>> sklepu. A potem zapominam o problemie przez następne kilka lat.
    >
    >> Cos w tym jest, choc zawsze mowie, ze najpierw diagnoza, potem
    >> nowy akumulator.

    >Też tak mówię. Pewnej nocy nagle przyszedł tęgi mróz, samochód
    >nie odpalił, akumulator nienowy -- więc jego wina. Wymiana zawsze
    >potwierdza diagnozę.

    A potem sie okazuje, ze alternator slabo laduje, alarm rozladowuje,
    rozrusznik ciezko kreci - i nowy akumulator szybko na zlom.

    Jeszcze jest wersja, ze klemy wystarczylo przeczyscic, ale takie
    rzeczy to tylko w fiatach ...

    >> Ale bywaja zlosliwosci - np samochod dlugo stal nieuruchamiany,
    >> akumulator kompletnie rozladowany, gdzies w lutym zabralem,
    >> naladowalem ... a pod koniec kwietnia dostal zwarcia celi.

    >To i tak długo wytrzymał, może ciepło było. Akumulatory teraz padają
    >nagle, na zawał (cienki ołów im się obrywa, płyta opada).

    Przyzwyczajony bylem do tego, ze padaja powoli.
    Kiedys tam mialem aku, ktoremu zostalo 4 Ah pojemnosci, i ciagle
    zapalal bez problemow, tylko:
    -nie wolno bylo swiatel zapomniec zgasic,
    -swiece, kable, gaznik itp musialy dobrze dzialac, bo wiadomo -
    zakreci raz, drugi, trzeci ... ale bardzo szybko zdechnie.

    >> A tu dlugi weekend i sklepy zamkniete :-)
    >Stacje benzynowe otwarte, tam też mają.

    A na to nie wpadlem ... widac za malo stacje zwiedzam :-)

    Drogie tam akumulatory ?

    J.


  • 13. Data: 2018-11-20 17:34:18
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >>> Cos w tym jest, choc zawsze mowie, ze najpierw diagnoza, potem
    >>> nowy akumulator.
    >> Też tak mówię. Pewnej nocy nagle przyszedł tęgi mróz, samochód
    >> nie odpalił, akumulator nienowy -- więc jego wina. Wymiana zawsze
    >> potwierdza diagnozę.
    >
    > A potem sie okazuje, ze alternator slabo laduje, alarm rozladowuje,
    > rozrusznik ciezko kreci - i nowy akumulator szybko na zlom.

    Nigdy się tak nie okazało.

    > Jeszcze jest wersja, ze klemy wystarczylo przeczyscic, ale takie
    > rzeczy to tylko w fiatach ...

    Ostatnio miałem samochód francuski, też na "f". Te mają najlepsze
    na świecie klemy. Taka nasadka na klemę z stożkowym gwintem na
    zewnątrz, na to idzie końcówka kabla (klema właściwa), z dużym
    plastikowym poktętłem. Zaciska się tak mocno, że nie ma ryzyka
    braku kontaktu. I to wszystko bez żadnych narzędzi. Dziwne, że
    inni tego nie stosują.

    >> To i tak długo wytrzymał, może ciepło było. Akumulatory teraz
    >> padają nagle, na zawał (cienki ołów im się obrywa, płyta opada).
    >
    > Przyzwyczajony bylem do tego, ze padaja powoli.

    Tak było kiedyś, za komuny zwłaszcza.

    > Kiedys tam mialem aku, ktoremu zostalo 4 Ah pojemnosci, i ciagle
    > zapalal bez problemow, tylko:
    > -nie wolno bylo swiatel zapomniec zgasic,
    > -swiece, kable, gaznik itp musialy dobrze dzialac, bo wiadomo -
    > zakreci raz, drugi, trzeci ... ale bardzo szybko zdechnie.

    To kwestia samochodu. Miałem tak w koreańskim -- jeśli było choć
    trochę prądu, odpalił zawsze. Ale światła doiły akumulator do
    zera w kwadrans. Potem też padł nagle.

