Fabia 1,4 16V, przebieg 75tys km.

Wczoraj, kilkanascie sekund po odpaleniu zimnego silnika rozległo sie
przeciągłe piiiiip pip pip, po czym zapaliła się kontrolka temperatury płynu
chłodnicy. Silnik wtedy był zimny, płyn jest, na zbiorniku wyrównawczym jego
poziom na zimnym silniku mieści się w normie, ze sporym zapasem do linii
"min". Silnik zgasiłem, zapaliłem od nowa i już było dobrze. W czasie jazdy
temperatura normalnie sobie narosła do 90 stopni i tak już została, nic sie
nie przegrzewało, wszystko jest po prostu dobrze, jak było, przynajmniej na
oko.
O co więc z tym jednorazowym uruchomieniem alarmu chodziło? Przewód do
czujnika temperatury szlag trafia? Pompę coś zatkało na moment, a jakies
mądre ustrojstwo stwierdziło brak ciśnienia płynu chłodzącego (??? wydumane
to trochę, takiego czujnika chyba nie ma?). Inne możliwości?

Drugie pytanie: szukając wszelkich nieprawidłowości znalazłem coś takiego:
jak uruchamiam stacyjkę, na prędkościomierzu poajwia się najpierw kluczyk i
15000 - co to jest, się domyślam, choć zastanawia mnie, dlaczego samochód,
jakoby serwisowany w ASO tej informacji nie ma skasowanej, ale mniejsza o
to. Chwilę po tym wezwaniu na przegląd mam następną informację: też kluczyk,
obok niego symbol wyglądający jak tarcza zegara i liczba 139 - co to u licha
znaczy?

J.