-
1. Data: 2010-10-14 09:58:36
Temat: Wypadki w ujęciu telewizyjnym
Od: Janusz Kaźmierski <j...@w...pl>
Po ostatnim tragicznym wypadku podniosła się wrzawa, także
w telewizji. Pospieszalski zebrał dyskutantów z grona decydentów
i rozmawiali. Dowiedziałem się na przykład, że w zeszłym roku
ilość śmiertelnych ofiar wypadków na naszych drogach spadła
poniżej 5000. Bo wcześniej było nawet ponad 7000. Ktoś z organu
porządkującego ruch drogowy stwierdził, że to jest skutek ich
działalności. Nie napotkał na sprzeciw, a powinien. Bo powodem
może też być zakorkowanie dróg i ulic. W korku ofiar śmiertelnych
jest mało. W ogóle ludzie doświadczeni wiedzą, że do wypadku
dochodzi najczęściej przy zbiegu kilku niekorzystnych okoliczności.
Rzadko zdarza się tak, że powód jest jeden.
Ale najbardziej mnie uderzyły osobiste emocje kilku uczestników
ww. spotkania telewizyjnego. Są to w końcu ludzie zamożniejsi
od przeciętnego rodaka, więc rozumiem ich zdenerwowanie.
Mają dobre samochody, jeżdżą dużo, niektórzy za szybko, do
czego przyznał się sam prowadzący Pospieszalski, a tu ktoś
im zastawia drogę. To ich tak stresuje, że wykonują gwałtowne
od-ruchy.
Spójrzmy na nich z dystansem. Ktoś, kto dużym staraniem wybił
ponad finansową przeciętność, stawia sobie duży dom w dobrym
miejscu i wynajmuje ochronę. Albo kupuje luksusowy apartament.
Izoluje się od mniej zamożnych i się raduje. Bo ma luksus
i pooczucie bezpieczeństwa. A z samochodem jest gorzej.
Może sobie taki zamożny kupić nawet lamborgini, kadilaka,
albo przynajmniej mercedesa czy innego saaba. Ale komfortu
taki nie ma, kiedy mu przyjdzie stać w korku.
Tak jest Panowie. Korki są demokratyczne! To jest ten powód
irytacji ludzi ze świecznika. Bo tak naprawdę oni są za monarchią
lub dyktaturą. Tylko taki ustrój dałby im własne drogi,
niedostępne dla szerszej gawiedzi. Ale muszą tworzyć iluzję
dla mas, taka ich praca dzisiaj. Ich nerwowe odruchy są
dla nas nadzieją, że załatwiając coś dla uspokojenia swoich
emocji zrobią niechcący też coś dla nas, przeciętnych
zjadaczy chleba powszedniego. Może coś wymyślą? Na razie
warto im podsuwać pomysły, i to tak, żeby mogli je uznać
za swoje.
Z szacunkiem dla demokracji,
Jan