    >>> A tu dlugi weekend i sklepy zamkniete :-)
    >> Stacje benzynowe otwarte, tam też mają.
    >
    > A na to nie wpadlem ... widac za malo stacje zwiedzam :-)

    Są często na tych małych, nieusieciowionych.

    > Drogie tam akumulatory ?

    Trochę droższe niż w sklepie (ale ja mam kilka ulic dalej sklep
    pod nazwą "najtańsze akumulatory" -- i to jest prawda). Ale nie
    na tyle drożej, by w kryzysowej sytuacji nie można było sobie
    pozwolić.

    --
    Jarek


  • 14. Data: 2018-11-20 19:59:59
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
    l...
    Pan J.F. napisał:
    >>>> Cos w tym jest, choc zawsze mowie, ze najpierw diagnoza, potem
    >>>> nowy akumulator.
    >>> Też tak mówię. Pewnej nocy nagle przyszedł tęgi mróz, samochód
    >>> nie odpalił, akumulator nienowy -- więc jego wina. Wymiana zawsze
    >>> potwierdza diagnozę.
    >
    >> A potem sie okazuje, ze alternator slabo laduje, alarm rozladowuje,
    >> rozrusznik ciezko kreci - i nowy akumulator szybko na zlom.

    >Nigdy się tak nie okazało.

    A mnie rozne takie przygody sie przytrafialy.
    Gdybym nie mial miernika, to moze bym kilka akumulatorow niepotrzebnie
    kupil.
    I moze nawet mowil, ze wymiana pomogla ...

    >> Jeszcze jest wersja, ze klemy wystarczylo przeczyscic, ale takie
    >> rzeczy to tylko w fiatach ...
    >Ostatnio miałem samochód francuski, też na "f". Te mają najlepsze
    >na świecie klemy. Taka nasadka na klemę z stożkowym gwintem na
    >zewnątrz, na to idzie końcówka kabla (klema właściwa), z dużym
    >plastikowym poktętłem. Zaciska się tak mocno, że nie ma ryzyka
    >braku kontaktu. I to wszystko bez żadnych narzędzi. Dziwne, że
    >inni tego nie stosują.

    Chyba mialem cos takiego w Dacii ... w koncu jednak cos sie ukrecilo i
    przestala trzymac.

    Ale roznym samochodom to nie przeszkadza, zacisk slaby, a prad plynie.
    A maluchu zacisk byl mocny, a prad przestawal plynac i to tak nagle.
    Z czego oni te klemy robili ?

    A ostatnio widzialem to samo w Punto ...

    >>> To i tak długo wytrzymał, może ciepło było. Akumulatory teraz
    >>> padają nagle, na zawał (cienki ołów im się obrywa, płyta opada).
    >> Przyzwyczajony bylem do tego, ze padaja powoli.
    >Tak było kiedyś, za komuny zwłaszcza.

    Czyli lepsze akumulatory ?
    Za dobre na kapitalizm ?

    >> Kiedys tam mialem aku, ktoremu zostalo 4 Ah pojemnosci, i ciagle
    >> zapalal bez problemow, tylko:
    >> -nie wolno bylo swiatel zapomniec zgasic,
    >> -swiece, kable, gaznik itp musialy dobrze dzialac, bo wiadomo -
    >> zakreci raz, drugi, trzeci ... ale bardzo szybko zdechnie.

    >To kwestia samochodu.

    IMO akumulatora, samochod to przewiduje uzycie aku 40-100 Ah, a nie 4
    :-)

    >Miałem tak w koreańskim -- jeśli było choć
    >trochę prądu, odpalił zawsze.

    Tak to ogolnie w samochodzie jest - odpala szybko, chyba ze diesel.

    A nawet jak wymaga 10s krecenia ... przy 200A to tylko 0.5 Ah.

    >Ale światła doiły akumulator do
    >zera w kwadrans. Potem też padł nagle.

    No, przy tym stopniu zuzycia to trudno mowic "nagle" :-)

    Tym niemniej pozniejsze akumulatory padaly mi na zwarcie jednej celi i
    to bylo naprawde nagle.

    >>>> A tu dlugi weekend i sklepy zamkniete :-)
    >>> Stacje benzynowe otwarte, tam też mają.
    >> A na to nie wpadlem ... widac za malo stacje zwiedzam :-)
    >Są często na tych małych, nieusieciowionych.

