O ochroniarzach w marketach już pisano wiele i w sumie nic nowego. Ale
dziś miałem, zaiste, oryginalny przypadek. W pewnym markecie
(''galerii'') pstrykałem oficjalnie z pozwoleniami itp. I co? Trzy różne
kobiety w ciągu jednej godziny zapytały mnie, czy mam pozwolenie. Nie
jakieś tam ochronki sekjuryty, zwykłe baby z siatami...

Pamiętam pod koniec jednej części Kapitana Żbika *) ów bohater łapie
bandytę w pociągu i w tym momencie z przedziału wychodzi jakiś facet i
mówi: ''Jestem członkiem ORMO, mogę w czymś pomóc?''

*) Pokemony - wpiszcie sobie Kapitan Żbik w google ;)

PS. Odpowiedziałem oczywiście ''mam'' i musiały się zadowolić moim
słowem. Ale założę się o wstrętną kremówkę z tamtej galerii, że
poleciały z donosem :)

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl
/walka o pokój, walka z terroryzmem, a może wszystko dla twego
bezpieczeństwa?/