Użytkownik "n" <...@...e> napisał w wiadomości
news:puo29h$7bd$1@node2.news.atman.pl...
> W Erze abonament za "stacjonarny" to około 20 zł/mies.
> www.t-mobile.pl/pl/indywidualni/oferta/przenies_nume
r/stacjonarny/nowa_taryfa_domowa/karta

Wszystko dobrze, tylko jest pewien niuans - operatorzy komórkowi tworza
sztywną strefę przydomową, gdzie jej przeniesienie, to koszt, zarówno
czasowym aby wykonać stosowne operacje w telefonie, na stronie, czy wręcz,
złożenie zamówienia, do tego finansowo, że za zmianę strefy przydomowej się
płaci.
W Sferii, nomad, jednak można było się inicjować gdziekolwiek w strefie
własnego numeru, tylko trzeba było się liczyć z tym, że połączenie rozbije
się, za CDMA po przekroczeniu 500 m strefy wokół miejsca inicjacji (ta,
terefere, sprawdziłem na dokładnej mapie, razem zrobione 140 metrów, a
wypieprzyło bez pytania), a po przejściu na GSM (mój stary sferiak [C161c -
BARDZO wygodny, daleko bardziej od współczesnych śmiardfonów] jeszcze jakiś
czas po tym działał, choć nie można już było dzwonić na normalne numery,
jedynie do BOA [co zresztą parę razy zrobiłem, skutecznie, na inne numery
mówiłoi chyba, że jest nieaktywne, nie pamiętam już], czy na numery
alarmowe). Za GSM-a wypieprzało całkowicie bez uprzedzenia (za CDMA trzy
razy pipczało, można było dać znać rozmówcy "zaraz mnie wychrzani"), jeśli
się wyszło ze strefy 6 BTSów dla miejsca inicjacji. Tu jednak przychodził
SMS "Sferia - połączenie przerwane". Wkurwić się było można, gdy cała droga
aparatu, jeśli chodzi o przemieszczanie, to między stołem, przy którym sie
siedzi, a własnym uchem, śjakieś 40 cm może...

Mimo to, ponowne połączenie pozwoliło kontynuować rozmowę, bez dodatkowych
czynności przełaczających strefę inicjacji połączenia, oraz bez dodatkowych
opłat.
Jeśli operator na sztywno wiąże mnie ze strefą przydomową, to sory za mój
francuski - niech się jebie własnym pitolem we własne schaby. Dlatego numer
przeniosłem do HaloNet-u, bo nie będę związany strefą, a jedynie zasięgiem
internetu, którego w komie mam 8 giga, albo WiFi, jeśli jakieś się po drodze
trafi. Nie jest to rozwiązanie idealne, bo np. w górach, gdzie poza GSM900
trudno nieraz czegoś uświadczyć, więc może jakiś GPRS, czy Edzio, co
przepływności wystarczającej raczej nie da... Ale w mieście, czy na
uczęszczanych szlakach, powinno załapać.
Jeśli więc jakiś operator zaoferuje się (i to wypełni), że mi numer przyjmie
i będzie on wystarczająco mobilny - pójdę i za większe pieniądze. Do tego
czasu takiego wała, jak Polska cała. Nie wiem, jak z SMS-ami, byle
przychodziły, chyba włączę opcję nagrywania rozmów, aby mi treść nie
uciekła.
Czekam też na czasy, gdy zaniknie (formalne) rozróżnienie na numery
stacjonarne i komórkowe.

--
Łapy, łapy, cztery łapy,
A na łapach pies kudłaty.
Kto dogoni psa? Kto dogoni psa?
Może ty? Może ty? Może jednak ja...?