    Taka to we Wroclawiu trudno znalezc.

    >> Drogie tam akumulatory ?
    >Trochę droższe niż w sklepie (ale ja mam kilka ulic dalej sklep
    >pod nazwą "najtańsze akumulatory" -- i to jest prawda).

    Ale 1 maja sklep nieczynny :-)

    >Ale nie
    >na tyle drożej, by w kryzysowej sytuacji nie można było sobie
    >pozwolić.

    Nie mowie nie, ale przy mniej kryzysowej sytuacji serce nie pozwala mi
    dwukrotnie przeplacic :-)

    J.



  • 15. Data: 2018-11-20 20:44:11
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Cezary Grądys <c...@w...onet.pl>

    W dniu 19.11.2018 o 23:40, JaNus pisze:
    > Wg mnie owa "teoria" dotyczyła możliwości ładowania baterii, tych
    > nie-ładowalnych. Potraktowanie ich prądem zmiennym, asymetrycznym,
    > pozwalało je "nakarmić", i nie wybuchały przy tym, czy po tym.

    Był w którymś Radioelektroniku schemat ładowarki do baterii zegarkowych,
    właśnie pół okresu mocniejszy prąd, pół okresu
    słabszy. I całkiem długo taka bateria działała po tym ładowaniu.
    Może niekoniecznie do zegarkowych, ale ja zrobiłem w tym celu.

    --
    Cezary Grądys
    c...@w...onet.pl


  • 16. Data: 2018-11-20 21:23:33
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>

    Pan J.F. napisał:

    >>> A potem sie okazuje, ze alternator slabo laduje, alarm rozladowuje,
    >>> rozrusznik ciezko kreci - i nowy akumulator szybko na zlom.
    >> Nigdy się tak nie okazało.
    >
    > A mnie rozne takie przygody sie przytrafialy. Gdybym nie mial
    > miernika, to moze bym kilka akumulatorow niepotrzebnie kupil.
    > I moze nawet mowil, ze wymiana pomogla ...

    Zawsze rano odpalał, przyszedł mróz -- i przestał. Po wymianie, choć
    mróz nie zelżał, dalej ruszał jak młody konik. Widzę w tym jasny
    ciąg przyczynowo-skutkowy, więc nie mówię "niepotrzebnie".

    >>> Jeszcze jest wersja, ze klemy wystarczylo przeczyscic, ale takie
    >>> rzeczy to tylko w fiatach ...
    >> Ostatnio miałem samochód francuski, też na "f". Te mają najlepsze
    >> na świecie klemy. Taka nasadka na klemę z stożkowym gwintem na
    >> zewnątrz, na to idzie końcówka kabla (klema właściwa), z dużym
    >> plastikowym poktętłem. Zaciska się tak mocno, że nie ma ryzyka
    >> braku kontaktu. I to wszystko bez żadnych narzędzi. Dziwne, że
    >> inni tego nie stosują.
    >
    > Chyba mialem cos takiego w Dacii ... w koncu jednak cos sie ukrecilo
    > i przestala trzymac.

    Trzeba było co chwię nie odkręcać, to by się nie ukręciło. Ja ten
    samochód miałem prawie dwadzieścia lat, a odkręcałem ledwie parę razy.

    > Ale roznym samochodom to nie przeszkadza, zacisk slaby, a prad plynie.
    > A maluchu zacisk byl mocny, a prad przestawal plynac i to tak nagle.
    > Z czego oni te klemy robili ?

    W maluchu o elektrony z kabli kapały gdzieś na boki, takie miało się
    wrażenie.

    >>>> To i tak długo wytrzymał, może ciepło było. Akumulatory teraz
    >>>> padają nagle, na zawał (cienki ołów im się obrywa, płyta opada).
    >>> Przyzwyczajony bylem do tego, ze padaja powoli.
    >> Tak było kiedyś, za komuny zwłaszcza.
    >
    > Czyli lepsze akumulatory ? Za dobre na kapitalizm ?

