>> Sytuacja jest następująca, jadą trzy samochody, jeden za drugim, samochód
>> drugi /w środku/ sygnalizuje zamiar wyprzedzenia tego przed sobą i
>> zaczyna
>> manewr /w tym miejscu można/ , w tym momencie samochód trzeci /ostatni/
>> zaczyna manewr wyprzedzania tych dwóch przed soba. Miejsca jest na tyle,
>> że
>> się mieszczą, z tym że ten trzeci musi pojechać już po wydzielonej
>> ścieżce
>> rowerowej. Ile coś takiego może kosztować w pkt i PLN?
>
> C-13 to 100 zł.
> Wyprzedzanie z art. 24 ust. 1 pkt 1 - 250 zł.
>
> Punkty - 5 za wyprzedzanie.

Heh, dzieki. BTW: watek niezły wygenerowali ;)

do góry

begin krzysiek82

> to nie jest argumentacja i usprawiedliwienie ich olewania, zawsze można
> zgłosić chęć zmiany, ja tam zrobiłem i po jakiś dwóch latach znak
> zniknął, a było to odwołanie zakazu wyprzedzania mimo iż wcześniej nie
> było zakazu :)

To nie jest usprawiedliwienie tylko wyjaśnienie. Jeśli większość znaków
jest bez sensu, to ludzie zaczynają olewać wszystkie, także te sensowne.
Podany przez Ciebie przykład pokazuje, że zgłaszanie czegokolwiek nie ma
sensu, skoro w tak oczywistej sytuacji potrzebowali dwa lata na reakcję.

> , a służby zamiast
>> dbać o bezpieczeństwo dbają głównie o własny portfel.
>
> to dajmy przykład, jeździjmy zgodnie z przepisami to nie będą mieli z
> nas dochodów, przecież to kierowcy sami się proszą o mandaty :)

Policja i SM są utrzymywane z naszych podatków i powinny prowadzić
działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa, a nie własnych finansów.
Tymczasem obserwuję przede wszystkim to drugie. Kto zgadnie gdzie i kiedy
jest najwięcej miśków w Warszawie? Z moich obserwacji wynika, że ok. 23
na dwupasmówkach. To ma być poprawa bezpieczeństwa?

>> Jeśli przepisy będą
>> dla ludzi a nie przeciwko nim to i będą przestrzegane (oczywiście nie
>> stanie się to od razu).
>
> ludzie w tym kraju wychodzą z założenia, że przepisy są po to aby je
> łamać, więc czy będą mniej lub bardziej sensowne nic to nie zmieni i nie
> nam oceniać ich sensowność (poza kilkoma przypadkami)

Polacy przyzwyczaili się, że PoRD nie jest dla nich, ale przeciwko nim i
dlatego je tak traktują. Obecna władza nie robi niestety nic, by to
wrażenie zmienić.

> mam inne zdanie, chociaż nudzi mnie to strasznie i zajmuje czas cóż
> zrobić, takie życie. Dla mnie to tak jakby patrzeć jak ktoś kogoś tłucze
> i nie stanąć w obronie pokrzywdzonego.

Mam wrażenie, że zupełnie Cię to nie nudzi, tylko dowartościowuje,
inaczej byś się tym bez przerwy nie chwalił, a na pewno nie w takim tonie
jak to robisz.

--
ignorance is bliss

do góry

BaX wrote:
>>(taryfikatory z sieci zniknęli? )
>
> 99% tego co jest na grupie jest do znalezienia w sieci.
>
Więc do dzieła!
Gógle twoim przyjacielem.
;>

--
Bydlę

do góry

W dniu 2010-09-14 10:54, krzysiek82 pisze:

> do zameczka kierowcy w tym kraju jeszcze nie dorośli :) to zbyt
> zaawansowane jest aby to pojąć dla niektórych

Tylko trzeba odróżniać zwężenie drogi od pasów w rożnych kierunkach - u
nas nagminne jest "wymuszanie" zamka aby wepchnąć się np. z pasa do
skrętu w prawo na pas do jazdy na wprost i to przed samym przejściem dla
pieszych a nawet na nim.

JaTy

do góry

krzysiek82 wrote:
> W dniu 2010-09-14 12:20, to pisze:
>> Ludzie olewają znaki bo połowa jest ustawiona bez sensu
>
> to nie jest argumentacja i usprawiedliwienie ich olewania, zawsze można
> zgłosić chęć zmiany, ja tam zrobiłem i po jakiś dwóch latach znak
> zniknął, a było to odwołanie zakazu wyprzedzania mimo iż wcześniej nie
> było zakazu :)

Tak, znak bez znaczenia i bez sesnu usunęli po 2(!) latach. Rozczulające.

>
> , a służby zamiast
>> dbać o bezpieczeństwo dbają głównie o własny portfel.
>
> to dajmy przykład, jeździjmy zgodnie z przepisami to nie będą mieli z
> nas dochodów, przecież to kierowcy sami się proszą o mandaty :)
>
>> Jeśli przepisy będą
>> dla ludzi a nie przeciwko nim to i będą przestrzegane (oczywiście nie
>> stanie się to od razu).
>
> ludzie w tym kraju wychodzą z założenia, że przepisy są po to aby je
> łamać, więc czy będą mniej lub bardziej sensowne nic to nie zmieni

Oczywiście, że zmieni. Znaki przy drogach są "wysrywane" przez
drogowców, stawiane bez sensu (np jest kich 3x za dużo), ograniczenia są
określane na zasadzie "komuś kto się na tym nie znał coś się wydawało",
teren zabudowany w szczerym polu, itd...

Np. w takiej Szwajcarii czy Austrii jazda zgodnie z przepisami nie
stanowi problemu, bo oznakowanie jest stawiane wg czytelnych kryteriów
-- tam się nie pomylisz że jesteś w terenie niezabudowanym podczas dwy
wg znaków jest zabudowany, istotne ograniczenia są powtarzane na tyle
często, by np. ktoś ruszający z parkingu nie musiał pamiętać jakie znaki
były na drodze gdy ten samochód tam wcześniej parkował, itd...

>i nie
> nam oceniać ich sensowność (poza kilkoma przypadkami)

Owszem nam. Jesteś "ciekawy" -- uważasz się za niegodnego oceniania
sensowności przepisów a za to chcesz być panem życia i śmierci ofiary
wypadku.

>
>> Jakieś rajdy z kamerką to droga donikąd.
>
> mam inne zdanie, chociaż nudzi mnie to strasznie i zajmuje czas cóż
> zrobić, takie życie. Dla mnie to tak jakby patrzeć jak ktoś kogoś tłucze
> i nie stanąć w obronie pokrzywdzonego.

Raczej diagnoza 'to' wygląda na słuszną...

\SK

--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)

do góry