-
71. Data: 2020-07-07 15:47:33
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Piotr Gałka" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:re1t6a$ijb$1$P...@n...chmurka.ne
t...
W dniu 2020-07-07 o 14:30, J.F. pisze:
>> Hm, na ziemi przeszkadzaja rozne przeszkody terenowe, a na morzu
>> ... fale ?
>Bywają dni bez wiatru, są miejsca, gdzie fale prawie zawsze są
>niewielkie. Na przykład na zatoce Gdańskiej fale rzadko kiedy są
>większe od 1m, a mówimy o znikaniu statków, które miały żagle dużo
>wyżej niż 1m.
>> A jest ten efekt, czy jakas mgielka rozmywa obraz statku a nie
>> horyzont zaslania ?
>Bywa różnie. Ale są dni, kiedy powietrze jest bardzo przejrzyste.
>Wydaje mi się, że jak odpływającym statkiem był żaglowiec to dawało
>się zauważyć, że to co widać to tylko żagle, nawet jak trochę
>rozmyte.
antyczne statki chyba jakos bardzo wysokie nie byly.
W kazdym badz razie nie przypominam sobie, zeby mi sie to rzucilo w
oczy, ale tez nie przygladalem sie jakos starannie.
>Zapewne jakby mieć lunetę to obserwacja zjawiska byłaby łatwiejsza.
Ale nie mieli lunety.
J.
-
72. Data: 2020-07-07 15:52:04
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Piotr Gałka" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:re1sd5$i0l$1$P...@n...chmurka.ne
t...
W dniu 2020-07-07 o 13:52, heby pisze:
> On 07/07/2020 13:41, Piotr Gałka wrote:
>>> Ale pytanie: Skąd wiedzieli" nie dotyczyło świadomości ogółu
>> Napisałeś "Według mnie każdy,[...]". Do tego się odnoszę.
>Ale dalej napisałem, że jedynie "miał szansę".
>Z tego, że każdy miał szansę wcale nie wynika, że każdy skorzystał.
>Raczej podejrzewam, że bardzo niewielu skorzystało bo wymagało to
>pewnego poziomu wiedzy i dociekliwości.
>Ja na ten przykład kiedyś nie skorzystałem z takiej szansy. W
>dzieciństwie, w lecie to prawie codziennie byłem na plaży
>(mieszkaliśmy 300m od niej (Gdańsk)). I zauważyłem, że czasem widać
>Hel. Nie wpadłem wtedy na to, że to fatamorgana.
No i juz masz kontrprzyklad na kule - raz widac, raz nie - cos
przeszkadza i wnioskow wyciagac nie mozna.
Mieszkaliscie chyba gdzies wyzej - z mieszkania czy jakiejs gorki
zawsze bylo widac ?
>> Ponadto to, że nie każdy, to tylko ćwierć sukcesu. Trzeba się
>> jeszcze z tym przebić przez betonowy sufit. Być może wielu
>> próbowało i było skutecznie wyrównywanych walcem.
>Skąd założenie, że tym, którzy wiedzieli jakoś szczególnie zależało,
>aby wszystkich przekonać, że mieliby próbować się przebijać.
>Żeby sobie wykonać pomiar nie trzeba przekonać ogółu.
Szczesliwie mieli tez "szkoly", gdzie mozna bylo uprawiac nauke, choc
i tam sie ponoc beton zdarzal.
J.
-
73. Data: 2020-07-07 15:59:47
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: heby <h...@p...onet.pl>
On 07/07/2020 15:44, Jarosław Sokołowski wrote:
>> Ten pochód debili trwa do dzisiaj, może został zredukowany przez
>> powszechne kształcenie, ale podnosi głowę. Skoro dzisiaj debile potrafią
>> zakrzyczeć naukowców w mediach to co miało miejsce setki lat temu?
> Tylko setki, nie tysiące? Kto właściwie stoi na czele tego pochodu debili?