    Zdecydowanie. Zdaje się, że miały prawie dwa razy więcej ołowiu,
    co i na cenę wpływ miało, jak i na zużycie cennego surowca, co go
    zawsze brakowało. Potem zdechł taki do połowy, człek się z nim
    męczył, nosił do domu (czasem trzecie piętro bez windy) naładować.
    Bo to i żal wyrzucić, i nie ma gdzie nowego kupić. Współczesna
    tzw. tandeta o wiele bardziej mi odpowiada.

    >>> Kiedys tam mialem aku, ktoremu zostalo 4 Ah pojemnosci,
    >>> i ciagle zapalal bez problemow, tylko:
    >>> -nie wolno bylo swiatel zapomniec zgasic,
    >>> -swiece, kable, gaznik itp musialy dobrze dzialac, bo wiadomo -
    >>> zakreci raz, drugi, trzeci ... ale bardzo szybko zdechnie.
    >> To kwestia samochodu.
    >
    > IMO akumulatora, samochod to przewiduje uzycie aku 40-100 Ah,
    > a nie 4:-)

    Są takie samochody, co zawsze odpalają niemal po dotknięciu
    kluczyka, i takie, którym to nie wystarcza. Nie wiem od czego
    to zależy. Te 40Ah to nominalnie, napisane na obudowie. Na
    mrozie i polatach jest tego dużo mniej. Ale starcza.

    >> Ale światła doiły akumulator do zera w kwadrans. Potem też
    >> padł nagle.
    >
    > No, przy tym stopniu zuzycia to trudno mowic "nagle" :-)

    Z punktu widzenia użytkownika nagle. Bo jak ocenić pojemność,
    skoro auto zawsze startuje?

    >>>>> A tu dlugi weekend i sklepy zamkniete :-)
    >>>> Stacje benzynowe otwarte, tam też mają.
    >>> A na to nie wpadlem ... widac za malo stacje zwiedzam :-)
    >> Są często na tych małych, nieusieciowionych.
    > Taka to we Wroclawiu trudno znalezc.

    Ja mam z jednej strony sklep z akumulatorami, z drugiej stację
    z akumulatorami. W podobnej odległości, jakieś dwa kilometry.

    >>> Drogie tam akumulatory ?
    >> Trochę droższe niż w sklepie (ale ja mam kilka ulic dalej sklep
    >> pod nazwą "najtańsze akumulatory" -- i to jest prawda).
    > Ale 1 maja sklep nieczynny :-)
    >
    >> Ale nie na tyle drożej, by w kryzysowej sytuacji nie można było
    >> sobie pozwolić.
    >
    > Nie mowie nie, ale przy mniej kryzysowej sytuacji serce nie
    > pozwala mi dwukrotnie przeplacic :-)

    Różnica dwie-trzy dychy.

    --
    Jarek


  • 17. Data: 2018-11-20 22:30:41
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Adam <a...@p...onet.pl>

    W dniu 2018-11-20 o 20:44, Cezary Grądys pisze:
    > W dniu 19.11.2018 o 23:40, JaNus pisze:
    >> Wg mnie owa "teoria" dotyczyła możliwości ładowania baterii, tych
    >> nie-ładowalnych. Potraktowanie ich prądem zmiennym, asymetrycznym,
    >> pozwalało je "nakarmić", i nie wybuchały przy tym, czy po tym.
    >
    > Był w którymś Radioelektroniku schemat ładowarki do baterii zegarkowych,
    > właśnie pół okresu mocniejszy prąd, pół okresu
    > słabszy. I całkiem długo taka bateria działała po tym ładowaniu.
    > Może niekoniecznie do zegarkowych, ale ja zrobiłem w tym celu.
    >

    Schemat był doskonale prosty: dioda i chyba dwa oporniki. Nic więcej.
    A jako uchwyt baterii - drewniany krokodylek/klips do bielizny z
    wkręconymi "w pysk" cienkimi wkrętami.


    --
    Pozdrawiam.

