Coś z tym skrzyżowaniem jest nie tak. Dojeżdżam właśnie do tego
skrzyżowania od strony Gniezna. Na semaforze czerwone, więc od chwili
toczę się już bez gazu hamując silnikiem. Na liczniku może 50, może
55km/h, szczerze nie mam pojęcia ile zdążył zwolnić z 60km/h... Już mam
wcisnąć hamulec, kiedy widzę pomarańczowe i po chwili zielone. Na
szczęście nie zredukowałem i po dodaniu gazu na V biegu auto dość
leniwie próbuje przyspieszyć. Jestem już na skrzyżowaniu widzę
wjeżdżającego mi przed maskę z lewej strony Peugocika 206. Już wiem, że
jesteśmy na kolizyjnym i dociera do mnie że starcie jest nieuniknione.
Jedyne co zdążyłem, to zdjąć ręce z kierownicy i podkulić nogi.

Oto efekt końcowy: http://dl.dropbox.com/u/19673278/BylSobieSid.jpg

W sumie tradycyjna niby sytuacja, ktoś myślał, że zdąży na 3 fazie
pomarańczowego i jednak się mu to nie udało, a jednak gość twierdzi, że
on stał na czerwonym i ruszył na zielonym. Nie możliwym jest, abyśmy
obaj mieli zielone. Hmmm po chwili jednak zaczynam rozumieć. Stoi akurat
auto na czerwonym, pojawia się zielone, kierownik rusza, ale z jakimś
jedno sekundowym opóźnieniem i dość leniwie. zanim dojechał do środka
skrzyżowania na tym samym semaforze jest już czerwone. Po chwili
obserwacji zauważam, ze pomiędzy czerwonym z jednej, a zielonym z
drugiej jest może jedna sekunda, może półtorej różnicy. Czyli jeśli
kierownik ruszył z takim samym letargiem i niedowładem prawej nogi to
faktycznie mógł ruszyć na zielonym, mógł już być pod semaforem kiedy
zaświeciło się pomarańczowe i czerwone i w końcu mógł pojawić się na
środku skrzyżowania, gdy ja rozpędzony pojawiłem się tam także. Na
szczęście nie spieszyło mi się wcale i przez całą drogę nie
przekraczałem nigdzie prędkości więcej niż o 10 km/h. Czasami mi się
spieszy i czasami mam +20+30 względem ograniczenia, aż boję się
pomyśleć, co by było gdyby trafił go nie przy 50-55km/h a np. przy 70. O
winie i "niewinie" rozstrzygnie sąd... Mi chodzi o zwrócenie uwagi na to
skrzyżowanie z tzw. inteligentną sygnalizacją, bo tubylcy powiedzieli,
że od kiedy są tam światła to w tym miejscu ciągle dochodzi do
identycznych, takich jak mój wypadków/kolizji. Miejscowi policjanci
także o tym wspominali, mówili, że pisali stosowne pisma, ale do dziś
nikt z tym skrzyżowaniem porządku nie zrobił. O dziwo gdy sygnalizacji
tam nie było, a droga którą jechałem miała pierwszeństwo, a boczne po
"stopie" wypadków nie było tam prawie wcale.