Pieniądze, to jeden z najpopularniejszych tematów rozmów między Polakami i
sąsiadami. Ta kasa od SB szczególnie. Widzowie TVP mogą żałować, że nie wiemy
wszystkiego o gwieździe TVP PRL'u Irenie Dziedzic, bo dokumentacja współpracy
została zniszczona.

Niemniej jednak z dokumentów jakie się zachowały z archiwów SB wynika, że raz
wzięła od SB 6 tys. złotych "w związku z wyjazdem do Paryża" a raz że Irena
Dziedzic dostała 9 tys zł nieoprocentowanej pożyczki z funduszu operacyjnego
SB. Historycy IPN mówią, że tak wysoka pożyczka była rzadkością, wymagała w SB
zgody góry i świadczy o wadze współpracownika.

Na kwestie o pokwitowanie pieniędzy, które otrzymanych od SB powiedziła, że są
zmanipulowane, ale biegły ocenił, że je podpisała. Które to badanie Irena
Dziedzić próbowała utrudnić. Odmawiając złożenia próbki pisma, twierdząc, że
tylko pisze dużymi literami. A potem nieudonie pozorowała pisanie własnym
pismem. Patrz, dziennikarka, a zapomniała jak się pisze.

Nie wiemy również, jak była rozgrywana koleżanka z pracy Dziedzic, po donosie,
że ma romans. Czy została zwolniona, czy ją fotografowano razem z kochankiem,
czy została zmuszona szantażem obyczajowym do współpracy z SB, czy jej
małżeństwo się rozpadło, itd. Tak wygląda krótki wycinek życia, konszachty i
pieniędzy, 9 tys. złotych pożyczki Ireny Dziedzic udukomentowane w archiwum
SB. Moralność w Warszawie jest na przykładzie I. Dziedzic, jest właśnie taka.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/