    Adam


  • 18. Data: 2018-11-20 23:56:27
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: "(c)RaSz" <N...@p...onet.pl>

    W dniu 2018-11-20 o 22:30, Adam pisze:
    > Schemat był doskonale prosty: dioda i chyba dwa oporniki. Nic
    > więcej.
    >
    O nie, to jednak byłoby za mało. Potrzebne wszak było ustalenie
    wielkości prądu roz~ i na-ładowywania, czyli potencjometry w obwodzie,
    takie na nieco większy prąd. No i miernik.
    Ja sobie taki sprzęt zrobiłem, i o ile pomiar napięcia jest przy tym
    łatwy, to aby mierzyć natężenie potrzeba by (dajmy na to) dwóch
    mierników. Ja sobie poradziłem tak, że umieściłem w tym obwodzie gniazda
    z funkcją rozłączania. i gdy wetknęło się tam wtyczkę, to prąd nie
    zwierał się na gnieździe, lecz płynął przez miernik.

    Acz nie pomnę już, na podstawie czego uznałem że ładować trzeba na tyle
    miliamperów, a rozładowywać na ileś-tam. Ale bateria się dawała używać
    jeszcze jakiś czas. Też używałem tego tylko do pastylek.



    --
    Goszyści, zamiast rzetelnego programu nakierowanego na rozwój
    gospodarczy -- serwują pasztet dobrze brzmiących hasełek, których
    realizacja jest szkodliwa -- a już najbardziej dla tych biednych, którzy
    dopiero się... narodzą!


  • 19. Data: 2018-11-21 01:17:54
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:s...@f...lasek.waw.p
    l...
    Pan J.F. napisał:
    >>>> A potem sie okazuje, ze alternator slabo laduje, alarm
    >>>> rozladowuje,
    >>>> rozrusznik ciezko kreci - i nowy akumulator szybko na zlom.
    >>> Nigdy się tak nie okazało.
    >
    >> A mnie rozne takie przygody sie przytrafialy. Gdybym nie mial
    >> miernika, to moze bym kilka akumulatorow niepotrzebnie kupil.
    >> I moze nawet mowil, ze wymiana pomogla ...

    >Zawsze rano odpalał, przyszedł mróz -- i przestał. Po wymianie, choć
    >mróz nie zelżał, dalej ruszał jak młody konik. Widzę w tym jasny
    >ciąg przyczynowo-skutkowy, więc nie mówię "niepotrzebnie".

    A ja tak kiedys slysze ... cos kiepsko kreci ten akumulator.
    Mierze napiecie .. w miare dobre, choc na rozruszniku spada.

    Elektromechanik chwili sie nawet nie zastanawial - tulejki do wymiany.
    Nie wykluczam, ze nowy akumulator by troche lepiej krecil ...

    Albo np dioda padla w alternatorze.
    Cos tam laduje, ale slabo. I kiedys nie zapali.

    Nowy aku i zapali. Przez tydzien, moze dwa ...

    >>> Ostatnio miałem samochód francuski, też na "f". Te mają najlepsze
    >>> na świecie klemy. Taka nasadka na klemę z stożkowym gwintem na
    >>> zewnątrz, na to idzie końcówka kabla (klema właściwa), z dużym
    >>> plastikowym poktętłem. Zaciska się tak mocno, że nie ma ryzyka
    >>> braku kontaktu. I to wszystko bez żadnych narzędzi. Dziwne, że
    >>> inni tego nie stosują.
    >
    >> Chyba mialem cos takiego w Dacii ... w koncu jednak cos sie
    >> ukrecilo
    >> i przestala trzymac.

    >Trzeba było co chwię nie odkręcać, to by się nie ukręciło. Ja ten
    >samochód miałem prawie dwadzieścia lat, a odkręcałem ledwie parę
    >razy.

    No, moja tez miala cos 20 lat pod koniec :-)

    >> Ale roznym samochodom to nie przeszkadza, zacisk slaby, a prad
    >> plynie.
    >> A maluchu zacisk byl mocny, a prad przestawal plynac i to tak
    >> nagle.
    >> Z czego oni te klemy robili ?

    >W maluchu o elektrony z kabli kapały gdzieś na boki, takie miało się
    >wrażenie.

    W tym przypadku to jednak zapora byla wzdluz.
    I moze bym zwalil na wyrob samochodopodobny, az trafilem na to punto.

