Wita,

Zdarzyło się dziś małżonce, że był uprzejmy jakiś młodzian na "lewoskręcie"
wjechać z impetem w bagażnik jej samochodu. Policja była, wina młodziana bo
się zagapił i nie zahamował. Zonie i córce na szczęscie nie stało sie nic -
choć co do bólu kręgosłupa szyjnego glowy nie daję.

Nasze auto to stare ('97) Suzuki Swift o wartości ok. 2500 zł albo i mniejszej.
Uszkodzenia na oko niewielkie ale w rzeczywistości chyba nie sa takie małe, bo
bagażnik się nie otwiera (sedan), zderzak popękany, jak zajrzałem od strony
tylnych siedzeń to "dykta" która tam jest fabrycznie w bagażniku wcięła się w
konstrukcję na ok 2 cm więc pewnie takie wgniecenia ma konstrukcja samochodu w
tylnej części - cholera wie jak z zawieszeniem, wydechem itp. Tak na
niefachowe oko doprowadzenie tego do stanu sprzed stłuczki w warsztacie pewnie
przewyższy wartość samochodu.

I teraz pytanie - jakie na dziś są najkorzystniejsze opcje rozwiązania tego z
ubezpieczyciellem OC sprawcy (Allianz) ? Bo jak sięgne pamięcią to dawno temu
mozna było calkiem niezły biznes zrobić na stłuczce "starucha" ale nie wiem ,
czy to dalej aktualne.

Z góry dzięki za porady,
Pozdrawiam,
g-jaro

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/