-
51. Data: 2019-08-23 16:32:26
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Piotr Wyderski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:qjot8u$1imm$...@g...aioe.org...
mk wrote:
>> Widać wyraźnie, że jakieś różnice jednak są... Zdecydowana
>> większość
>> turystów ten "eksperyment" jednak przeżyła...
>I to mnie zastanawia. Patrząc naiwnie, to w promieniu 50 metrów
>powinny leżeć same trupy. Przy gradientach rzędu miliona woltów na
>metr do
Moze wcale nie ma takich gradientow tu na ziemi/skale.
Albo sa, ale w promieniu 1m, a im dalej, tym mniej.
>przeżycia trzeba być wybitnym magikiem. A jednak w większości
>przeżyli...
Jeszcze jest kwestia np izolujacych butow, a teraz wszystkie
izolujace.
J.
-
52. Data: 2019-08-23 19:40:12
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
W dniu 2019-08-23 o 16:29, Piotr Wyderski pisze:
> I to mnie zastanawia. Patrząc naiwnie, to w promieniu 50 metrów powinny
> leżeć same trupy. Przy gradientach rzędu miliona woltów na metr do
> przeżycia trzeba być wybitnym magikiem. A jednak w większości przeżyli...
>
Jak kiedyś coś przeglądałem na temat statystyki Surge'ów od piorunów to
wydaje mi się, że góra to było 100kV.
Co innego napięcie niezbędne do przeskoku, a co innego spadek napięcia
na jednej elektrodzie (ziemi).
Jeśli na powierzchni są namoczone deszczem skały, a w głębi jeszcze
suche skały to może główny spadek napięcia odkłada się tam na tych
suchych a na powierzchni gradienty mniejsze.
P.G.
-
53. Data: 2019-08-23 20:58:08
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: mk <lp.pw@myzskm>
W dniu 23.08.2019 o 16:29, Piotr Wyderski pisze:
> mk wrote:
>
>> Widać wyraźnie, że jakieś różnice jednak są... Zdecydowana większość
>> turystów ten "eksperyment" jednak przeżyła...
>
> I to mnie zastanawia. Patrząc naiwnie, to w promieniu 50 metrów powinny
> leżeć same trupy. Przy gradientach rzędu miliona woltów na metr do
> przeżycia trzeba być wybitnym magikiem. A jednak w większości przeżyli...
Czyli mamy dysonans poznawczy... Z drugiej strony trudno o rzetelną
analizę bez solidnej wiedzy co tam naprawdę się stało.
Energia wyładowania atmosferycznego, to zwykle kilkadziesiąt kg TNT,
czasami zaledwie kilka, rzadko kilkaset. To wcale nie jest tak dużo.
Będąc w zasadniczej służbie wojskowej miałem okazję wysadzać 50 kg TNT
(skupione w jednym punkcie) będąc w odległości 300 m. I faktycznie
wrażenia porównywalne jak wyładowanie atmosferyczne w podobnej
odległości. Przy czym energia wyładowania w większości wydziela się w
łuku elektrycznym o długości powiedzmy kilkuset metrów (czasami wielu
kilometrów). Np. 100 kg TNT i 500 m daje 0.2 kg TNT na m. W wojsku jedno
z ćwiczeń polegało na sporządzeniu ładunku 0.2 kg TNT i zdetonowaniu
go... wszyscy uczestniczący w ćwiczeniu byli raczej rozczarowani
efektami... ot taka większa petarda.
W sezonie zimowym wszyscy obcujemy z wyładowaniami elektrostatycznymi od
kilku do kilkudziesięciu kV... trochę nieprzyjemnie, ale uszczerbku na
zdrowiu fizycznym nie odnotowujemy. Jeśli rozładujemy się przez np.
obrączkę, to nawet niewyczuwalne.
Inne doświadczenie, którego byłem świadkiem: jeden z moich szalonych
kolegów widząc raz ochroniarza, że ten ma paralizator (taki dający
soczystą kilkucentymetrową iskrę) poprosił go o przyłożenie go do klatki
piersiowej i potraktowanie tymże... po bardzo wielu prośbach ochroniarz
dał się w końcu przekonać... Stoicki opis kolegi natychmiast po
eksperymencie: "Robi wrażenie, ale gdyby był zdeterminowany kontynuować
atak, to bez problemu mógłby to czynić".
Miałem okazję być w niedużym budynku w który uderzył piorun. Uderzenie w
maszt antenowy, lwia część ładunku najwyraźniej zeszła po kablu
antenowym przez zasilacz antenowy do instalacji elektrycznej. Troszkę
większa rozpierducha na tym zasilaczu (rozerwany w drobne strzępy,
mnóstwo sadzy wokół). Na maszcie antenowym była również antena WiFi - na
karcie sieciowej upalona miedź do odległości max 1 cm od gniazda
antenowego, uszkodzony jeden z portów karty graficznej i potrzeba
wymiany bezpiecznika w monitorze -- reszta przeżyła i jeszcze wiele lat
działała. W całym domu uszkodzony jeszcze faks i chyba w czymś jeszcze
trzeba było wymienić bezpiecznik... Ogólnie czułem rozczarowanie
niewielkim rozmiarem zniszczeń, mimo że sam huk przy wyładowaniu zrobił
niezłe wrażenie, że latały mi gwiazdki przed oczami. Gdybym wisiał wtedy
trzymając się jakiegoś łańcucha, to pewnie bym odpadł od niego tylko na
skutek gromu dźwiękowego.
Jeszcze jedno: defibrylator daje kopa o energii bodajże do 300 J, co
ponoć ma ratować pacjenta, a nie go dobijać.
