Witam,

tak jak obiecałem - zdaję relację z zakończenia moich przygód z filtrem
cząsteczek stałych.

Dla tych, którzy nie są w temacie - Chevrolet Captiva 2L, 2007, przebieg
120 tys. filtr wypala się co 50-100-150km, a więc o wiele za często :)
dodatkowo pojawiał się błąd p0401 - niedostateczny przepływ spalin w
zaworze egr. Doszedłem do ładu z egr, wymienione były: czujnik różnicy
ciśnień w filtrze, czujnik temperatury dpf, filtr regenerowany w piecu
indukcyjnym i niestety żadnej poprawy. Uparłem się, żeby filtra nie wycinać.

No więc dobra wiadomość jest taka, że wszystko działa, jestem po 4.
wypaleniu, które (wg aplikacji dpf info) miało miejsce, tak jak
wszystkie, dokładnie po 1250km od poprzedniego. Filtr wypala się bez
względu na stopień zapełnienia, raz jest to 80%, raz 40%, raz 60%.
Dojeżdża do 1250km i jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczyna
procedurę wypalania, wypala do zera % i tak w koło Macieju już 4 razy.

A jak doszło do tego, że działa?

Tak jak pisałem, po regeneracji filtra w piecu przejechałem jakieś 500km
i wróciłem do warsztatu, który regenerował filtr. Najdziwniejsze było
to, że dpf przy pomiarze manometrem wydawał się nie stawiać oporu i
wyglądał na czysty, przejechaliśmy się 50km i filtr zaczął się wypalać
(wtedy zawsze wypalał się do 0% i następny odczyt było już ok 60%),
wróciliśmy do warsztatu i już w sumie dla świętego spokoju
zdecydowaliśmy, że wymienimy go na inną sztukę (także u nich
regenerowany), no i trafiony. Po odpaleniu auta i sprawdzeniu kompem
zapełnienie 0%, a jeszcze przed chwilą 60...

Nie wiem dlaczego (w warsztacie też nie wiedzieli) mój filtr się nie
chciał zregenerować. Przypuszczam, że może ma to coś wspólnego z tą
warstwą, która go pokrywa i mimo, że czysty, to nierównomiernie się
nagrzewał czy jeszcze coś innego...

W każdym razie pełen sukces.

Biorąc pod uwagę jak traktowano mnie w innych warsztatach, to myślę, że
mogę pozwolić sobie w tym miejscu na małą reklamę, bo u nich podejście
do klienta zaskoczyło mnie bardzo na +. Za wszystko zapłaciłem 800zł.
Jak by ktoś szukał, to polecam - Luma w Przeźmierowie.

Co do egr (i może nie tylko), jak ktoś jest ciekawy, to mam taką teorię
(nie wiem czy słuszna, bo się nie znam za bardzo) - problem był z
zaciąganiem oleju przez zawór odpowietrzenia skrzyni korbowodowej
(odmę). Turbina zaciągała olej, który leciał sobie potem przez
intercooler do dolotu i siłą grawitacji spływał do rurki łączącej dolot
z systemem egr i tam stworzył się smolisty "glut", który w końcu zatkał
na amen dopływ z egr'a. Wnoszę to stąd, że tylko ta rurka była zatkana,
a wszystko wcześniej - egr, chłodniczka ledwo pokryte sadzą. Problem
zrobił się dopiero tam gdzie dolatywał olej. Wymieniłem ten zawór (odmę)
na nowy i niestety bez zmian. Wyczyściłem wszystko, łącznie i IC i
postanowiłem założyć oil tank catch, bo pierścienie to chyba nie są...
Nie ma problemu z odpalaniem, ani żadnych innych objawów.

W każdym razie zadziałało - jest zupełnie sucho, w "termosie" nie ma ani
kropli oleju, jak również nigdzie indziej. Stan na bagnecie stoi w miejscu.

Czy to nieprzemyślana konstrukcja tej odmy? Czy jednak coś tam puszcza,
a że teraz leci przez "termos" to ciśnienie ssania jest za małe, żeby
zassać olej?

Jeszcze na koniec. Serdeczne dzięki wszystkim za rady - bardzo mi
pomogliście.

pozdrawiam