Pan AlexY napisał:

>> Zdarzało mi się też brać udział w czymś, co można nazwać "programem
>> pilotażowym przed wprowadzeniem usługi na rynek", jednak to inaczej
>> wyglądało. Różniło się to choćby tym, że za to nic nie płaciłem, ale
>> mnie płacono.
>
> Dawno dawno temu, jak jeszcze w tepsie pracowałem zakładaliśmy
> pilotażowo telefony przez radiówkę, klienci płacili zwykły abonament
> telefoniczny.

Skoro żeście chcieli na to zakładanie mówić "pilotażowe", to wasza
wewnętrzna sprawa. Mnie do tepsianej roboty zwykle pasowały inne
przymiotniki -- ale to z kolei moja sprawa. Na szczęście pilotaż
wyszedł debeściakom jak zwykle, wszystko zwaliło się na ryj, więc
po tamtych radiówkach ślad nie pozostał.

> Aczkolwiek może faktycznie byłeś jednym z pierwszych klientów, nie
> neguję takiej możliwości, gdyby to był pilotaż na pewno byś o tym
> wiedział.

A ci od radiówek wiedzieli? Bardzo czuli się zaszczyceni? Cholera wie,
może mnie też jakieś banialuki o "pilotażu" wciskali. Kto by to wszystko
spamiętał. Może nawet chcieli w ten sposób tłumaczyć niewywiązywanie
się z umowy. Ale mówiąc szczerze, ja to wszystko mam gdzieś. Umowa, to
umowa. Prawo Telekomunikacyjne jest prawem, a tam o żadnym pilotażu nie
ma mowy. Jak się komuś nie podoba, to niech idzie w lotnictwie robić,
a nie zajmuje się transmisją danych.

--
Jarek