Przypuszczam że ewolucja. Człowiek świadomie wybierze rozwiązanie
intuicyjne (bogowie strzelają piorunami) niż prawidłowe (jakieś
elektrony, potencjały) bo te drugie wymagają często niedostępnych
zasobów (mózg, czas, wiedza, akceptacja grupy). Wykształcenie techniczne
powoduje że te skomplikowane staja się proste a te proste okazują się
zawierać zawsze jakieś żałosne magiczne dodatki. Ale ludzkośc rezygnuje
z kształcenia technicznego przez co spora cześc społeczeństwa zaczyna
ponownie akceptować rozwiązania magiczne. Tym bardziej że punkt IQ
pozwalajacy jako tako rozumieć technologie mocno przesunął się w prawo.
> Grek jakiś starożytny? Egipcjanin? Teza, jakoby współczesny człowiek
> wiedział już wszystko
Nigdzie nie padła.
Natomiast problemem są pseudo wyjaśnienia opierające się o skrajną
ignorajcę, które zalewają internet jako medium "bez cenzury".
Kilkadziesiąt lat temu było by nie do pomyślenia że ktokolwiek może
wydać książkę o tym że grawitacji nie ma. Obecnie są setki, jesli nie
tysiące, stron w których pustaki wyjaśniają dlaczego grawitacja nie
istnieje robiąc doświadczenia z podrzucaniem cieżarków i wagą w wodzie.
A rzecz w tym że takie idiotyczne wyjasnienia bazujące na ignorancji
były przez wieki w widącym nurtem "poznania". Wyrzebaliśmy się z tego
niedawno. Właśnie wpadamy w następne bagno, dzieki braku progu
publikacji i darmowego dostępu do konsumentów tych bzdur.
-
74. Data: 2020-07-07 16:07:14
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: heby <h...@p...onet.pl>
On 07/07/2020 15:47, Queequeg wrote:
>> Ten pochód debili trwa do dzisiaj, może został zredukowany przez
>> powszechne kształcenie, ale podnosi głowę. Skoro dzisiaj debile potrafią
>> zakrzyczeć naukowców w mediach to co miało miejsce setki lat temu?
> Różnica jest taka, że dziś każdy debil ma prawo głosu, możliwość
> publikowania swoich rewelacji, zrzeszania się ponad podziałami
> geograficznymi. Kiedyś jednak było inaczej.
Ciemne wieki miały do dyzpozycji głównie religijne brednie, w wersji
drukowanej niewiele więcej pisano. Jako tako było kilkadziesiat lat
temu, gdzie istniała "cenzura". Dzisiaj jedni i drudzy mogą drukować ile
wlezie. O ile nauka jest w przewadze, to wygląda na to że to się szybko
skończy. Tylko czekaj jak na geografi pojawi się model płaskiego świata.
Nawet Pratchett by tego nie wymyślił.
-
75. Data: 2020-07-07 16:55:16
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: "Grzegorz Niemirowski" <g...@g...net>
heby <h...@p...onet.pl> napisał(a):
> Ciemne wieki miały do dyzpozycji głównie religijne brednie, w wersji
> drukowanej niewiele więcej pisano.
Cóż za naukowa wypowiedź, od bredni daleka :) Samo określenie "ciemne wieki"
jest nienaukowe, pejoratywne i niezgodne z bieżącą wiedzą historyczną. Można
o tym wyrażeniu więcej poczytać choćby na Wikipedii, najlepiej angielskiej.
Dalsza część zdania to też tylko subiektywna opinia, nieoparta na faktach.
--
Grzegorz Niemirowski
https://www.grzegorz.net/
-
76. Data: 2020-07-07 17:19:56
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Grzegorz Niemirowski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:5f048ccc$0$17353$6...@n...neostrad
a.pl...
heby <h...@p...onet.pl> napisał(a):
>> Ciemne wieki miały do dyzpozycji głównie religijne brednie, w
>> wersji drukowanej niewiele więcej pisano.
>Cóż za naukowa wypowiedź, od bredni daleka :) Samo określenie "ciemne
>wieki" jest nienaukowe, pejoratywne i niezgodne z bieżącą wiedzą
>historyczną. Można o tym wyrażeniu więcej poczytać choćby na
>Wikipedii, najlepiej angielskiej. Dalsza część zdania to też tylko
>subiektywna opinia, nieoparta na faktach.
Anglicy moga miec inne zdanie, bo sobie ulozyli stosunki z Kosciolem
prosto :-)
Tak czy inaczej - postep sie jakos zatrzymal, na ok 1500 lat ... ale
kogo winic ?
Grekow, Rzymian, sytuacje ogolna, Germanow, Arabow ?
J.
-
77. Data: 2020-07-07 18:04:28
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
heby napisał:
>>> Ten pochód debili trwa do dzisiaj, może został zredukowany przez
>>> powszechne kształcenie, ale podnosi głowę. Skoro dzisiaj debile
>>> potrafią zakrzyczeć naukowców w mediach to co miało miejsce setki
>>> lat temu?
>> Tylko setki, nie tysiące? Kto właściwie stoi na czele tego pochodu
>> debili?
>
> Przypuszczam że ewolucja. Człowiek świadomie wybierze rozwiązanie
> intuicyjne (bogowie strzelają piorunami) niż prawidłowe (jakieś
> elektrony, potencjały) bo te drugie wymagają często niedostępnych
> zasobów (mózg, czas, wiedza, akceptacja grupy).
Człowiek wybiera rozwiązania użyteczne, najlepiej opisujące (a w
tym przewidujące) rzeczywistość. Starożytni dobrze zabrali się za
tłumaczenie świata, nie wzywali przy tym imienia bogów nadaremnie.
Ludzie od wieków opisują świat w sposób jak najprostszy, a te opisy
w niezmienionej formie mogą trwać do dzisiaj. Odwołania do Nieznanego
pojawiały się wyłącznie tam, gdzie istniała *obiektywna* konieczność
wytłumaczenia czegoś, co w danych warunkach wytłumaczone być inaczej
nie mogło. Umiejętność oddzielenia wytłumaczalnego od niewytłumaczalnego
bardzo przyśpiesza rozwój myśli ludzkiej.
> Wykształcenie techniczne powoduje że te skomplikowane staja się
> proste a te proste okazują się zawierać zawsze jakieś żałosne
> magiczne dodatki. Ale ludzkośc rezygnuje z kształcenia technicznego
> przez co spora cześc społeczeństwa zaczyna ponownie akceptować
> rozwiązania magiczne. Tym bardziej że punkt IQ pozwalajacy jako
> tako rozumieć technologie mocno przesunął się w prawo.
"Wykształcenie techniczne" to było kiedyś po prostu terminowanie
u najstra w rzemiośle. Do tego faktycznie wystarczy wiedza, której
jądrem jest znajomość faktów i zależności między nimi. Tłumaczenie
"dlaczego" nie jest istotne.
Inżynier konstruktor silników spalinowych czy lodówek nie musi
znać całej mechaniki gazów, wystarczy, że sobie potrzebne rzeczy
wyliczy z cyklu Carnota czy innego. Nicolas Carnot był wielkim
zwolennikiem teorii cieplika, z niej wywiódł wiele *prawdziwych*
wniosków. Bo cała ta teoria (nieprawdziwa) rachunkowo zachowuje
się zupełnie prawidłowo. Z technicznego punktu widzenia jest dobrą
teorią. No ale Carnot, wedle współczesnych usenetowych teorii,
szedł po prostu w pochodzie debili, razem z innymi zaprzańcami.
To samo jest z inżynierem elektronikiem, który nie musi (i na
pewno nie jest) na bieżąco z całą teorią ciała stałego, a układy
elektroniczne projektuje jak się patrzy.
>> Grek jakiś starożytny? Egipcjanin? Teza, jakoby współczesny
>> człowiek wiedział już wszystko
>
> Nigdzie nie padła.
Pada co chwilę, co i rusz to spotykam w różnych miejscach. Widać dla
wielu jest to tak oczywiste, że nawet nie zauważają, jak po raz kolejny
o tym zapewniają otoczenie (tak też było w tym wątku, ale to naprawdę
nic osobistego).
> Natomiast problemem są pseudo wyjaśnienia opierające się o skrajną
> ignorajcę, które zalewają internet jako medium "bez cenzury".
> Kilkadziesiąt lat temu było by nie do pomyślenia że ktokolwiek może
> wydać książkę o tym że grawitacji nie ma. Obecnie są setki, jesli nie
> tysiące, stron w których pustaki wyjaśniają dlaczego grawitacja nie
> istnieje robiąc doświadczenia z podrzucaniem cieżarków i wagą w wodzie.
Otóż nic bardziej mylnego. Kilkadziesiąt lat temu wydawano mnóstwo
książek (przeważnie "nakładem autora") dających świadectwo temu, jak
różnymi drogami potrafią chadzać ludzkie myśli. To "kilkadziesiąt"
to tak bardziej 80 i więcej, jeśli chodzi o teksty polskojęzuczne,
bo potem nie tak łatwo było tu coś samemu wydać.
> A rzecz w tym że takie idiotyczne wyjasnienia bazujące na ignorancji
> były przez wieki w widącym nurtem "poznania". Wyrzebaliśmy się z tego
> niedawno. Właśnie wpadamy w następne bagno, dzieki braku progu
> publikacji i darmowego dostępu do konsumentów tych bzdur.
No tak, bo Internet, to takie nasze okno na świat. Dla niektórych
jedyne okno poznania, przez które patrzą na współczesność, ale też
na wieki przeszłe. Ja rozumiem, że wcześniej innego nie mieli, stąd
brak obycia. Dlatego trzeba im wszystko cierpliwie tłumaczyć. Uważam,
że warto.
Jarek
--
Bo telewizja to nasze okno na świat! Daj głośniej!
-
78. Data: 2020-07-07 18:10:03
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: heby <h...@p...onet.pl>
On 07/07/2020 16:55, Grzegorz Niemirowski wrote:
> heby <h...@p...onet.pl> napisał(a):
>> Ciemne wieki miały do dyzpozycji głównie religijne brednie, w wersji
>> drukowanej niewiele więcej pisano.
> Cóż za naukowa wypowiedź, od bredni daleka :)
To nie jest naukowa wypowiedź (takie coś nie istnieje), to jest
obserwacja czym różni się skrupulatne przepisywanie <tu wstaw swoją
ulubioną książkę religijną> po raz bilionowy, od używania matematyki w
celu opisania zjawisk. Pierwsza z tych metod ma na swoim koncie 0 odkryć
użytecznych dla poznania świata, druga nieliczne pozostałe.
> Samo określenie "ciemne
> wieki" jest nienaukowe
Nikt tak nie twierdzi bo nie ma czegoś takiego jak "naukowe określenie".
> pejoratywne
Używane nie tylko potocznie, ale również w tekstach pisanych, a bywa że
naukowych. I dotyczy czegoś innego niż myślałeś. Dotyczy dość konkretnie
sprecyzowanego okresu w którym "nic ciekawego się nie działom albo
zapomnieli zapisać, oraz nic praktycznie nie osiągnięto". Trwało to
dłużej niż cały współczesny postęp bazujacy na metodzie naukowej.
> i niezgodne z bieżącą wiedzą
> historyczną.
Rozumiem że pojmujesz błednie "wieki ciemne" jako całe średniowiecze.
Dobrze, niech będzie, bo tak naprawdę w tle czai się inna teza jak widzę...
No wiec może wykazać to w prosty sposób. Najprościej pokazać że
odrzucenie religii jako wiadącego nurtu poznania *NIE* wygenerowało
gwałtownego postępu naukowego, on wręcz wynikał z niepiśmiennych skrybów
po klasztorach przerysowujących bez zrozumienia literki.
Poczekaj, skocze po popcorn, nie wyliczaj tych wynalazków, teorii,
odkryć matematycznych w klasztorach vs następne epoki, jeszcze chwila,
wezmę gruby zeszyt ...
> Można o tym wyrażeniu więcej poczytać choćby na Wikipedii,
> najlepiej angielskiej. Dalsza część zdania to też tylko subiektywna
> opinia, nieoparta na faktach.
Fakty, szczególnie historyczne, są zawsze subiektywne w jakimś stopniu.
Obiektywna jest tylko matematyka. Od momentu jak stosujemy ją razem z
metodą naukową pojawił się postęp. Faktyczny, policzalny, namacalny. To
się stało zaledwie kilkaset lat temu. Obecnie odwracamy się od tego,
właśnie prezydent jakiegoś żałosnego kraju był łaskaw powiedzieć że nie
ma nic przeciwko nie szczepieniu się. Czekam na kreacjonizm na biologii,
idę o zakład że pojawią się jeszcze za czasów jak moje dzieci do szkoły
chodzą. Oby razem z anatomią reptilianów, bo mnie ten temat zawsze
fascynował.
-
79. Data: 2020-07-07 18:34:58
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: heby <h...@p...onet.pl>
On 07/07/2020 18:04, Jarosław Sokołowski wrote:
>> Przypuszczam że ewolucja. Człowiek świadomie wybierze rozwiązanie
>> intuicyjne (bogowie strzelają piorunami) niż prawidłowe (jakieś
>> elektrony, potencjały) bo te drugie wymagają często niedostępnych
>> zasobów (mózg, czas, wiedza, akceptacja grupy).
> Człowiek wybiera rozwiązania użyteczne, najlepiej opisujące (a w
> tym przewidujące) rzeczywistość.
Nie zgadzam się. Człowiek wybiera nieoptymalnie. Bardzo duży wpływ ma na
to presja kulturowa. Przykładowo ludzie wybierają robienie miazgi ze
stóp dziewczynek tylko dlatego że robią to równie głupi ludzie obok
nich. Nie osiągają tym sposobem nic w sensie ogólnym poza kaleczeniem
się wzajemnie.
Ludzie wybierają *chętniej* odwołania magiczne (religie, duchy, wrózki)
i bez znaczenia czy dzięki temu w jakikolwiek sposób przewidzą
rzeczywistość. Religia nie przewiduje przyszłości w jakimkolwiek
stopniu, a jest powszechnie akceptowana, bez względu na poziom debilizmu
tejże. Innymi słowy ludzie wybierają modele które absolutnie nie
funkcjonują mimo że mają znacznie lepsze, działające i matematycznie
opisane modele dostarczone przez naukę.
> w niezmienionej formie mogą trwać do dzisiaj. Odwołania do Nieznanego
> pojawiały się wyłącznie tam, gdzie istniała *obiektywna* konieczność
> wytłumaczenia czegoś, co w danych warunkach wytłumaczone być inaczej
> nie mogło.
Wręcz przeciwnie, ludzie tkwią w iditycznych wyjasnieniach (kreacjonizm)
mimo istniejącego opisu matematycznego, potwierdzonego, zbadanego,
opisanego (ewolucja).
Zakładanie że ludzie używają religi jako zapchajdziury są błedne. Ludzie
uzywają religi jako *kontry* dla logicznego myślenia które przerasta ich
możliwości pojmowania.
> Umiejętność oddzielenia wytłumaczalnego od niewytłumaczalnego
> bardzo przyśpiesza rozwój myśli ludzkiej.
Dlatego tego obecnie nie robimy jako społeczeństwo. Pomijajać ludzi
świadomych zjawisk na około, masy wybierają debilne tłumaczenia które
nic nie tłumaczą. Religijne, ideologiczne, polityczne, jakiekolwiek
prymitywne.
Trudno wyjaśnić ciągłą popularnośc np. socjalizmu/komunizmu mimo że
nigdzie (może poza małą skalą) nie wyszedł. Mimo to jest popularny i
wdrażany. Mamy model który nie działa, ale użwamy go bo ten co działa
nie jest zgodny z religią czy polityką
>> Wykształcenie techniczne powoduje że te skomplikowane staja się
>> proste a te proste okazują się zawierać zawsze jakieś żałosne
>> magiczne dodatki. Ale ludzkośc rezygnuje z kształcenia technicznego
>> przez co spora cześc społeczeństwa zaczyna ponownie akceptować
>> rozwiązania magiczne. Tym bardziej że punkt IQ pozwalajacy jako
>> tako rozumieć technologie mocno przesunął się w prawo.
> "Wykształcenie techniczne" to było kiedyś po prostu terminowanie
> u najstra w rzemiośle.
Zaś obecnie to spora dawka matematyki i fizyki. I czegoś o czym wszyscy
zapomiamy. Umiejętności przeprowadzania doświadczeń i wyciągania
wniosków używając logiki.
> Inżynier konstruktor silników spalinowych czy lodówek nie musi
> znać całej mechaniki gazów, wystarczy, że sobie potrzebne rzeczy
> wyliczy z cyklu Carnota czy innego.
To że nie stouje nie oznacza że nie miał na studiach. Miał. W sumie to
czy coś z tego zapamiętał jest nieistotne. Ważne że *pokazano* że opis
zjawisk w przyrodzie jest modelowany matematycznie a nie dogmatami albo
hasłami majstra w berecie z antenką. Nastepnym razem kiedy będzie coś
musiał policzyć możliwe że będzie rozumiał że używamy do tego matematyki.
> Nicolas Carnot był wielkim
> zwolennikiem teorii cieplika
Nie dziwie mu się. Model matematyczny cieplika i energii prowadził do
podobnych wniosków. Obecnie modelem matematycznym komputerów kwantowych
jest liczenie w równloegłych wszechświatach. Za 100 lat ktoś spojrzy na
nas i powie że nieźli kretyni. A może nie powie, tylko zauważy że tak
naprawdę fizyka nie mówi JAK JEST tylko MODELUJE. Jeśli model księżyca z
sera przewiduje jego pozycje, to będziemy mieli księżyc z sera. Może
kiedyś okaże się że jednak z marmolady. Nie wiadomo. Cieplik modelował
pewne zjawiska poprawnie i był pełnoprawną teorią naukową.
>, z niej wywiódł wiele *prawdziwych*
> wniosków. Bo cała ta teoria (nieprawdziwa) rachunkowo zachowuje
> się zupełnie prawidłowo. Z technicznego punktu widzenia jest dobrą
> teorią. No ale Carnot, wedle współczesnych usenetowych teorii,
> szedł po prostu w pochodzie debili, razem z innymi zaprzańcami.
Nie. Wyjmujesz mi z głowy myśli których tam nie ma. To że stosował
*poprawne* modele matematyczne, to oznacza że stosował metodę naukową i
robił to poprawnie. Względem wiedzy jaką miał wtedy robił dokładnie to
co my teraz. Stawiał hipotezę, sprawdzał ją z doświadczeniem, poddawał
krytyce. Postawił zła hipotezę? No i co z tego, ważne że opisywała
poprawnie to co wtedy wiedzieliśmy i spowodowała dyskusję z której
zrodził się eksperyment z nieskończonym cieplikiem dzięki czemu pomysł
padł. Nauka. Śliczny przykład. Mamy masę *naukowych*, ale błednych
hipotez, to bezustanna ewolucja na drodze poznania.
Matoda nienaukowa, np. religijna, polega na stwierdzeniu że zamiast
ceiplika jest "wola Boża" i postawienie kriopki bez dociekania dalej.
Mniej wiecej tak robiono kilkaset lat temu i metoda ta znajduje coraz
więcej zwolenników dzisiaj.
> To samo jest z inżynierem elektronikiem, który nie musi (i na
> pewno nie jest) na bieżąco z całą teorią ciała stałego, a układy
> elektroniczne projektuje jak się patrzy.
No i kto nazywa inzyniera naukowcem?
>>> Grek jakiś starożytny? Egipcjanin? Teza, jakoby współczesny
>>> człowiek wiedział już wszystko
>> Nigdzie nie padła.
> Pada co chwilę, co i rusz to spotykam w różnych miejscach. Widać dla
> wielu jest to tak oczywiste, że nawet nie zauważają, jak po raz kolejny
> o tym zapewniają otoczenie (tak też było w tym wątku, ale to naprawdę
> nic osobistego).
Znowu wyciągasz komuś z głowy myśli których tam nie ma.
>> Natomiast problemem są pseudo wyjaśnienia opierające się o skrajną
>> ignorajcę, które zalewają internet jako medium "bez cenzury".
>> Kilkadziesiąt lat temu było by nie do pomyślenia że ktokolwiek może
>> wydać książkę o tym że grawitacji nie ma. Obecnie są setki, jesli nie
>> tysiące, stron w których pustaki wyjaśniają dlaczego grawitacja nie
>> istnieje robiąc doświadczenia z podrzucaniem cieżarków i wagą w wodzie.
> Otóż nic bardziej mylnego. Kilkadziesiąt lat temu wydawano mnóstwo
> książek (przeważnie "nakładem autora") dających świadectwo temu, jak
> różnymi drogami potrafią chadzać ludzkie myśli.
Każda z nich musała byc ekonomicznie uzasadniona. Albo miałeś kasę,
albo była poczytna.
Powiedzmy sobie, np. Daniken. Napisał masę ksiażek. Sprzedały się bo
były dobrze napisane. Ale czy sprzedało by się tyle samo ksiązek o braku
grawitacji? Nie, więc nikt by ich nie wydał, albo by wydał raz i ogłosił
bankructwo. Za do darmowe youtubowe vlogi na ten temat idą hurtem. Próg
wejścia do darmowego bredzenia spadł do poziomu podłogi i powoduje że w
ten nurt wchodzą ludzie którzy nie skończyli szkoły podstawowej. Na YT
jest inny świat, wystarczy wpisać kilka słów kluczowych i trafiasz
gdzieś gdzie rozsądek zamieniono na brednie. I 300tyś subów.
-
80. Data: 2020-07-07 18:38:00
Temat: Re: Elektrotechnika prądów słabych (1918 r.)
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2020-07-07 o 15:52, J.F. pisze:
> Mieszkaliscie chyba gdzies wyzej - z mieszkania czy jakiejs gorki zawsze
> bylo widac ?
Jak miałem 6 lat między nami (2 piętro) a morzem zbudowali 4 piętrowe
bloki. Czy wcześniej było widać morze, czy drzewa zasłaniały - nie pamiętam.
Najwyższe miejsce w pobliżu plaży to wydmy (ale one nie są zbyt wysokie
- tam, gdzie nie ogrodzone to może 2m npm). Według mnie Hel czasem widać
z tych wydm, ale znad samej wody nigdy (to jest 20 km).
Jakieś 5 lat temu się zmobilizowaliśmy z żoną i lipiec sierpień
codziennie rano wybieraliśmy się na szybki marsz (z kijami) po deptaku
za wydmami. Na te 2 miesiące tylko jeden raz się zdarzyło, że było widać
Hel i to wtedy zajarzyłem, że to fatamorgana.
Muszą być specjalne warunki - prawie bez wiatru bo powietrze musi się
nie mieszać. Morze, gładziutkie i jakby fioletowe (ten kolor też może
mieć jakiś związek z zaginaniem światła).
Dalej Gdańsk jest płaski - nie widać morza, a potem są wzgórza morenowe
porośnięte lasem więc też nie widać. Są pewnie miejsca z których bez
problemu widać morze, ale nigdy nie szukałem i nie zwracałem uwagi na tę
kwestię.
Na szczycie jednego ze wzgórz była (okolice 1980) wieża jakiej nigdy
nigdzie indziej nie spotkałem. Pionowa drabinka ciasno obudowana
kątownikami (coś jak konstrukcja dźwigu budowlanego. Na szczycie było
miejsce tylko na 2 osoby - jedna na prawo i jedna na lewo od drabinki.
Było się tuż nad czubkami drzew. Każdy ruch powodował, że całość się
kiwała. Hel było widać zawsze.
P.G.