    >>>> Przyzwyczajony bylem do tego, ze padaja powoli.
    >>> Tak było kiedyś, za komuny zwłaszcza.
    >
    >> Czyli lepsze akumulatory ? Za dobre na kapitalizm ?

    >Zdecydowanie. Zdaje się, że miały prawie dwa razy więcej ołowiu,
    >co i na cenę wpływ miało, jak i na zużycie cennego surowca, co go
    >zawsze brakowało. Potem zdechł taki do połowy, człek się z nim
    >męczył, nosił do domu (czasem trzecie piętro bez windy) naładować.
    >Bo to i żal wyrzucić, i nie ma gdzie nowego kupić. Współczesna
    >tzw. tandeta o wiele bardziej mi odpowiada.

    Juz nie pamietam, ale te nowe tez ciezkie .. chyba porownywalnie ...
    pomijajac jakies chinskie wynalazki ..

    >>>> Kiedys tam mialem aku, ktoremu zostalo 4 Ah pojemnosci,
    >>>> i ciagle zapalal bez problemow, tylko:
    >>>> -nie wolno bylo swiatel zapomniec zgasic,
    >>>> -swiece, kable, gaznik itp musialy dobrze dzialac, bo wiadomo -
    >>>> zakreci raz, drugi, trzeci ... ale bardzo szybko zdechnie.
    >>> To kwestia samochodu.
    >
    >> IMO akumulatora, samochod to przewiduje uzycie aku 40-100 Ah,
    >> a nie 4:-)

    >Są takie samochody, co zawsze odpalają niemal po dotknięciu
    >kluczyka, i takie, którym to nie wystarcza. Nie wiem od czego
    >to zależy.

    u mnie od regulacji gaznika i wyczucia algorytmu zapalania.
    Ale jak juz wyczulem to pieknie zapala - w czasie niezauwazalnie
    krotkim :-)

    >>> Ale światła doiły akumulator do zera w kwadrans. Potem też
    >>> padł nagle.
    >
    >> No, przy tym stopniu zuzycia to trudno mowic "nagle" :-)

    >Z punktu widzenia użytkownika nagle. Bo jak ocenić pojemność,
    >skoro auto zawsze startuje?

    Po zapomnieniu zgaszenia swiatel przed sklepem :-)

    >>>>>> A tu dlugi weekend i sklepy zamkniete :-)
    >>>>> Stacje benzynowe otwarte, tam też mają.
    >>>> A na to nie wpadlem ... widac za malo stacje zwiedzam :-)
    >>> Są często na tych małych, nieusieciowionych.
    >> Taka to we Wroclawiu trudno znalezc.

    >Ja mam z jednej strony sklep z akumulatorami, z drugiej stację
    >z akumulatorami. W podobnej odległości, jakieś dwa kilometry.

    Ja mowie o "nieusieciowionej" stacji.

    Bo akumulator to chyba spotkam i na usieciowionej ...

    >>> Ale nie na tyle drożej, by w kryzysowej sytuacji nie można było
    >>> sobie pozwolić.
    >
    >> Nie mowie nie, ale przy mniej kryzysowej sytuacji serce nie
    >> pozwala mi dwukrotnie przeplacic :-)

    >Różnica dwie-trzy dychy.

    Przyzwoicie. Bo inne towary to tak 2-3 razy ...

    J.


  • 20. Data: 2018-11-21 10:08:13
    Temat: Re: Ładowanie akumulatorów ołowiowych - napięcie stabilizowane czy napięcie tętniące
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2018-11-20 o 22:30, Adam pisze:
    >
    > Schemat był doskonale prosty: dioda i chyba dwa oporniki. Nic więcej.
    > A jako uchwyt baterii - drewniany krokodylek/klips do bielizny z
    > wkręconymi "w pysk" cienkimi wkrętami.
    >

    Różne, bardzo dawno nie używane rupiecie leżą sobie w szafie za mną.
    Między nimi właśnie taka "ładowarka", tylko, że spinacz nie drewniany a
    plastikowy :)
    P.G.


strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 5


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: