Witam
Tak w ramach rozpoznania wsiadłem dzisiaj na
BMW R1150RT. Sam przemieszczam się przy pomocy
Yamahy XJ900s. Ale na alpejskich agrafkach (szczególnie
w prawo pod górę) przy załadowanym motongu (biwakowe sprzęta,
ubrania na dwa tygodnie i tygodniowa autonomia żarciowa:)
plus moje 130kg (w kombinezonie :)zauważyłem pewien
brak mocy na wolnych obrotach, a spróbuj w deszczu,
na takiej agrafce na jedynce - da się tylko po co?
Więc wsiadłem na te BMW. Chyba spodziewałem się za wiele.
Myślałem, że to jakiś skok cywilizacyjny. A tu masz:
- hamulce faktycznie są zdecydowanie lepsze,
- motong jakiś taki mały - sprawiał wrażenie większego,
- moment ma lepszy na wolniejszych obrotach,
- pozycja (mam prawie 1.90m) bardziej wyprostowana
(kierownica bliżej i trochę wyżej)trzeba by się przyzwyczaić,
- wchodzenie w zakręt i tu masz: motong się trochę wali w zakręt
w xjocie jak chcę się bardziej pochylić to muszę sam dogiąć,
- warkot tego boksera jakiś nieszczególny jest,
- stojąc na luzie dodajesz gazu i czujesz moment obrotowy wału,
- osłona przed atmosferą w miarę dobra (trzeba by spróbować w
zlewie).
W sumie nie jestem za bardzo zachwycony. Czyżby tylko FJR zostawała?
No może jeszcze Ąda ST.

Zdrufko
Szymon