Widać, że jeśli elektryczność w impulsie, to człowiek jest w stanie
znieść zaskakująco wiele.
pzdr
mk
-
54. Data: 2019-08-23 21:12:06
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Piotr Wyderski" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:qjot8u$1imm$...@g...aioe.org...
mk wrote:
>> Widać wyraźnie, że jakieś różnice jednak są... Zdecydowana
>> większość
>> turystów ten "eksperyment" jednak przeżyła...
>I to mnie zastanawia. Patrząc naiwnie, to w promieniu 50 metrów
>powinny leżeć same trupy. Przy gradientach rzędu miliona woltów na
>metr do przeżycia trzeba być wybitnym magikiem. A jednak w większości
>przeżyli...
Czlowiek odporny jest
https://www.youtube.com/watch?v=fPDXU4UsiDo
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/tragiczna-burza-w-ta
trach-relacja-lekarza-topr/ypv9qyt
"na duzym obszarze, poprzepalana odziez, podeszwy butow, ludzie nie
widza, nie slysza" ...
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/burza-w-ta
trach-wstrzasajaca-relacja-turysty/1hr8kll
J.
-
55. Data: 2019-08-23 21:35:41
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: mk <lp.pw@myzskm>
W dniu 23.08.2019 o 15:16, Paweł Pawłowicz pisze:
> Na litość boską, nie pisz takich rzeczy. Bo miłościwie nam panująca
> neokomuna z właściwym sobie sowieckim wdziękiem wprowadzi całkowity
> zakaz wychodzenia na szlaki w złą pogodę. A chodzenie po górach nawet
> wtedy jest fajne, tylko trzeba używać tych paru szarych komórek, co to
> jeszcze mimo wieku zostały. Nawiasem mówiąc, nie ma złej pogody, są
> tylko nieprzygotowani ludzie.
Oczami wyobraźni widzę jak zapitalasz przez Zawrat zakuty w klatkę
Faradaya. :-)
pzdr
mk
-
56. Data: 2019-08-23 21:41:04
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: Piotr Wyderski <p...@n...mil>
mk wrote:
> Oczami wyobraźni widzę jak zapitalasz przez Zawrat zakuty w klatkę
> Faradaya. :-)
Dla ludzi o mniej plastycznej wyobraźni:
https://youtu.be/QqEesFaboV4?t=47
Wcale nie takie niepraktyczne wdzianko, jak można przypuszczać. :-)
Pozdrawiam, Piotr
-
57. Data: 2019-08-23 21:47:08
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: mk <lp.pw@myzskm>
W dniu 23.08.2019 o 21:41, Piotr Wyderski pisze:
> mk wrote:
>
>> Oczami wyobraźni widzę jak zapitalasz przez Zawrat zakuty w klatkę
>> Faradaya. :-)
>
> Dla ludzi o mniej plastycznej wyobraźni:
>
> https://youtu.be/QqEesFaboV4?t=47
>
> Wcale nie takie niepraktyczne wdzianko, jak można przypuszczać. :-)
>
> Pozdrawiam, Piotr
>
Do zobaczenia na szlakach! Rozpoznamy się z daleka! :D
pzdr
mk
-
58. Data: 2019-08-23 21:55:15
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pan Piotr Wyderski napisał:
>> Oczami wyobraźni widzę jak zapitalasz przez Zawrat zakuty w klatkę
>> Faradaya. :-)
>
> Dla ludzi o mniej plastycznej wyobraźni:
>
> https://youtu.be/QqEesFaboV4?t=47
>
> Wcale nie takie niepraktyczne wdzianko, jak można przypuszczać. :-)
A w dodatku wynalezione już w średniowieczu.
Jarek
--
Nikogo mi nie żal
Jeno Faradaya
Odcedzał pierogi
Poparzył se nogi
-
59. Data: 2019-08-23 22:24:00
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: MiSter <U...@w...pl>
W dniu 2019-08-22 o 19:15, J.F. pisze:
> Użytkownik "Paweł Pawłowicz" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:5d5ec475$0$511$6...@n...neostrada.
pl...
> W dniu 22.08.2019 o 18:30, Paweł Pawłowicz pisze:
>>> Wiele lat temu piorun uderzył w krzyż. Przy pięknej pogodzie,
>>> przechodziła tylko jedna niewielka chmura. Na szczycie był tłum,
>>> wybuchła panika, ludzie pospadali uciekając.
>
>> Już pewnie wiecie, piorun trafił w łańcuch którego trzymali się ludzie.
>
> Hm, a krzyz nie powinien ochronic tego lancucha na zasadzie piorunochronu ?
>
> Czy ladunek z krzyza przeplynal na lancuch, a potem ludziom po rękach ?
>
> J.
>
>
Kiedyś za młodych lat przechodziłem w czasie deszczu i burzy kładką dla
pieszych nad peronami kolejowymi PKP.
W pewnym momencie podczas błysku odległego pewnie około 300- 500m
zaindukowało się takie napięcie w moim parasolu, że odruchowo go
wyrzuciłem przed siebie, podobnie postąpiła kobieta idąca przede mną.
Od tej pory mam uczulenie na burze...
MiSter
-
60. Data: 2019-08-23 22:39:35
Temat: Re: Burza na Giewoncie
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
MiSter napisał:
> Kiedyś za młodych lat przechodziłem w czasie deszczu i burzy kładką
> dla pieszych nad peronami kolejowymi PKP.
> W pewnym momencie podczas błysku odległego pewnie około 300- 500m
> zaindukowało się takie napięcie w moim parasolu, że odruchowo go
> wyrzuciłem przed siebie, podobnie postąpiła kobieta idąca przede mną.
> Od tej pory mam uczulenie na burze...
A nie na parasole?
--
Jarek